Przewidzieć wyniki wyborów do Europarlamentu na podstawie sondaży może dziś każdy. To nie przypadek, że jedynym stałym elementem jest w nich sugestia poparcia dla partii rządzącej, utrzymującego się na poziomie 25-30 procent.
Inaczej rzecz się ma z PiS. Co sondaż, to niespodzianka. Słupki zachowują się jak oszalałe małpy na wybiegu w ZOO. Skaczą w górę, lecą w dół, jednego dnia są dużo wyżej od Platformy, następnego dużo niżej, rano jest 32 procent, w południe 21. Tylko patrzeć, jak CBOS wysmaruje poparcie poniżej progu wyborczego. Naiwnością byłoby pytanie o wiarygodność takich badań. Za to o celowość tworzenia takiego zamieszania - już nie.
Z przypisywanych partii opozycyjnej prognoz sondażowych wynikają dwa alternatywne wnioski:
1. Elektorat PiS jest chwiejny , niestały, a więc skłonny do nagłej zmiany preferencji wyborczych pod wpływem najlżejszego impulsu
W jakim celu różne ośrodki „badań” starają się stworzyć takie wrażenie, nie trzeba chyba tłumaczyć. Za to należałoby zażądać pełnych informacji na temat firm sondażowych, ze szczególnym zwróceniem uwagi na źródła ich finansowania i wysokość aktywów w kolejnych okresach przedwyborczych (a może i powyborczych).
2. Respondenci nie rozróżniają partii politycznych, nie wiedzą, która partia dziś rządzi Polską, nie wiedzą, która jest w opozycji.
Alibi równie dobre jak poprzednie.
Jeśli Polacy są kompletnymi baranami, mylą rządzących z opozycją i za wszystko co dramatycznie wpływa na jakość ich życia winią PiS, to ponowny wybór partii rządzącej, ponowny wybór Tuska, w którym barany widzą męża opatrznościowego i antidotum na fatalne 7-letnie rządy Kaczyńskiego - jest jak najbardziej uzasadniony. Taniec oszalałych małp prezentowany zamiast rzetelnych badań poparcia dla PiS, w takim kontekście przestaje być groteskowy. Czego się spodziewać po wyborcach, którzy wszystkie afery PO przypisują Prawu i Sprawiedliwości?
Dodajmy do tego uporczywe lansowanie planktonu niby-prawicowego , te różne Polski - Solidarną i Razem, ten „Kongres” pełzający przed sowietami, czyli ostatnią deskę ratunku, którą zawsze można zamienić w tratwę w ostatnim sondażu przed ciszą wyborczą - i mamy przed sobą cel.
Celem jest zapewnienie następnej kadencji rządów, w trosce o nienaruszalność beneficjów sowieckich, niemieckich i „rodzimych” – kolesiowskich albo grypserskich, w zależności od pochodzenia.
Od miesięcy, konsekwentnie i metodycznie, Polacy są przygotowywani na taki wynik wyborów. Niech nas nie cieszy duża grupa osób rzekomo niezdecydowanych. 27 procent (przedostatni „sondaż”) zawsze można rozdysponować. To jest także zabezpieczenie na wypadek zbyt dobrego wyniku PiS.
Kto będzie liczył głosy? Mężowie zaufania? Wolne żarty. A czy wiadomo coś o serwerach? Czy w dalszym ciągu znajdują się w Rosji? Czy zadbano o kontrolę w PKW? Czy wdrożono jakieś śledztwo na temat 2 milionów głosów nieważnych/unieważnionych, czy też beneficjenci zadbali o to, by go nie rozpoczęto?
Pytanie retoryczne – gdzie są ci „rozgrzani sędziowie”, oddalający skargi wyborcze?
Mamy demokrację czy jej nie mamy? Bo jeśli mamy, to odpowiedzi na te pytania powinny być szczegółowe i wykluczające możliwość jakichkolwiek PRÓB sfałszowania wyborów.
Dotyczy to także kampanii ogłupiania i dezinformacji, prowadzonej pod przykrywką „badania opinii społecznej”.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5581
Trudno uwierzyć, że tylko nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności jest nagła śmierć Profesora Jerzego Urbanowicza dzień po opublikowaniu Raportu na ten temat.
Rozumiem, że uważa Pan tę śmierć za bzdurną i nieistotną.