W związku z tym, że trochę się w zeszłym roku pisało na temat podejścia do Lemingów, tudzież na temat samych Lemingów oraz formułowane są plany z tymi stworzeniami postępowania, postanowiłem podsumować krótko moje spostrzeżenia na temat tego, w jaki sposób Lemingi robione są w... no powiedzmy w wała (bo koń, to byłby jednak pewien awans a na tym akurat manipulatorom bynajmniej nie zależy), jak również zaproponować i skrótowo omówić możliwe techniki przeciwdziałania.
Choć nie jest to odkrycie Ameryki, wypada „zacząć od początku”: przeciętny Leming słucha, ogląda bądź czyta media mainstreemowe. Zwykle nie wykonuje tych trzech czynności naraz, ponieważ wystarcza mu całkowicie jedno Zaufane Źródło Informacji, przy czym zaufanie to nie ma podstaw logicznych a co najwyżej emocjonalne (może też nie mieć żadnych). Leming albo odziedziczył Zaufane Źródło po rodzicach (no tak, bo Lemingi mają rodziców, chociaż nie zawsze są skłonne o tym fakcie pamiętać), albo przyjął je od Grupy w drodze odruchowego konformizmu i z czasem się przyzwyczaił. W jego hmm.... Centralnym Ośrodku Wyszukiwania Sałaty nigdy nie rodzi się potrzeba weryfikowania informacji w jakikolwiek sposób, jaki sobie można wyobrazić, choćby nawet najłatwiejszy.
Leming zatem coś tam sobie słucha (wg algorytmu: muza i to co wciskają pomiędzy), udziela się trochę na fejsie, albo przegląda (rzadziej: komentuje) popularne reżimowe portale (nie można wykluczyć, że przy okazji odwiedzania jakiegoś „pudelka”). Telewizja nie jest aż tak często w użyciu Lemingów, ponieważ nie przepadają one za piłką nożną, niemniej tym, co może je do telewizji przywabiać są seriale (choć warto nadmienić, że „Gra o tron” stanowi najbardziej ambitną z możliwości) i przy tej okazji mogą natknąć się na rozmaite „wiadomości” i „fakty”.
Lemingi (z wyjątkiem Lemingów Wyższych) raczej nie oglądają wiadomości telewizyjnych specjalnie (chyba, że prognozę pogody), ponieważ zazwyczaj nie interesują się polityką. Cały zatem Stelaż Rzeczywistości budowany w COWS Lemingów pochodzi z przekazu podświadomego. Nie jest to przekaz podprogowy, niemniej podświadomym należy go nazwać, ponieważ w momencie jego przyswajania Leming nie zdaje sobie sprawy z jego znaczenia: odbiera po prostu jeden z wielu bodźców dostarczanych mu za pośrednictwem danego medium. Leming nie widzi powodów dla których miałby darzyć redaktorów przekazujących wiadomości o charakterze politycznym mniejszym zaufaniem, aniżeli „panią chmurkę”.
Lemingi Wyższe różnią się tym, że jako Zaufane Źródło Informacji odziedziczyli jedno z reżimowych mediów politycznych (zawsze tylko jedno – innych przypadków nie obserwowałem), co pozwala im na zainteresowanie polityką. Zaufane Źródło studiują z uwagą i skupieniem, część poczucia wartości własnej czerpiąc następnie z tego, że uważają się za Zorientowane (nabytą wiedzę, mogą przekazać później Lemingom zwykłym i przez chwilę poczuć się „jak sam redaktor Liz”).
Z omówionych do tej pory podstaw powinno być już dość jasno widać, jak łatwy i bezbronny łup stanowi Leming dla hien panujących obecnie w polskiej przestrzeni medialnej. Dla znakomicie zorganizowanych grup świadomych, dobrze opłacanych oficerów służb, socjotechników, socjologów, psychologów, profesjonalnych montażystów, specjalistów od dźwięku, obrazu oraz marketingu przeciętny Leming nie stanowi żadnego przeciwnika: stanowi materiał, który można dowolnie ukształtować.
Gigantyczny wpływ, jaki media posiadają na Lemingi jest wykorzystywany głównie do tego, by przedstawić polityków niewygodnych jako Zagrożenie a polityków wygodnych jako Remedium na to zagrożenie. To truizm, ale gwoli ścisłości warto może go przywołać.
Dla niniejszych rozważań ważniejsze natomiast jest co innego: poprzez media zaszczepia się w COWS Lemingów Pogardę. Ma ona bardzo istotne znaczenie... Jej główną rolą jest hermetyzacja środowiska Lemingów w stosunku do ludzi, którzy mogliby wyprowadzić je z błędu.
Wsiowy moher, sfrustrowana prawicowa puszka, pisior, pisuar, bydło, oszołom, ciemnogród, wąsaty Janusz z Podkarpacia, katol albo katotalib, nie może stanowić dla Leminga Zaufanego Źródła Informacji, ponieważ jedynym, czym się – według obrazu ukształtowanego w COWS Leminga – taki osobnik kieruje, jest nienawiść, faszyzm, albo też połączenie średniowiecznych zabobonów religijnych z dziewiętnastowiecznymi romantycznymi odruchami wpojonymi przez nadopiekuńcze mamusie w okowach tradycyjnej rodziny.
Innymi słowy: prawicowiec w oczach Leminga jest kimś, kto absolutnie nie kieruje się rozumem a za to kieruje się gwałtownymi uczuciami, i to najczęściej z grupy tych negatywnych (frustracja, nienawiść).
Jak widać powody, dla których Lemingi nie mogą zaufać prawicowym politykom, działaczom, ani nawet znajomym o prawicowych poglądach są – w swoisty sposób – logiczne.
W tym miejscu warto zauważyć bardzo ważną rzecz: jeżeli z jakichś przyczyn dochodzi do konfrontacji, okazuje się, że – najczęściej – Leming nie posiada żadnych szans w merytorycznej dyskusji z przeciętnym prawicowcem na jakikolwiek temat. Fakt ten jest – wbrew pozorom – bardzo korzystny dla utrzymania status quo, ponieważ wzmaga w Lemingach poczucie zagrożenia i zachęca je do stosowania wobec nas odrzucenia (wykluczenia) i okazywania pogardy, albo chociażby do stosowania w dyskusji chwytów niemerytorycznych, co nas niewymownie wkurza, ponieważ zazwyczaj nie wiemy, że za pomocą tych chwytów Leming wcale nas nie chce zaatakować... Przeciwnie: on się przed nami broni.
Aby poczuć się przez chwilę w jego skórze dobrze jest porozmawiać sobie z jakimś politykiem, czy działaczem, o którym wiemy, że na pewno nie ma racji, ale który jest – jak to się mówi – „wyszczekany”. Z kimś typu Brauna, Korwina, ze świadkami Jehowy, albo nawet – dajmy na to – z kimś, kto jest aktywistą ruchu poszukiwaczy UFO... (to ostatnie aż strach doradzać). Na sto procent takiej dyskusji nie wygramy. Jeśli będziemy mieli szczęście, to może sami nie zwariujemy (jeśli mamy dobrą pamięć, to można sobie post factum poukładać wszystko w głowie i znaleźć luki w tym niesamowitym konstrukcie logicznym, który tego typu człowiek przed nami rozwinie), ale dowiemy się na pewno jednego: słowo oszołom nie powstało z niczego... Ono jedynie jest wobec nas nadużywane :)
Powróćmy jednak do agresywnych chwytów niemerytorycznych, które Leming zastosuje przeciwko nam w samoobronie... Teoretycznie jesteśmy na coś takiego nieco bardziej odporni aniżeli same Lemingi, ponieważ bardzo często wyznajemy i praktykujemy (czyli generalnie: wyznajemy na poważnie) wiarę chrześcijańską, która nakazuje nie tylko powstrzymać się od nienawiści, ale również w ogóle – w miarę możliwości – nie żywić negatywnych uczuć wobec ludzi, również nieprzyjaciół.
Nie ma się jednak co oszukiwać: jesteśmy tylko ludźmi i pogarda, złośliwości, obelgi oraz groźba wykluczenia zrodzi w nas frustrację, złość a w skrajnych przypadkach może nawet i nienawiść. W ten oto prosty sposób kłamstwo staje się prawdą a hieny za pośrednictwem zmanipulowanych wcześniej Lemingów uzyskują wpływ także i na nas, na nasze uczucia.
Dodać należy w tym miejscu i to, że aby poszerzyć rów wykopany pomiędzy Lemingami i prawicą, te pierwsze są nie tylko faszerowane Pogardą do nas jako moherów, pisiorów itd. ale także zachęcane do bezczeszczenia (pod różnymi pretekstami) tego, co dla nas jest Święte albo Drogie naszym sercom.
Tu nasuwa się od razu ważna uwaga: Lemingi także mogą mieć serca i mogą istnieć rzeczy bardzo dla nich ważne emocjonalnie (mogą np. wzruszać się losem Żydów w Oświęcimiu, albo losem ofiar akcji Wisła)... Jednak niezdolne do logicznego myślenia – a więc również do przeprowadzenia analogii – nie zdają sobie sprawy, że ewentualną nienawiść pod swoim adresem wywołują przez bezczeszczenie cudzych świętości: nie przyjdzie im do głowy, że w zachowaniu swoim wykazują głęboki brak tolerancji.
