W Karierze Nikodema Dyzmy „leciało” tak:
Kunicki vel Kunik przedstawia Dyzmie plan uratowania gospodarki państwa poprzez wykupienie zboża od rolników, zmagazynowania i późniejszej jego sprzedaży wraz z nadejściem koniunktury. Zamiast pieniędzy proponuje, by płacić oprocentyowanymi obligacjami.
Takie działanie jest oczywistym odsunięciem problemów w przyszłość, bo kiedy przyjdzie owa koniunktura – nikt nie jest w stanie powiedzieć. Można co najwyżej zagrać na zwłokę. Jeżeli zaś ma się jakieś tam solidne oparcie w Parlamencie, to można sobie wymyślać dowolne plany, oparte o dowolne założenia , a co najgorsze – przemawiające do wyobraźni tych, którzy potrzebują na siłę czegoś w co mogą uwierzyć po ra drugi , gdyż nie tak dawno uwierzyli, a nazbyt przykrym jest być w błędnym mniemaniu już za pierszym podejściem.
Otóż dziś Donald Tusk głosem przejmującym oznajmił, że:
Ma powstać „specjalna” spółka pod program o nazwie "Inwestycje Polskie". Będzie miała do dyspozycji 40 mld zł do wydania do 2015 roku. Operatorem będzie państwowy Bank Gospodarstwa Krajowego. Ma to być dźwignia na rzecz kredytowania gospodarki. - Będzie służyła inwestycjom, które muszą być inwestycjami opłacalnymi. Nie będzie formą pomocy publicznej.
Wszystko pięknie. Wyborcza pisze:
Premier nie ujawnił, jakiego rodzaju inwestycje rząd zamierza wspierać za pomocą nowo utworzonej spółki. Powiedział tylko, że ma to być "dźwignia na rzecz inwestycji i kredytowania polskiej gospodarki". W grę wchodzą duże pieniądze. Do 2014 r. spółka ma zostać wyposażona w 40 mld zł kapitału. Skąd te pieniądze? Według słów premiera ze sprzedaży udziałów w państwowych spółkach skarbu państwa. Czyli po prostu z prywatyzacji? Nie wiadomo: może chodzić o wniesienie aportem do BGK akcji spółek skarbu państwa i tym samym zasilenie jego kapitału, by mógł udzielać więcej kredytów.
Są jednak pytania dodatkowe...
Premier powiedział, że dzięki takiemu przeznaczeniu tych pieniędzy "aktywa pasywne mają zacząć pracować, wiążąc przy okazji kapitał prywatny". Donald Tusk zaznaczył też, że nie wchodzi w grę finansowanie nierentownych przedsięwzięć, lecz jedynie inwestycji, które mają przynieść zysk wszystkim partnerom.
Powiem szczerze, że ja nie wiem o co chodzi i jestem na sto procent pewien, że sam Donald Tusk nie wie o co chodzi.
Zapewne „doskonale” orientował się w tym wszystkim Nikodem Dyzma, a juz na pewno Dołęga-Mostowicz.
Tusk nie gra na bałałajce, ale za to potrafi czytać to co mu na fiszkach znosi sztab urzędników. Ja ich naliczyłem trzynastu podczas dziesiejszego posiedzenia Sejmu.
Trzeba mieć łeb jak Dyzma, by z tego coś sklecić.
Premier sklecił, jak zawsze żałośnie dowcipnie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2561
Musiał być niezły ubaw z tego pinokia. Trzeba mu kupić papugę - idiot, idiot, ryży idiot...
ma do tego Ostachowicza, Arabskiego i Grupińskiego ;-)