Otrzymane komantarze

Do wpisu: Nowy ekspert Zespołu Parlamentarnego
Data Autor
serdecznie pozdrawiam !
Do wpisu: Długie pół sekundy
Data Autor
TAWS jest może i znany, ale wymaga syntetycznego przedstawienia.
MFW
Szanowny Panie Profesorze. Sprawa czasu zdarzenia, która od początku była manipulowana w przekazie oficjalnym jako 8:56 c.p. , czy 8:50 c.m. zapisana w dokumencie rządu rosyjskiego, datowanym na 10.04.2010 roku, godzina 23:00(posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem Putina, na którym S.Szojgu, minister FR d/s sytuacji nadzwyczajnych podał tę godzinę w odpowiedzi na zapytanie Putina i która została ujęta w protokole i zamieszczona na stronie rządu rosyjskiego. Dlaczego uzasadnione są podejrzenia, że doszło do manipulacji czasem zdarzenia? Otóż okazało się, że "nie znaleziono"(fizycznie wyparował)rejestratora eksploatacyjnego K3-63 na miejscu wypadku. Informacje zapisane przez ten rejestrator znajdują się w całości w zapisach rejestratorów systemu MSRP oraz ATM-QAR i to właśnie "wyparowanie" pozwoliło manipulować zapisami rejestratorów systemu MSRP oraz ATM-QAR. Ponadto, za tezą o manipulacjach czasowych świadczą zeznania świadków(przywołane w komentarzu wyżej śp. chorążego Musia, czy ustalenia PO Warszawa -Praga w postanowieniu przywołanym wyżej. Relacji świadków wskazujących na inną godzinę zdarzenia jest wiele, ale jest też zapis w RM, któ9ry też wskazuje na inną godzinę niż oficjalnie podawana. W raporcie Millera podano: "1.7.6. Pora dnia, oświetlenie Wschód słońca w Smoleńsku w dniu wypadku był o godz. 03:02. Wypadek zdarzył się w porze dziennej, około trzech godzin po wschodzie słońca." Ten zapis w RM też wskazuje na godzinę około 8-mą czasu polskiego (3:02 + 3 + 2 = 8:02)
MFW
c.d. Potwierdzeniem manipulacji czasem lokalnym w Smoleńsku, są relacje ludzi, którzy podróżowali do Smoleńska pociągiem, razem z Rodzinami Katyńskimi. Pociągiem tym podróżował Pan Poseł A. Macierewicz i Pan Poseł Edward Siarka. Pan Poseł Edward Siarka opisał tę podróż- wspomnienie i zamieścił w Newsletterze PIS z datą 12.04.2010(na gorąco, w następnym dniu po powrocie ze Smoleńska).: "O godz. 6:00 czasu miejscowego jesteśmy w Smoleńsku. Już świta. Chłodny poranek, lekko pod chmurką" Skoro wschód słońca w tym dniu miał miejsce o godzinie 3:02 UTC, to Pan Poseł Siarka mówiąc o godzinie 6:00 i świtaniu podał czas lokalny w Smoleńsku jako UTC + 3, czyli czas zimowy, a nie letni UTC +4 jak podaje to Komisja Millera. Ma Pan kontakt z Panem Macierewiczem, on może to Panu potwierdzić. Jeśli zatem w pkt. 1.7.6. Raportu Millera napisano o czasie katastrofy jako "około trzech godzin po wschodzie słońca." to znaczy że katastrofa miała miejsce około godziny 6:02 UTC, czyli około 8:02 czasu polskiego letniego. Czy te i inne okoliczności wskazujące na manipulacje czasem(np. długość zapisu na taśmie CVR podano jako 38 minut, choć standardowo jest to 30 minut. w raporcie MAK podano, że długość zapisu CVR(rozmów w kokpicie), wynosi 38 minut(tłumaczono to założeniem "cienszej" niż standardowa taśma), a raporcie Millera nie załączono zapisu z tego rejestratora, podano tylko, że zapisuje minimum(co to ma znaczyć?) 30 minut rozmów z końcowej fazy lotów. Miller potwierdził tym samym to co powiedział w Sejmie w dniu 19 stycznia 2011 roku, że zapis z CVR miał długość 30 minut. Farsą jest jednak to, że nie odniósł się w żaden sposób do wartości 38 minut podanych przez MAK. Czy Pana Profesorze jako naukowca nie rażą te nachalne manipulacje oficjalnych czynników? Proszę podnieś te kwestie na forum ZP, bo nie zauważanie tych spraw przez ZP rodzi wśród aktywnych i zorientowanych obywateli podejrzenia o nieczystej grze ZP.
