Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Ku pokrzepieniu serc

Andrzej Owsiński, 10.06.2013
Zacznę od takiej refleksji: - ugrzązł u mnie na trawniku dostawczy samochód, kierowca nie mógł sobie poradzić, musiałem poprosić sąsiada z traktorem o wyciągnięcie delikwenta. Zaczepił stalową linkę, pociągnął i linka się urwała. Zaklął na „chińszczyznę”, przytaskał starą polską linę i wyciągnął samochód. Przy okazji ulżył sobie stwierdzając: - sprzedali wszystkie zakłady i teraz kupują chińskie świństwo, a u nas bezrobocie.
Coś w tym stwierdzeniu średniorolnego chłopa jest istotnego, przypomina mi to spotkanie z szefostwem „business centre club” / oczywiście nie można po polsku/, które zaprosiło Krzaklewskiego, jako przewodniczącego AWS na konsultację w sprawie programu. Zostałem poproszony o wzięcie udziału, jako autor programu i ekspert. Kiedy w trakcie dyskusji zwróciłem uwagę na konieczność odbudowy upadającego polskiego przemysłu, członkowie kierownictwa „club'u” zwrócili uwagę na nonsens produkowania czegokolwiek co można taniej kupić u innych, na przykład, po co produkować traktory kiedy tańsze są z Białorusi itp.
Wyjaśniałem jak tylko mogłem, że w takim razie niczego nie warto produkować gdyż zawsze znajdzie jakiś producent tańszy, począwszy od australijskiego, odkrywkowego węgla, a skończywszy na chińskiej elektronice. Problem tylko leży w tym skąd wziąć pieniądze na zakup tych „tańszych” dóbr. Niestety nie jesteśmy Stanami Zjednoczonymi, których głównym towarem eksportowym są dolary produkowane w każdej potrzebnej ilości i jak dotychczas, kupowane na całym świecie, tylko że po kursie odległym od tego, jaki był prezentowany po wojnie w okresie amerykańskiej absolutnej hegemonii gospodarczej.
W swoim czasie podobną sytuację miała Hiszpania, która nagrabiwszy się złota w Ameryce importowała, co się dało, aż do wyczerpania zasobów i popadnięcia w głęboką zapaść gospodarczą. Zostało po niej jednak złoto, a po Amerykanach papier, albo tylko zapis w komputerze.
Polska została poddana podobnemu zabiegowi w 1989 roku, kiedy to wolnorynkowy kurs dolara wynosił 13 tys. zł. i przewidywano, że do końca roku osiągnie 20 tys. zł. Przy tym kursie Polska była krajem eksportowym, a trzeba było żeby stała się importowym i żeby można było w nią wepchać wszystkie buble zalegające rynek zachodnio europejski z wodą mineralną i spirytusem „Royal” na czele.
Ten zabieg został posłusznie wykonany przez niejakiego pana Kawalca, który chwalił się, że nawet to niezbyt drogo kosztowało. Jeżeli do tego dodamy ustalenie sztywnego kursu dolara 9,5 tys. zł. na okres od jesieni 1989 roku do kwietnia 1991 roku przy równoczesnej kilkudziesięcioprocentowej inflacji i odpowiednio wysokim oprocentowaniu kredytów, a dodatkowo obciążenie przedsiębiorstw „popiwkiem” i podniesionymi składkami ZUS'u, to nic dziwnego, że przestaliśmy produkować w Polsce.
Zrobiono coś, co może dałoby się jakoś wprowadzić w kraju zasobnym, ale nie w kraju doprowadzonym przez cały PRL, a szczególnie wybryki rządu Rakowskiego – do skrajnej nędzy.
Taki kraj wymagał proeksportowego kursu, podobnie jak Niemcy i Japonia po wojnie gdzie Amerykanie ze względu na swój krótkofalowy interes okupanta wprowadzili zaniżony kurs marki / 4,13 mk za dolara/ i jena /300 jenów/ dolar/, przy sile nabywczej tych walut przynajmniej dwukrotnie wyższej.
W ten sposób zyskali tanich dostawców i niski koszt pobytu sił okupacyjnych.
W efekcie stworzyli sprzyjające warunki do rozwoju eksportu z Niemiec i Japonii i podstawę ich potęgi gospodarczej
