Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Szkolna pułapka, część 9, ostatnia

Marcin B. Brixen, 30.03.2013
Pani wicedyrektor odczuwała silną frustrację. Wszystkie środki przymusu fizycznego, które zazwyczaj zmieniały Grubego Maćka w kupę przestraszonego mięsa, przestały działać. Gruby Maciek siedział spokojnie za stołem, jadł spokojnie landrynki (gdzież by tam dostał, sam przyniósł, i jeszcze nie poczęstował, ale czego wymagać od dzisiejszej młodzieży!) i w ogóle był jakiś taki spokojny. W ów nastrój wprawiło go wyznanie, że o wszystkim powiedział swoim kolegom.
- Więc teraz naprawdę nie ma sensu, żebym chodził na te zajęcia - podsumował Gruby Maciek.
- Ja ci...! Ja cię zmuszę do mówienia!! - odgrażała się pani wicedyrektor.
- To i dobrze, bo chciałem z panią porozmawiać - rzekł Gruby Maciek i niespodziewanie spytał łagodnym głosem:
- Dlaczego pani nas nie lubi?
Pani wicedyrektor zamurowało.
- A...? Ależ co ci przyszło do głowy? Lubię was przecież!
- Hm - Gruby Maciek spojrzał na swoje opuchnięte od linijki dłonie. - Ciekawe. Ale ja nadal myślę, że pani nas nie lubi. Uczniów. Łukasza, okularnika... No i mnie.
- No i co z tego? - spytała zaczepnie pani wicedyrektor. - Nie muszę was lubić. Ja i tak...
- Ja tak sobie myślę, że nic pani nie powiem, bo mi się nie opłaca - kontynuował Gruby Maciek. - Ja do tej szkoły będę chodził rok, dwa, może trzy. I koniec. A kumpli się ma na zawsze. Ja skończę szkołę, dawno o pani zapomnę, a z nimi nadal będę się spotykał. I będę z nimi chodził na piwo jak mój stary, chociaż moja mama krzyczy potem, że śmierdzi fajkami, jak wraca do domu.
- Co ty mi tu...
- I tak sobie jeszcze myślę, że pani musi się strasznie źle czuć - Gruby Maciek wstał i zaczął chodzić po mieszkaniu pani wicedyrektor. - U pani nie ma żadnych zdjęć. Nikt nigdy do pani nie dzwoni. Nic pani nie mówi o swoich znajomych czy rodzinie. Pewnie jest pani strasznie smutno i zazdrości mi moich kumpli. Tak myślę - Gruby Maciek kiwnął głową.
- Bzdura!!
- Nie ma pani męża, prawda? Ani dzieci prawda? Tak sobie myślę, że może pani nie chciała, a może pani nie spotkała nikogo fajnego. Ale jeszcze nic straconego. Moja ciocia wyszła za mąż jak miała pięćdziesiąt dwa lata. A moja mama mówi, że bycie matką to najfajniejsze co może być, i chociaż często mówi, że doprowadzam ją do szału, to kiedyś powiedziała mi, że w życiu by mnie nie zamieniła na innego syna. Nawet na Hiobowskiego.
Pani wicedyrektor milczała.
- Ja tak sobie myślę... - kontynuował łagodnym tonem Gruby Maciek. - Pani powinna zamiast siedzieć tu ze mną to iść gdzieś, spotykać ludzi. Może pozna pani kogoś fajnego? Może się zakocha? Będzie miała ślub i dzieci? siostra Hiobowskiego mówi, że każda kobieta marzy o tym, żeby raz w życiu założyć welon. To prawda? Może zostanie pani jeszcze mamą? Bo ja na pewno będę tatą. Ale ja dla mojego będę dobrego, a nie taki jak pani. I jak pani będzie jeszcze w tej szkole, to na pewno dam je do innej. Bo nie chcę, żeby czuło się tak jak ja. Ale niech się pani o mnie nie martwi - Gruby Maciek od niechcenia machnął ręką. - Ja sobie dam radę. Przeżyłem na koloniach, przeżyję i to. To co, kiedy mam przyjść znowu? Od razu mówię, że nic o swoich kumplach ni będę mówił. Ale mogę przynieść stare zdjęcia moich starych. Jak brali ślub i jak ja się urodziłem. Chudy byłem, uwierzy pani? Może zamiast bić mnie linijką poczęstuje mnie pani herbatą?
Pani wicedyrektor odchrząknęła kilka razy, a potem powiedziała, że w najbliższym możliwym terminie poinformuje pana dyrektora, że Gruby Maciek zaliczył już u niej zajęcia i nie musi przychodzić więcej. I że ma natychmiast wyjść.
- Super! - ucieszył się Gruby Maciek. - Ale ja i tak mogę przyjść. Przyniosę te zdjęcia, dobrze?
- Czy ty niczego nie rozumiesz?!!! - krzyknęła pani wicedyrektor strasznym głosem. - Nie chcę, żebyś przychodził, nie chcę żebyś mi przynosił jakieś zasrane zdjęcia!!! Nie musisz tu już przychodzić!!!
I wyrzuciła Grubego Maćka z mieszkania na klatkę schodową. A potem uchyliła drzwi i wyrzuciła za nim jego plecak, buty i kurtkę.
Gruby Maciek ubrał się spokojnie, podrapał się po głowie i poszedł przydeptując sobie szal.
Pani wicedyrektor wyszła na balkon i patrzyła za oddalającym się w radosnych podskokach Grubym Maćkiem. "Takiemu to dobrze" pomyślała z rozżaleniem. "Wróci do domu, tam czeka na niego rodzina, zadzwoni do kolegów...". I pani wicedyrektor pomyślała smętnie, że jej zycie jest smutne, jest puste i równie dobrze mogłoby go wcale nie być. Raczej nikt by za nia nie zatęsknił, a wręcz przeciwnie. Niektórzy by cię ucieszyli. Pani pedagog czy Gruby Maciek na ten przykład...
- Skooooooocz - z dołu coś zaszumiało.
Pani wicedyrektor spojrzała w dół i ujrzała postać z kosą i w habicie. Postać ta podniosłą głowę i pani wicedyrektor e zgrozą ujrzała trupią czaszkę pod kapturem.
- No skooooooooocz - zaszumiała Śmierć.
- Jeszcze czego - szepnęła pani wicedyrektor i nie zastanawiając się wiele pokazała wyprostowany środkowy palec po czym wycofała się wgłąb mieszkania zamykając drzwi na balkon.
Dosłownie sekundę później zadzwonił dzwonek u drzwi wejściowych. "Pewno znowu ta natrętna babcia z naprzeciwka" pomyślała z niechęcią pani wicedyrektor i poszła otworzyć.
Pomyliła się. Na progu stała bowiem Śmierć.
- Jak to możliwe...? - szepnęła osłupiałą pani wicedyrektor. - Przecież jeszcze przed chwilą... Pod blokiem...
- Możliwe, niemożliwe, nic ci do tego!! - krzyknęła wzburzona Śmierć. - słuchaj no, panna, nie życzę sobie takiego wymachiwania palcem, zrozumiano?!! Bo jak nic następnym razem ci go obetnę!! A poza tym powiem ci...
Pani wicedyrektor słuchała pilnie, ale jej oczy przyciągnęło coś, co działo się po drugiej stronie korytarz. Drzwi prowadzące do mieszkania naprzeciwko zaczęły się powolutku uchylać, a w szparze pokazały się płonące podnieceniem oczy mieszkającej tam staruszki.
śmierć zauważyła w końcu, że pani wicedyrektor patrzy gdzieś za jej plecy, więc się obróciła. Ujrzała pobladłą nagle staruszkę i wypaliła jej prosto w twarz:
- No i czego się patrzysz, młoda?!!
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 1868
Marcin B. Brixen
Nazwa bloga:
Świat za pięć lat
Zawód:
Inżynier
Miasto:
Poznań

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 800
Liczba wyświetleń: 1,897,934
Liczba komentarzy: 1,496

Ostatnie wpisy blogera

  • Prezydent stolicy odwiedza szkołę
  • Neochirurg
  • Film "Przesłuchanie '50"

Moje ostatnie komentarze

  • Dziękuję :) A tak jakoś same się wymyślają. Chyba gdzieś było, że to rodzice taty.
  • Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!
  • Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Lekcja genderu
  • Nie będę więcej tankować u tych oszustów
  • Haniebna wypowiedź ministra Francji

Ostatnio komentowane

  • spike, Komoruski w czasie kampanii, objeżdżał całą Polskę, był jednocześnie w wielu miejscowościach, kierowcy pustych autokarów wystawiali jego tekturową makietę, widziałem to na własne oczy :)))))))
  • sake2020, Raczej to świetny przykład trzymania ręki na pulsie przez szkołę dzięki rodzicielskiej czujności. Wzruszony Trzaskowski jak tylko zostanie prezydentem obdaruje szkołę laptopem albo nową piłką o…
  • Silentium Universi, To świetny przykład na pogłos w internecie

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności