PiS poczciwie, ale niestety zbyt często, po amatorsku przygotowało projekt zmiany stosowanej obecnie / bezprawnie!/ konstytucji.
Jest to zaledwie próba zabiegu kosmetycznego polegająca na zwiększeniu liczby senatorów o przedstawicieli naszych rodaków mieszkających stale zagranicą.
Merytorycznie takie przedstawicielstwo w polskim parlamencie jest uzasadnione faktem, że polska diaspora wywodząca się jeszcze z emigracji w czasach zaborów, potem gwałtownie powiększona w czasie wojny, a także przez wyrzuconych z Polski po wojnie – częstokroć nie rozporządza możliwościami powrotu do kraju, ale stara się w miarę możliwości uczestniczyć w polskim życiu społecznym i politycznym.
Wymienieni „eksperci” obdarzeni licznymi tytułami / może jeszcze peerelowskiego pochodzenia/ „zmiażdżyli”, jak to zostało określone przez „życzliwe” media, projekt PiS’u, ale nie ze względów merytorycznych, a jedynie w oparciu o sformułowanie użyte w preambule do tej / z przeproszeniem/ konstytucji.
Zapomnieli chyba, że preambuła nie stanowi prawa, a jedynie zawiera pogląd autorów na sprawy związane, lub nie, z treścią dokumentu.
Stosunkowo niedawno pisałem w artykule „Konstytucja RP” między innymi o tym, że użyte w preambule sformułowanie „naród polski – wszyscy obywatele” jest po prostu lapsusem, albowiem naród i obywatel są to pojęcia różne, nie wszyscy obywatele polscy są polskiej narodowości, co zresztą ta sama konstytucja przyznaje udzielając praw mniejszościom narodowym.
Utożsamianie narodowości z obywatelstwem jest w polskich warunkach szczególnie niebezpieczne zarówno ze względu na rozmiary naszej diaspory, jak i też zaszłości historyczne. Nie mieliśmy przez wiele lat swojego państwa, a zatem nie było Polaków wg takiego poglądu.
Spotkałem się z takim podejściem w Anglii, kiedy okazał mi swój brytyjski paszport znajomy urodzony w 1916 roku w Warszawie, było w nim wpisane „nationality by birth –Russian”.
Wyjaśniał mi, że kiedy zwrócił uwagę, że Warszawa leży w Polsce, a on jest Polakiem, brytyjski urzędnik odparł, że w 1916 roku Warszawa leżała w Rosji i dlatego jest on z pochodzenia Rosjaninem. Nie pomogło nawet tłumaczenie, że w 1916 roku Rosjan w Warszawie już nie było, na co była odpowiedź, że to była tylko niemiecka okupacja wojenna, ale formalnie Warszawa była miastem należącym do Rosji.
Utożsamianie narodowości z obywatelstwem jest w polskiej specyfice narodowo państwowej zabiegiem nie tylko idiotycznym, ale wprost haniebnym.
Trzeba bowiem pamiętać nie tylko o emigrantach, ale przede wszystkim o tych, których boleśnie i częstokroć krwawo odcięto od Polski bolszewickim zaborem ziem Rzeczpospolitej Polski.
Autorzy projektu podeszli do niego bez głębszej refleksji, a jest ona w tym przypadku niezbędna.
Stworzenie warunków dla zaistnienia parlamentarnej reprezentacji naszych rodaków, których pozbawiono polskiego obywatelstwa, a tak często poddano cierpieniom za polskość, jest nie tylko pewnym zadośćuczynieniem, ale też uznaniem, że polski naród to nie tylko ci, którzy mieszkają między Odrą i Bugiem, bo taki los w tej dziejowej chwili im przypadł, lecz także wszyscy Polacy „od Chicago do Tobolska”.
Przychodzi refleksja, że kabaretowy piosenkarz – Jan Pietrzak znacznie lepiej rozumie co to jest Polska niż utytułowani „profesorowie”.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1807
Jeszcze bardziej rozumie to Jarosław Marek Rymkiewicz. komunista, ex kumpel Michnika, obecnie hołubiony przez Partię.
Stwierdził tenże poeta Jarosław Marek, iż Polakami są ci co głosują na PiS, reszta to wnuki przywiezionych na ruskich tankach.