Indoktrynacja dzieci

Zdecydowaną większość Polaków (i słusznie) oburzyła próba indoktrynacji dzieci, która miała się odbyć w szkołach pod hasłem "Tęczowy Piątek".  Akcja zakończyła się pokazową klapą, co seks edukatorzy oraz wszelkiej maści po(d)stęp z Czerskiej zrzucili na karb faszystowskiego państwa, które to państwo ustami kuratorów oświaty zapowiedziało kontrolę palcówek, które zdecydowały się wpuścić w swoje progi tęczowych agitatorów. Widocznie strach na wszelaki po(d)stęp padł wielki, bo jak się rzekło na początku, akcja zanim wystartowała z boksu, to powietrze z niej uszło, niczym armia francuska przed nacierającymi Niemcami. Szybko. Nic więc dziwnego, iż na Czerskiej szloch słychać było wielki i do akcji postanowiono rzucić niezastąpionego i niezawodnego (w takich sytuacjach) katolika-ALE red.Jana Turnaua, który z pozycji moralizatorskich postanowił nas (katolików) pouczyć przez 6 minut 19 sekund. Pan redator - po pierwsze - wolno płynie do brzegu, co sprawia wrażenie, że owe 6.19 wygląda jak 12,38, czyli dwa razy dłużej. Po drugie, bój środowisk LGBTQIUABSERA (a może jeszcze jakąś literkę pominęłam) przyrównuje do walki o wyzwolenie Murzynów oraz wolność religijną. Ma prawo. Tak więc środowiska homoseksualne mogą, a nawet powinny - zdaniem red. Turnaua - walczyć o swoje prawa, w tym również indoktrynować nasze dzieci i młodzież. Co się dzieje, kiedy to druga strona, czyli (nazwijmy ją umownie) konserwatywna próbuje wyartykułować swoje poglądy, w kontrze do rzeczonych środowisk? W 2010 r. Studenckie Koło Myśli Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego Krucjata – Młodzi w Życiu Publicznym ASK Soli Deo wystosowało do władz uczelni oświadczenie, w którym to czytamy m.in.: "Jesteśmy zgorszeni faktem, iż Władze Uczelni (...) odwołują konferencję naukową „Homoseksualizm jako ruch społeczny i jego konsekwencje”, z drugiej strony natomiast wyrażają zgodę i przyzwolenie, by dzień później, tj. 21 kwietnia br. odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim skandaliczna, propagandowa debata środowisk gejowskich "Kampanie społeczne na rzecz osób LGBTQ w Polsce. Specyfika, ocena, perspektywy". 
I co na to red. Turnau? Jak oni "młotkować" nas, to być dobźie (zgodnie ze słowami Kalego), a jak my próbować ich, to być nie dobźie?! 
Przypominam sobie również, kiedy to Rebecca Kiessling, działaczka pro-life próbowała przeprowadzić wykład na UJ w Krakowie. Nie udało się, bo rozszalała się burza, a przeciwni Kiessling grzmieli: "Nie zgadzamy się, by w murach uczelni sankcjonowano szarlatanerię i fundamentalizm, nie zgadzamy się na szarganie idei Uniwersytetu!". Przypominam, że aktywiści LBGTQIWDYS mieli zaatakować w "Tęczowy Piątek" młodzież poniżej 18 roku życia,  a opisane przeze mnie sytuacje dotyczyły osób już pełnoletnich.    
Redaktor Turnau - niech mu zdrowie dopisuje jak najdłużej - jest postępowym katolikiem, a postępowy katolik, to ktoś na kształt krzesła, tyle, że elektrycznego.

Dorota Arciszewska-Mielewczyk
Poseł na Sejm RP