
„Ci, którzy decydują, nie są wybierani, a ci, którzy zostali wybrani, o niczym nie decydują„– powiedział niemiecki polityk Horst Seehofer.
Czy mamy demokrację? Czy też święty graal współczesnej polityki to w istocie fałsz, powtarzany taką ilość razy, że zgodnie z deklaracją Goebelsa, stał się w świadomości ludzi niepodważalną prawdą?
Przede wszystkim wypada zauważyć, że ustrojem politycznym współczesnych państw cywilizacji zachodniej, oraz tych, co się na niej wzorują, – – n i e — j e s t — d e m o k r a c j a. Te państwa nigdy nie miały być demokracjami. Było to expressis verbis celem twórców pierwszego nowoczesnego państwa demokratycznego, a więc USA. Ojcowie założyciele, zastanawiali się, co zrobić, aby Stany Zjednoczone nie stały się demokracją właśnie. Stąd rozmaite mechanizmy, rola konstytucji, władza ludu, ale przedstawicielska, stąd dążenie do tego, aby większość nie mogła ot tak, rządzić. Bo to groźne. Bo musimy temu zapobiec.
Współczesne państwa nie są bynajmniej demokracjami, są r e p u b l i k a m i. Jest to wyrażane wprost w ich nazwach. Mamy do czynienia z Bundesrepublik , z République française, z – to w angielskiej wersji Republic of Poland.
Ale to w deklaracjach. Tymczasem jaki ustrój polityczny faktycznie istnieje w nowoczesnych państwach zachodu?
Naukową odpowiedź na to pytanie udzieliło dwóch amerykańskich profesorów. Dokonali oni zestawienia preferencji różnych grup ludzi, na różnych poziomach z decyzjami politycznymi podejmowanymi przez władze. Okazało się, że te decyzje i kierunki polityczne tylko w ok 30% zgadzają się z preferencjami większości obywateli. W większości przypadków preferencje ogółu społeczeństwa nie znajdują przełożenia na to, jak biegnie polityka, jakie prawa są ustalane, jak kształtowane jest życie.
Zatem czyje preferencje decydują? Okazało się, że wśród rozmaitych grup społecznych branych pod uwagę wyróżnia się jedna, której preferencje w 95% znajdują odbicie w prowadzonej polityce, to wąska grupa, można powiedzieć grupka, ludzi… najbogatszych. Co więcej, owe 30% zgodności decyzji politycznych z preferencjami większości zachodzi tylko wtedy, gdy są one jednocześnie zgodne z preferencjami tego wąskiego zastępu plutokratów. A jak się nazywa ustrój polityczny, gdzie wąska grupka najbogatszych rządzi państwem? Tak – to oligarchia. I to właśnie ustalili i udowodnili ponad wszelką wątpliwość dwaj profesorowie z USA. Sformułowali to tak:
„Podczas gdy preferencje elit ekonomicznych i zorganizowanych grup interesu wpływają na rozstrzygnięcia polityczne, preferencje przeciętnych Amerykanów wydają się mieć na nie wpływ minimalny, bliski zeru.
Już widzisz, jaka to „demokracja”?
Ale istnieje dla ludzi to, co jest w ich świadomości, a w ich świadomości jest to, co jest na kolorowych ekranach, a nad tym panują niewidoczni dla nas, bo na tych ekranach ich nie ma, władcy. Stąd ta oczywistość, że państwa to oligarchie, dla ludzi — n i e — i s t n i e j e. Stąd brniemy dalej, epatując się tym, że oligarchowie są na Ukrainie, a na zachodzie, to „demokracja”. Oni, oni… oni to w ogóle są filantropami, zamiast być oligarchami. Naprawdę. Zakładają organizacje „dobroczynne”. Jeden z bardziej znanych oddał takiej organizacji cały swój majątek. Czy to nie jest przykład poświęcenia dla ludzkości? Nie. Jest odwrotnie, jest to wyraz dążenia do kontroli, do panowania nad ludzkością. To jest mega oligarchia i lepiej, żeby to do nas dotarło, zanim stracimy resztę wolności albo swoje życie w następnym medialno-politycznym zamęcie.
Plutokratyczno – oligarchiczna władza stara się, oprócz skutecznego przekupienia osób na stanowiskach, wpłynąć na psychikę ludzi, na ich myślenie, postawy, strukturę osobowości. Dzieje się to na 6 sposobów, można powiedzieć, że jest 6 „kierunków natarcia”, zmierzającego do degradacji człowieka, do uczynienia go niezdolnym de skutecznych reakcji.
To jest ważniejsze niż się z pozoru wydaje. Jest bowiem przykładem najnowszych technologii sterowania masami. Epatuje się dobroczynnością. Fundacjami dla biednych. Poświęca się nawet swój majątek.
Technikę tą można podciągnąć czy też dopełnić nią coś co tak silnie wpływa dzisiaj na ludzi. Czyli socjal.
MY, władza, władcy, jesteśmy dobrzy! Naprawdę dobrzy gdyż przecież wydajemy tą kasę ludziom.
Czy ktoś uzna że jest inaczej? Np. tak jak jest dalej napisane?:
jest to wyraz dążenia do kontroli, do panowania nad ludzkością. To jest mega oligarchia i lepiej, żeby to do nas dotarło, zanim stracimy resztę wolności albo swoje życie w następnym medialno-politycznym zamęcie.
Zatem fundacja zamiast rozdawać pieniądze może je pomnażać, zamiast czynić dobro, może czynić to, co dobrem nazywa. I do tego jest chroniona przed całym szeregiem oddziaływań instytucji państwa :)