KaNo
Zapisy te nie są zfałszowane. Według tych zapisów samolot mający te urządzenia na pokładzie (numery seryjne zgadzają się z numerami seryjnymi urządzeń zainstalowanych w TU-154M - informacja bezpośrednia od UA) musiał się rozbić 10 kwietnia 2010 roku sekundę po zamrożeniu pamięci FMS o godzinie 6:41:02 czasu UTC w odległości około 500 metrów od początku pasa lotniska Siewiernyj w Smoleńsku. Powtarzałem tą formułę wielokrotnie i jak dotychczas mimo usilnych prób nie została ona podważona.
MFW
ZP i jego eksperci badają zapisy rejestratorów znajdujących się na pokładzie TU154M(za wyjątkiem jednego K3-63). Niezależna.pl (17.01.2013 [07:14])tak to ujmowała: "Wciąż nie wiadomo, gdzie jest jeden z najważniejszych dowodów na to, co faktycznie wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Chodzi o tzw. trzecią czarną skrzynkę – rejestrator K3–63, który zaginął w tajemniczych okolicznościach. Prokuratura wojskowa przyznaje, że nic nie wie na ten temat." http://niezalezna.pl/373… Według opinii pojawiających się w sieci, dotyczy to tego rejestratora, który mógłby dać możliwość ustalenia i koordynacji zapisów z pozostałymi rejestratorami. Z tego można wysnuć wniosek, że te przedstawione zapisy mogą być zmanipulowane(włącznie z FMS i TAWS). O zmanipulowaniu tych zapisów, świadczą zeznania w Prokuraturze Wojskowej złożone przez śp. Chorążego R. Musia 10 kwietnia 2010 r. od godziny 20. do 21. http://www.gazetapolska…
MFW
c.d Oto charakterystyczne dane czasowe wynikłe z tego zeznania(czas polski letni): ~ 5:25 – start z lotniska Okęcie ~ 6:40 – lądowanie na lotnisku Siewiernym w Smoleńsku ~ 6:55 – pierwsze podejście do lądowania samolotu IŁ-76 ~ 7:10 – drugie podejście do lądowania samolotu IŁ-76 ~ 7:30 – połączenie radiowe załogi Jak- 40 z TU154M nr 101 A teraz przywołajmy ten moment z godziny ~7:30(wg Musia) do tego w stenogramach opublikowanych przez MAK i IES: 08:24:16 044 Chłopaki, Rafał z tej strony, przejdźcie na 123,45. (MAK) Zgodnie z planem lotu wykonanym wykonanym i wysłanym 9.04.2010 roku o godzinie 11:47, a potem zmodyfikowanym około godz. 4:00 w dniu 10 kwietnia, (relacja : http://www.youtube.com/w… ) samolot miał lecieć na pułapie FL270(27000 fts ok.8200 m), a ze stenogramów wynika iż leciał na FL330(33000 fts, ok.10000 m)co zwiększało prędkość przelotową o 2% na każde 1000 fts(stóp). W planie lotu zakładano prędkość przelotową na 400 węzłów, więc po zmianie poziomu lotu o 6000 fts, prędkość wzrosła o 6x2=12%, czyli wynosiła 1,12x 400 = 448 węzłów, czyli 448x1.852= 830 km/h. Można przyjąć więc, że czas przelotu powinien być zbliżony do tego, o jakim mówił dla "DGP" - Michał Makowiecki z firmy FDS OPS opracowującej plany lotów, czyli około 62 minuty, pomniejszony o skrócony czas związany z lotem na wyższym pułapie, czyli np. ~57 minut(zmniejszony wg proporcji 400/448 x ~40 minut(orientacyjny czas lotu na pułapie FL330)= 35 minut. Łączny czas lotu (62 - 40)+ 35 = 57 minut Odejmując od 57 minut te 17 minut dzielące moment nawiązania połączenia Jak-a z TU154M(8:41 – 8:24 = 17) otrzymamy 40 minut(57 – 17= 40) dzielących nas od tego momentu, z czasem wylotu z Okęcia.
