Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Dlaczego nie oglądałem orędzia?
Wysłane przez ryszard czarnecki w 05-05-2008 [11:12]
Rzadko się zgadzam - żadna to niespodzianka - z Jackiem Żakowskim. Tym razem muszę, bo w ostatniej "Polityce" Żakowski pisze o czymś oczywistym: o swoistej teatralizacji polskiej polityki, pójściu w stronę li tylko symboli - kosztem całkowitego w praktyce zaniechania debaty merytorycznej. Przy czym autor, nieukrywający przecież swoich liberalno-lewicowych poglądów, oskarża o to nie tylko polityków - to byłoby najprostsze - ale również świat mediów. To uczciwe postawienie sprawy. Bo dziennikarze koncentrując się na newsie, skandalu, lapsusie, kontrowersji przysłaniają realne spory merytoryczne i programowe. Czy też: resztki tych sporów.
Oczywiście, symbole też są ważne w polityce. Czasem, w okresie przełomów, mają rolę większą niż zwykle. Podobnie zresztą jak mity i narodowe legendy. Ale swoista PR-izacja naszej polityki wewnętrznej martwi. Nawet wtedy, gdy słyszymy, że mamy XXI wiek, że tak dzieje się wszędzie, że oto nastał czas "demokracji medialnej" i nie ma odwrotu od tej nowej (anty)jakości. Martwi, bo dysputa publiczna umiera lub skupia się na błahostkach lub kompletnych bzdurach, przemijających szybciej niż kolejny wybuch sztucznego entuzjazmu telewizyjnego spikera, mielącego kolejne nic nieznaczące wydarzenie.
Czy to tylko polska specyfika? Nie, jasne, że nie. Tym wszystkim, którzy z tego tytułu chcieliby oskarżać polską klasę polityczną jako szczególnie niemądrą - stanowczo to odradzam. To, stety czy niestety, nie jest polską specyfiką. To proces globalny, w tym szczególnie widoczny w USA i Europie. W tymże numerze "Polityki" tekst Marka Ostrowskiego, zarzucający dosłownie to samo polityce francuskiej, a zwłaszcza Sarkozy'emu. Pewnie słusznie, choć prezydent Francji robi to być może z większym wdziękiem i bardziej finezyjnie niż choćby premier Polski.
Nie napisałem ani słowa: dobrze czy źle - o orędziu Tuska. Po prostu go nie oglądałem. Nie jest to jeszcze, póki co, w Polsce obowiązkowe, chociaż... Wybrałem film. Polski. Całkiem dobry. Nie żałuję. Masochizm jest mi obcy - orędzie nie zając, w tej kadencji będzie ich jeszcze kilka, jeszcze się umartwię.