Czym zajmuje się pani premier Kopacz, poza wizytami w mleczarniach oraz wysyłaniem – choć post factum ‒ „dobrej energii” do zwycięskich piłkarzy? Dalibóg, nie wiem. A jako obywatel wiedzieć chciałbym.
Na przykład chętnie bym dowiedział się jakie jest zdanie pani premier na temat tzw. planu Junckera, który ma przynieść może 300 miliardów euro na inwestycje, a może nawet dwa razy więcej? Ale nie chodzi o bla-bla-bla, lecz o konkrety. Na przykład czy opowiadamy się jako kraj za inwestycjami publicznymi jak Francja i Włochy, czy za inwestycjami prywatnymi, gdzie państwo ma „tylko” rolę modernizatora – jak Niemcy? Skądinąd milczenie pani premier w tej sprawie można odebrać nie tylko jako wyraz nieuctwa czy niewiedzy, że taka debata w Unii się toczy, lecz być może również jako ucieczkę od stwierdzenia faktu, że akurat w Tuskolandzie inwestycje państwowe, delikatnie mówiąc, nie zawsze się sprawdzają… Myślę choćby o słynnym Pendolino, ale przecież nie tylko.
Chciałbym wiedzieć jak pani premier komentuje fakt, że pod względem restrykcyjności prawa podatkowego Polska pod rządami PO-PSL jest na… 130 miejscu na świecie?
Polscy przedsiębiorcy zasługują na najwyższy szacunek, bo to oni ‒ a nie rząd ‒ są ojcami tego, co dobre w polskiej gospodarce. Jako Polak jestem dumny z ekspansji polskich firm – szkoda tylko, że o ile te państwowe jeszcze czasem mają wsparcie rządu, o tyle prywatne ‒ inaczej przecież niż te niemieckie, francuskie czy te z USA ‒ muszą sobie radzić same. Jeżeli więc polska firma przyjmuje w praktyce niemal całość żeglugi śródlądowej w Niemczech (OT Logistics), to odbywa się to bez parasola ochornnego, który był choćby nad inwestycją KGHM w Chile. Skądinąd na tym latynoamerykańskim przykładzie widać jak bardzo potrzebny jest tzw. łańcuch współpracy czyli jedna duża firma jest „door-openerem” dla innych mniejszych, a wszystkie wzajemnie się wspierają. Szkoda, że KGHM w Ameryce Południowej pociągnął za sobą tylko firmę Nitroerg (ma sympatyczny profil: zajmuje się… ładunkami wybuchowymi).
Chciałbym też, żeby pani Ewa Kopacz skomentowała fakt, że po siedmiu latach rządów z jej udziałem (4 lata jako minister, 3 lata jako marszałek Sejmu) Polska w rankingu Global Innovation Index jest ‒ pod względem innowacyjności – na czwartym miejscu od końca w Unii Europejskiej. W świecie natomiast jesteśmy na czterdziestym czwartym. A przecież nie o takie „czterdzieści i cztery” chodziło wieszczowi Adamowi? To był taki poeta, pani Ewo.
Byłbym bardzo wdzięczny, gdyby pani Prezes Rady Ministrów odpowiedziała na pytanie dlaczego to za rządów miłościwie nam panującej koalicji tylko w ostatnich latach liczba miejsc pracy w urzędach wzrosła o około 150 tysięcy, a w tym samym czasie liczba miejsc pracy w gospodarce narodowej spadła o kilkaset tysięcy.
Czy pani premier mogłaby też wyjaśnić, jak zareaguje pani rząd na rzecz bardzo poważną jaką jest – delikatnie mówiąc nie nagłaśniana – sprawa deflacji, w której Polska znajduje się już równo kwartał?
Premier Kopacz kreuje się na osobę pragmatyczną, daleką od ideologicznych sporów, chcącą skupić się na konkretach. Rzecz w tym, że gospodarka to właśnie konkret i pragmatyzm. Brak jakiejkolwiek wizji dla pobudzenia rozwoju naszej gospodarki i wsparcia dla polskich przedsiębiorców – pomijając banały w expose – pokazuje, że p.o. przewodnicząca PO buja w obłokach i z polską rzeczywistością gospodarczą jest na bakier.
Nie powiem jej jednak, wzorem Clintona: „Gospodarka, glupcze!”. Będę łagodny: „Gospodarka, Ewka!”. Czy to wołanie szefowa rządu usłyszy? Może. Czy zrozumie? Wątpię.
*felieton ukazał się w listopadowym „Nowym Państwie”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2060
Gospodarka wymaga przekopania w głąb i w szerz ;-)