MFW
c.d. Policzmy przeto czas domniemanego wylotu TU154M nr 101 z Okęcia(wyliczony z zeznań Musia): 7:30 – 0:40 = 6:50 czasu polskiego(a nie 7:27 jak podał MAK a za nim Komisja Millera). Taki wynik wychodzi, jeśli przyjmiemy za punkt odniesienia moment połączenia radiowego JAK-a z TU154M wg zeznań Musia, a mamy jeszcze punkt zaczepienia wg ustaleń Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w Warszawie, Sygnatura akt V Ds 32/11, Postanowienie o umorzeniu śledztwa, Warszawa, dnia 30 czerwca 2012 roku: http://www.naszdziennik… W ww Postanowieniu, PO W-wa - Praga napisała takie oto ustalenie: ....................................... "Wcześniej, około godziny 8.50 czasu miejscowego(czyli 6:50 czasu polskiego letniego) na lotnisku w Smoleńsku wylądował samolot Jak-40 z dziennikarzami, którzy po przeprowadzeniu kurtuazyjnej odprawy paszportowej udali się autokarami na cmentarz do Katynia." Godzina lądowania JAK-a nr 044 w Smoleńsku ustalona przez Prokuraturę, różni się od tej wynikającej z zeznań śp. chorążego R.Musia o 10 minut, czyli domniemany wylot TU154M z Warszawy byłby później o te 10 minut, czyli o godzinie 7:00 czasu polskiego. Wcześniejszą godzinę wylotu TU154 M nr 101 potwierdzałoby też nagranie z tzw. "Planem lotu": http://www.youtube.com/w… w którym dziennikarz mówi: "7:00 10 kwietnia, w ręce trzymamy "Plan lotu" Tupolewa 154M. W tym momencie ten samolot powinien być już w powietrzu, ale zapytamy najpierw, co to jest "Plan lotu"?............ Jeśli zapisy czasu na nagraniach przekazanych przez MAK są sfałszowane, to i cała reszta może być sfałszowana(łącznie z FMS i TAWS), więc dowodzenie na tej podstawie "jak było" jest pozbawione sensu. Sensowne jest natomiast wykazywanie tego jak "nie było" , czyli dezawuowanie "ustaleń MAK i Komisji Millera.
chcieli osiagnac ZAMACHOWCY--teraz caly swiat nauki , wrecz szydzi z ustalen andoniny, podzyrowanych przez chlopczykow tuSSeka.Oczywiscie naukowcy sa nieskonczenie kulturalni, ale ich ustalenia niszcza klamstwa smolenskie , w sposob wzorcowy.
smieciu
TAWS 38 nie miał miejsca o 41:02, tym bardziej że wtedy mamy ostatni zapis z FMS. To 41:02 wzięło się z przesunięcia czasu rejestratorów danych względem zapisu dźwiękowego - głosowego. Konkretnie jak jest napisane w Rap. Millera - znaleziono pewien punkt w zapisach naszego rejestratora ATM (40:59) oraz założono że pewnien dźwięk, jakiś stuk w rejestratorze dźwiękowym (41:02) to uderzenie w "pancerną" brzozę. Tak zsynchronizowano zapisy i też jest to przyczyną różnych bzdur, które w ten sposób powstały. TAWS 38 miał w istocie miejscee o 40:59 podobnie jak skokowa zmiana wielu parametrów lotu zarejestrowana wtedy przez ATM. Ponieważ jednak komisja przesunęła czas to faktycznie wygląda to tak że TAWS 38 wypada o 41:02. Ta szara strefa w raporcie MAK i 4 dodatkowe (nie istniejące w istocie) kadry musiały zostać sztucznie dołożone ze względu na to przesunięcie: punkt TAWS 38 jest bliżej miejsca katastrofy. Brzoza dalej. Poniważ zdarzenia odpowiadające w ATM TAWSowi przesunięto na brzozę to najzwyczajniej w świecie zapis kończył się przed uderzeniem w ziemię. Stąd konieczność szarej strefy i sfałszowanych ostatnich 2s. To też sprawia że obecne (raportowe) umiejscownie TAWS 38 jest całkiem bez sensu. Np. TAWS 38 pokazuje przechylenie 0 a ATM jakieś inne (kilkanaście stopni? nie pamiętam teraz) Dzięki temu wszystkiemu mamy czarno na białym ewidentne fałszerstwo oraz dowód że samolot nie uderzył w brzozę. Ewentualnie uderzył ale wyszedł z tego bez uszczerbku.