W Polsce oprócz wymienionych utrudnień pozostawiono praktycznie nomenklaturowy system zarządzania gospodarką, która jest ciągle traktowana, jako łup wyborczy dla obsadzania swoimi pretorianami. Dokonano wyprzedaży majątku po humorystycznie niskich cenach, jako okazję do zaliczania łapówek w różnych postaciach, jak choćby koszty konsultacyjne, które przykładowo przy sprzedaży w latach dziewięćdziesiątych majątku państwowego za 95 mld. dolarów wyniosły 7 mld. dolarów.
W efekcie mamy wprawdzie prezentowany przez GUS wielokrotny wzrost PKB, tylko że zestawienie realnych wyników naszej produkcji nie wygląda tak pomyślnie.
Wystarczy wspomnieć redukcję wydobycia surowców z wyjątkiem rud miedzi, produkcji stali, maszyn rolniczych, budowlanych, obrabiarek, całkowitej likwidacji przemysłu okrętowego, traktorów, aluminium itd. A w tych dziedzinach, w których powinniśmy zrobić postęp z racji zmiany preferencji gospodarczych, jak na przykład w przemyśle samochodowym zrezygnowaliśmy całkowicie z jakiejkolwiek inwencji własnej na rzecz obcych. Rozmiary tej produkcji też stawiają nas w końcówce krajów posiadających ten przemysł, podobnie to wygląda w innych dziedzinach z przemysłem elektronicznym na czele.
Nie wykorzystujemy naszego potencjału rolniczego głównie z racji sztucznych zapór stosowanych przez administrację unijną i posłuszne jej władze w Warszawie.
Już sam przyjazd do Polski nie napawa optymizmem, brak dróg, zacofanie kolei, niedostatki infrastruktury stawiają nas w ostatnim szeregu krajów unijnych.
Jeżeli do tych braków w dziedzinie wytwórczości, komunikacji i usług dodamy nasze odczucia w stosunku do podstawowych funkcji państwa, jakimi są zapewnienie satysfakcji obywatelskiej z racji zatrudnienia, warunków mieszkaniowych, udogodnień cywilizacyjnych, wykształcenia, opieki zdrowotnej i socjalnej, - to okaże się, że żyjemy w bardzo złym kraju, w którym, co gorsze, nie widać nadziei na poprawę, bo wyraźnie czujemy, że nikogo to z szerokiego grona decydentów nie obchodzi.
Najgorsze zaś jest to, że żyjemy w systemie, który egzystuje bez celu, a właściwie z jedynym celem, jakim jest byle jaka egzystencja, czyli jak się najwygodniej urządzić i tkwić w tym jak długo się da.
Taki świat nie ma żadnej perspektywy i sam siebie wydaje na zatracenie.
Jest on sprzeczny z pojęciem człowieczeństwa wykształconego w chrześcijańskiej kulturze, w której wychowywany był od tysiąclecia nasz naród. Jest ona zepchnięta na margines nagłaśnianej formy życia, w której najważniejszy jest blichtr tandety, a promowane są zachowania wymierzone przeciwko zasadom naszej kultury.
Głosi się jej agonię i zastąpienie przez agresywne ideologie wywodzące się z antychrześcijańskiego świata.
Można powołać się na doświadczenia historyczne, Rzym upadł, dlatego że w masie napływowej ludności reprezentującej inną kulturę nie było już komu go bronić.
Podobna jest sytuacja w Europie zachodniej, Stanach Zjednoczonych i Rosji. A jaka nas czeka w związku z tym przyszłość to mamy przedsmak w wypadkach w Anglii.
Nie łudźmy się, że uda się „zeuropeizować” masy imigrantów z innych kontynentów, tym bardziej, że zamiast istoty europejskiej, chrześcijańskiej kultury oferuje się im odrażającą tandetę ideologii „łatwego życia”.
Po pierwsze trzeba stwierdzić, że masowe wędrówki ludów w poszukiwaniu pracy są z natury przedsięwzięciem nieludzkim, gdyż odrywa się ludzi od ich rodzin, środowisk, narodów i kultur skazując na wszystkie ujemne skutki alienacji. Trzeba raczej działać w kierunku tworzenia harmonijnego podziału pracy i wymiany oferując warunki dla rozwoju wszystkich narodów w ich własnym kraju.
 
