Zacznę od pytania z historii. Czy ktoś wie, co się dzieje, gdy w czasie wojny atakująca dywizja częściowo idzie naprzód, częściowo zostaje w okopach, część nawołuje, by olać wroga, część krzyczy histerycznie, że, przeciwnie, nie zniesie bezczelnego obnoszenia przez tego wroga nienawistnych sztandarów i hej, kto Polak, na bagnety? Odpowiedź jest prosta, nie trzeba geniusza. Atak się załamie, rozproszone siły się wykrwawią, a pozostali obrońcy będą za słabi, by odeprzeć kontratak wroga.
Na czym polegały „zwycięstwa” Żukowa? Na zmasowanym ataku wszystkim, co się dało. No i na braku skrupułów. Jak nie miał przewagi jeden do ośmiu, dziesięciu, to nigdy nie wygrał, nawet w karty. Pozostawały dwie możliwości, albo Niemcy, czy Japończycy zdołali wystrzelać dostatecznie dużo z atakujących i atak się załamywał, a wracających krasnoarmiejców dodatkowo masakrowały oddziały zaporowe NKWD, za tchórzostwo, albo masa dobiegających do okopów bojcow wystarczała i wtedy było zwycięstwo i ordery i salwy w Moskwie.
Czy ktoś potrafi powiedzieć, co by się stało, gdyby obrońcom Westerplatte przyszło do głowy zachowywać się w ten sposób- część siedziałaby w okopach, gotowa do walki obronnej, kilku w gorącej wodzie kąpanych rzuciłoby się do gorączkowego ataku na bagnety na wojsko Eberhardta, jeden pluton przeprawił się, by podpalić knajpę w Nowym Porcie, a dwóch szeregowych postanowiło zatopić pancernik „Schlezwig Holstein” przy pomocy lampy karbidówki z przywiązaną doń wiązką granatów. Jeszcze inna grupa poszłaby składać kwiaty razem z chłopakami z Heimwehry na pobliskim cmentarzu, a większość słuchałaby radia w koszarach. Ja mogę powiedzieć, nie stałoby się nic, o czym dzisiaj byśmy wiedzieli. Ot, zajęliby Niemcy nad ranem placówkę bez hałasu, jak wiele innych, nie byłoby, o czym w podręcznikach pisać, ani w listach do rodziny opisywać.
Jeśli ktoś myśli, że zwariowałem, to po pierwsze, nic nowego, takie objawy mam od małego, po drugie, nic nie zmyślam, lecz poprzez przypowieści opisuję marsz rosyjskich kibiców wymieszanych z rosyjskimi specnazowcami przez Warszawę, oraz chaotyczne zamieszki z tym przemarszem związane.
Umówmy się, każda akcja ma sens wtedy, gdy wszyscy działają zjednoczeni- jak się umawiamy, że blokujemy, to wszyscy przychodzą w liczbie stu tysięcy, a taka liczba w aglomeracji warszawskiej nie jest czymś zapierającym dech w piersiach, po czym blokują przejście pochodu i nic ich nie rusza, bo taka masę można rozpędzić jedynie karabinami maszynowymi, albo ostrzałem artyleryjskim. Albo się umawiamy, że wszyscy zostają w domach i zamykają okna, a pochód wita dzwoniąca w uszach cisza i palące ze wstydu policzki uczestników, w tym tych, którzy są tam służbowo i wysyłają gorączkowo smsy „czto diełat???”.
Albo idziemy razem z Rosjanami, krzyczymy razem z nimi, bratamy się, śpiewamy piosenki o Stalinie, o Kalince czy o tym tam, komu przyjdzie do głowy, zresztą, tak wiele piosenek, to my nie znamy, powiedzmy, że byśmy rytmicznie mruczeli i klaskali.
Albo razem z nimi krzyczymy „Putin ch..j”.
Wszystko jedno, co robimy, byle razem i jednocześnie, bo wtedy to ma sens i widoczny efekt, który nie da się zinterpretować, jak tam, komu pasuje.
W tym przypadku dość jasna była intencja, zresztą wspólna, Rosjan i polskiego rządu- doprowadzić do zderzenia emocji i do spektakularnych zamieszek. Zresztą, sorry, nie Rosjan, to krzywdzące uogólnienie, z relacji widzę, że zdecydowana większość tych Rosjan po prostu poszła na stadion, a flagi mieli państwowe, rosyjskie, takie ich kibicowskie prawo, nawet zdecydowali się nie kłuć w oczy Polaków wielką flaga z napisem Smoleńsk. Wiadomo, że mieli flagi rosyjskie, dziwne byłoby, gdyby nieśli flagi Hondurasu, albo Zimbabwe. Wiec nie ma, co na nich narzekać, cóż w tym złego, że przeszli ze swoimi flagami, problem był w symbolach sowieckich. A tych zbyt wiele nie naliczono, jak czytam. Natomiast, jak czytam, że ten gość, co z buta atakował polskich organizatorów, miał na karczychu tatuaż Specnazu, to wiem, co o tym myśleć. I jak czytam, że wśród zaczepiających był Korwin Mikke, to też wiem, co o tym myśleć i co paradoksalne, myślę to samo, co o tym Specnazowcu. Służba, nie drużba. Na szczęście zamieszki były niewielkie, ale i tak niczego to nie zmieniło, bo przecież wszystko można przedstawić tak, jak się chce, albo zamilczeć tak, jak się chce.
