- Czy Państwo ma mieć obowiązek wprowadzania związków partnerskich, czyli instytucji „paramałżeństwa”, dla par heteroseksualnych, które zdecydowały nie zawrzeć małżeństwa? Dlaczego przywileje przysługujące małżeństwu – ze względu na jego stabilność (trudniejszy niż w związkach partnerskich rozwód), filiację, oraz zrodzenie i edukację dzieci – Państwo miałoby przyznawać także tym parom, którzy mogą a nie chcą go zawrzeć? Czy moralne jest nadawanie przywilejów tym, co uchylają się przed obowiązkami?
Państwo nie ma żadnego obowiązku wprowadzania "związków partnerskich" dla par homoseksualnych. Formalne (niestety na razie, bez większych następstw w sferze ekonomicznej) przywileje w sposób naturalny powinny dotyczyć małżeństw. Mam wrażenie, że cały problem jest politycznie i medialnie "nadmuchiwany" przez wpływowe środowiska, które – na zasadzie "od rzemyczka do koziczka" – po "związkach partnerskich" chcą wprowadzić "małżeństwa" homoseksualne, a po "małżeństwach" homoseksualnych – możliwość adopcji przez nie dzieci.
- Czy w polskim prawodawstwie potrzebne są specjalne uregulowania prawne dla niewielkiej grupy związków homoseksualnych? A jeśli tak, to co stoi na przeszkodzie, aby rozszerzyć takie uregulowania na związki poligamiczne czy różne inne?
Nie widzę żadnej potrzeby, aby do polskiego prawa wprowadzać specjalne regulacje dotyczące homoseksualistów. Są oni obywatelami i korzystają z tych samych obowiązków i przywilejów jak inni obywatele – a więc wyróżnianie ich w jakikolwiek sposób, czy nagradzanie uważam za zbędne.
- Jeśli pewne kwestie potrzebują kodyfikacji, to czy potrzebna jest ustawa o „związkach partnerskich”, czy raczej brakuje instytucji „osoby najbliższej”, która mogłaby być wskazana np. notarialnie i nie była związana ze wspólnym pożyciem. Chodzi przede wszystkim o osoby opiekujące się lub obsługujące osoby starsze, niepełnosprawne lub jakiekolwiek inne, a niebędące z nimi ani spokrewnione ani pozostające w związku, lub osoby starsze żyjące ze względów ekonomicznych pod jednym dachem, a które mogłyby mieć prawo do informacji medycznej i dziedziczenia na szczególnych warunkach, etc. Czy wprowadzenie takiej instytucji, która odpowiedziałaby nawet na pewne postulaty osób żyjących w nieformalnych związkach, nie byłoby dużo lepszym rozwiązaniem?
Według mojej wiedzy już dziś notariusze mogą dokonywać pełnomocnictw, które ułatwią sytuację osób starszych czy niepełnosprawnych, a niespokrewnionych ze sobą i mieszkających pod jednym dachem. Może to w pełni objąć kwestię informacji medycznej czy dziedziczenia. Choć oczywiście można dyskutować o wprowadzeniu takiej instytucji, o którą Państwo pytacie. Znam osoby ze środowisk katolickich, które za taką instytucją się opowiadają. Oczekiwałbym z ich strony szerszej argumentacji "za".