Niezależny dziennikarz, Paweł Mitter, przeprowadził dziennikarską prowokację. Mitter sprawdził, jak potężne są wpływy Tomasza Arabskiego, szefa Kancelarii Premiera RP. [1]
Nagranie, w którym prezes gdańskiego sądu Ryszard Milewski konsultuje z domniemanym przedstawicielem Kancelarii Premiera terminy rozprawy apelacyjnej w sprawie Marcina P. i zapewnia, że o skład sędziowski "nie trzeba się martwić" pokazuje, że Ryszard Milewski jest skrajnie dyspozycyjnym sędzią, gotowym odpowiednio działać na jeden telefon z Kancelarii.
„Sposób, w jaki sędzia Milewski rozmawia z "asystentem ministra Arabskiego" pozwala podejrzewać, że nie jest to jego pierwsza tego typu rozmowa. A skoro coś takiego może zdarzyć się w Gdańsku, to skąd mamy pewność, że nie dzieje się także w innych miastach.” – zastanawia się publicysta Wprost Piotr Śmiłowicz. [2]
Słusznie! Wyroki, jakie zapadają w polskich sądach od dawna budzą zastrzeżenia, teraz wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Ale brak niezawisłości polskich sądów to jedna sprawa, drugą jest odpowiedź na pytanie: co może Tomasz Arabski? Czy plotki o jego wpływach na sądy były tylko plotkami? Mitter postanowił sprawdzić.
We wczorajszej „Loży prasowej” TVN Seweryn Blumsztajn, broniąc Tuska i jego rządu, radośnie stwierdził, że przecież nikt z Kancelarii nie dzwonił. To prawda, ale przypomnijmy, że w lutym 2006 roku, ksiądz Rydzyk, ani nikt z jego otoczenia nie dzwonił do ministra Jurgiela w sprawie pożyczenia samochodu, co nie przeszkadzało mediom postawić i nagłośnić tezy o „potężnych wpływach Rydzyka”.
Bądźmy konsekwentni – skoro wtedy telefon „asystenta” o. Rydzyka spowodował deklarację podstawienia samochodu i było to dowodem na wpływy, to czym jest postawa na baczność Milewskiego wobec „asystenta” Arabskiego, jak nie dowodem na potężne wpływy tego dugiego.
O ciężarze gatunkowym obu postaw: podstawienie samochodu na hasło Rydzyk vs ustawianie wyroku sądu na hasło Arabski, nie muszę chyba pisać.
Dobrze pamiętam, że sprawa „limuzyny dla Rydzyka” wywołała skandal, była przez wszystkie media nagłaśniana, a autorzy prowokacji stali się niemal salonowymi bohaterami. Dziś premier Tusk grozi działającemu w społecznym interesie Pawłowi Mitterowi prokuratorem. Podejrzewam, że Donald Tusk nawet nie będzie musiał dzwonić – Tusk wysłał sygnał, a dzięki prowokacji Mittera, potężne wpływy Kancelarii Premiera zostały udowodnione.
--
[1] Podobieństwo do tekstu opisującego prowokację z 2006 roku jest nieprzypadkowe
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/prowokacja-rzadowa-limuzyna-dla-o-rydzyka#
[2] http://www.wprost.pl/blogi/piotr_smilowicz/?B=1902
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2792
Pozdrawiam
Ci trzej "triumwirowie", to 3/4 mózgu Tuska! A może i 4/4 ?
Po wyborach Nowak został zesłany do Komorowskiego,ale bez skutku...są rzeczy,których sie nie da naprawić...
No i wrócił na Aleje Ujazdowskie.
Arabski...to szara eminencja w gabinecie i podczaszy ekscelencji premiera...Taki Richelieu...Wasza Książęca Wysokość...księże kardynale...przepraszam!
Warto będzie kiedys sięgnąć do "korzeni" pana Arabskiego...
pzdr
Ładne. Pozdrawiam