Drogi rozwoju naszego narodu i innych narodów europejskich zostały wytyczone, wystarczy zaznajomić się z nauczaniem Jana Pawła II, a naszym zadaniem jest wypełnienie żywą treścią zasad chrześcijańskiego współżycia. Tą treścią będzie w pierwszej kolejności zmiana systemu zarządzania, wprowadzenie powszechnej deglomeracji, a nade wszystko przebudowa systemu wychowawczego w duchu chrześcijańskim, umocnienie pozycji rodziny w społeczeństwie i propagowanie wzajemnej życzliwości.
Na pytanie: - czy jest dostateczna liczba ludzi gotowych do wcielania w życie tych zasad, odpowiedź brzmi: - z całą pewnością tak. Tylko, że to są ludzie obecnie zepchnięci na margines, niemal jak chrześcijanie w czasach cesarstwa rzymskiego. Winę za ten stan rzeczy ponoszą wszyscy po społu, najcięższa jest tych, którzy dla chwilowych, zresztą najczęściej iluzorycznych, korzyści wyrzekli się pozycji wojującej na rzecz koncyliacyjnej, a raczej poddanej.
Jest wielka siła nawet w tych narodach, które już uznaliśmy za stracone, dowodem na to ostatnia demonstracja Francuzów w Paryżu, teraz powinny nastąpić podobne wystąpienia w Polsce tylko że na większą skalę. Europą trzeba wstrząsnąć tak żeby ożyła i zmiotła ohydną narośl, jaką stanowią antychrześcijańskie i obce siły w tej chwili w niej panujące.
Jest obecnie czas na formowanie sił nie w postaci partyjek i koterii politycznych, których jedynym celem jest wejście do rządzącego układu i ewentualnie dokonanie drobnych reform, ale potężnego ruchu społecznego, który będzie w stanie obalić obecnie panujący antypolski układ.
Założenia tego ruchu są proste, czytelne dla każdego i bliskie naszej naturze, a mianowicie:
- człowiek nie jest bydlęciem przeznaczonym do konsumowania byle czego co mu się narzuci, ale jest stworzeniem na obraz i podobieństwo boskie i ma określony cel swojej ziemskiej egzystencji,
- człowiek nie jest wyalienowaną jednostką, którą można dowolnie manipulować, ale jest usytuowany społecznie w rodzinie, środowisku, narodzie i całej ludzkości i w tym znajduje swoje obowiązki i przywileje,
-państwo jest dobrowolną organizacją narodu /lub narodów/ i ma służyć narodowi,
-nikt poza wolą narodu nie może ustalać prawa obowiązującego w państwie,
-obowiązkiem państwa jest dbałość o harmonijny rozwój narodu i jego związków społecznych ze szczególnym uwzględnieniem pozycji rodziny w poczuciu ciągłości historycznej, jego wiary i osiągnięć kultury narodowej,
-forma organizacji państwa powinna zapewniać maksimum bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego i troskę o byt materialny narodu,
 
Według słów Sługi Bożego kardynała prymasa Stefana Wyszyńskiego jesteśmy narodem ochrzczonym, z czego wynikają odpowiednie konsekwencje, jak choćby fakt, że musi to znaleźć swoje odzwierciedlenie we wszystkich formach życia społecznego. Dawały temu wyraz przedwojenne polskie konstytucje i dla naszego wspólnego dobra musimy do takiej formacji powrócić.
 
