Groteskowi są dziś ci politycy PO, którzy z gniewnym błyskiem w oku potępiają Łukaszenkę, którzy to ci sami działacze PO i ich rząd przez kilkadziesiąt miesięcy podkreślali, że trzeba ułagodzić stosunki z białoruskim reżimem, dać Łukaszence szansę, itp., itd. Dziś z miedzianym czołem mówią dokładnie, co innego, nie zająknąwszy się nawet, ani nie przeprosiwszy (zapomniał wół, że cielęciem był).Przy okazji tej sytuacji siłą rzeczy na wierzch wyszły skrywane pilnie walki wewnętrzne w ramach obozu PO. Komorowski, nie wymieniając oczywiście nazwiska Sikorskiego, demonstracyjnie odciął się od polityki rządu ws. Białorusi. To znamienny przykład nie tylko emocji osobistych między obydwoma panami, ale również, zawoalowany atak prezydenta na premiera, bo przecież Sikorski jest człowiekiem Tuska… Jak widać buldogi pod dywanem PO gryzą się aż miło.
Wydarzenia na Białorusi pokazują dramatyczne fiasko polityki zagranicznej obecnego rządu, który od paru lat inwestował w Łukaszenkę i przekonywał ustami Sikorskiego Unię Europejską, że warto złagodzić kurs wobec Mińska. Bruksela i Warszawa kurs złagodziły, ale niczego w praktyce za to nie otrzymywały (zapewne, dlatego, że nie żądały lub dopinały się cokolwiek nie śmiało).