Będąc młodym chłopakiem, przeczytałem pewne opowiadanie fantastyczne:
Podczas wojny, w przyszłości, była sobie grupa żołnierzy, w lasach, odcięta od reszty...
Brak kontaktu z wrogiem i zewnętrznym światem, ciężkie warunki bytowania, sprawiały, że w szeregi zaczęło wkradać się rozprężenie, a żołnierze zaczynali mieć wątpliwość w kompetencje dowództwa, które jako jedyne dysponowało radiostacją do kontaktu ze sztabem.
Dowódca oddziału z oficerami wymyślili wtedy funkcję "wroga dyżurnego", którego wyznaczano wspólnie - miał mobilizować i jednoczyć żołnierzy.
Był bity, linczowany, lżony, a gdy po jakimś czasie, "zużyty" umierał z wycieńczenia, wtedy wybierano następnego.
Tak oto, po raz kolejny, rzeczywistość dogania fantastykę.
Przerabialiśmy już atak na "Dopalacze", i wiele innych "wrogów dyżurnych", najnowszym Władzy Ludowej są tzw. "śmieciówki", czyli umowy za pomocą których miliony Polaków unikają płacenia złodziejskiego podatku ZUS, często wynoszącego niemal drugą pensję.
Tak jak w opowiadaniu, mają odwrócić uwagę od skrajnej niekompetencji "dowództwa", i zjednoczyć szeregi fanów "Słońca Peru".
Oprócz tego, nadal mamy stałych "wrogów dyżurnych", - ludzi którzy już nie wierzą w brednie Tuska i łże-mediów. Nazywa się ich "oszołomami", "faszystami", "moherami", "pisuarami", linczuje, opluwa, zaszczuwa...
Tylko że za chwilę, okaże się że ci wrogowie dyżurni stanowią 90% społeczeństwa. Można kłamać dużo, można kłamać bezczelnie, ale nie można kłamać w nieskończoność. Każdy się kiedyś budzi. A po obudzeniu zazwyczaj jest wściekły, że tak długo był okłamywany i szczuty na innych.
Przypominają mi się moje dwie grafiki zrobione jakiś czas temu. Nadal są, niestety, aktualne.