Kto chciał nagłośnić bestialstwo polskich kiboli, to znalazł pretekst, by o tym napisać i nawet to sfilmować. I znowu nacjonaliści zaatakowali swymi twarzami buty rosyjskich kibiców, jak powie wyborczo- tefałenowska propaganda. Kto chciał zobaczyć inwazję rosyjskiego imperium i bestialstwo rosyjskich barbarzyńców, też znalazł to, czego szukał. Kto szukał pretekstu, by przylecieć zatroskany o bezpieczeństwo Rosjan, przyleciał i wyraził zaniepokojenie, nie szkodzi, że zapowiadał przylot cztery dni wcześniej.
Kto chciał widzieć zjednoczenie kibiców i wspólne składanie kwiatów pod Pomnikiem Powstania i na Cmentarzu Żołnierzy Sowieckich, też miał okazję zrobić parę zdjęć.
Można powiedzieć, każdy znalazł, czego szukał. Można powiedzieć, że szukał wytrwale i z samozaparciem, bo czytam pierwsze relacje, chaotyczne relacje i chaotycznie czytam, zapewne potem sie to wszystko ułoży, jak jakieś tajniaki w tłumie medlowały przez radio, że lecą butelki, a jak sąsiad zapytał, o jakich butelkach mówi przez to radio, to tajniak udał głupiego i się zmył. Albo, jak czytam, Strefę Kibica obrzucono gazem, po czym zablokowano wszystkie wyjscia, 100% pewna recepta na zamieszki i panikę. Czyli, powtórka z Marszu Niepodległości. Zdziwiony jestem, ze samochód TVN nie doznał samozapłonu. Uwierzcie staremu zadymiarzowi z lat stanu wojennego. Zamieszki zawsze wybuchają tam, gdzie (i wtedy, gdy) chce tego policja. ZAWSZE i WSZĘDZIE. Zapamiętajcie to, jako Prawo Siłólfa. I patrzcie uważnie, kto pierwszy rzuca kamieniem, albo pierwszy pada na ziemię w dramatycznej pozie. Aha, jak widzę na zdjęciach, policja i ci na czele zadymiarzy mają jednakowe kominiarki, tyle, że tym razem zielone. Mniej się rzuca w oczy, niż białe. Słusznie.
Powiedzmy sobie, najmniej powodów do zadowolenia ma masa polskich kibiców, która wyszła w tym wszystkim ni tak, ni siak.
Co do tego Korwina- Mikke, tylko pokiwałem głową. I ja kiedyś tego kabotyna popierałem….No, głupi był człowiek, naiwny. Ale Wałęsę też popierałem, więc recydywa. Jak wiadomo, wątpliwości, czy jest to zwykły błazen, czy płatny prowokator nurtują publiczność już drugą dekadę, zważywszy, jak doskonale kompromituje i ośmiesza prawicowe idee, jak załatwił lustrację, prowokując obalenie rządu Olszewskiego, jak chwalił Jaruzelskiego i Rosję, jak nazywał zdrajcą Kuklińskiego, jak wychwala dyktatury różnego rodzaju. Natomiast od czasu zamachu smoleńskiego i tego, jak sq… syńsko się zachowuje i co mówi Korwin- Mikke, prezentując pancernobrzozową, rosyjską narrację w wersji uproszczonego do absurdu hardcore, ja osobiście wątpliwości, co do niego już nie mam. Co ciekawe, owa sekta pancernej brzozy zmieniała swoje teoryjki w miarę obalania kolejnych kłamstw, natomiast Korwin zastygł, niczym Wałęsa, na etapie, po pierwsze, jak walnęło, to urwało, po drugie, Jarosław wysłał brata na śmierć, po trzecie, PiS odniósł korzyści, więc PiS winien. W wypadku Bolka- Wałęsy to prymitywna głupota i nienawiść, lekarze są bezradni, natomiast Korwin głupi nie jest, więc pozostaje tylko jedna możliwość. Zwłaszcza, jak wykonał ten słynny już numer dla idiotów z wodogłowiem, z rejestracją- nierejestracją swej partyjki w wyborach, w taki sposób, by w razie czego był pretekst do unieważnienia wyborów, a teraz ten kabotyński występ w stylu Emilii Plater w białym gajerze i z muchą… Już łatwiej byłoby mi uwierzyć, że był , ale po stronie Rosjan. Sorry, ale jesteś spalony, Korwin. Proponuję ewakuację do centrali.
P.S. Zachęcam do czytania felietonów w Freepl.info, oraz w GPC ( jak wydrukują)
http://freepl.info/seawolf
http://niepoprawni.pl/bl…
http://niezalezna.pl/blo…
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7752
Pozdrawiam serdecznie!