No i jakie interesy -poza turystyką i hotelarstwem-można robić z Fidelem Castro czy jego bratem? Więcej odwagi niż instytucje europejskie miał już Komitet Pokojowej Nagrody Nobla, przyznając ją więźniowi z Chin. Szacunek dla Oslo. A co z Brukselą? Podobnie jest ze stosunkiem do Rosji. Piszę te słowa o tym w Parlamencie Europejskim, gdzie znajduje się sala przeznaczona na konferencje prasowe nazwana imieniem rosyjskiej dziennikarki Anny Politkowskiej, skrytobójczo zamordowanej za ujawnianie prawdy niewygodnej dla władzy w Moskwie. Ale to przecież nie była, niestety, wyjątkowa sytuacja i wyjątkowy mord na dziennikarzu w Rosji. Według raportów międzynarodowej organizacji „Reporterzy bez granic” to Federacja Rosyjska jest tym państwem w Europie, gdzie dziennikarze giną lub są prześladowani (ciężkie pobicia, groźby) najczęściej. Dotyczy to jednak nie tylko dziennikarzy czy -uwaga-obrońców praw człowieka. Także ludzi biznesu, którzy ośmielili się mieć ambicje polityczne, jak... Michaił Chodorkowski. Cieszę się i jestem dumny, że w ostatnich latach Parlament Europejski aż 9 razy w swoich rezolucjach bronił tego najsłynniejszego rosyjskiego więźnia sumienia. Mniej się cieszę, że koniec jego procesu skwitował milczeniem(poza kurtuazyjnym spotkaniem Jerzego Buzka z Matką Chodorkowskiego). Czyżby Rosja stała się dla nas ważniejsza od europejskich wartości i standardów zwykłej przyzwoitości? (Jest to fragment polskiej wersji artykułu, ktory ukaże się w angielskim periodyku EP Today pod oryginalnym tytułem „Human Rights Sacrificied for Business?” )
Unia Europejska musi stać na straży wartości i praw czlowieka niezależnie od politycznych okoliczności i ekonomicznych pokus. Jeżeli w chińskich więzieniach dalej siedzą „więźniowie sumienia” to trzeba o tym głośno mówić i ich nagradzać np. Nagrodą Sacharowa. Wiem, że łatwiej przyznać ją, skądinąd zasłużonemu, dysydentowi kubańskiemu (niegdyś... żołnierzowi kubańskiej armii walczącemu o zaprowadzenie komunizmu w Angoli) niż dysydentowi chinskiemu. Coż, wiadomo komunizm na Kubie zdycha, a w Chinach trzyma się mocno.