Kolejną ważną sprawą jest różnica w ocenie rzeczy i zjawisk jako ważne, lub nieważne. Dla Lemingów poważne zajmowanie się lustracją, albo zakulisowymi działaniami służb specjalnych jest objawem „życia w matriksie”, ponieważ – jak Lemingom wiadomo – Polska jest normalnym, bezpiecznym, spokojnym i demokratycznym krajem. A w normalnym, bezpiecznym, spokojnym i demokratycznym kraju wszystkie ważne decyzje zapadają – jak również Lemingom wiadomo – jawnie, oficjalnie, w świetle jupiterów i kamer. Tajne służby niby istnieją, ale należy pamiętać, że – jako się rzekło – Lemingi nie myślą – a przynajmniej nie oznacza to u nich tego, co przywykliśmy myśleniem nazywać – i nie są w stanie dostrzec ciągów przyczynowo skutkowych, które mogłyby zagrozić ich dobremu samopoczuciu. Powoduje to swoistą blokadę w stosunku do informacji odpowiadających na pytanie „co w związku z tym, że istnieją tajne służby?”. W typowym COWS Leminga można zresztą zaobserwować rozmaite inne tego typu blokady...
(c.d.n.)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 15791
1. zrozumienie zjawiska manipulacji w sposób bardziej niż pobieżny
2. rozpoczęcie procesu "detoksykacji lingwistycznej"
czyli zamiast biadolić i ubliżać lemingom - stosować w praktyce
"jeżeli z jakichś przyczyn dochodzi do konfrontacji, okazuje się, że – najczęściej – Leming nie posiada żadnych szans w merytorycznej dyskusji z przeciętnym prawicowcem na jakikolwiek temat. Fakt ten jest – wbrew pozorom – bardzo korzystny dla utrzymania status quo, ponieważ wzmaga w Lemingach poczucie zagrożenia i zachęca je do stosowania wobec nas odrzucenia (wykluczenia) i okazywania pogardy, albo chociażby do stosowania w dyskusji chwytów niemerytorycznych, co nas niewymownie wkurza, ponieważ zazwyczaj nie wiemy, że za pomocą tych chwytów Leming wcale nas nie chce zaatakować... Przeciwnie: on się przed nami broni.
Aby poczuć się przez chwilę w jego skórze dobrze jest porozmawiać sobie z jakimś politykiem, czy działaczem, o którym wiemy, że na pewno nie ma racji, ale który jest – jak to się mówi – „wyszczekany”. Z kimś typu Brauna, Korwina, ze świadkami Jehowy, albo nawet – dajmy na to – z kimś, kto jest aktywistą ruchu poszukiwaczy UFO..."
Rzeczywiście takie zjawisko ma miejsce. Mamy więc i strach i odruchową obronę oraz kalsyczną ksenofobię budowaną na inności onych - tych złych, zagrażających nam. Cały aparat medialny pracuje nad utrzymaniem tego stanu, trzeba powiedzieć skutecznie. Z powyższej diagnozy dostajemy jednak wskazówki jak postępować, ale rozumiem że to znajdzie się w następnych częściach.
Pragnę zaznaczyć, że też uległeś pewnej manipulacji. Chodzi mi o JKM, bo pisząc oszołom itd. pewnie kierowałeś się tym, co szłyszałeś w mediach, więc i podświadomie to podchwyciłeś. Z JKM nie musisz się zgadzać, nie musisz popierać, nie musisz głosować, ale faktem jest, że jego wypowiedzi są przeinaczane, jego osoba prezentowana jako wariat i szowinista. Mimo wszystko myślę, że mimo radykalnych poglądów nie można go nazwać oszołomem, bo to co mówi od dziesiątek lat ma względny, bo względny w tym środowisku (raczej pisowskim, które tak przy okazji darzę sympatią, oprócz spraw gospodarczych) ale jednak swój sens.
Pozdrawiam
Po pierwsze dziękuję wszystkim za komentarze
Po drugie owszem: w następnych częściach spróbuję wskazać pewne konkretne propozycje sposobów przeciwstawiania się, chociaż muszę stwierdzić, że znacznie prościej jest zdiagnozować to zjawisko, niż dobrze wskazać metody przeciwdziałania mu. Sądzę, że będziecie mogli znacząco uzupełnić moje propozycje. Jednak tak duże zainteresowanie rodzi nadzieję, że dopracujemy się w końcu w naszym środowisku metod skutecznych...
Po trzecie, zwolennikom Korwina i/lub Brauna: Cóż - może się znacząco różnimy w ocenie tych akurat postaci, zważcie jednak, że nie ma to kluczowego znaczenia dla meritum omawianej tu sprawy.