Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Nowy eurosojusz – w cieniu przesłuchań

Ryszard Czarnecki , 09.10.2014
Oczy politycznej Europy zwrócone są na Brukselę. Trwają przesłuchania kandydatów na komisarzy nowej Komisji Europejskiej Jeana Claude’a Junckera. W ostatnich dziesięciu latach, podczas promowania dwóch kolejnych komisji José Manuela Durão Barroso, europarlament dwukrotnie potrafił odsiać niektórych komisarzy.

Wynikało to ze względów bądź merytorycznych (Łotysz w 2004 r., Bułgar w 2009 r.), bądź ideologiczno-politycznych (Włoch 2004 r.). Prawdę mówiąc, kandydat na komisarza musi wypaść naprawdę źle, aby dostać tzw. negat (wspomniany włoski wypadek Rocco Buttiglionego, ukaranego w ten sposób za rzekomą homofobię, stanowi tu wyjątek). Przed pięcioma laty bułgarska kandydatka na komisarza ds. pomocowych i katastrof humanitarnych nie była w stanie wymienić państw nad Zatoką Adeńską, które takiej akcji charytatywnej najbardziej wówczas potrzebowały.

Ale są to sytuacje skrajne i zwykle nawet słabsi merytorycznie przyszli komisarze nie oblewają owych „hearings”, bo ich kandydatury są elementem pewnego uzgodnionego pakietu politycznego. Jeśli teraz mówiąc konkretnie nastąpiło polowanie z nagonką na kandydata z Wielkiej Brytanii – konserwatysty (politycznie niepoprawnego konserwatysty, bo ów eksszef Izby Lordów jest, jak na warunki Starego Kontynentu, zbytnio eurosceptyczny), to w drodze rewanżu torysi ze Zjednoczonego Królestwa uderzą w słabą merytorycznie kandydatkę z Czech (z frakcji liberałów). Jeśli socjaliści zerwą skalp z hiszpańskiego kandydata na stanowisko komisarza ds. ochrony środowiska, to z zemsty Europejska Partia Ludowa, która go wystawia, zaczai się na słoweńską socjalistkę, skądinąd byłą premier tego kraju.

Rzecz w tym, że naruszenie jednego kawałka z tych europuzzli kosztem określonego państwa i określonej grupy politycznej może oznaczać brukselską wojnę wszystkich ze wszystkimi i wręcz opóźnienie formowania Komisji Europejskiej.

Jak chadek z socjalistą

Jednak jak to zwykle w polityce międzynarodowej bywa, najciekawsze nie jest na powierzchni, lecz w kuluarach. A tu na naszych oczach, choć za dyskretnie zasuniętymi firankami, tworzy się dość niespodziewana koalicja, której zaistnienia nikt jako żywo nie przewidywał jeszcze pięć miesięcy temu. Chodzi o układ dwóch niegdyś wielkich rywali i konkurentów – „Spitzenkandidaten”, czyli kandydatów dwóch największych frakcji w Parlamencie Europejskim (chadeków i socjalistów) na szefa Komisji Europejskiej. Zwycięzca Jean Claude Juncker, w dobrze pojętym własnym interesie, dogaduje się najwyraźniej z pokonanym w tym wyścigu, choć wciąż zachowującym bardzo ważne stanowisko szefa europarlamentu i członka władz niemieckiej SPD, Martinem Schulzem. Pisałem o tym już w tekście „Wszyscy ludzie Junckera” („GPC” nr 920, 20.09.2014). Byłaby to nowa konfiguracja polityczna na unijnej scenie. Dotychczas pewną normą – poza świeżą rywalizacją już schodzących z europejskiego horyzontu politycznego: przewodniczącego Komisji Europejskiej José Barroso i przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya (mającą zresztą źródło w nieprecyzyjnym traktacie lizbońskim, który zupełnie niedookreślił kompetencji szefów obu tych instytucji) ‒ były spory właśnie na linii europarlament–KE. W 1999 r. parlament do spółki z Europejskim Trybunałem Obrachunkowym w Luksemburgu doprowadził do dymisji Komisji Europejskiej Jacques’a Santera, czasem „odstrzeliwał” kandydatów na komisarzy, a często dość twardo, nawet brutalnie pod względem werbalnym, atakował ich, choć nie był w stanie, czy nie chciał, doprowadzić do ich dymisji w trakcie trwania kadencji (choćby tytułem przykładu podam ostre polemiki szefa europarlamentu Schulza z ówczesnym wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Antonio Tajanim, obecnie skądinąd jednym z dwóch włoskich wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego). To może się powtarzać, ale raczej nie w najbliższych latach.

Do kogo dzwonić?