Na tym tle powstaje pytanie: - czy obecnie jesteśmy w stanie sprostać wyzwaniom, jakie stawia przed nami współczesny świat?
Obecny stan Polski skłania wielu do odpowiedzi negatywnej, nie bierze się jednak pod uwagę faktu, że to, co dzieje się obecnie w Polsce nie jest dziełem narodu polskiego, ale kontynuacją „Polski Ludowej”, tak jak i obecna „państwowość polska” jest formalną kontynuacją PRL. Naród polski nie ponosi odpowiedzialności za to, co działo się w PRL i nie może ponosić odpowiedzialności za obecne rządy warszawskie zrodzone z oszukańczego spisku.
Nie wyobrażam sobie ażeby rząd w Polsce niepodległej wyłoniony z woli narodu mógł doprowadzić do takiego stanu nasz kraj, w jakim się znajduje obecnie.
Nawet rząd kraju zniewolonego, jakim było Królestwo Kongresowe bardziej dbał o jego interesy gdyż reprezentował polski naród, rządy w PRL reprezentowały interes sowiecki, a polskie sprawy były całkowicie podporządkowane temu interesowi. Czasami udawało się uzyskać łaskawe przyzwolenie na realizację polskiego interesu, jak na przykład Gomułce na odwlekanie kolektywizacji wsi. Zapłacono jednak za to wysoką cenę zaniechania komasacji gruntów i upełnorolnienia gospodarstw.
Spadkobiercy PRL też służą obcym interesom pozbawiając nas możliwości pracy dla dobra swego i swojego narodu.
Można odpowiedzieć, że przecież istnieje możliwość rozwijania własnej, prywatnej działalności i nie trzeba oczekiwać daru czy inicjatywy rządowej. Owszem taka możliwość istnieje, ale w bardzo ograniczonym zakresie zarówno ze względów finansowych jak i utrudnień prawno administracyjnych. Nie mówiąc o tym, że w odróżnieniu od innych krajów własna wytwórczość nie jest chroniona przed obcą dumpingową, lub wręcz oszukańczą konkurencją. Zaporą jest też sztuczna aprecjacja złotówki, której koszt my wszyscy ponosimy, a która wyraźnie zmierza do uczynienia z Polski kraju importowego. I mamy w rezultacie stały ujemny bilans w obrotach zagranicznych, który pokrywamy wyprzedażą majątku narodowego, lub powiększaniem zadłużenia państwowego.
Rząd dochody ze sprzedaży majątku narodowego przeznaczył głównie na swoje utrzymania rozbudowując biurokrację do niebotycznych rozmiarów przekraczających dziesięciokrotnie stan przedwojenny. Potrzebne mu to jest dla utrzymania pretorian, dzięki którym utrzymuje się przy władzy, a nie dla sprawnego zarządzania.
Stan inwestycji natomiast wygląda żałośnie.
Przed wojną w znacznie trudniejszych warunkach rząd potrafił inwestować, jak choćby w Gdynię czy COP, co kosztowało za każdym razem równowartość rocznego budżetu państwowego. Dzisiaj równoważnym przedsięwzięciem byłyby inwestycje rzędu 300 mld. zł. tylko, że ich nie ma nawet w ułamkowej wartości.
Mamy, zatem dowody na to, że jesteśmy w stanie dokonywać przedsięwzięć na wielką skalę, tylko że na to potrzebujemy niepodległego, naszego państwa.
I od tego musimy zacząć, od całkowitej przebudowy naszej państwowości. Niepostrzeżenie dokonano oszukańczej manipulacji likwidacji polskiego niezawisłego państwa w postaci przejęcia insygniów legalnej, polskiej prezydentury jednak bez przejęcia ciągłości urzędu. W ten sposób postarano się o pozbawienie nas możliwości nawiązania do przeszłości historycznej i formalnych podstaw do niepodległości.
 
