Na trakcie Słowa: Budujmy namiot, kochajmy ratlerki

Które przykazanie w Prawie jest największe? (Mt 22,36)
 
Ewangelista daje nam do zrozumienia, że faryzeuszom zadającym to pytanie wcale nie chodziło o rozwianie wątpliwości. Oni Jezusa (mówiąc dzisiejszym językiem) „podpuszczali”, prowokowali, by złapać za słowo, czyhali, kiedy On się zagalopuje, by móc Go oskarżyć o herezję, a w konsekwencji usunąć jako rywala, niewygodnego przeciwnika.
Lecz, pytając, dobrze wiedzieli, jak trudne zadanie stawiają przed Mistrzem. Trzeba mieć świadomość, że w ówczesnym Izraelu obowiązywało ponad 700 przykazań; niejeden mógł się w nich zagubić, pozbawiony wykładni, co do hierarchii ich ważności.

Tymczasem dla Jezusa było to pytanie dziecinnie łatwe. Przecież odpowiedzią na nie jest cała Jego nauka. Jej ziarna rozsiane są po wszystkich przypowieściach.
Chcąc Jezusa osaczyć, faryzeusze osiągnęli efekt odwrotny: stworzyli Mu sposobność sformułowania sedna Ewangelii stojącego już dwa tysiąclecia jak drogowskaz dla pokoleń:
Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swym umysłem (Mt 22,37).
Będziesz miłował swego bliźniego, jak siebie samego. (Mt 22,39).
I jeszcze, żeby nikt nie miał wątpliwości : „Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mt 22,40).
 
Przez dwa tysiąclecia niekończący się korowód ludzi dobrej woli, podążając za tym drogowskazem, promował przykazania miłości:
- od św. Pawła
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
(I list do Koryntian)
- po Jana Pawła II
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała...

(Renesansowy psałterz)
 
I tylko od czasu do czasu w kierunku symbolu Miłości Boga (tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. (J 3,16)), w kierunku krzyża ujadają ratlerki. Jak to celnie ujmuje Orzech*): Bo rzeczywiście to wszystko dziadostwo szczekające na chwałę Bożą jest podobne do ratlerka. W porównaniu do Chrystusa to jest ratlerek. Po co się z siekierą na niego zamierzasz? Uwielbiaj Boga i módl się! A jeśli wejdziesz w walkę, zniżysz się do niego, to cię wtedy może ugryźć i jeszcze cię zarazi jakąś wścieklizną! Nie bierz siekiery, aby z nimi walczyć, ale po prostu idź dalej!
 (…) Skoro nie walka, to co? Namiot bezpieczeństwa, w który wleziesz ty i inni. (…) Namiot, w którym podłoga jest z wiary, ściany z nadziei a dach z miłości. (…) Będzie można w nim bezpiecznie siedzieć z rodziną a nawet innych zapraszać (…) (Orzech na ambonie cz. I, s. 214, 216).
Orzech buduje przestrzeń duchowej rzeczywistości dynamiczną i rzeczywistą. Przestrzeń gęstą od istnień: dobrych i złych duchów, które się w niej ścierają. Dobre duchy służą Panu, lecz złe powiedziały non serviam. „Gdy więc widzą złe duchy, jak całe tłumy aniołów służą Bogu a za nimi idą ludzie – rozpoczyna się walka” (…) Kiedy dzieje się zło, mamy ochotę ciągle walczyć z nim wręcz, włażąc w tę samą historię. Czyli: jak miecz to miecz, jak ząb mi ktoś wyrywa to ja też. Módlmy się, żeby tego nie było. Żebyśmy umieli zrozumieć naukę Jezusa, byśmy zbudowali ten namiot” (s. 213).
 
Zatem nie walczmy z ratlerkami. Módlmy się za nich. Budujmy namiot według projektu Orzecha. Pod dachem takiego namiotu zdarzają się różne cuda. Może nawet ratlerek odkryje w nim swoją budę?

*) Orzech - ks. Stanisław Orzechowski, legendarny wrocławski duszpasterz akademicki
 
A oto wiersz inspirowany nauką Orzecha:
 
Ewangelia według Orzecha

lubię te małe ratlerki choć jazgotem uszy dręczą
czasem nawet potargają Szatę lecz to przecież
nie powstrzyma Jego pochodu przez
przestrzeń aż gęstą od istnień

z tej sympatii to nawet namiot zbuduję
z podłogą solidnie wzmocnioną wiarą
światłem prześwitującym przez otwory w ścianach
i sklepieniem pulsującym w rytm serca

w takim namiocie nawet ratlerek może odkryć swoją budę