Otrzymane komantarze

Do wpisu: O klasach próżniaczych III RP i ich pachanach.
Data Autor
Troszkę już się wstydzę czytając nieustannie te same zarzuty pod adresem PiS o kontroli wyborów. Zaraza wiedziała, że system PiS-owski polega na sfotografowaniu wszystkich protokołów z komisji wyborczych i zliczeniu głosów. Sabotaż w systemie komputerowym (zupełnie niezależnie od innych wad systemu informatycznego) spowodował, że protokoły nie zostały wydrukowane i wywieszone zgodnie z prawem i w oczekiwanym terminie (a czasem zapewne wcale). Dzięki temu maszynka wyborcza zyskała czas na tak fantastyczną "korektę" wyniku wyborów i w dodatku nieweryfikowalną w określonym ustawowo czasie i przestrzeni. Zaraza wiedziała o PiS-wskim systemie, tak samo oczywiście jak wiedziała o locie Prezydenta RP do Smoleńska. Obie sytuacje na tyle podobne, że pozwoliły zarazie przygotować "swój wariant wydarzeń". Czy PiS liczył się z możliwością kontrakcji ze strony zarazy. - oczywiście tak, ale w stopniu takim w jakim spodziewamy się codziennie w Polsce niszczącego trzęsienia ziemi - w tej części Europy to się nie powinno zdarzyć - ani zamach w Smoleńsku, ani fałszerstwo wyborów na taką skalę. Wielu blogerów i komentatorów wylewa gorzkie żale, tak jakby oczekując, że PiS w tych samych lokalach wyborczych przeprowadzić powinien równoległe, uczciwe głosowanie, wszystko to sfilmować i z tak jaskrawymi dowodami poskarżyć się Babuni. To proszę Pana na prawdę już się z trudem czyta. I proszę Pana, ja w takiej sytuacji też się dziwię, bo mi to wygląda na psychozę, albo pierwsze objawy epidemii antyKaczej przeniesionej na prawicę, przez meszki, od lemingów. A wpolityka daje skróty wypowiedzi, a te co Pan raczył przytoczyć, to może być skomponowane z wypowiedzi prof. Nowaka ze spotkań w Radomiu, Kobyłce, Bogatyni i Krakówku - słyszałem te frazy, ale w różnych okolicznościach. Pytanie czy prof.Nowak troszkę niesprawiedliwy i nieelegancki (czyżby sitwiarz) pozostawiam zatem do rozwałkowania tym krytycznym specom od wad PiS-owskiego systemu weryfikacji wyników wyborów. Pozdrawiam i życzę wściekłych połajanek, a burzliwych kłótni w rodzinie
Czy chciał Pan udowodnić iż każdemu da się przyłożyć , czy też to iż wywiad to nie rozprawa naukowa lub studium ? ad. Kaczyński ,- jest coś nienaturalnego w kojarzeniu działania dowolnej grupy z imieniem przywódcy / szefa / twarzy medialnej ? Mam nadzieję iż przynajmniej jesteśmy zgodni co do faktu iż PIS jako partia "dała ciała" z nadzorem wyborów ? Pozdrawiam J.P.
1. Wszystko stałoby się jaśniejsze i bardziej optymistyczne gdyby autor zacytował całą wypowiedź Pana Jarosława Kaczyńskiego. "Polska naprawdę nie potrzebuje jakiejś rewolucji. Potrzeba dobrej zmiany, konsekwencji, determinacji i uczciwości. To nasz cel" — powiedział prezes PiS, Jarosław Kaczyński. 2.Autor powinien określić jaką rewolucję poleca w zdaniu "Sitwy trzymają w garści Polaków jak przed 1989 r. milicja i SB. I żeby się od nich uwolnić potrzeba rewolucji." Czy autor miał na myśli Rewolucję Chrystusową, o której pisze ks. Michał Heller http://www.ccpress.pl/ne… "Rewolucje kojarzą się nam z przelewem krwi i terrorem. Rewolucja Bożego Narodzenie dokonała się z niewypowiedzianą łagodnością i w ciszy. Rewolucje bardzo często wiotczeją, zamieniając swoje bojowe hasła na sztywną biurokrację nowego reżimu i ucisk jeszcze gorszy od poprzedniego. Rewolucja Chrystusowa – chciałoby się powiedzieć – jeszcze do dziś nie pokazała w pełni, jakie siły w sobie zawiera. Rewolucja Chrystusowa polega – bo nie można o niej mówić w czasie przeszłym – na przewrocie w dziedzinie myśli, w dziedzinie moralności i na zwrocie w historii ludzkości."