Do wpisu: Szczątki TU-154M
Data Autor
Witam pana, jako że to mój pierwszy wpis na blogu. Ośmielę się jednak nie zgodzić. Załoga nie milczy. Pada przekleństwo i słychać krzyk przerażenia do uderzenia w ziemię. - Niewiarygodny zapis z kokpitu - Jak może być niewiarygodny skoro A. Macierewicz po ogłoszeniu wyników badań krakowskiego instytutu mówił: ustalenia biegłych z IES są przełomowe dla smoleńskiego śledztwa; wykluczył obecność gen. Błasika w kokpicie; na podstawie odsłuchu wykluczył również uderzenie w drzewo. Dlaczego więc ciągle powtarza się o manipulacji zapisów? Przecież A Macierewicz uznał ten odsłuch za pewnik.
GRAF-MAN
Po pierwsze: samolot ODCHODZIŁ W AUTOMACIE więc nastąpiło zwiększenie ciągu silników Po drugie: wybuchu kilkunastu kilogramów trotylu nie byłoby słychać w smoleńsku. Tobie to raczej spadły by spodnie, bo piszesz takie bzdury. Po trzecie: praca silników, wybuch trotylu mają swoje natężenie dźwięku!!! Różnica wynosi zaledwie kilkanaście decybeli... 120-140 dB dla samolotu zwiększającego ciąg, dynamit jest głośniejszy od trotylu ale cichszy od petardy ma ok 150dB Po czwarte: kabiny samolotów są wyciszone, izolowane by hałas zewnętrzny nie przeszkadzał pasażerom Po piąte: wybuch w samolocie B747 nad Locerby... też nie został zarejestrowany przez żadne urządzenie.
KaNo
tej manipulacji i jej skuteczność są ze sobą zintegrowane. Łatwowierność odbiorców i brak reakcji nakręca tą spiralę.
KaNo
i lotnik nie jest jedyny. Ma silne wsparcie ze strony dr. Laska i wcale się nie zdziwię jak wejdzie w skład powoływanej przez niego komisji prostowania tego co jest boleśnie proste.
KaNo
Trudno powiedzieć jak powinno wyglądać miejsce katastrofy. Natomiast dla ekspertów taki rozkład szczątków może być ważną informacją. Szczęśliwego Nowego Roku
KaNo
jest nie tylko datą niespotykanej w historii katastrofy lotniczej, ale także wyraźną cezurą w życiu politycznym Polski. Szczęśliwego Nowego Roku.
KaNo
za link również.
KaNo
że części samolotu były przenooszone przd 12 kwietnia, czyli datą oblotu. Wniosek jest chyba oczywisty. Żaden z polskich przedstawicieli nie brał udziału w oblocie, bo jedyny akredytowany przy komisji MAK, Edmund Klich, nagle wyleciał do Warszawy.
KaNo
prezentował te zdjęcia Antoni Macierewicz przewodniczący Zespołu Parlamentarnego
KaNo
"Za to słychać na nich przekleństwa i krzyki pilotów." - To nie jest prawdą w ciągu ostatnich 8 sekund (w tym czasie samolot miał uderzyć w brzozę, obrócić się zahaczając przy tym o dziesiątki drzew) pada tylko jedno przekleństwo z ust pierwszego pilota. Reszta załogi milczy w obliczu nieuchronnej katastrofy. Konsultowaliśmy to z wieloma ekspertami zajmującymi się katastrofami lotniczymi, nigdy się z czymś takim nie spotkali. Dlatego nagrania z kokpitu, "dowożone" z Moskwy w kilku ratach przez Millera, nie są dla nas wiarygodnym źródłem informacji.
