Część pierwsza tutaj:
http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/nasz-wywiad-z-profesorem-krzysztofem-rybinskim.html
O: Panie Profesorze, czy nie obawia się Pan, że powstanie kolejny problem, który będzie narastał z biegiem lat? Rodzice z dwójką, trójką dzieci które będą otrzymywać 2 lub 3 tys. zł i mogą stracić motywację do pracy.
KR: To nie jest takie proste. Jeżeli ktoś ma trójkę dzieci, to ponosi olbrzymie koszty. Te pieniądze z trudem mogą pokryć wydatki związane z wychowywaniem dzieci. Trzeba pracować, żeby zapłacić za mieszkanie i odłożyć na wakacje. Oczywiście będą rodziny patologiczne, w których chęć posiadania dzieci będzie podyktowana comiesięcznymi, sporymi wpływami na konto do przeznaczenia na alkohol. Będzie to niewielki odsetek, tak jak w każdym społeczeństwie. W moim pakiecie reform wziąłem to pod uwagę. Organizacje porządku publicznego powinny się tym zajmować, bo robią to dużo bardziej skutecznie niż urzędnicy. Przypadki patologii trzeba wychwytywać i starać się rozwiązywać te problemy wspólnie z rodzicami albo pokrzywdzone dzieci niestety odbierać. Każde dziecko, które się urodzi w Polsce, jest na wagę złota, zarówno to z rodziny zamożnej, jak też z patologicznej.
O: Teraz zapytamy o sytuację gospodarczą na świecie. W 2009 roku mówiło się o tym, że wielki kryzys w Polsce jest już zażegnany. Tymczasem właśnie uderza w nas jego fala…
KR: Kryzys, który się rozpoczął w 2008 r. dotknął sektor bankowy. Potężne pieniądze, które poszły na dokapitalizowanie banków, zatrzymały ten kryzys. Banki znacjonalizowane i dokapitalizowane uzyskały płynność finansową. To była pierwsza odsłona. Potem się okazało, że zostały naruszone fundamenty światowej gospodarki. Wydawało się, że jest szansa, żeby to zatrzymać pod warunkiem, że podejmie się mądre kroki. Wtedy, w 2009 roku mówiłem, że trzeba pozwolić na zbankrutowanie krajów a następnie je oddłużyć. Mówiłem o zredukowaniu greckiego długu o połowę. Banki i tak były znacjonalizowane, więc wzięłyby te koszty na siebie. Była szansa na to, żeby ten proces się zatrzymał. Zdecydowano się na pomoc nie krajom, ale banksterom, czyli zaczęto wymuszać przeprowadzanie reform, aby pojawiły się nadwyżki finansowe na spłatę długów dla bankierów. Tą metodą wpędzono szereg krajów w tak głęboką recesję, a dzisiaj już widać, że ostatnie cztery lata to tylko kupowanie czasu, nie zaś zatrzymywanie kryzysu. Dzisiaj mogę powiedzieć, że kryzys w strefie euro dopiero się zaczyna. Działania podjęte w ostatnich latach doprowadziły do tego, że potencjał radzenia sobie z kryzysem i nadmiernym zadłużeniem tak dramatycznie spadł, że dzisiaj już kraje z brzemieniem długu nie mają szans. Grecja, Portugalia, Hiszpania, Włochy, kto wie czy nie Francja - prawie nie mają szans żeby się wygrzebać ze swoich problemów. To są błędy popełnione przez polityków i banki centralne podczas podejmowania działań antykryzysowych. W najbliższych dwóch- trzech latach będzie potężne „trzęsienie ziemi”. Oczywiście będą podejmowane próby zatrzymania kataklizmu - kolejna fala dodruku pieniądza - ale jak do tej pory to nie działało.
O: A czy dodruk pieniądza nie spowoduje hiperinflacji jako znają Niemcy z lat 30.?
KR: Banki centralne chcą wywołać wysoką inflację. Wszyscy zrozumieli, że długi są za duże i żeby je obniżyć, trzeba napędzić dużą inflację. Gdy inflacja jest wysoka, realnie długi spadają.
O: Ale wartość pieniądza jest obniżana…
KR: Tak, wtedy szczęśliwi są ci, którym te długi spadają. Klasa średnia z reguły traci. Taki jest pomysł banksterów, bo jak jest duża inflacja i duży ruch pieniądza, to bankierzy zarabiają potężne pieniądze. To widać po zyskach banków inwestycyjnych. Klasa średnia jest na straconej pozycji. W tym pomyśle chodzi o to, by koszty przerzucić na podatnika, a samemu zarobić jak najwięcej. To jednak nie działa. Wydrukowano ogromną masę pieniądza, a inflacja na świecie cały czas jest niska. Dzisiaj w krajach rozwiniętych inflacja powinna wynosić 5%, 6 %. Wiedzielibyśmy wtedy jak metoda ta działa, że udało się uruchomić mechanizm okradania klasy średniej przez banksterów. Pod koniec tego roku wszystko się okaże. Jeżeli to nie zadziała, ludzie się tak wystraszą, że stoczymy się w depresję i może nawet deflację. Jeżeli to „zaskoczy”, to będziemy widzieli inflację w cenach domów i w cenach na giełdzie, zobaczymy inflację, która się rozleje szeroko. Ja uważam, że tego się nie uda zrobić, bo ludzie boją się dużych długów, które już są, a są najwyższe na świecie. Łączna suma długów prywatnych i publicznych jest wyższa niż ta, która, była przed krachem w latach 30 poprzedniego stulecia. Według mnie nie da się tej inflacji wywołać i w najbliższych latach rozpocznie się proces globalnej, długiej recesji - oby nie depresji - a w wielu krajach deflacji i serii bankructw krajów, banków i firm.
O: Ten kryzys uderzy też w końcu z pełną siła w Polaków. Jak się do tego przygotować? Czy chodzi o kupowanie metali szlachetnych, surowców, a może ziemi, nieruchomości, bo przecież nie kredyty konsumpcyjne są tu odpowiedzią?
KR: Ja publicznie nie udzielam rad inwestycyjnych. Mogę jednak powiedzieć, że to są czasy, kiedy zwrot kapitału jest ważniejszy od zwrotu z kapitału. Do tej pory myślano, gdzie włożyć pieniądze, żeby zarobić 3 proc. więcej, a teraz ważne jest, aby ulokować środki tak, żeby mieć pewność, że po dwóch, trzech latach dostanie się z powrotem przynajmniej tyle samo- zachować kapitał. W bankach będzie ciężko, bo jeżeli ta inflacja z czasem troszkę wzrośnie, w co ja nie wierzę, to oprocentowanie lokaty po opodatkowaniu Belki nie ochroni przed inflacją. Ryzyko inwestowania w akcje jest olbrzymie, bo jeżeli będzie kryzys, to giełdy pójdą bardzo mocno w dół. Inwestowanie w nieruchomości w sytuacji kiedy brakuje dochodów budżetowych i panuje festiwal podnoszenia opłat za wieczyste użytkowanie, czy kataster w tle może spowodować, że na skutek wysokich podatków stracimy nieruchomość. Nie ma jednej klasy aktywów, w które zainwestowanie pozwoli spać spokojnie. Ceny surowców zmieniają się gwałtownie, waluty obce również nie dają żadnej gwarancji. Odpowiedzią jest dywersyfikacja. Jeżeli ktoś ma trochę oszczędności, nie powinien ich koncentrować w jednym miejscu, żeby nie stracić pieniędzy wskutek niepowodzenia inwestycji. Najlepiej zainwestować w siebie i w swoją firmę. W czasach kryzysu również rozwija się wiele ciekawych biznesów. Inwestując w siebie mamy najwyższą stopę zwrotu. Trzeba pamiętać, że po kryzysie finansowym w Europie, Polaków czeka jeszcze kryzys demograficzny. Powinniśmy się przygotować na serię kryzysów, będziemy musieli dać sobie radę w trudnym środowisku.
O: Dziękujemy bardzo za rozmowę.
KR: Ja również dziękuję
http://www.obiektywnie.com.pl/artykuly/nasz-wywiad-z-profesorem-krzysztofem-rybinskim.html
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2392