NASZ_HENRY
pachany = parchy ;-)
Do wpisu: Kłopoty z Marianem Jurczykiem.
Data Autor
Kłopot z kapusiem nie istnieje jest wielki problem z ludźmi którzy nie wiedzą czym było i jak działało totalitarne państwo PRL ze swoimi tajnymi służbami w tym SB, czyli 99% Polaków. Bez tej wiedzy opowieści o dobrym Jurczyku czy Kieżunie doprowadzają zapewne byłych funkcjonariuszy i ich obecnych kontynuatorów do płaczu ze śmiechu nad bezdenną głupotą ich obrońców.
Robert Kościelny
Myślę, że jest coś w tym co z-k pisze. Z jednym zastrzeżeniem - nie dotyczy to mojego Szanownego Polemisty. Bowiem on kierował się argumentami, a nie pomówieniami. I jak sądzę argumentacja przeciwko Jurczykowi nie sprawiała mu wielkiej satysfakcji.Pisał przeciw, bo tak podpowiadały mu fakty związane z działalnością SB i własne przemyślenia, a nie chęć "dokopania" przewodniczącemu szczecińskiego Związku. Więcej na poruszony przez z-k temat, choć może nie w tak ostrej formie, we wspominanej w mym tekście książce Kłaniam się Robert Kościelny
Robert Kościelny
Panie Lechu, Ja również bardzo Panu dziękuję za rozmowę. Na zakończenie chciałbym tylko dodać, że gdybym na swej drodze historyka spotakał tak uczciwych i rzetelnych recenzentów mych prac, nie miałbym tych problemów, które mam. Miałbym za to mnóstwo wartościowego materiału do przemyśleń i powodów do krytyki własnych założeń i przekonań. Kłaniam się Panu. Przy okazji informacja dla czytelników. Dotychczasowe wpisy na temat Mariana Jurczyka nie wyjaśniają oczywiście tego, dlaczego mimo iż Jurczyk był konfidentem w latach 1977-1979 uważam, że wart jest Panteonu. Ale o tym przy innej okazji.
cz.5 - Tak wiec konczac przypomne tylko, ze moją zasadnicza tezą jest twierdzenie, ze w tamtych krytycznych dla komunistycznej wladzy okolicznosciach nie moglo sie zdarzyc aby byly donosiciel bezpieki mogl wystapic publicznie przeciwko tej wladzy na takiej pozycji jaka zajmowal Jurczyk i byc pozostawionym wlasnemu losowi. W mojej logice nie ma miejsca na akceptacje tak absurdalnego zalozenia. Niestety, wyrywkowe i skrotowe ustosunkowanie sie do oderwanych i szczegolowych argumentow nie ulatwia lepszego wykazania moich racji. Dziekuje za rozmowe i pozdrawiam Lech Zborowski
cz.4 - Decyzje takie sterowano na wiele sposobow. Np. poprzez przekazywanie w odpowiedni wiarygodny sposob poufnych informacji o rzekomych planach wladz. Wspierano je roznymi przekazami innych"wiarygodnych" zrodel i tworzono otoczke, ze okreslona decyzja bedzie jedyna wlasciwa oczywiscie dla dobra zwiazku. - Wbrew temu co Pan twierdzi Jurczyk nigdy nie byl konkurentem dla Walesy na stolek przewodniczacego. Jak wiemy wybory byly wielka operacja bezpieki. Znamy dzis owczesne zalecenia dla agentow. Walesa byl wytypowany do zwyciestwa. Bezpieka chciala jednak aby nie czul on zbyt duzego poparcia i zeby czul sie stale zagrozony co zmuszalo by go do opierania sie na pomocy bezpieki. Tak wiec zalozono, ze Walesa ma wygrac ale niewielka przewaga glosow. Konkurentami poza Jurczykiem byli Gwiazda i Rulewski. Oczywiscie nie moglo sie zdarzyc aby ktorys z tych dwoch zagrozil Walesie. Jurczyk stanowil wiec zapore miedzy wyznaczonym do zwyciestwa Walesa, a dwojka tzw. ekstremy. Bezpieka zakladala, ze gdyby cos nie poszlo po mysli to Walesa musialby walczyc z innym agentem, ktorego mozna by pozniej spacyfikowac czy to przez szantaz czy ujawnienie jego wspolpracy. - Odniosl sie Pan jeszcze raz do wlasnego argumentu, ze wielu artystow, profesorow itp. wierzylo naiwnie, ze bezpieka nie ujawni ich wspolpracy i w tej sytuacji taka sama naiwnosc mial prawo wykazac Jurczyk. Czy moze Pan wskazac jednego z tej grupy, ktory wspolpracowal z bezpieka, a potem przyjal role rowna roli Jurczyka? - Na koniec Panskiego tekstu zaskakuje Pan stwierdzeniem, ktorego nie sposob traktowac powaznie chyba , ze ma Pan jakies wyjasnienie, ktore przerasta moje mozliwosci rozumienia. Pisze Pan: " w przypadku Jurczyka bezpieka musiala po prostu zachowywac sie bardziej wstrzemiezliwie, bo sytuacja zaczela przerastac policje polityczna". Gdybym nie wiedzial, ze traktuje Pan nasza rozmowe powaznie to powiedzialbym, ze probuje Pan ze mnie zakpic.
cz.3 - Pyta Pan: "Czy naprawde rzeczą absolutnie niemozliwą bylby fakt, ze po nieudanych probach naklaniania Jurczyka do wspolpracy, policja dala sobie z nim spokoj..." Moja odpowiedz jest - absolutnie tak!!! To tak jakby oczekiwac, ze bezpieka nie mogąc opanowac strajku w stoczni dala sobie spokoj i poszla opanowywac strajk w trzydzietoosobowej wytworni klamerek. Bezpieka walczyla o przetrwanie i bezpieczenstwo komuny, a w tej walce nie bawiono sie w sentymenty. Jako historyk z pewnoscia Pan wie jak wygladalo uzaleznianie i sterowanie dzialaniami ludzi takich jak Walesa czy Jurczyk. Wielu przecietnych Polakow rozumie taka wspolprace jako dzialanie na wyrazna korzysc wladz. Oczywiscie jest to bzdura bo taki agent nie przetrwalby tygodnia. Twierdzi Pan, ze inni dzialacze z regionu sa przekonani, ze Jurczyk nie mogl takiej dzialanosci prowadzic. Skad to ich przeswiadczenie? Walesa mial w poblizu siebie dzialaczy WZZow, znajacych go z wczesniejszego okresu, a i tak inni w jego otoczeniu uwazali go za bohatera jeszcze wiele lat pozniej! Bezpieka chcac poslugiwac sie takimi agentami wplywu musiala dbac o ich bezpieczenstwo, w tym ich wiarygodnosc. Czyniono to niezliczona iloscia zabiegow. Na przykladzie Walesy - bezpieka nie tylko otaczala go agentami, ktorzy mieli za zadanie potegowac jego wsparcie, ale tez puszczac w obieg odpowiednie informacje promujace jakies idee lub osoby albo atakowanie tych, ktorzy mogli mu zagrazac. Informacjami manipulowano przekazujac je w przerozny sposob czesto przez "wiarygodne" zrodlo jak chociazby episkopat. Walesie dostarczano informacje uzyskane przez bezpieke, ktorych nie mial kto inny. Tak wiec mogl wyprzedzac dzialania innych i pozowac na podejmujacego wlasciwe decyzje. Wladze polityczne rowniez przekazywaly informacje lub wspoldzialaly w budowaniu wiarygodnosci agenta. Bezpieka szantazowala, starszyla i atakowala dzialaczy sprzeciwiajacych sie decyzjom agenta. W zaleznosci od potrzeby media atakowaly takiego agenta aby wzmoc poczucie przesladowania go lub chwalily jego roztropnosc pokazujac na przykladzie awanturnikow tzw. ekstremy. Przede wszystkim jednak sterowano ich decyzje w okreslonym kierunku. cd.
cz.2 - MJ mial tylko jedna mozliwosc przyznania sie do wspolpracy. Jezeli zalozymy, ze czas strajku temu nie sprzyjal to musialby to zrobic zanim zajal pozycje w zwiazku. Po tym nie mialo to juz znaczenia. On jednak swiadomie postanowil ten fakt zataic. Wystawial sie tym samym na pozniejszy szanataz i zaleznosc od bezpieki. I mimo tego, ze Pan przypisuje mu pewna naiwna wiare w uczciwosc bezpieki w zachowaniu tajemnicy ja jednak uwazam, ze kazdy czlowiek o minimalnej inteligencji musial domyslac sie jak to pracuje. Przypomne tez, ze nie przyznal sie do konca swego zycia, nawet wowczas kiedy przestalo to miec znaczenie dla niego samego, a moglo powiedziec wiele Polakom. - Pisze Pan o dwukrotnej odmowie wznowienia wspolpracy przez MJ podczas strajku i zaraz po nim. Obie wiec mialy miejsce zanim stal sie oficjalnym szefem regionu nowego zwiazku. Przypomne tez, ze byl to czas jak zaden inny w naszej historii. Komuna byla w stanie paniki gotowa na wszystko. Przeprowadza nieprawdopodobna operacje ze strajkami, ktore wymykaja sie spod kontroli. Powstaje Solidarnosc czyli twor jakiego bali sie nawet sowieci. Komuna rozwaza silowe rozbicie. Bezpieka uruchamia cala swa agenture, a Pan przekonuje nas, ze dzielny Jurczyk odmawia i bezpieka opuszcza rece i godzi sie z faktem? Raczy Pan zartowac? Prosze dac choc jedna logiczna przyczyne dla ktorej bezpieka nie spalila Jurczyka? - Ewentualna agentura takich ludzi jak Walesa czy Jurczyk kierowana byla przez zupelnie inny garnitur bezpieki i w zupelnie inny sposob. Walesa jest najlepszym przykladem. Mial on swobode do tworzenia swego wizerunku opozycjonisty, a czesto nawet wsparcie bezpieki. Skladanie propozycji Jurczykowi przez nizszy szczebel bezpieki we wczesniejszym okresie moglo byc testem jego owczesnego nastawienia i dostosowaniem odpowiedniej taktyki do sterowania jego dzialaniami w pozniejszym czasie. Pierwsza propozycja mogla miec na celu uzycie go do rozbicia strajku. Druga do blokowania powstawania Solidarnosci. Obie mialy miejsce przed jego pozycja w zaistnialym pozniej zwiazku. Mozna gdybac nad przyczynami tamtych propozycji, ale nie mozna zalozyc, ze zostawiono go w spokoju z jego "heroiczna" odmowa. Byc moze Jurczyk byl (jak Pan sugerowal) nieco naiwny, ale my nie mozemy. cd.
Szanowny Panie Robercie Ciesze sie, ze naszą dyskusję uznaje Pan za wartosciową. Mam takie samo odczucie. Wyglada jednak na to, ze mamy pewien problem. Kazdy kolejny argument powoduje potrzebe odwzajemnienia sie innym, a to zmuszaloby do znacznego rozwiniecia rozmowy. Wiemy, ze jest to tutaj raczej niemozliwe. Tak wiec, swoja argumentacje zakoncze w formie komentarza, a prawdopodobnie kilku (z powodu na ich ograniczona wielkosc). Sprobuje po prostu uporzadkowac krotko moj przekaz i sprowadzic go do jego glownej tezy. Z oczywistych powodow musze operowac pewnymi skrotami myslowymi i uogolnieniami. I tak: - Poza faktem, ze MJ byl przed swoja kariera dzialacza donosicielem bezpieki niczego wiecej zaden z nas nie jest w stanie udowodnic. Spieramy sie o rodzaj "wspolpracy" ktorej sladow prozno szukac w jakichkolwiek teczkach bezpieki. To wlasnie dlatego uzywam caly czas okreslenia - zaleznosci - od sluzb. Wspolpraca kojarzy sie z donoszeniem. To o czym mowimy to "agentura wplywu" i to na szczegolnym poziomie i w szczegolnych okolicznosciach. Tak wiec Panski zarzut, ze nie dysponuje dowodami w postaci jakis dokumentow nie ma tu sensu. Tak wiec obaj przedstawiamy tylko opinie i popieramy je logika i szeregiem znanych faktow. - Okres o ktorym rozmawiamy to czas kiedy MJ zajmowal szczegolna pozycje najpierw w strajku potem w Solidarnosci. Nie mozemy wiec mowic o zwyklej 'wspolpracy". W zwiazku z tym nie maja tu znaczenia opinie innych dzialaczy, bo mowimy o poczynaniach bezpieki, ktorych nikt z nich nie mogl na bieżąco widzieć. cd.
Największym, może nawet jedynym "grzechem" Mariana Jurczyka, którego mu fejginięta nie odpuszczą była odmowa włączenia do strajków koncesjonowanych opozycjonistów - agentów grandziarskiej międzynarodówki - rodem z KPP, PPR z CZEKA i NKWD
Do wpisu: Jurczyk – dobry, Kieżun – zły.
Data Autor
Robert Kościelny
Bardzo Panu dziękuję, czekam na tekst. Kłaniam się Robert Kościelny
Panie Robercie Dziekuje, ze potraktowal Pan moje uwagi jako wazne dla rozmowy w poruszanym temacie. Obawiam sie jednak, ze niewlasciwie zrozumial Pan znaczenie cytowanych przez Pana kilku moich opinii, zmieniajac nieco ich znaczenie. Poniewaz potrzebuje nieco wiecej miejsca na ich sprecyzowanie to zamiast probowac przekazac skrotowo moja mysl, wciskajac ja w ograniczony format komentarza odpowiem Panu wkrotce osobnym, krotkim tekstem. Mysle, ze temat jest warty dyskusji, bo problem nie dotyczy tylko sprawy spojrzenia na agenturalnosc Jurczyka lecz wielu innych. Pozdrawiam Lech Zborowski
Sir Winston
Owszem. I "punkt widzenia" trudno pojąć, i wybór miejsca tej deklaracji wydaje mi się mocno wątpliwy. Że pan ma taki punkt widzenia, to mnie akurat nie dziwi. Łatwo pojąć.
Robert Kościelny
Przedstawiam swój punkt widzenia. Tak trudno to pojąć?
Sir Winston
Po raz kolejny zastanawiam się, co pan tu właściwie robi...?
Robert Kościelny
Hmm, ale co to ma wspólnego z bronieniem godności Ojca Świętego? To co zrobił Jaruzelski, to kalkulacje polityczne w interesie komuny. Niech Pan sobie wyobrazi, że do walki z narodem dyktator dorzuca jeszcze ostrą rozprawę z Kościołem.
...."Niech Pan mi poda choć jeden przykład wypowiedzi Jaruzelskiego, który w czasach komunistycznych (przed czasami "Solidarności") bronił godności Jana Pawła II - "... Reaktywowal we wrześniu 1980 r. działania Komisji Wspólnej rządu i Episkopatu, 10 stycznia 1981 r. został powołany Zespół Roboczy ds. legislacyjnych, który miał przygotować odpowiednie akty prawne mające na celu uregulowanie relacji państwo-Kościół. Przewodniczyli mu do strony kościelnej ks. Alojzy Orszulik a od państwowej min. Adam Łopatka. Prace zespołu – na mocy decyzji Jaruzelskiego – nie zostały przerwane przez wprowadzenie stanu wojennego. Zależalo mu na normalizacji stosunków z Kościołem i udzielenia mu dużych swobód działania. Podjęto więc pracę nad dwoma dokumentami: Deklaracją, która miała być rodzajem porozumienia pomiędzy rządem a Konferencją Episkopatu oraz nad projektem ustawy o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Projekt deklaracji był gotowy w końcu 1983 r. Składała się ona z 78 artykułów, w których Kościół uznawał m. in. świeckość państwa, a państwo akceptowało fakt, że Kościół rządzi się swym własnym prawem „swobodnie wypełniając swą władzę duchową i jurysdykcję, administruje i zarządza swymi sprawami”. Przyznawał także Stolicy Apostolskiej wyłączne prawo do mianowania biskupów, po uprzedniej konsultacji z rządem PRL. Określał też warunki pracy kapelanów w wojsku, itp.
ant.an
Dobrze, że chociaż, co do mącenie zgoda.
Robert Kościelny
Nie wyciągam brudów. Spór nie ja rozpocząłem, tylko autorzy haniebnych wpisów pod moją informacją o śmierci Mariana Jurczyka. Notabene nie polski to obyczaj, ale moskiewski (Panie Darski), aby pod epitafium ku czci zmarłego i jeszcze nie pochowanego w świętej ziemi człowieka, wypisywać obelgi.
Robert Kościelny
Natomiast jest sporo dowodów, że mógł to zrobić. Niech Pan mi poda choć jeden przykład wypowiedzi Jaruzelskiego, który w czasach komunistycznych (przed czasami "Solidarności") bronił godności Jana Pawła II - a Jurczyk to robił, m.in. w rozmowie z esbekiem, przyznając się do głębokiego szacunku do JPII. Niech Pan poda przykłady tak ostrej krytki PRL jaką wygłosił Jurczyk przed esbekiem, pod koniec lat siedemdziesiątych. Niech Pan poda przykłady heroizmu Jaruzelskiego, w czasach gdy wydawało się, że komuna jest nie do ruszenia. Ja przykłady takiego heroizmu Jurczyka mogę podać bez trudu. Pytałem się kilku osób z ówczesnego otoczenia Jurczyka (członków MKR a później ZR) czy według nich Jurczyk mógł być agentem w czasach "S". Odpowiedź, nawet ludzi, którzy dziś nie są chętni Marianowi Jurczykowi była jednoznaczna - "nie. Jurczyk był czysty". Nie wiem jak Pan chce zbudować Nową Polskę, jeśli jest Pan tak twardy wobec Jurczyka, który przeżył prawdziwy dramat, a dziwnie wyrozumiały wobec człowieka, (prof. Glińskiego),który zajmuje swymi szacownymi pośladkami raz jeden stołek, raz drugi, zawsze ma dobre samopoczucie i wysokie mniemanie o sobie. I zawsze znajdzie ludzi (np. Pana), którzy wierzą, że się nawrócił z konformizmu. Powtarzam, dla mnie ktoś kto basował UD/UW jest równie podejrzana personą jak robiący karierę pezetpeerowiec. Może się nawrócić, ale najpierw niech choć trochę pokutuje. Wykaże trochę skromności, trochę pokory. Ale ja Pana rozumiem, jest Pan tylko adiunktem więc pana profesora to Pan nie ruszy. Putina - tak (bo daleko), Ks. Isakowicza-Zalewskiego też, bo co taki księżulo może takiemu redaktorowi zrobić. A pan Gliński - może. Zwłaszcza przed habilitacją. Dzwoniąc, gdzie trzeba i do kogo trzeba. Wy tak zbudujecie IV RP, jak Gierek drugą Polskę.
Zbigniew Gajek vel Janko Walski
Jurczyk najbardziej przydatny dla UBekistanu, podobnie jak Bolek okazał się po 1989 roku. Nic dziwnego, przydatność mierzy się pozycją figuranta. Tej ubeckiej kukle co to "wielką estymą darzyła Ojca Świętego" Szczecinianie zawdzięczają nieustające rządy aparatu PZPR w tym mieście, uczynienie z niego komunistycznego skansenu, gniazdo korupcji, niekompetencji, podzielenie społeczeństwa, pośrednio zniszczenie stoczni. Jurczyk to wielka tragedia dla Szczecina i regionu. Próbował szkodzić także w skali ogólnopolskiej, ale tu byli lepsi od niego (Michnik, Wałęsa, Mazowiecki, Bartoszewski).
ant.an
Po co Kościelny to robi? Zmarłemu nie pomoże, a mącąc jego brudy wyciąga.