Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Sienkiewicz trzyma Tuska w szachu
Wysłane przez Doman w 11-07-2014 [22:24]
Nie ma innego wytłumaczenia na tak usilną walkę Donalda Tuska o zachowanie stanowiska ministra spraw wewnętrznych dla Bartłomieja Sienkiewicza. Jak to możliwe, że tak skompromitowany minister, grający główną rolę w aferze podsłuchowej i oskarżany o korupcję polityczną, która wynika z nagranych rozmów z prezesem NBP Markiem Belką, nie tylko pozostaje na stanowisku, ale wręcz jest podmiotem pożądanym przez premiera i Platformę Obywatelską w dalszym piastowaniu swojego ministerstwa?
Z politologicznego punktu widzenia, w którym złotą zasadą jest ”tu nie ma sentymentów, liczy się tylko interes” wynika, że premier polskiego rządu - Donald Tusk najzwyczajniej boi się Bartłomieja Sienkiewicza. I ta bojaźń nie zrodziła się raczej z kalkulacji politycznej po wybuchu afery taśmowej o spadek poparcia w sondażach – to było pewne, w tej sytuacji jedynym posunięciem zmniejszającym ten spadek byłaby właśnie dymisja Sienkiewicza. Dlaczego więc premier tego nie zrobił? Jałowe tłumaczenie Tuska związane z brakiem akceptacji realizacji scenariusza wrogich rządowi „przestępców”, którzy nagrali (dziś wiemy, że byli to kelnerzy), a także pokazaniem siły i trwałości rządu w wyniku kompromitującego kryzysu, jest dobre dla wiernych widzów TVN i tak samo wiernych czytelników Gazety Wyborczej. Tu musi chodzić o coś innego.
Dlaczego minister Nowak podał się do dymisji (zapewne po zakulisowym uzgodnieniu jej z premierem) niemal natychmiast po wybuchu afery, którego kompromitacja miała mniejsze znaczenie polityczne niż Sienkiewicza? Dlaczego minister spraw wewnętrznych nie tylko do tej dymisji się nie podał, ale nie został pozbawiony stanowiska przez premiera, a następnie był obiektem zawziętej obrony całego środowiska Platformy Obywatelskiej, aż do tego stopnia, że dzień przed głosowaniem nad jego odwołaniem umundurowane władze PO (CBA) przeszukały biuro poselskie szefa klubu koalicyjnego PSL? Data przeszukania niewątpliwie nie była przypadkowa. Miała wzbudzić strach PSL-u przed ewentualną próbą zagłosowania inaczej niż partia Donalda Tuska. Pokazuje to jak bardzo zdeterminowany jest premier do obrony swojego ministra w kwestii zachowania przez niego swojego stanowiska. Ten minister w przypadku dymisji mógłby zacząć mówić coś, co mogłoby pogrążyć nie tylko Tuska, ale całe PO.
Przypomnijmy sobie jak Donald Tusk w konferencjach prasowych zaraz po ujawnieniu afery taśmowej z udziałem Sienkiewicza tłumaczył, że nie ma z nią nic wspólnego, i że to nie on wysyłał ministra spraw wewnętrznych na spotkanie z prezesem NBP w celu padającej tam z ust Sienkiewicza korupcji politycznej (jak to określa opozycja) mogącej pomóc wygrać Platformie w najbliższych wyborach. Istnieje taka hipoteza, że to jednak Tusk wysłał Sienkiewicza do Belki z propozycją korupcji politycznej w celu osiągnięcia własnych korzyści i swojego ugrupowania, o którym oficjalnie nic nie wie opinia publiczna. Mogłaby się jednak dowiedzieć, gdyby minister spraw wewnętrznych zaczął o tym głośno mówić, a ten na pewno nie miałby w tym oporów po utracie swojego stanowiska. Nie zdziwiłbym się gdyby zaistniała taka zakulisowa rozmowa, w której Sienkiewicz powiedziałby swoim charakterystycznym politycznym slangiem do Tuska: Jak ty mnie wyje..sz, to ja cię upie,.lę!
W takiej sytuacji trudno nie rozumieć dzisiaj Tuska, który dziś może walczyć nie tylko o utrzymanie się przy władzy, ale również o uniknięcie więzienia.
Komentarze
12-07-2014 [00:04] - Secesh | Link: Jest jeszcze inne możliwe
Jest jeszcze inne możliwe rozwiązanie. PDT jest zwykłym, nic nie mogącym figurantem wsadzony na stołek premiera przez inne siły, które mianują i odwołują. Sienkiewicz może nie mieć na Tuska żadnych haków, ale ponieważ to nie Tusk wsadził Sienkiewicza na ministerialny stołek dlatego z tego samego powodu z tego stołka go nie zdejmie.
Ile było obietnic i mocnych postanowień Tuska, że jeśli min. Grad nie znajdzie inwestora na stocznię, to go zwolni. Grad nie znalazł i Tusk go nie zwolnił.