Noc 02:00 Biały Dom

To nie dokładna godzina zdarzeń, tylko moment, jak zacząłem śledzić wydarzenia w Białym Domu. Nieszczęśliwie wybrałem kanał ZERO, gdzie dwie fajne, profesjonalne i mądre dziennikarki wprost męczyły się z trzema "ekspertami" od wielkiej polityki.

Jeżeli ktoś z moich czytelników uważa Donalda Trumpa za niepoważnego człowieka, a nawet gorzej: - za idiotę, kłamcę, i kompletnie niepoważnego i niewiarygodnego polityka – na nieszczęście dla wszystkich - prezydenta Stanów Zjednoczonych, to lepiej, by w tym momencie przestał czytać i zajął się czymś innym. Tym, co go uspokaja i daje mu lepsze samopoczucie.

Donald Trump w piątek, trzy dni temu zaprosił do siebie, tzn. do USA, na Alaskę Putina. Oficjalnie co tam faktycznie się działo, praktycznie nie wiemy. A większość "ekspertów" od geopolityki miotało się, a ponieważ płaci się im i z tego żyją, to wygadywali wierutne bzdury. Niestety najgorsze okazały się panie. Biedne dziennikarki i publicystki, czyli "ekspertki" z potężnym oburzeniem i wykrzywioną twarzą bombardowały pytaniem – oskarżeniem, jak można bandytę, mordercę i ruskiego dyktatura zapraszać i choćby napluć mu w twarz.

Istotnie... ciekawy sposób prowadzenia negocjacji. Jeszcze jak chce się coś osiągnąć, a na dodatek jedna i druga strona ma tyle bomb atomowych, że w godzinę mogą rozwiązać problem ocieplenia klimatu. Po prostu nie będzie już na ziemi nikogo, kto będzie mógł odczytać temperaturę. Gdziekolwiek.

O spotkaniu na Alasce napiszę innym razem.

Teraz powiem wam, co sobie pomyślałem o tym niemalże natychmiastowym przywołaniu do siebie, do Waszyngtonu, do Białego Domu, co ważniejszych przywódców europejskich. Plus szefa NATO.

Polski nie zaproszono. No jasne! Mają nas gdzieś. Czyżby? A może dlatego nas nie zaproszono, żeby nam oszczędzić wstydu, jaką będą mieli ci z Europy w Białym Domu. Ale ponadto słyszałem głosy, że to kanclerz Merz wybrał, kto pojedzie, a wiadomo, że prezydenta Nawrockiego to najchętniej by zagazował, a Tuska od dawna nienawidzi, bo to był "cycuś" Merkel, którą nienawidził jeszcze bardziej niż Tuska. Z innych ust słyszałem, że to Żeleński (nie będę się wysilał na ukraińskie liternictwo. Chińskiego też nie stosuję) wybrał kto z Europy ma lecieć do USA.

Takie bzdurne pitolenie za te marne grosze pensji w Soku z Buraka.

Najpewniej to Donald Trump ze swoimi kumplami zdecydował, kto ma być u niego w ten poniedziałek. I mieli to być ci najważniejsi, którzy tworzą w oparciu o UE (Ursula von der Layen zostanie marszałkiem:), tak zwaną Grupę Chętnych.

Temat całej tej hecy w Waszyngtonie ma być tylko jeden – jak zapewnić gwarancję bezpieczeństwa Ukrainie. Niezależnie, czy wojna nadal będzie trwała, czy również jak się osiągnie zawieszenie broni, czy nawet pełny pokój.

Ci od Grupy Chętnych, to marzą o tym, by wojna trwała jak najdłużej. Wiecie dlaczego: - bo w mętnej wodzie najlepiej się ryby łowi. A Ukraina w czasie wojny to jeden wielki biznes. I najlepsze – oni chórem deklarują, że by pomóc Ukrainie wyślą tam swoich żołnierzy i swoją wszelkiego rodzaju broń. Niemcy przede wszystkim hełmy.

No więc wszystko odbyło się tak. Przynajmniej wiemy tyle, co nam pokazano.

Pierwsza była rozmowa, nie wiem czy w cztery oczy, czy z doradcami, gdy Donald powiedział Władimirowi: - słuchaj, po pierwsze, godzisz się, że zatrzymujemy wojnę definitywnie. Ty sie godzisz, wiem, że to niestety, oni zatrzymują to, co już zdobyli, a ty dostajesz gwarancję, że oni już dalej nie będą przejmować terenów twojego państwa i niszczyć co się da. Z tobą włącznie. Nie zgadzasz się, to po trzech, pięciu latach, a może nawet dłużej, zaorają Ukrainę i w Kijowie będą oni, ruscy. Niestety nie zgadzasz się i zapewne myślisz, że dobrzy ludzie, choćby z Europy ci pomogą.

Zaraz będziemy przy wspólnym stole z nimi rozmawiać. Posłuchasz, jak ja po kolei będę się ich pytać, zaczynając od Niemiec i Francji ilu żołnierzy zamierzają do was wysłać. Ile czołgów, armat, haubic, transporterów opancerzonych, rakiet, dronów, samolotów helikopterów, naboi i pocisków, oraz tych pomniejszych wojskowych dupereli. Będę pytać po kolei, a ty ocenisz jaką pomoc otrzymasz, by zapewnić twojemu państwu bezpieczeństwo na długie lata. OK?

Jak się ze mną dogadasz, to pojedziemy do Putina, uzgodnimy szczegóły i – tradadam – zrobimy wielki szoł na cały świat. Może tylko sobie podacie ręce i poklepiecie po plecach, ale bym wolał, żebyście wpadli sobie w ramiona i wykonali tradycyjnego ruskiego misia.

Polska, gdyby też była w tej wycieczce, a wiadomo, że Tuska to by zawracali z granicy, a młody Nawrocki jeszcze nie jest zbadany do końca i jest możliwe, że gdybym pytał po kolei, jaka każdy kraj dostarczy militarne siły, to Polacy spokojnie oświadczą, że to przez Polskę idzie 90% zaopatrzenia dla Ukrainy, lądują setki wojskowych samolotów i jest to główny hub logistyczny. Czyli Polska już od dawna uczestniczy w obronie sąsiada i nie ma już po co wysyłać tam ludzi.

Więc wtedy ta moja cała inscenizacja, ta pulapka dla tych europejskich mądrali, co dużo gadają i obiecują, a nic nie robią, by nie wypaliła. Bez Polski przy stole będą siedzieć cicho, ze spuszczonymi głowami. A połowa, nieco poniżająco, plecami do dziennikarzy.

A teraz poczekajmy co zawodowe i internetowe "ekspertyzy" wymyślą. Zobaczymy i usłyszymy. Tylko trzech w tym temacie podziwiam: - to Marek Budzisz i Wojtek Cejrowski i Paweł Lisicki. Z resztą dam sobie spokój.