"Ironezja" to termin własny Autora (jak kto obznajmiony), ale można się domyślić o co w tym nowotworze językowym biega... Jednak co się stanie po kilku tygodniach z opus Poety? "Aktualia" już nie będą gorące. I wówczas może wyjść mętlik semantyczny do kwadratu. Proponowałbym więc drugi człon zmienić... Może jakoś tak... bliżej ołtarza , np. Ironezja pewnych egzekwii.
Ukłony.
I tu uderzył Pan w sedno. Należy najpierw zdecydować czy "mowa nienawiści" jest pojęciem semantycznym czy syntaktycznym? Bez tego nie ruszymy z miejsca i nie uda się tego pojęcia poprawnie zdefiniować. Jeżeli jednak uda się rozstrzygnąć moje pytanie to będzie można napisać program do wyszukiwania "mowy nienawiści" w sferze publicznej.
Nie darmo Czesław Niemen nam śpiewał "czas najwyższy czas zniszczyć mowę nienawiści". Przewiduję tu niezłą frajdę dla logików i filozofów, a może nawet uda się zdobyć markowy grant na takie badania?
Groźby karalne są dobrze opisane w kodeksie karnym. A podjudzanie do nienawiści jest semantycznie nieostre... Nakłanianie do mordu można wypełnić treścią. Ale już wietrzyć w każdej wypowiedzi głupka sprawczość potencjalnych tragedii - przesada! Zły język z ust ludzi na świeczniku to zwykły brak kultury, ale tej już pośród nas nie ma... Kto dziś z tzw. elit (o ile można o czymś takim mówić) ma kindersztubę? Przestrzega katechizmu, potrafi wymienić enumeratywnie przywary ludzkie? Albo katalog cnót? Czy jesteśmy zdolni okazać ostracyzm społeczny wobec figur, co nas samą swą obecnością zwyczajnie żenują?
Syntaksa, czyli składnia, nie ma nic wspólnego z tzw. mową nienawiści. Prędzej siostrzaną "pałką" na wolność wypowiedzi jest liczman antysemityzmu. Dwie siostry tego samego knebla, który można włożyć w usta każdemu. Strasząc wybranych wolnomyślicieli dyscyplinujesz resztę owieczek z redyku.
Państwo już w tę kampanię walki z "mową nienawiści" wdepnęło, teraz, oprócz rozpraw sądowych i pokazowych sankcji wobec odmóżdżonych wolapikowców, natychmiast pojawi się ustawa prewencyjna nakierowana na internet, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi (ACTA). Informacja ma być "snopowa", propagandowo nakierowana, kołchoźnikowa, także czasem podprogowa. Czyli nienawiść będą mogli siać wybrani - także węszyciele antysemityzmu.
By!
¡Caramba! Que erudicion.
Dziękuję za tytuł (uniwersalny) i pozdrawiam serdecznie - Pana Zygmunta.
Ukłony.
Nie darmo Czesław Niemen nam śpiewał "czas najwyższy czas zniszczyć mowę nienawiści". Przewiduję tu niezłą frajdę dla logików i filozofów, a może nawet uda się zdobyć markowy grant na takie badania?
Syntaksa, czyli składnia, nie ma nic wspólnego z tzw. mową nienawiści. Prędzej siostrzaną "pałką" na wolność wypowiedzi jest liczman antysemityzmu. Dwie siostry tego samego knebla, który można włożyć w usta każdemu. Strasząc wybranych wolnomyślicieli dyscyplinujesz resztę owieczek z redyku.
Państwo już w tę kampanię walki z "mową nienawiści" wdepnęło, teraz, oprócz rozpraw sądowych i pokazowych sankcji wobec odmóżdżonych wolapikowców, natychmiast pojawi się ustawa prewencyjna nakierowana na internet, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi (ACTA). Informacja ma być "snopowa", propagandowo nakierowana, kołchoźnikowa, także czasem podprogowa. Czyli nienawiść będą mogli siać wybrani - także węszyciele antysemityzmu.
By!