Niewolnik nie wydziwia, niewolnik komentuje. Ma też do tego prawo.
...i jego rolą jest celnie komentować. Ale jego komentarze bywają złudnie jednoznaczne, choć gdy się głębiej zastanowić, to zamierzenie autora mogło być bardziej wieloplanowe. Za to chętnie wydziwiają inni, szukając czegokolwiek, by się do coryllusa doczepić. Przecież, do diaska, naprawdę nie ma obowiązku czytać jego notek, książek zresztą również nie. Najciekawsze, że szczególnie zjadliwe ataki wymierzane są przez naszych blogerów naszym blogerom. Mało kto biega po blogach lewackich gwiazdeczek S24 itp. miejsc, by zwalczać ich poglądy, postawy i osoby (niekoniecznie w tej kolejności). Ciekawe dlaczego...
Z góry zastrzegam - mnie również często drażni sposób reagowania coryllusa na komentarze, wytykałem mu to parę razy. Ale cenię go jako badacza (chyba już można tak go nazwać?) historii Polski, a także lubię jego beletrystykę, choć bardzo ją ostatnio zaniedbał. Mniej mi się podoba jego stosunek do różnych postaci obozu patriotycznego, ale przecież postawa pełna podejrzliwości i wietrzenie zdrad, spisków i maskirowek to nasza prawacka specjalność - gdyby to jeszcze coryllus z Toyahem samowtór atakowali RAZa, Łysiaka etc., etc.! Ale w naszym obozie panuje atmosfera wypisz, wymaluj jak w siedzibie Pratchetowskich wolnych ciutludzi - jak chwilowo nie mają pod ręką żadnych wrogów, to ochoczo piorą się miedzy sobą, żeby nie wyjść z wprawy. Więc dlaczego obrażać się o to akurat na coryllusa? Bo często ma rację?
Znakomite. Nie czytałem Coryllusa, ale jak zacząłem czytać i oglądać poczułem niesmak.
Szczególnie po jego napaści (nie krytyce, ale własnie napaści) na Ziemkiewicza.
Wklejam co mu tam napisałem:
=====================================
śledzę od początku publicystykę Ziemkiewicza. Mam mu za złe poparcie anschlussu uniropnego, ale nigdy nie złapałem go na złej woli, ani na płyciźnie umysłowej, czy argumentowaniu bez poznania tematu.
Coryllusa parę txtów mnie nieco zainteresowało, ale bez przesady
facet jest niezły, natomiast kreowanie się na oświeconego guru żenujące. Porównajcie chociażby z Seawolfem
Toyah też rozczarowuje, po dłuższym czytaniu. Nie wiem. Może trzeba jednak być niezależnym, np. pracować w Biedronce (nie widzę w tym niczego poniżającego) i blogować dlatego, że "coś mnie boli" nie mając w tyle głowy pytań o swoją pozycję w blogosferze i czy książka się sprzeda?