Zyzakowi dali wilczy bilet i UJ kontrolą straszyli. Co gorsza - większość profesorów sześćsetletniego Uniwersytetu, uznała, że to normalne. Praca już dogadana okazywała się już nieaktualna po wizycie, lub telefonie smutnych panów, zupełnie, jak w PRL, szczęściem dostał stypendium w USA, dzięki czemu nie musi się martwić o chleb.
Salon w kuluarach gardzi Wałęsą znacznie bardziej, aniżeli jego najzacieklejsi oficjalni krytycy. Podobnie, jak słyszę, Komorowskim, za którym się coś ciągnie, nie bardzo wiadomo, co, ale, coś jest, o czym właśnie powiedział Olechowski, o którym możemy powiedzieć wiele, ale nie to, że nie wie paru rzeczy z kuluarów polityki. Na szczęście z kuluarów, co potrafi sprzedawać z wdziękiem w TVN.
Co do wyznań Pani Danuty, wydaje mi się, że dla mężczyzny najgorszą karą nie jest śmiech jego kolegów, najgorszą karą jest śmiech jego kobiety. Czy Bolek na to zasłużył? Oczywiście, że tak. Ten człowiek zatracił kontakt z rzeczywistością, jego pycha, zarozumiałość i 'iście' w zaparte rozsadzą go od środka, trzeba mu jakoś pomóc, tak zwyczajnie po ludzku. Oni go serdecznie i głęboko nienawidzą od lat. Ponieważ, cokolwiek by o nim nie mówić po roku 1990-tym, to zrobił ich jednak w durnia i musieli się z nim liczyć. Wszystkich, ich i nas zrobił w durnia. Świetnie go załatwia Cenckiewicz, znakomity historyk i autor książek. Jeśli chodzi o moc rażenia, razem z Piotrem Gontarczykiem, ekwiwalent brygady pancernej. Obok „Zygzaka”, jak o nim z upodobaniem mówi Bolek, drugi śmiertelny wróg Wałęsy. Tyle, ze dr Cenckiewicza trudniej zniszczyć.
Przy okazji publikacji którejś z książek Wałęsę zaczepiło TVN, a ten ze cztery, czy pięć razy powtórzył zdanie o dziadku Cenckiewicza z SB. Pewnie nie miał nic innego do powiedzenia. Najśmieszniejsze, tu wielki szacunek dla treningu Moniki Olejnik, kamienna twarz, Wałęsa to samo powtarzał w jej programie, kilka razy, w twarz. Ubecki dziadek, ubeckiego dziadka, ubecki dziadek, ubeckiemu dziadkowi. A ona patrzy na niego i nic, nawet nie mrugnęła okiem, że to i o niej, że jej tatuś też jest tu nieco postponowany. Stalowe nerwy.
Pamiętamy, ile to spazmów oburzenia w ostatnich latach wywołały nikczemne oskarżenia, że Bolek Wałęsa coś podpisywał. Ba, spazmy, co tam spazmy, prawdziwe wyroki zapadały i zapadają nadal! Przeprosiny sąd nakazywał, takie, że ludzi z torbami puszczano! A tu Wajda mówi, że owszem, nawet w filmie będzie scena, że młody Wałęsa coś podpisuje, „bo przecież sam Wałęsa to w książce napisał i nie jest to żadna tajemnica, wszyscy wiedzieli.” No, może i wszyscy wiedzieli, ale tylko niektórzy o tym mówili, a niektórzy wyparli ten fakt ze swojej świadomości w napadzie ostrej lemingozy. I jak już wspomnieliśmy, niektórzy za to, że o tym mówili, zapłacili wyrokiem, utratą pracy i wilczym biletem, takim, że magister historii mógł pracować jedynie w Tesco, jako magazynier. Wszędzie, gdzie już, już prawie obiecano mu pracę wizytę składali smutni panowie, albo dzwonił smutny telefon i pracy, ach, jak nam przykro za nieporozumienie, nie było, co, jako żywo przypomina głęboki PRL.
Generalnie, ów nieszczęsny Bolek mógł po prostu powiedzieć prawdę i wszyscy by mu wybaczyli. Łącznie z niżej podpisanym, jakby nie było, dawnych żarliwym zwolennikiem Wałęsy i jego obrońcą przed kolegami, którzy twierdzili, że to młot i burak. My byśmy wybaczyli, a on przestałby być zakładnikiem tych, którzy mieli te kwity i zmuszali go do tych wszystkich łajdactw. Nie mam pretensji do młodego, głupiego robotnika po zawodówce, przyuczonego do ładowania wózków akumulatorowych, zastraszonego i ogłupionego na milicji, mam natomiast pretensje do dojrzałego polityka, Prezydenta, który nie potrafił spojrzeć sobie i innym w oczy i powiedzieć prawdy.
No i na koniec parę słów na temat występu w stylu Gangnam ambasadora w Chinach. Tadeusz Chomicki, jest synem pułkownika PRL-owskiego wywiadu wojskowego, choć to, oczywiście bez znaczenia, ot, taka ciekawostka. Ambasador prawdopodobnie nie wie, co mu przystoi, a co nie. Premier harata w gałę, prezydent bigosuje, model zajmuje się koleją, J.Pitera cyfryzacją i długo można jeszcze różnych wesołków wymieniać. Dlaczego ambasador nie może pokazać swego prawdziwego oblicza? Te pajacyki i tak wiedzą, że na nic innego ich nie stać. Nikt w UK nie dramatyzował, gdy premier Cameron zatańczył "gangnama" z burmistrzem Londynu Johnsonem. Nikt w USA nie dramatyzował, gdy prezydent Obama zatańczył salsę. Ale w tradycja robienia interesów w Chinach i ich przyzwyczajenia są inne. Utrata twarzy wyklucza z guanxi a bez tego nie da się robić poważnego biznesu. Takim zachowaniem, które nas być może tylko śmieszy, pan ambasador właśnie utracił twarz. Osoby "na świeczniku" w Chinach ( politycy i biznes) podlegają bardzo surowej etykiecie. I tego oczekują od swoich "zagranicznych" gości. No, ale wielka zbrodnia też to nie była, ot lekki obciach. Nie ma, co stawiać ambasadora pod ścianą. Tyle, że to styl koreański. Ani polski, ani chiński, więc zupełnie bez sensu.
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie”, „Warszawskiej Gazecie” i w Freepl.info. Jest też już nowa książka, właśnie przeglądam, „Alfabet Seawolfa”! Na razie się pokazała w księgarni MDM na ulicy Pięknej 31, oraz w wydawnictwie http://www.slowaimysli.p… osiągalna dla dystrybutorów, a potem w sprzedaży ogólnopolskiej i sklepach internetowych. Proszę zakupić bez ociągania, choć na razie łatwo nie będzie, chyba dopiero po Nowym Roku ruszy dystrybucja na pełną skalę.

http://niepoprawni.pl/files/images/Alfabet_Seawolfa.preview.jpg
Pozdrawiam..