Dla sojuszu Juncker-Schulz istnieją obiektywne przesłanki. To po prostu leży w interesie i Luksemburczyka, i Niemca. Przewodniczący PE chce zapewne wrócić po przeszło dwóch dekadach do niemieckiej polityki i to jako jeden z głównych rozgrywających w SPD. Na pewno do rządu, być może nawet jako kandydat na kanclerza. Stąd w jego podstawowym interesie leży ograniczenie wpływów wszechmocnej dotąd chadeckiej kanclerz Niemiec. Juncker natomiast nie będzie na pewno w takim stopniu spolegliwy wobec Berlina, jak jego odchodzący belgijski poprzednik, też przecież były premier. Van Rompuy jeździł do Berlina znacznie częściej niż do Gandawy czy Antwerpii. Na tyle często, że nie było to już żadnym wydarzeniem. Będąc daleki od poniżania go, jak to zrobił Nigel Farage, mówiąc, że Flamand ma charyzmę jak ścierka do podłogi, czyli mop, trzeba jednak stwierdzić, że trudno mi zbyt gorliwie polemizować ze złośliwcami, którzy określili Van Rompuya jako „przewodniczącego na telefon”. To oczywiście nawiązanie do słynnego powiedzenia Kissingera o tym, że w Europie nie wiadomo do kogo zadzwonić z Białego Domu. Po pierwsze: już wiadomo. I Van Rompuy też już wiedział, do kogo dzwonić… Juncker pamięta też, że Merkel poparła go na szefa Komisji późno, niechętnie i niemrawo. I że choć już długo jest kanclerzem, pamiętała, że jeszcze dłuższy staż premierowski od niej miał właśnie Juncker. Rozbudowane ego Junckera jest w pewnym sensie sojuszem w walce o uniezależnienie się od Berlina. Paradoksalnie w tym procesie uniezależniania się Junckera pewną rolę może odegrać także Niemiec – tyle że z lewicy. Stąd też szefowie obu instytucji unijnych są skazani na ten pozornie egzotyczny sojusz.

Nowa Oś

Tym bardziej że jest rzeczą oczywistą, iż kanclerz Merkel może w swojej rozgrywce liczyć na nowego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Merytorycznie Tusk jest słaby, językowo też nie jest mocarzem, będzie więc szukał oparcia tam, gdzie znajdował je od dłużej niż siedmiu lat Angela Merkel postawiła przecież na niego, gdy był jeszcze liderem opozycji wobec „nacjonalistów” Kaczyńskich. A dla kanclerz RFN nic się nie zmieniło: Tusk był w jej drużynie jako lider opozycyjnej PO, był jako szef rządu PO-PSL i będzie jako szef Rady. Co zresztą bardzo zwiększa jego szansę na europejską reelekcję w 2017 r. Chyba że dopuści się jakiegoś skandalu…

Gdy piszę te słowa, wiadomo już, że Brytyjczyk Jonathan Hill został negatywnie oceniony przez europarlamentarzystów. Utarto nosa Brytyjczykom, choć na pewno kilku kandydatów na komisarzy było znacznie merytorycznie słabszych od tegoż angielskiego lorda. Czy to wywoła dalsze personalne tąpnięcia w składzie Komisji? Zobaczymy. Jednak nie zachwieje współpracą szefów Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej. Ta nowa Oś albo jak kto woli nowa entente cordiale przetrwa co najmniej do stycznia 2017 r. (koniec kadencji Schulza). Będzie na pewno jednym z wektorów wyznaczających układ sił i rozgrywki na europejskiej scenie politycznej. Warto o tym pamiętać.

Także w kontekście zastanowienia się, na ile aktualny na najbliższe lata będzie dogmat polskiej prawicy deklamującej od dawna, że więcej kompetencji powinna mieć Rada Europejska (przecież kompletnie w tej chwili zdominowana przez Niemcy) kosztem Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, w którym głos polskiego obozu patriotycznego może pobrzmiewać dość donośnie.

*Autor jest wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS, był ministrem ds. europejskich w latach 1997–1999

Tekst ukazał się w  „Gazecie Polskiej Codziennie” (08.10.2014)
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1720
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

09.10.2014 10:38

Likwidacja Eurosoju(s)zu jedynym rozwiązaniem ;-)
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 828
Liczba wyświetleń: 8,070,520
Liczba komentarzy: 10,992

Ostatnie wpisy blogera

  • 6-4 z Ruskimi czyli kartki z dziejów polskiego hokeja
  • Unia-Ukraina: dać pieniądze,aby korupcja kwitła?
  • Widmo cywilizacji śmierci krąży nad Strasburgiem...

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • mada, Ja pamiętam jak  na Wyścigu Pokoju Królak zdzielił pompką Ruskiego kolarza po plecach, bo ten złapał go za siodełko i chciał jechać nie kręcąc pedalami.Z góry przepraszm za to słowo obrażonych.
  • Marek Michalski, Pamiętam to wydarzenie z dzieciństwa. Istnieje domniemanie, że tajemnicą sukcesu było zakwaterowanie hokeistów radzieckich z czechosłowackimi w jednym akademiku w Katowicach-Ligocie, po którym…
  • Ijontichy, Ciekawe..ile padnie trupów przy podziale tych pieniędzy? Mafia rosyjska,mafie ukraińskie,mafie żydowskie i te zwykłe,ale z kałachami.Ale by był film akcji :-))

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności