GUS najwyraźniej zareagował na krytykę terminu ogłaszania Rocznika i postanowił jeszcze bardziej wydłużyć czas oczekiwania.
Tegoroczny nosi datę 16 lipca, co dla wielu korzystających oznacza przysłowiową musztardę nie po obiedzie, ale po kolacji.
Jak zwykle wydawnictwo razi jałowym gadulstwem i „pustocyfrowiem” z ulubionym dziedzictwem po PRL – wskaźnikową ekonomią.
Brakuje natomiast prawdziwych danych na temat podstawowych problemów, jak choćby rzeczywistego stanu ludnościowego Polski. Nie wiemy ilu Polaków pracuje poza granicami kraju i ilu przebywa tam wraz z rodzinami, jaki jest odsetek repatriacji itd.
Poza zdawkową informacją, że jest nas 38.432 tys. i że ubyło nas 4 tys. niewiele możemy się dowiedzieć.
Ważną wiadomością jest ubytek ludności w wieku produkcyjnym i to aż o 250 tys. a niezbyt dobrze rokującą na przyszłość informacja o przewadze rozwodów nad zawartymi małżeństwami -223 tys. : 193 tys.
Ogłoszone jako wielki sukces osiągnięcie ponad 400 tys. narodzin i tak nie wystarczyło do zrekompensowania zgonów. Trzeba najwyraźniej postawić nowy cel – 500 tys. narodzin rocznie, bowiem w miarę starzenia się narodu liczba zgonów będzie rosła.
Wzrosła liczba zatrudnionych do 14,6 mln jednakże w zestawieniu z ilością osób w wieku produkcyjnym -23,5 mln nie jest to za wiele, a także 10,3 mln zatrudnionych na podstawie umowy o pracę.
Niewątpliwym sukcesem jest obniżenie liczby bezrobotnych do 1 mln.
Wprawdzie płace wzrosły średnio do 4,3 tys. zł miesięcznie, ale dochody osobiste Polaków to 27 tys. zł brutto rocznie, co pozwala na zaoszczędzenie zaledwie 5% dochodów, a poniżej granicy ubóstwa znajduje się 13,4 % ludności.
Nie poprawiła się sytuacja emerytów, wprawdzie średnia emerytura ZUS wzrosła do 2,1 tys. zł brutto miesięcznie na osobę, ale relacja w stosunku do średnich zarobków spadła z 62 % do 60 %.
Położenie materialne Polaków poprawiło się, jednakże stosunek do przeciętnych dochodów w UE nie zmienił się i nadal jesteśmy w granicach 50 %.
W rolnictwie notujemy dalszy spadek powierzchni gruntów rolnych do 14,6 mln ha
Mimo to zebrano więcej zbóż, bo 31,7 mln ton, mniej natomiast ziemniaków, bo tylko 9 mln t.
Wzrosła nieco produkcja buraków cukrowych do 15,7 mln t. i nasion oleistych do 2,8 mln t.
Ciągle za mało produkujemy warzyw - 5,7 mln t. a z owocami w zeszłym roku przeżyliśmy klęskę żywiołową i zebrano tylko 2,8 mln t. podczas gdy w poprzednim roku było ponad 4 mln t.
Nastąpiło zwiększenie pogłowia bydła i trzody, a co za tym idzie mleka z 12,9 mld l. do 13,3 mld l. i mięsa z 4,9 mln t. do 5,1 mln t. Ciągle jeszcze na brakuje do owych 16 mld l. mleka produkowanych przed unijnymi cięciami.
W sumie rolnictwo może pochwalić się tendencją wzrostową, jednakże w porównaniu do Niemiec rozporządzających podobnym areałem nie osiągamy nawet 40% wartości produkcji rolnej i przemysłu rolno spożywczego nie mówiąc już o niewykorzystaniu własnego potencjału produkcyjnego chociażby w mleczarstwie.
Produkcja przemysłowa wzrosła o 6,6 % osiągają wartość w cenach bieżących 1,5 biliona zł.
Zanotowano jednak spadek produkcji nośników energii – wydobycia węgla kamiennego z 70,6 mln t. do 65,8 mln t. i gazu ziemnego z 5,7 mld m3 do 5,4 mld m3, co wobec wzrostu zapotrzebowania na energię elektryczną zmusiło do jej importu.
W podstawowych produktach osiągnęliśmy wzrost produkcji stali z 9,2 mln t. do 10,5 mln t co i tak oznacza zaledwie połowę tego co niegdyś produkowano, spadła natomiast produkcja miedzi z 551 tys.t. do 538 tys. t. a produkowaliśmy już blisko 600 tys.
Mikroskopijna produkcja aluminium zmniejszyła się jeszcze bardziej z 8,5 tys. t. do 6,7 tys t, co stoi w jaskrawej sprzeczności z rosnącym zapotrzebowaniem.
Spadła produkcja oleju napędowego z 11,7 mln t. do 11,4 mln t. mimo wzrostu przewozów.
Dziedzinie materiałów budowlanych należy odnotować wzrost produkcji cementu z 15,5 mln t. do 17,2 mln t. przy równoczesnym spadku produkcji cegły z 59 mln sztuk do 54 mln w porównaniu ze stanem z przed wielu lat stanowi to drobny ułamek.
Najwyraźniej zmienia się technologia z większym użyciem cementu.
Przemysł mechaniczno elektryczny wykazuje znaczny wzrost produkcji jak np. telewizorów z 20,3 mln do 21,3 mln, nie wiemy tylko ile w tym jest produkcji własnej a ile montażu.
Natomiast w produkcji samochodów stanowiącej powszechnie uznaną wizytówkę skali uprzemysłowienia notujemy spadek z 555 tys. do 515 tys. co jest o tyle żenujące, że po zlikwidowaniu produkcji własnej udostępniono możliwości rozbudowy firmom zagranicznym, które w szybkim czasie osiągnęły blisko milion samochodów osobowych, ażeby przy pierwszym kryzysie zmniejszyć ją do połowy i mimo że powszechnie odrobiono już straty przekraczając osiągnięcia przedkryzysowe to jednak w Polsce nie zwiększono produkcji.
I tak płacimy za rezygnacje z własnej produkcji na rzecz całkowitego oddania się obcym, zresztą nie tylko w tej dziedzinie, ale też i w innych jak chociażby w samochodach ciężarowych i ciągnikach produkcja spadla ze 170 tys. do 122 tys.
Na pociechę możemy odnotować wzrost produkcji rowerów z 874 tys. do miliona sztuk.
Tylko nie wiemy skąd bierze się globalny wzrost produkcji przemysłowej o 6,6 %?
Podobnie o 6,2 % wzrosła wartość budownictwa, chociaż w tym przypadku mamy do czynienia z konkretnym przyrostem w postaci mieszkań oddanych do użytku w ilości 178 tys. podczas gdy w roku 2016 było ich 163 tys. co niewątpliwie jest objawem pozytywnym jednakże daleko odbiegającym od potrzeb przy stałym deficycie około 1,5 mln mieszkań.
Wzrósł eksport z 803,5 mld zł do 870 mld przy wzroście importu z 786,5 do 869, mld pogorszyło się jednak saldo z + 17 mld zł do 2 mld zł jest to jednak kolejny rok z dodatnim saldem po kilkudziesięciu latach salda ujemnego.
Rentowność netto polskich przedsiębiorstw wyniosła 4,4 % co nie jest wynikiem imponującym, ale przynajmniej bardziej opłacalnym niż lokaty bankowe. Problem leży tylko w różnicy ryzyka, które powinno znaleźć odzwierciedlenie w wyższej rentowności.
Budżet państwa zamknął się wydatkami w wysokości 375,8 mld zł przy dochodach 350,1 mld zł i deficycie 25,4 mld zł mając na względzie, że w 2016 roku przy mniejszych wydatkach o prawie 15 mld zł deficyt wyniósł 46, 2 mld zł.
Ten stan należy uznać za duży sukces rządu, tym bardziej, że deficyt wyniósł 1,3 % PKB to jest znacznie poniżej dopuszczalnego poziomu w UE, który nota bene jest bezkarnie przekraczany przez największych uczestników Unii.
Globalnie PKB wzrósł w 2017 roku o 4,6% w stosunku do roku 2016 roku, co należy traktować jako duży sukces szczególnie w odniesieniu do poprzednich rządów.
Należy jednak mieć na względzie fakt, że jest to sukces relatywny, gdyż przez dziesiątki lat rola Polski była redukowana począwszy od obszaru i zaludnienia aż po sytuacje gospodarczą i w ślad za tym –polityczną.
Odrobienie tych zaległości powstałych zarówno w wyniku błędów jak i przede wszystkim działań celowych wymaga jeszcze wieloletniego wysiłku całego narodu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1831
I tak płacimy za rezygnacj[ę] z własnej produkcji na rzecz całkowitego oddania się obcym [...] jak chociażby w samochodach ciężarowych i ciągnikach produkcja spadla ze 170 tys. do 122 tys. – Skąd Pan wie, że gdybyśmy nie „oddali się obcym”, produkcja nie spadłaby jeszcze bardziej?
Panie, jaka produkcja aluminium? Wie pan ile to prądu żre? Lepiej robić to na Ukrainie (brak kretyńskich opłat za CO2) lub w Niemczech (nie dość, że tam przedsiębiorstwa energochłonne dostają zwrot części wydatków, to jeszcze jakby dobrze podłączyć się pod energię z wiatraków, to tanio jak barszcz).