Przerżnęliśmy referendum. Przerżnęliśmy kompromitująco, bo przy takiej arogancji warszawskiej „waaadzy” i przy takim wkurzeniu Warszawiaków ( „prawdziwych” i „nieprawdziwych”) nie mieliśmy prawa przegrać. Waaadza na swój bandycki sposób zrobiła wszystko, co mogła, żeby przetrwać. My zrobiliśmy swoje – czyli zagłosowaliśmy przeciw PO z przekonaniem, że to psu na budę się nie zda, bo ALTERNATYWIE (jak ja nie cierpię tego wyborczego eufemizmu!!!) brakuje jaj, żeby sprostać wygranej.
My, „słoiki” wiedzieliśmy jeszcze jedno – że będziemy bici za przegraną.
To nic, że „prawdziwi Warszawiacy” zostali w domu. To nic, że ICH zniechęcił brak obwieszczeń referendalnych, bo nie potrafią korzystać z Internetu. To nic, że olali, bo nie mieli czasu albo razem z HGW pojechali na grzyby. Nie ma znaczenia nawet fakt, że odsetek lemingów wśród „prawdziwych Warszawiaków” jest najwyższy, bo „prawdziwy Warszawiak” czuje się nobilitowany już przez sam fakt bycia „prawdziwym Warszawiakiem” i nie odczuwa potrzeby podwyższania swojego poziomu.
Wiedzieliśmy, że będziemy bici, bo mamy w Warszawie status berlińskiego Żyda z lat trzydziestych ubiegłego wieku. My tutaj w Warszawie nie jesteśmy Aryjczykami, choć mamy w sobie wyłącznie polskie geny. Nie jesteśmy traktowani jak ludzie, bo przynieśliśmy do Stolicy zapach pól i lasów naszych Ojców. Naszym przodkom walczącym i wygrywającym z komunistyczną nawałą odmawia się człowieczeństwa, a’priori czyniąc z nich ubeckie bestie.
Potem „prawdziwi” dziwią się, że nie kochamy Warszawy.
To prawda. Nie kocham Warszawy. Nie kocham Was. Nie mam za co.
Nigdy nie zniżyłam się do kochania kogoś, kto mną pogardza. Nigdy się nie zniżę.
Nie jestem aż tak chrześcijańska, żeby kochać swoich dręczycieli.
Nienawidzę prostego tłumu (odi profanum vulgus - Tuwim), który swoją „prawdziwą warszawskość” kojarzy tylko z jednym: wdeptać takich jak ja w cuchnący stołeczny asfalt.
Mogę być współczesnym Żydem Warszawy. Przyjmuję ten los z dumą. Bo nigdy mnie nie złamiecie.
Możecie tylko jedno: urządzić takim jak ja Kryształową Noc.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9709
Przegrana boli i dokucza,tak jak rany, obrażenia i ofiary poniesione w grudniu 1981, przy okrągłym stole w 1989,czy ostanie z kwietnia 2010 i z późniejszych kolejnych przegranych niestety wyborów.Wczoraj ok 330 tysięcy Warszawiaków powiedziało "NIE HGW". Dla władzy, a ścisłej dla Donalda Tuska oraz Bronisława Komorowskiego to za mało.Wzywajmy wiec polityków opozycji a także koalicji -zapytajcie publicznie w Sejmie czy to jest za mało? Czy gdy te 300 tys przyjdzie pod stołeczny ratusz z taczką , to będzie jeszcze za mało? W każdym cywilizowanym kraju osoba poddana tak miażdżącej krytyce społecznej , natychmiast przestałaby pełnić urząd.Ba, jej przełożeni nie wahaliby się ani chwili.Ale na to trzeba klasy.Ona tej klasy nie posiada.Cóż zwykła bufetowa i ruskie ciecie.
A odnośnie gwałtownego wpisu autorki, to od dawna uważam, że stolicę należałoby otoczyć kordonem prowincji, żeby g... tam samoistnie przysłcho, by potem je zeskrobać i wywalić na gnój. Polskość i tradycja przejawia się poza Warszawą; już sama wizyta w tym mieście normalnego czlowieka przyprawia o mdłości... Tak szemranego zgrupowania ludzi, badziewia i działań nie widzi się w żadnej części kraju! Stąd takie zassanie miernot, bo zdrowy umysł za żadne skarby nie da się skusić przeniesieniem się do CETRALI - bezideowości, donosicielstwa, zamętu, chachmęcenia, szwindli oraz korupcji.
Pani Danuta jest "słoikiem" i czuje, że jest obca... Prowincja wie doskonale, co to "warszaFka" i dlatego znosi/traktuje stolicę jak zlo konieczne: administracyjnego gnębiciela.
Piszę o tym kolejny raz i będę pisała nadal, bo nic bardziej nie zniechęca do bycia pełnokrwistym obywatelem naszego pięknego kraju, niż dyskryminacja. A ona jest wszędzie, nie tylko w Warszawie, i strasznie nam szkodzi. Frekwencja w wyborach w małych miejscowosciach na poziomie 30 % - to efekt tego draństwa. Miliony wyeliminowanych przez pogardę głosów, miliony ludzi wepchniętych na margines życia społecznego przez próżność i kompleksy wielkomiejskich rezydentów. Który naród na to stać? Jest taki?
Serdecznie pozdrawiam
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie
Myślę że tu leży źródło nieporozumienia rozwiniętego poniżej.
Pozdrawiam!