Znacie? To posłuchajcie:
„„Nikt nigdy nie kwestionował dobrego charakteru Lecha Kaczyńskiego poza tym, że mówiło się o nim, że jest kłótliwy. Ale dziennikarze zawsze podkreślali, że ma poczucie humoru i jest sympatyczny.[…] Nie jest tez prawdą, że przez pięć lat Lech Kaczyński był bezpardonowo atakowany, nie jest prawdą, że wyzywano go kloacznym językiem, i nie jest prawda, że podważano jego patriotyzm.
Natomiast to, co przez te ostatnie dni dostaje Komorowski, w głowie się nie mieści”*
Ten przytoczony tekst, będący znaną wypowiedzią pani Moniki Olejnik, jest chyba najlepszym uzasadnieniem pomysłu, który urodził się nie tak dawno w dyskusji pod jednym z moich tekstów.** Wymieniając opinie i uprzejmości z blogerem j.k.50 dogadaliśmy się co do potrzeby pochylenia się nad pewną sprawą i wzięcia na siebie pewnej pracy. Zapewne bardzo czasochłonnej ale bezwzględnie koniecznej. Wczoraj j.k.50 przypomniał mi tamtą rozmowę i mnie upomniał więc do sprawy wracam.
Jak wiadomo w przyrodzie nic nie ginie poza dowodami zbrodni, zdrady oraz wstydliwych zachowań. Być może już nie za długi czas próżno będziemy szukać we wszelkich zasobach śladów tego, jak nam wmawiano „debeściaków”, kłótliwego Błasika, jak wyrywano Toyahowi z rąk komplet zdjęć służących temu cytowanemu „nie kwestionowaniu dobrego charakteru Lecha Kaczyńskiego”.
Sprawa Smoleńska to nie tylko kwestia ujawnienia wszystkich okoliczności katastrofy. Ale też i zgromadzenia tego, co się wokół niej działo. Przede wszystkim zaś działań mediów, które mogą budzić wątpliwości co do ich bezstronności, fachowości a przede wszystkim dobrej woli. Trudno udawać, że media aktywne w „sprawie smoleńskiej” wykazały się kryształową etyką. Wiele z nich wręcz mocno przeciwko niej grzeszyło. Warto, by ślad po tym zachować.
Wielu z nas całkiem sporą cześć swej publicystyki poświęciło właśnie tym wątpliwym etycznie działaniom prasy i mediów elektronicznych. W przepastnych zasobach netu, na wielu twardych dyskach i Bóg wie gdzie jeszcze zapisane są słowa i czyny, które wielu ich autorów już teraz albo za jakiś czas chciałoby ukryć głęboko w meandrach niepamięci. I zapomnieć o nich z nadzieją, że zapomną i inni.
Na to pozwolić nie można. Stąd pomysł nazwany wstępnie „Białą księgą smoleńskich mediów”.
Na dziś nie potrafię nawet powiedzieć jak miałaby ona wyglądać. Sądzę, że powinna być w miarę pełnym zasobem bibliograficznym, dotyczącym publikacji medialnych oraz archiwum tych rodzajów przekazu, których nie gromadzą do publicznego udostępniania tradycyjne i powszechnie dostępne biblioteki.
Wydaje mi się, że taka praca skupiać powinna się na materiałach i komentarzach redakcyjnych. Mam wątpliwości czy powinna zawierać też wypowiedzi polityków czy to w formie cytatów czy wywiadów przeznaczonych specjalnie dla mediów.
Nie wiem czy to, co sugeruję spotka się z odzewem. Nie ukrywam, ze dla jednej osoby jest to wysiłek przekraczający chyba możliwość pogodzenia takiej pracy z normalnym funkcjonowaniem.
Ważne jest już choćby zasugerowanie porządku, w jakim materiały miałyby być gromadzone i systematyzowane. To pierwsza sprawa, którą poddaję pod dyskusję.
Nie bez znaczenia jest też określenie zakresu tematycznego i czasowego, który znalazłby się w kręgu zainteresowania. To też warto przemyśleć i przegadać.
Następna kwestia to forma archiwizacji oraz ich ewentualnej publikacji.
