Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Prezydent a sprawa polski

Andrzej Owsiński, 20.12.2010

  „Elefant und die polnische frage” jak mawiali kajzerowscy Niemcy pokpiwając sobie z polskiego upominania się o przywrócenie Polski na mapy Europy, ale okazuje się, że wprawdzie niedługo minie wiek po upadku zaborców, ale „sprawa polska” nie traci na swojej aktualności w wielu aspektach. W mentalności przeciętnego Polaka to prezydent państwa jest osobą decydująca o jego losach. Trudno jest nawet ustalić, jakie jest źródło takiego stanowiska, możliwe, że są to echa kwietniowej konstytucji z 1935 roku ustanawiającej pozycję prezydenta, jako odpowiedzialnego przed „Bogiem i historią” za losy państwa.

 

  Niestety nie należy spodziewać się, że wynik wyborów prezydenckich wpłynie na stan faktyczny polskiej sytuacji politycznej i gospodarczej. Możliwości prezydenta zawdzięczając obecnie obowiązującej w „III Rzeczpospolitej” konstytucji są bardzo ograniczone, a mając na względzie fakt, że przynajmniej do jesieni przyszłego roku nie zmieni się ekipa rządząca Polską możemy być niemal pewni utrzymania obecnej linii działania, czyli tkwienia w miejscu oczekując na zrządzenia losu szykowanego nam poza naszymi granicami. Można tylko liczyć na działania obronne zmierzające głównie do kompromitowania i ośmieszania swoich przeciwników politycznych. Rządzący Polską układ postokrągłostołowy uzyskał umocnienie swojej pozycji mając dyspozycyjnego prezydenta i zapewne skupi całe swe siły na zwalczanie opozycji, ażeby w rezultacie osiągnąć pełne panowanie w parlamencie i samorządach.

 

  Ten stan rzeczy utrzymywany jest od lat, mimo że sytuacja Polski wymaga działań nadzwyczajnych w dziele ratowania żywej substancji narodu. Od wielu lat nie mamy realnego przyrostu naturalnego nie tylko ze względu na brak urodzeń, ale głównie z powodu masowej emigracji, która wprawdzie formalnie związana jest z czasowym zatrudnieniem zagranicą z powodu braku miejsc pracy w Polsce, ale która niemal w 50 % kończy się osiedlaniem na stałe. Winę za ten stan rzeczy ponoszą praktycznie wszystkie kolejne rządy, ale obecny szczególnie gdyż nawet nie usiłuje zrobić czegokolwiek w kierunku przeciwdziałania tej klęsce, która jest znacznie groźniejsza od tegorocznej klęski powodzi ujawniającej również bezradność władz.

 

  Rząd nie posiada żadnej własnej koncepcji na podstawowe bolączki społeczne, do których należy zaliczyć w pierwszej kolejności brak mieszkań dostępnych dla młodych małżeństw i brak miejsc pracy dla młodych ludzi, wśród których bezrobocie wynosi prawie 25 % mimo wyganiania znacznego ich odsetka na „saksy”. Powszechne jest także marnotrawienie ludzkiego wykształcenia gdyż absolwenci niekiedy bardzo dobrych szkół i w specjalnościach uznanych, jako najbardziej poszukiwane, nie mogą znaleźć pracy w swoim zawodzie.

 

  Brak mieszkań i pracy zniechęca młodych ludzi do zawierania małżeństw i posiadania dzieci. Można oczywiście rozprawiać na ten temat poszukując najrozmaitszych przyczyn takiego nastawienia do życia młodych Polaków, ale nie zmieni to w niczym istniejącej dramatycznej, a nawet tragicznej sytuacji narodu. Jedynym realnym remedium jest stworzenie materialnych warunków sprzyjających rozwojowi rodziny. W tym celu muszą być podjęte skuteczne działania niezależnie od naszego położenia gospodarczego i uzależnienia od rygorów unijnych.

 

  Równocześnie Polska musi wreszcie wyjść z zaczarowanego kręgu niemożności zbilansowania naszych obrotów z zagranicą, deficytu budżetowego, rosnącego zadłużenia i wszystkich innych klęsk powodowanych przede wszystkim niskim poziomem produktywności naszej gospodarki. Znajdujemy się na samym dnie unijnej gospodarki, za nami są jedynie Rumunia i Bułgaria, tylko że w ich przypadku ze względu na niższy stopień industrializacji a także uwarunkowania klimatyczne, skutki niskiego poziomu wytwórczości nie są tak dotkliwe jak u nas.

 

  Nie mamy wielkiego wyboru, albo uda się przełamać wieloletni stan niemożności, albo pogłębi się bezwładne opadanie w dół. Przypomina to stan Polski w XVIII wieku, jednakże wtedy mimo znacznie bardziej niesprzyjających warunków został dokonany, chociaż spóźniony zryw, podczas gdy obecnie nic takiego nie zapowiada się. I to jest nasze największe zmartwienie.

 

  Dokonanie przełomu wymaga stanowczej postawy całego społeczeństwa polskiego nastawionej na podjęcie się zadania uaktywnienia gospodarki polskiej w dwóch zasadniczych kierunkach:

- rozwinięcia na szeroką skalę budownictwa mieszkaniowego dostępnego dla przeciętnie zarabiającego Polaka

-zwiększenie eksportu towarów i usług i zrównoważenie bilansu wymiany zagranicznej

 

  Cały okres dwudziestolecia charakteryzuje objaw „schładzania gospodarki” zupełnie tak jakbyśmy przeżywali jakiś boom, który groziłby nam gwałtownym kryzysem na skutek przeinwestowania. Nic takiego nie miało miejsca, kurczenie się polskiej wytwórczości następowało w rezultacie przemyślanych działań restrykcyjnych w postaci podrożenia pieniądza, ograniczeń kredytowych, dodatkowych obciążeń przez zastosowanie „popiwku”, systemu karnych odsetek itp. Równocześnie polski rynek został otwarty na import produktów, które my sami mogliśmy produkować. Otwarto w ten sposób drogę dla nieuczciwej konkurencji. Z pewnością można mieć na uwadze okoliczność nieprzystosowania naszej gospodarki do funkcjonowania w warunkach wolnej konkurencji, jej zacofanie w wielu dziedzinach, obciążenia reliktami po PRL itd. Nie zmienia to jednak faktu oddania jej na łup najdzikszemu kapitalizmowi rodem z XIX wieku. Uczciwszy wszystkie niedostatki dziedzictwa postpeerelowskiego jego substancja mogła być wykorzystana w znacznie lepszy sposób. W obecnej sytuacji już nawet trudno mówić o możliwościach ratowania tej substancji gdyż znaczna jej część już nie istnieje. Można jednak szukać takich rozwiązań, które stworzą bodźce rozwojowe. W pierwszej kolejności mam na myśli budownictwo mieszkaniowe, obecny jego stan na poziomie w granicach 100 do 150 tys. mieszkań rocznie oddawanych do użytku nie pokrywa nawet naturalnego ubytku. Ażeby w jakimś rozsądnym czasie zaspokoić potrzeby, a szczególnie pokryć deficyt mieszkań w stosunku do liczby gospodarstw domowych wynoszący przynajmniej 1.5 mln. mieszkań, należy budować rocznie około 300 tys. mieszkań. Jest to przedsięwzięcie duże, ale wykonalne przy obecnym potencjale wytwórczym materiałów budowlanych. Poza spełnieniem podstawowego dla egzystencji narodu zadania dostarczenia młodym małżeństwom mieszkań w celu zapewnienia minimum materialnych warunków rozwoju rodziny, stanowi to silny bodziec rozwojowy dla gospodarki. Ponadto stwarza możliwość przeprofilowania powszechnego popytu z artykułów importowanych na własną wytwórczość nie tylko w budownictwie, ale również w wyposażeniu mieszkań.

 

  W drugiej połowie lat trzydziestych ubiegłego wieku stworzenie przez państwo polskie sprzyjających warunków dla budownictwa mieszkaniowego nie tylko, że nie spowodowało inflacji, którą straszyli pesymiści, ale wręcz przyczyniło się do rozwoju całej polskiej gospodarki.

 

  Współcześnie w Polsce buduje się mieszkania w niewielkiej ilości, ale dlatego bardzo drogie i w gabarytach dostępnych wyłącznie majętnym nabywcom. W ten sposób według zalecenia niejakiego pana Glapińskiego „niewidzialna ręka rynku” zaspakaja potrzeby narodu. Przeciętna powierzchnia budowanych obecnie mieszkań wynosi ponad 100 m2, natomiast na rynku wtórnym największym powodzeniem cieszą się mieszkania małe /do 40 m2/, wynika to z braku możliwości nabywczych społeczeństwa a szczególnie młodych małżeństw. A przecież musimy sobie uświadomić, że takie mieszkanie nie stwarza warunków dla rozwoju rodziny. Daleko nam do standardów amerykańskich gdzie przede wszystkim buduje się domy mieszkalne dla rodzin a nie mieszkania w blokach i warunkiem minimalnym dla takiego domu rodzinnego jest posiadanie przynajmniej kilku sypialni. W takim domu rodzina może posiadać normalne warunki życia dla rodziców i dzieci. Nic zatem dziwnego, że Stany Zjednoczone mają przyrost naturalny w wysokości ponad 6 %o, a Polska 0. Oczywiście samo mieszkanie nie jest jedynym warunkiem rozwoju rodziny, ale stanowi z różnych względów element niezbędny. Ktoś może powiedzieć, że w okresie powojennym mieliśmy warunki mieszkaniowe i bytowania znacznie gorsze aniżeli dziś a mimo to mieliśmy wysoki przyrost naturalny, należ jednak mieć na uwadze, że współczesne młode pokolenie Polaków ma zupełnie inne wymagania życiowe i ma zresztą pełne prawo oczekiwać pomocy w ich realizacji.

 

  Czy w Polsce mamy warunki na zmianę w budowaniu nie tylko ilościowym, ale również jakościowym. Po pierwsze brakuje nam terenów budowlanych zarówno ze względu na utrudnienia biurokratyczne jak i braki w infrastrukturze. Ceny działek budowlanych ze względu na ich małą liczbę są wygórowane i stanowią niejednokrotnie 40% kosztów budowy, a powinny stanowić przeciętnie niewiele ponad 10 %. Skorumpowana biurokracja celowo wprowadza ograniczenia gdyż taki stan powoduje możliwości odpowiednich manipulacji.

 

  Radykalna zmiana w tej dziedzinie polegająca na udostępnieniu dla budownictwa mieszkaniowego terenów nieużytkowanych rolniczo czy dla innych celów, a także zmuszenie organów samorządu terytorialnego do zaangażowania się w tworzenie odpowiedniej infrastruktury, stworzy możliwości uzyskiwania tanich działek budowlanych.

 

  Równocześnie powinien być utrzymywany jak najniższy poziom podatku VAT od materiałów budowlanych, a biurokratom w Brukseli należy wyjaśnić, że jeżeli pozwolili Niemcom korzystać z przywilejów w celu nadrobienia zaległości cywilizacyjnych na terenie byłego NRD, to Polska powinna tym bardziej korzystać z rozmaitych udogodnień gdyż nasze zaległości w tym względzie są jeszcze większe.  Problem polega na tym, że na terenie Brukseli nie ma komu bronić naszych interesów nie tylko zresztą w tej dziedzinie.

 

  Pozostaje problem kredytowania budownictwa mieszkaniowego, polskie banki są zdemoralizowane wysokimi odsetkami, jakie uzyskują z wykupu obligacji państwowych i stosują zaporowe koszty uzyskania kredytu. Wydaje się, że najbardziej celowe byłoby powołanie specjalnego banku dla obsługi tego typu inwestycji, taki bank funkcjonowałby pod specjalnym nadzorem państwa i zasilany byłby ze środków uzyskiwanych ze sprzedaży państwowych i komunalnych nieruchomości.

 

  Według legendy współczesny kryzys został spowodowany amerykańskim przeinwestowaniem w kredyty hipoteczne, jest to oczywista bzdura, zaległości w spłatach kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych nie mogły być większe niż 200 mld. dolarów, a dziura w bilansach banków wyniosła przynajmniej 1000 mld. dolarów /osobiście jestem przekonany, że pierwsza liczba jest z pewnością mniejsza, a druga znacznie większa/. Rzeczywistą przyczyną kryzysu są oszukańcze spekulacje ze strony banków i innych instytucji finansowych, a biedne kredyty hipoteczne posłużyły wyłącznie za wymówkę. Rzetelnie prowadzona polityka kredytowania budownictwa mieszkaniowego jest najpewniejszym interesem gdyż na mieszkania zawsze znajdą się nabywcy, jeżeli tylko są porządnie zbudowane i sprzedawane po uczciwej cenie.

 

  Należy pogodzić się z faktem, że istnieje pewna liczba mieszkań luksusowych, których ceny mogą być wygórowane i w stosunku do nich niech sobie działa „niewidzialna ręka rynku”, ale szczególnie w obecnej sytuacji polskiego społeczeństwa większość mieszkań przeznaczonych dla przeciętnie zarabiającego Polaka musi być cenowo dostosowana do jego siły nabywczej. W PRL przeciętna cena mieszkania spółdzielczego wynosiła 1 m2 za średni miesięczny zarobek, podczas gdy w RFN dawało to już 2,5 m2. Obecnie przeciętny zarobek Polaka to tylko 0,5 m2 nowego mieszkania. Przy czym cena mieszkania niewiele ma wspólnego z kosztem budowy, który dla średniego standardu nie powinien przekraczać 3000 zł./m2. Można wymyślać różne zbawienne systemy gospodarki mieszkaniowej, ale radykalnym rozwiązaniem jest tylko i wyłącznie zwiększenie budownictwa do około 300 tys. mieszkań rocznie.

 

  Skutkiem promocji eksportu i rozwoju budownictwa mieszkaniowego będzie między innymi możliwość zwiększenia dochodów państwa a tym samym stworzenie lepszych warunków dla realizacji podstawowych jego zadań, na które obecnie nie starcza pieniędzy. Można tylko przy okazji nadmienić, że zawsze istnieje groźba przeznaczenia dochodów państwowych na cele rozbudowy biurokracji. Dlatego też program przełomu w gospodarce winien być sprzężony z radykalnym zmniejszeniem liczby urzędników i usprawnieniem procesu decyzyjnego.

 

  Najważniejszym rezultatem będzie stworzenie materialnych warunków dla rozwoju narodu.

 

  Powstaje tylko pytanie, kto w Polsce jest w stanie podjąć się takiego zadania? Prezydent Lech Kaczyński przez większą część swojej kadencji urzędował w niesprzyjających warunkach, jednak czynił starania o uzyskanie wpływu na losy Polski, obecny jak na razie specjalizuje się w spektakularnych gafach, które niewątpliwie przynoszą mu rozgłos tylko, że dość wątpliwej jakości. W sprawach zasadniczych dla bytu narodowego nawet nie zapowiedział jakichkolwiek działań.

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 864
Andrzej Owsiński
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 182
Liczba wyświetleń: 2,968,622
Liczba komentarzy: 5,489

Ostatnie wpisy blogera

  • Po śmierci Andrzeja Owsińskiego
  • Zmarł Andrzej Owsiński, autor tego bloga, 1 stycznia 2024 r.
  • Finis Poloniae et Europae

Moje ostatnie komentarze

  • Proszę bardzo, można dokonać przedruku, z zachowaniem wszelkich oczywistych zasad, naturalnie. Pozdrawiam.
  • Po pierwszej wojnie światowej budownictwo okrętowe w Szczecinie upadło całkowicie. Dlatego moje sformułowanie, że nie było przemysłu okrętowego jest prawdziwe, istniały obiekty stoczniowe dawnych…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Przyczyny upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów
  • Nie dajmy się skołować pół, lub ćwierćinteligentom
  • Uwagi na temat wypowiedzi o Tadeuszu Mazowieckim

Ostatnio komentowane

  • mada, Serdeczne kondolencje.
  • Jacek K. Matysiak, Panie Janie, gratuluję pięknego, mądrego Ojca, którego każdy chciałby mieć. Gratuluję też dobrych genów. R.I.P. Panie Andrzeju...
  • sake2020, Ojciec pana Jana byłby zasmucony widząc obecne zakusy likwidacji Instytutu Pileckiego przez ministra Sienkiewicza.Instytutowi zarzuca się ..zaciemnianie prawdy o zbrodniach Polski w czasie wojny.…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności