Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Trzeba mieć strefę wpływów

Ryszard Czarnecki , 06.11.2014
Byłoby dobrze, gdyby ktoś wreszcie wytłumaczył pani premier Kopacz, że Polska nie jest Portugalią. Nie dlatego, że nie mamy dostępu do oceanu i nie dlatego, że mamy kilka razy więcej ludności. Chodzi o położenie geograficzne. A w kategoriach niekrajobrazowych i nieklimatycznych – o położenie geopolityczne.

Jedną z rzeczy, która najbardziej mnie obecnie irytuje w polskiej polityce, to bezmyślne wypowiedzi ludzi o niewielkich horyzontach myślowych, którzy powtarzają niczym papugi, że „Polska nie powinna wychodzić przed szereg” i że nasz kraj „nie powinien się wychylać”. Tacy ludzie nie powinni, doprawdy, zajmować się polityką, bo tacy politycy są wygodni dla naszych sąsiadów ‒ konkurentów. Są skrajnymi minimalistami. Czy można sobie bowiem wyobrazić polityka francuskiego, który mówi, że w sprawach dotyczących Maghrebu, Afryki Północnej i szerzej „Afryki Francuskiej”, wciąż pozostającej Afryką francuskojęzyczną, czy też w kwestii dawnych kolonii francuskich w Azji powiedziałby, że „Republika powinna w tej sprawie mówić głosem Unii Europejskiej – powstrzymajmy się zatem z głoszeniem naszego własnego, francuskiego stanowiska”. Takiego „polityka” zabito by w Paryżu śmiechem albo objęto litościwie zmową milczenia, jak to się czyni z kłopotliwymi czy kompromitującymi członkami rodziny.

W Europie nikt nie wyzbywa się aspiracji

Czy ktokolwiek mógłby pomyśleć, że jakikolwiek poważny polityk w Republice Federalnej Niemiec wystąpiłby z publicznym apelem: „nie zajmujmy się Bałkanami ani Mitteleuropą, zostawmy te tradycyjne strefy naszego wpływu w gestii Brukseli”. Gdyby ktoś taki się objawił nad Sprewą, pukano by się w czoło i żadnej kariery w niemieckiej polityce taki gość by nie zrobił, uznano by go bowiem za niebezpiecznego dla otoczenia, w którym racja stanu Berlina jest drogowskazem, obojętnie od politycznej opcji. Przecież nawet „zielonemu” ministrowi spraw zagranicznych Joschce Fischerowi wypominano czasem pięć żon, a nigdy to, że zaniedbywał niemieckie interesy w polityce zagranicznej...

Czy można sobie wyimaginować, że w Madrycie jakiś przedstawiciel Andaluzji czy Galicji w Kortezach wystąpiłby z sugestią sprowadzającą się do wezwana: „zostawmy już tę Amerykę Łacińską, to przeszłość, co z tego, że tam niemal wszyscy poza Brazylią i Gujaną Francuską mówią naszym językiem. Niech nasz stosunek do tej niegdyś kluczowej części hiszpańskiego imperium wyznacza UE.” Nie, nikt z nawet najbardziej bujną wyobraźnią nie mógłby sobie tak pomyśleć. Każdy bowiem, kto choć trochę interesuje się hiszpańską kulturą i tradycją, wie jakim szokiem dla elit tego kraju było utracenie w 1898 ostatniej hiszpańskiej kolonii – Kuby. Przecież powstał nawet wówczas prężny intelektualny ruch nazwany „Generacion 1898” – na czele z Miguelem de Unamuno i Jose Ortegą y Gassetem.

Angielski kabaret „Latający Cyrk Monty Pythona” przekraczał polityczną poprawność, gdy chodzi o Arabów (to chyba łatwiejsze niż wobec Żydów...) i epatował seksualnymi wulgaryzmami, ale nie przypominam sobie, żeby kpił sobie ze spuścizny kolonialnej „imperium, nad którym nie zachodziło Słońce” i uważał, żeby relacje Londynu z dawnymi terytoriami Korony Brytyjskiej oddać w pacht jakimś organizacjom międzynarodowym. Konkretnie o Europejskiej Wspólnocie Gospodarczej nie wspomnę, bo Zjednoczone Królestwo zapisało się tam dwie dekady po Paryżu, Berlinie, Rzymie, Brukseli, Hadze i Luksemburgu i nigdy nie traktowało EWG (Unii) ze szczególną nabożnością – by użyć tego eufemistycznego zwrotu.

Małość ludzi czy słabość państwa?

Tak, to, co po prostu niewyobrażalne w przypadku Francuzów, Niemców, Hiszpanów i Brytyjczyków jak najbardziej jest wyobrażalne, a nawet dzieje się nad Wisłą, Odrą i Wartą. Z czego wynika ta skrajna głupota, bezmyślność lub wręcz chodzenie na pasku naszych bliższych i dalszych sąsiadów, którzy marzą o tym, aby Polska nie miała żadnych aspiracji międzynarodowych, nie myślała o żadnych wpływach gospodarczych i politycznych, a najlepiej udawała, że nie jest szóstym co do wielkości państwem UE, lecz sytuuje się na poziomie może i dzielnej, ale i bardzo małej Estonii.

Myślę, że taka dramatyczna wręcz bezmyślność – bo jednak większość polityków w Polsce, która klepie takie bzdury nie jest jednak agentami – wynika albo z braku elementarnej edukacji historycznej albo z gigantycznych kompleksów wobec cudzoziemców, którzy „zawsze wiedzą lepiej”. Skądinąd ów kompleks to problem, który nie jest spadkiem po PRL czy narodził się w III RP, bo już przecież Adam Mickiewicz w „Panu Tadeuszu” opisywał żałosną „modę na cudzoziemszczyznę” ówczesnych polskich elit początku XIX wieku.

Podobna bezmyślność wynikać może też z osobistej małości poszczególnych polityków czy ich niedorośnięcia do roli społecznej, w jakiej wyborcy ich obsadzili. Jest chyba wynikiem czegoś więcej. Może to właśnie przykład braku tego, co kilka dekad temu określono jako „instynkt państwowy”? Czyżby inne państwa go miały, a Polacy jeśli nie wcale, to w niewielkim tylko stopniu? Bo przecież zawsze byli w Ojczyźnie politycy, którzy myślą w kategoriach tego, co nasi rodacy w XVI wieku nazywali ragion di stato (racja stanu). Czy to zatem zwykły kundlizm, uznanie, że we własnym, partykularnym, osobistym interesie lepiej być podnóżkiem jakiegoś możnego sąsiada z tej czy innej strony granicy? Czy może jednak słabość strukturalna, systemowa, historyczna, która z naiwności czyni cnotę, z bezmyślności – zaletę, a z zasady „jakoś to będzie” wręcz narodowe motto?

Grzech zaniechania czyli 15 skrzypek euroorkiestry

Mówi się, że jesteśmy jednym z dwóch ‒ obok Francuzów ‒ najbardziej samokrytycznych narodów Europy. Jednak ów autokrytycyzm przejawia się w ostatnich dwóch dekadach w samobiczowaniu i wynajdowaniu, nieraz na siłę, często dzięki zagranicznym stypendiom, tych rzeczy w polskich dziejach, które mają nas usytuować w kategorii nacjonalistycznego, antysemickiego Ciemnogrodu, który zajmował się głównie gnębieniem mniejszości narodowych. Do tego dochodzi, opisywana przeze mnie wcześniej, skłonność do samoograniczania się, autorezygnacji z prowadzenia polityki godnej 40 milionowego narodu (a z emigracją 60 milionowego) i jednocześnie godną największego państwa w naszym regionie UE. To naturalne i oczywiście, ze każdy duży naród ma swoją strefę wpływów kulturowych, cywilizacyjnych, gospodarczych, politycznych, czasem i militarnych. Wyzbywanie się myślenia o polskich wpływach zewnętrznych jest albo kretynizmem albo zaprzaństwem. Programowy „minimalizm narodowy”, pachnący mi na kilometr „minimalizmem katolickim” Stanisława Stommy z okresu PRL-u jest – mówiąc Talleyrandem – gorzej niż zbrodnią: jest błędem. Używając pojęcia z zakresu języka teologii: taka autoredukcja w obszarze geopolityki byłaby grzechem ciężkim – grzechem zaniecha.

Dwie postawy uważam dzisiaj za szczególnie zgubne w myśleniu (albo bezmyślności) politycznym w Polsce. Jedna reprezentowana publicznie przez sporą część polityków PSL i Ruchu Palikota sprowadza się do hasełek typu: „nie drażnijmy Ruskich, Rosja to wielki kraj, róbmy z nimi interesy, to nam też coś ze stołu Putina skapnie”. Nie nazwałbym tego myślenia wyłącznie agenturalnym, ale po prostu głupim, skrajnie naiwnym i idącym całkowicie w poprzek naszym doświadczeniom historycznym.

Druga postawa to właśnie marzenie by być piętnastym skrzypkiem w europejskiej orkiestrze. Chęć grania takiej melodii, jaką wskaże dyrygent z Berlina czy Brukseli. To nieprzeparta gotowość rezygnowania z ekspansji na zewnątrz (żeby było jasne: nie chodzi, niestety, o ekspansję terytorialną). Politycy, którzy chcą kierować Polską według którychś z tych dwóch drogowskazów, prowadzą nas na manowce. Nic nie rozumieją ani z polskiej historii, ani z polskiej teraźniejszości. Co najgorsze jednak: nie doceniają siły tkwiącej w polskim narodzie.

*artykuł, który ukazał się w dziale Geopolityka w „Gazecie Polskiej” (05.11.2014)
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1367
Ryszard Czarnecki
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 6, 823
Liczba wyświetleń: 8,069,228
Liczba komentarzy: 10,985

Ostatnie wpisy blogera

  • POLOWANIE NA PREZYDENTÓW "A LA FRANCE"
  • DOSTAŁ NOBLA I RUJNUJE WŁASNY KRAJ. SKĄD MY TO ZNAMY ?
  • PRZEDTERMINOWE WYBORY W BUŁGARII

Moje ostatnie komentarze

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • EKSHUMACJA ŚP. WASSERMANA I MILCZENIE PIĄTEJ KOLUMNY
  • Najnowszy kawał o Tusku i Gierku
  • Nowy kawał o Tusku i raju

Ostatnio komentowane

  • NASZ_HENRY, ,..,.,,.,. We Francji strzelają do prezydentów ślepakami a w Polsce pancernymi brzozami 😎
  • Zbyszek, Pytanie jest takie: Dlaczego władze Chin, których Chińczycy nie wybierają, nie mogą zmienić, działają na korzyść Chin?Jest to pytanie kluczowe dla oceny sprawności i efektywności systemów samo lub po…
  • Marek Michalski, Ten Pan Nobla dostał nie za teorię, tylko za praktykę. Udaną. Założył bank dla biednych ludzi bez zdolności kredytowej. Grameenbank udziela pożyczek nie na konsumpcję, lecz na prowadzenie drobnej…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności