Kiedy przeczytałem, że sąd apelacyjny nie dał się przekonać do punktu widzenie byłego Prezydenta i jego pani adwokat i w sprawie sporu o agenturalną przeszłość byłej Głowy Państwa postanowił dopuścić nowy dowód przyszła mi od razu do głowy rzecz zabawna. Pewnie nie w najlepszym guście ale co tam.
Oczywiście przyszły mi też do głowy rzeczy jak najbardziej poważne. Jak choćby ta, że wreszcie w tej sprawie sad postanowił nie zważać na arcykulawą logikę przyjętą wcześniej a zgodnie z którą fakt przyznania Wałęsie statusu pokrzywdzonego niejako zabraniał w ogóle rozpatrywania jakichkolwiek dowodów świadczących o jego współpracy na zasadzie „Roma locuta, causa finita”. Na własne potrzeby nazywam to „paradoksem Gomułki”, w którego przypadku nikt z faktu, że był on jak najbardziej przez komunistów prześladowany i to w dodatku w czasach najciemniejszego stalinizmu, nie wywodził nigdy wniosku, że nie wolno mu zarzucać współpracy z komuną bo przecież współpracował że ho ho.
Pomyślałem i to, że skoro sąd się przychylił, to znaczy, że jeszcze może być przecież różnie. Choćby i tak, że ze sprytnego lisa ganiającego za królikami sam może się okazać ściganym gdy będzie nie daj Bóg musiał wykupić ogłoszenie, w którym przeprosi za to, że swego czasu przepraszał jakże niesłusznie sam siebie podszywając się pod kogoś innego.
Ale, jak powiedziałem, pierwsze, co mi w głowie zaświtało to była rzecz całkiem niepoważna a dla mnie nawet śmieszna.
Jak wiadomo jest Lech Wałęsa jednym z niewielu rozpoznawalnych w świecie Polaków. Obok Jana Pawła II, Roberta Kubicy, Adama Małysza, Agnieszki Radwańskiej, Chopina i Jacka White’a. Pewnie (nie licząc Chińczyków z powodów wiadomych) co drugi, może co trzeci mieszkaniec globu, słysząc „Poland” wyduka jakoś tam po swojemu „Lech Waleza”.
Ale nie to jest śmieszne ani też oczywiście fakt, że jest znany.
No ale wyobraźmy sobie, że w tej sprawie, w której sąd postanowił dopuścić nowy dowód i nowego świadka zapadnie jednak wyrok, po którym będzie można już bez obaw pisać o Lechy „Bolku” Wałęsie. Mało to prawdopodobne ale nie wykluczone. Sądzę, że wtedy taka właśnie forma może się stać nawet dość powszechna. Choćby z chęci odreagowania terroru, który starał się w naszym systemie prawnym wprowadzić Wałęsa wykorzystując wcześniejszą powolność „wymiaru sprawiedliwości” jego wersji wydarzeń.
I teraz proszę sobie wyobrazić takich cudzoziemców, którzy mają w sercu wyrytą głeboko estymę dla „Gandhiego Europy Środkowej” i zetkną się mniej lub bardziej przypadkiem z owym „Bolkiem” albo „Bolesławem” i zwrócą się do was o wyjaśnienie o co chodzi. „Kim do fu** jest Bolek?”
Ktoś, komu się coś takiego przydarzy będzie niewątpliwie w kropce. A raczej w dwukropku. Po pierwsze bo musi zdawać sobie sprawę, że jak by się nie starał przedstawić tę historię, nagada się bez wątpienia a dla cudzoziemca i tak będzie to równie zrozumiałe jak pismo quipu. Po drugie bo będzie świadom tego, że jeśli jednak uda się mu rzecz przedstawić zrozumiała, to burząc taką legendę może przybyszowi równocześnie złamać serce przyzwyczajone do tak pięknej, pozytywnej opowieści.
I w związku z tym wymyśliłem świetny sposób by taka minę rozbroić błyskawicznie i bez szkody dla naszego wizerunku na świecie, który jest nam wszak droższy od Orła Bialego. I pewnie każdego innego.
Otóż gdy usłyszymy to cytowane wyżej pytanie „Kim do fu** jest Bolek?” bez najmniejszego namysłu odpowiadajmy, że jest to imię pana Lecha Wałęsy od bierzmowania.
Zaręczam, że jeśli obywatele świata będą dalej czegoś dociekać to raczej tego, czym do cholery jest to bierzmowanie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6656
bedac zwolennikiem walenia prawda PO wszystkim bez wyjatku dodaje--od bierzmowania na zdrajce Polakow...Jak zagwozdka to na calego, niech dumaja do woli..
...od bierzmowania az do smierci (i po) Bolek pozostanie Bolkiem.
Na pohybel!
Pozdrawiam.
Jak wiadomo tym wszystkim,którym znany jest chrześcijański i polityczny życiorys Bolka ,ze szczegółami,chociażby takimi jak moment w którym nasz narodowy bohater wpiął w klapę swojej marynarki wizerunek MB,uwadze może ujść sam moment, czyli data bierzmowania.Otóż, należałoby dociec, czy bierzmowanie miało miejsce w czasie przed oddaniem własnego moczu do chrzcielnicy,czy też po tym odważnym akcie przyszłego bohatera. Niby epizod mało ważny, ale jest to piękny wydźwięk wżyciorysie bądź co bądź "noblysty" ,który o sobie skromnie mówił jeszcze i to, że jest nieśmiertelny.
Patrzcie państwo jak to fu**** może pomieszać się od tej "mondrości" w siwym bierzmowanym łbie konfidenta.
dlaczego podpowiadac Walesie takie rozwiazania? Majac na uwadze jego cymbalizm jest bardzo prawdopodobnym, ze spodoba mu sie to rozwiazanie. Nie mogac uciec przed "Bolkiem" zaadoptuje go jako kolejne swoje imie i jeszcze dopowie, ze to na czesc Boleslawa Chrobrego, ktory o wolna Polskie walczyl - tak jak on (Walesa).... - tyle, ze Walesa skuteczniej. Historia sama sie pisze.
Imię obierane przy bierzmowaniu, powinno pochodzić od jakiegoś świętego(z wyjątkiem Simona Templara oczywiście). Szukałem w necie coś na temat św.Bolesława i za chińskiego boga nic nie znalazłem.Wiki wystukała mi natomiast sporą listę Bolesławów w tym jednego Bolka(Bolesław (Bolek) dobrzyński - książę dobrzyński 1312-1327/1328).Są Bolesławy:Kędzierzawe,Wstydliwe,Zapomniane,Pobożne,Srogie,Okrutne-Bolesława Cymbała ni ma!
Pozdrowionka.