Istotne dla mnie będą też pomysły na samo gromadzenie danych źródłowych już na wstępnym etapie. Myślę, że trudno znaleźć lepsze miejsce do szukania współpracowników w tworzeniu takiego zasobu. Jest tu wielu dociekliwych i bardzo sprawnych i krytycznych ludzi, którzy w dodatku reprezentują szerokie spektrum politycznych sympatii. To atut, bo jeśli mielibyśmy przyjąć jakąś konkretną optykę inną niż uczciwość i obiektywizm to szkoda pracy.
Jeśli jesteście zainteresowani albo jeszcze lepiej skłonni do pomocy, proszę o sugestie, pomysły i informacje.
Jeśli rzecz spotka się z odzewem gwarantującym powodzenie, pomyśle o innym miejscu w Salonie24, w którym można by było zajmować się tą sprawą.
* „Ogary poszły w las”, Monika Olejnik, Gazeta Wyborcza, 9.07.2010 r., str 21
** http://rosemann.salon24…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3200
Co do porządku, w jakim materiały miałyby być gromadzone i systematyzowane, nasuwa się oczywiście posłużenie przede wszystkim nazwiskami redaktorów (kłamców) oraz mediów, w których pracują. Pokazania jak to pan red. kłamał na różne tematy. W przyszłej NORMALNEJ Polsce powinni być skończeni, a ich media postawione przed sąd za manipulowanie narodem i zlikwidowane. Warto też pokazać przy okazji kto z nich był agentem. Powinno także pokazać się niektórych naszych celebrytów, zwłaszcza tych z ustaloną od lat renomą. Oni także zrobili wiele złego.
porzadek, w jakim materialy powinny byc ulozone i przedstawione, moim zdaniem, powinien byc chronologiczny - tylko wtedy jest szansa na dostrzezenie hipokryzji niektorych i gwaltowna zmiana kierunku po ustaleniu miejsca pochowku, i kolejne odslony naciskow; praca to jednak ogromna i "szczescia zycze wojcie"
Trzeba szybko zacząć działać, zanim dostęp do materiałów może zostać "utrudniony". Mam na myśli głównie media elektroniczne, które zainteresowani "obiektywni komentatorzy" mogą wyczyścić najłatwiej.
Co co samej metodologii to nie przychodzi mi nic odkrywczego na myśl. Chronologicznie, z podziałem na media (stacje TV, gazety, portale itd.), poszczególnych komentatorów (dziennikarzy, polityków, ekspertów, celebrytów). Szczególne miejsce powinno być poświęcone informacjom płynącym z Rosji (media, MAK - raport + konferencje).
Może tak przygotowane zestawienie spowoduje, że spadną niektórym klapki z oczu. Choćby miało ich być niewielu.
Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych.
Pomysł jest świetny, jednak myślę, że powinien dotyczyć nie tylko „tragedii smoleńskiej”, ale również innych newralgicznych spraw i momentów życia Narodu. I trzeba to robić stale i na bieżąco.
W tytule napisałam „orwellowsko”, bo poroszę sobie przypomnieć czym się zajmował główny bohater „Roku 1984” – to co kiedyś było wymysłem autora – teraz okazuje się niewiarygodną wręcz antycypacją i jest jak najbardziej autentycznym działaniem – czyli już teraz odbywa się przekłamywanie wiadomości z niewygodnych, na bardziej strawne, zupełnie wypaczających pierwotny sens. Mówię o tym, bo coraz częściej – już oficjalnie– ogłaszają się w Internecie firmy oferujące, bądź usunięcie z sieci pewnych, niewygodnych informacji o nas, bądź zmieniających ich treść. I dzieje się to w majestacie prawa… dlatego ŚPIESZMY SIĘ z odnajdywaniem JESZCZE PRAWDY.
Praca jest to ogromna, na miarę, nie pojedynczych osób, ale wręcz całych instytutów naukowych i archiwów, ale trzeba przynajmniej zacząć…
To będzie monumentalne multimedialne dzieło :)
Dobrze by było zestawić porównawczo reakcje mediów na wypowiedzi stron prawdy ...