Proponuję czytelnikom Pana bloga prosty eksperyment: wsłuchujcie się pilnie w odgłosy petard i sztucznych ogni w najbliższych dniach. Oszacujcie, z jakiej odległości je słychać. Nawet z kilkuset metrów, prawda? A w każdej jest kilka gramów bardzo słabego materiału wybuchowego. Wybuch kilkunastu kg trotylu słychać by było w całym Smoleńsku, a w najbliższych domach (a to teren dość gęsto zabudowany - są warsztaty, magazyny, hotele...) wypadły by wszystkie szyby. Tymczasem delegacja stojąca na płycie lotniska nie usłyszała NIC. Inni świadkowie mówili na ogół o łoskocie, uderzeniu (także śp. p. Muś - bardzo rzadko cytuje się to, co naprawdę powiedział (bo jest dość niewygodne dla wyznawców "wybuchów nad brzozami"), a powiedział naprawdę to: Po kilku minutach usłyszeliśmy charakterystyczne gwiżdżące brzmienie silników tupolewa, typowe dla zmniejszanych obrotów przy zniżaniu. Nagle obroty wzrosły do maksymalnych, po dwóch sekundach uderzenie i trzy wybuchy i krótko trwający dźwięk zatrzymującego się jednego silnika a potem już cisza. To się b. dokładnie zgadza i uzupełnia z zeznaniem Bodina, i wyjaśnia, czemu pilot gwałtownie "dodał gazu". Żadne wybuchy nie nagrały się też na rejestratory. Za to słychać na nich przekleństwa i krzyki pilotów. Dwa pytania "na logikę", także do Pana Profesora: - lądujący samolot NIGDY nie zwiększa mocy silników. Chyba, że pilot zobaczy, że jest o wiele za nisko i chce się poderwać. Pytanie: skoro samolot lądował "normalnie" (a wybuchów pilot przewidzieć przecież nie mógł?), to po co nagle zwiększył moc? - rejestratory znajdują się w ogonie samolotu. Są połączone z mikrofonami w kabinie KABLEM. Skoro straszliwy (choć bezgłośny) wybuch rozerwał Tupolewa już w powietrzu na tysiące odłamków, to jakim cudem nagrały się krzyki pilotów? Przecież po wybuchu nie było już szans na "ciągłość" kabla?
oblot zrobiono po charakteryzacji??? Dlaczego w oblocie nie brał udziału żaden Polak??? Dlaczego rząd nie pyta o przyczyny dokonanej scenografii??? Proszę wziąć te pytania przy sądzie nad winnymi!! Dowody mataczenia: http://www.granagieldzie…
Ksawery Meta-Kowalski
Świetny film - proste, a skutecznie pokazuje to, co chciano ukryć. Przepraszam, za małe "odejście od tematu"...w Rosji rozbił się Tupolew. Analiza zdjęć z miejsca katastrofy oraz ocena "szkód na pasażerach" może być pomocna w sprawie Smoleńska: http://wiadomosci.onet.pl/swiat/rosja-awaryjne-ladowanie-samolot-stanal-w-plomieni,1,5381218,wiadomosc.html
w raporcie MAK albo Millera zamieszczono zanalizowane przez USA-firme zdjecie z dwoma miejscami okreslonymi jako miejsca wybuchow (sic!). W raporcie okreslono je inteligentnie jako miejsca pozarow. Czy ono jest dostepne? Dzieki za animacje i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Panie Professorze!
Patrzę na zdjęcie i widzę - "ósemkę". Jak to możliwe, że po uderzeniu w ziemię i rozbiciu samolotu pędzące jeszcze elementy samolotu tworzą najpierw okrągłą polanę, następnie przewężenie i znów okrągłą polanę? Wg mnie teren katastrofy powinien wyglądać jak prostokąt lub trójkąt o podstawie w miejscu przyziemienia. Pozdrawiam i życzę dobrego 2013 roku.