Przy okazji chciałbym odpowiedzieć na zarzut, że stocznie polskie zostały wyeliminowane z konkurencji, bo stocznie niemieckie potrafią lepiej i mają większy asortyment / zacytowany oczywiście po niemiecku, bo po polsku najwyraźniej nie ma takiej możliwości/ ze szczególnym uwzględnieniem statków pasażerskich, których polskie stocznie oczywiście nie potrafią budować. Otóż chciałbym podkreślić, że nawet w warunkach PRL ze wszystkimi jego obciążeniami budowano statki bardziej skomplikowane niż pasażerskie, bo statki bazy, które zresztą między innymi odbierałem dla naszego rybołówstwa.
Piszę to też dla „pokrzepienia serc”, że możemy tworzyć w różnych dziedzinach rzeczy nie gorsze od innych, tylko że musimy najpierw zrzucić tę „suknię Dejaniry”, w którą nas ubrano w 1989 roku twierdząc że jest to suknia szczęścia, wolności i wszelkiej pomyślności.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2480
Domyślny avatar

Daf

10.06.2013 23:54

"W efekcie stworzyli sprzyjajace warunki do rozwoju eksportu z Niemiec i Japonii i powstanie ich potegi gospodarczej." ----------- ----------- Niemcy eksportuja swoje produkty nie ze wzgledu na ich niskie ceny, tylko glownie dlatego, ze potrafia wytwarzac produkty bezkonkurencyjne, zapewniaja rzetelny i profesjonalny serwis, obsluge klienta, zapewniaja czesci zamienne. Sprzyjajace warunki do rozwoju eksportu stworzyli Niemcy sami, takze poprzez inwestycje w rozwoj techniczny, modernizacje. Bywalam na targach poligraficznych w Moskwie, gdzie wystawiali swoje maszyny znani producenci z wielu krajow. Najlepsze interesy robili zawsze Niemcy, z powodow o ktorych powyzej napisalam. Tak samo jest tez w innych dziedzinach przemyslu.
BHKaczorowski

BHKaczorowski

11.06.2013 08:42

Dodane przez Daf w odpowiedzi na Eksport

pani "inteligencja" widze tu goruje !!!
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

11.06.2013 07:26

Bo szefem przekrętu POlegającego na ustaleniu sztywnego kursu dolara 9,5 tys. zł. na okres od jesieni 1989 roku do kwietnia 1991 roku był BALCEROWICZ pod patronatem Mazowieckiego ;-)
Andrzej Owsiński
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 182
Liczba wyświetleń: 2,968,663
Liczba komentarzy: 5,489

Ostatnie wpisy blogera

  • Po śmierci Andrzeja Owsińskiego
  • Zmarł Andrzej Owsiński, autor tego bloga, 1 stycznia 2024 r.
  • Finis Poloniae et Europae

Moje ostatnie komentarze

  • Proszę bardzo, można dokonać przedruku, z zachowaniem wszelkich oczywistych zasad, naturalnie. Pozdrawiam.
  • Po pierwszej wojnie światowej budownictwo okrętowe w Szczecinie upadło całkowicie. Dlatego moje sformułowanie, że nie było przemysłu okrętowego jest prawdziwe, istniały obiekty stoczniowe dawnych…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Przyczyny upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów
  • Nie dajmy się skołować pół, lub ćwierćinteligentom
  • Uwagi na temat wypowiedzi o Tadeuszu Mazowieckim

Ostatnio komentowane

  • mada, Serdeczne kondolencje.
  • Jacek K. Matysiak, Panie Janie, gratuluję pięknego, mądrego Ojca, którego każdy chciałby mieć. Gratuluję też dobrych genów. R.I.P. Panie Andrzeju...
  • sake2020, Ojciec pana Jana byłby zasmucony widząc obecne zakusy likwidacji Instytutu Pileckiego przez ministra Sienkiewicza.Instytutowi zarzuca się ..zaciemnianie prawdy o zbrodniach Polski w czasie wojny.…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności