Dlaczego penalizacja negowania Holokaustu nie jest problemem wolności słowa, tylko granicą cywilizacji
Nie chciałem kolejny raz poruszać tego tematu, ale zmusił mnie do tego jeden z interlokutorów. Dwa razy przedstawiłem mu niepodważalne dowody, dokumenty, świadectwa, ekspertyzy. Dwa razy zasłonił się, że „nie wolno badać Holokaustu”, bo przecież „to karalne”. Kiedy zaproponowałem prywatną korespondencję, znów dwa razy się wycofał. Myślałem, że temat mamy zamknięty, ale nie. On wrócił. W zasadzie mógłbym to pominąć, ale pytanie, które zadał, zaczęło się od fałszu:
„Dlaczego tzw. negowanie Holokaustu jest ścigane z urzędu i w kodeksach karnych wszystkich zachodnich krajów?”
Fałsz w pierwszym zdaniu, i to podstawowy. Otóż nie, nie we wszystkich. To kłamstwo, powtarzane na głos lub półgłosem, ma wywołać przekonanie, że panuje jakaś globalna zmowa, której celem jest zakneblowanie prawdy. Tymczasem prawda jest bardziej zniuansowana i właśnie dlatego warto ją przypomnieć.
Gdzie negowanie Holokaustu jest karalne, a gdzie nie?
1. Niemcy, Austria, Francja, Belgia, Luksemburg, Włochy
Te kraje mają wprost w kodeksach karnych artykuły przewidujące karę za negowanie Holokaustu. W Niemczech to §130 kodeksu karnego. W Austrii – Verbotsgesetz z 1947 r. (znowelizowany wielokrotnie). Tam nie chodzi o kneblowanie naukowców, tylko o uniemożliwienie neonazistom manipulowania historią i siania propagandy.
2. Polska, Węgry, Rumunia
Wprowadziły przepisy z innych powodów. U nas obowiązuje art. 55 ustawy o IPN:
"Kto publicznie i wbrew faktom zaprzecza zbrodniom nazistowskim (...), podlega grzywnie lub karze pozbawienia wolności do lat 3."
Ale! Po pierwsze: tylko publicznie. Po drugie: tylko „wbrew faktom”. Po trzecie: nikt nie ściga osób prowadzących badania naukowe czy mających wątpliwości. Ścigani są ci, którzy świadomie kłamią lub propagują oczywiste fałszerstwa, podważające podstawy pamięci historycznej.
3. Wielka Brytania, Irlandia, kraje skandynawskie (Szwecja, Norwegia, Dania, Finlandia)
Nie mają osobnych przepisów penalizujących negacjonizm. Uznają, że ochrona wolności słowa jest ważniejsza, dopóki nie dochodzi do nawoływania do nienawiści. Dlatego negacjoniści mogą tam mówić, co chcą, ale jeśli pojawi się antysemityzm, wtedy wchodzą przepisy o mowie nienawiści.
Penalizacja a wolność słowa – czy naprawdę jest się czego bać?
Zwolennicy totalnej wolności słowa powtarzają: „Jeśli coś jest prawdą, to nie potrzebuje paragrafu”. Problem w tym, że negowanie Holokaustu nie polega na debacie naukowej. To nie polemika. To ideologiczna propaganda oparta na wyrwanych z kontekstu cytatach, fałszywych „ekspertyzach”, zmanipulowanych danych i tysiącach powielanych bzdur.
Ale jeśli kogoś nie przekonuje sama idea ochrony prawdy historycznej, może przekona go sytuacja w naszym kraju.
Lex TVN, TVP, TVN i inne cenzury dnia codziennego
Gdy trwała batalia o tzw. Lex TVN, wszystkie mainstreamowe media krzyczały o „wolności słowa”. TVN, „Gazeta Wyborcza”, cała liberalna opinia publiczna stanęła w ogniu walki o to, by nikt nie mógł ograniczać prawa do mówienia prawdy. I co mamy dziś? TVP – kłamie. TVN – manipuluje. Fakty nie mają znaczenia. Narracja rządowa i medialna, rażąco jednostronna. A my, zwykli obywatele, mamy coraz mniej realnego wpływu, by to zatrzymać. Nie dlatego, że mamy za mało wolności słowa, tylko dlatego, że nadużywa się jej bezkarnie.
Historia już to przerabiała
Przypomnijmy sobie gazetę „Der Stürmer” – hitlerowski brukowiec, który latami szczuł na Żydów, posługując się rzekomym „prawem do wolności słowa”. A potem, gdy naziści doszli do władzy, nie było już wolności słowa, tylko policyjna pała. Propaganda zbudowana na „swobodzie wypowiedzi” doprowadziła do wojny, w której zginęło ponad 70 milionów ludzi. To nie jest tylko przeszłość – to ostrzeżenie.
Wolność słowa bez granic nie broni demokracji, rozsadza ją od środka.
Gdzie kończy się wolność, a zaczyna odpowiedzialność?
W Polsce art. 55 ustawy o IPN jest skonstruowany precyzyjnie. Wbrew krzykom o „kneblowaniu nauki”, nikomu nie zabrano prawa do badań. Nikt nie został skazany za wątpliwość. Ale penalizacja działa tam, gdzie ktoś świadomie i publicznie zaprzecza faktom. Tylko tyle. I aż tyle.
Czy to może być nadużywane? Jak wszystko. Prawo nie chroni przed złymi ludźmi u władzy, chroni przed najgorszymi skutkami ich działań. A granica między wolnością a odpowiedzialnością powinna przebiegać tam, gdzie kończy się uczciwa debata, a zaczyna cyniczna propaganda.
Reasumując:
Niech ten wpis nie będzie aktem cenzury. Niech będzie apelem o uczciwość, odpowiedzialność i szacunek dla faktów. Jeśli prawda nie wystarcza, to kłamstwo zawsze znajdzie sposób, by się przebić. Ale jeśli przestaniemy bronić prawdy, nie będziemy mieli już nawet narzędzi, by je odróżnić.
I wtedy, naprawdę, będzie za późno.
Praeterea, puto Kaczyński discedere debere et Sakiewicz veniam petere.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 787
Więc po kolei.
Zacznijmy od tytułu - „Wszyscy kłamią, tylko negacjoniści mówią prawdę?”
Fałsz. Nigdy tak nie powiedziałem. Nikt rozsądny nie neguje ogromu zbrodni niemieckich. Upiększanie ich wymyślonymi "komorami" to aberracja. Nigdzie nie zachowała się choćby JEDNA oryginalna komora służąca, rzekomo, do gazowania Żydów. Będę wdzięczny jeśli Autor wskaże mi choć jedną. Musiało być ich bardzo dużo skoro, ponoć, zgładzono 6 000 000 Żydów.
"Dwa razy zasłonił się, że „nie wolno badać Holokaustu”, bo przecież „to karalne”. "
Bo tak dokładnie jest. Będę zdziwiony jak nie dostanę bana, min. za "mowę nienawiści".
"Gdzie negowanie Holokaustu jest karalne, a gdzie nie?"
Autor wymienia szereg krajów, w których tzw. "negowanie holokaustu" jest ścigane przez prawo. W jednych w kk jest zapis wprost a w innych pod postacią jakiegoś eufemizmu ale efekt jest zawsze ten sam - sankcja karna,
Warto wspomnieć tutaj jeszcze o innych formach "pieszczot" wobec tych, którzy kwestionują oficjalna propagandę - usunięcie z uczelni, z urzędu, z pracy a jeśli delikwent jest politykiem to oznacza natychmiastowy koniec kariery.
Jeśli wierzyć oficjalnej wersji śmierci śp. dr Ratajczaka (ponoć zapił się na śmierć) to nie mogąc znaleźć pracy nawet jako nocny stróż mógł wpaść w depresję i targnąć się na życie. Tylko, że do tego stanu ducha nie doprowadziła go ani żona ani teściowa. Jak widać penalizacja niewygodnych zachowań może mieć także pozasądowe formy.
"Zwolennicy totalnej wolności słowa powtarzają: „Jeśli coś jest prawdą, to nie potrzebuje paragrafu”. Problem w tym, że negowanie Holokaustu nie polega na debacie naukowej. To nie polemika. To ideologiczna propaganda oparta na wyrwanych z kontekstu cytatach, fałszywych „ekspertyzach”, zmanipulowanych danych i tysiącach powielanych bzdur."
Totalna bzdura i całkowicie nielogicznie twierdzenie.
Skoro nie można swobodnie dochodzić do prawdy w debacie naukowej z powodów, które przedstawiłem wyżej to dodatkowe zabezpieczenie w formie artykułów kodeksu karnego tylko potwierdza, że cała sprawa śmierdzi i komuś bardzo zależy, żeby takiej debaty nie było. A dlaczego zależy? Niech każdy sobie odpowie sam.
"Propaganda zbudowana na „swobodzie wypowiedzi” doprowadziła do wojny, w której zginęło ponad 70 milionów ludzi. "
Fałsz.
To nie "propaganda" wywołała II WŚ. Przyczyny były zupełnie inne ale tu nie ma teraz miejsca na dłuższy wywód.
A na czym ma polegać oryginalność komory gazowej? Na oświetleniu, nowatorskim wystroju, a może awangardowej muzyce licującej z podłogową snycerką?
Wiesz dlaczego pytam? Bo trzymasz się ostatniej deski ratunku...
"Oryginalna" to taka, w której faktycznie gazowano ludzi. Z pełnym wyposażeniem.
Taka, w której można przeprowadzić odpowiednie badania chemiczne a nawet symulacje.
Znasz taki obiekt?
Nigdy nie jeździłem na ośle z czego nie wynika, że osłów nie ma. Mało tego - gdyby mi się zdarzyło zgwałcić kobietę, to bym chętnie ją później zabił, by japy nie darła, a zwłoki zakopał, by nikt się nie dowiedział.
Tak bym zrobił więc twoje pytanie o to, czy znam taki obiekt jak komora gazowa jest tyle warte ile moje pytanie do ciebie, czy widziałeś zwłoki po moim gwałcie.
Widziałeś?
Jednak muszę zaliczyć cię do kategorii Pierdunów.
Szkoda na ciebie czasu.
Skoro ja ciebie nie obrażam w rozmowie, a ty na moją odpowiedź zaczynasz epitetami, to znaczy, że wyczerpałeś zdolności argumentacyjne. Faktem bowiem jest, że zwłoki po morderstwie się ukrywa wyłącznie w tym celu, by brak trupa nie skłaniał do poszukiwania sprawcy. Nie przekonasz mnie, że trupy się ukrywa, by np. chronić nosy przed smrodem lub nie wpływać znaczącą na rozwój much.
Więc - konkludując - nie dziwię się, że nie ma oryginalnych komór gazowych ponieważ ich zniszczenie przez sprawców miało ten sam cel, który opisałem wyżej.
" Ale penalizacja działa tam, gdzie ktoś świadomie i publicznie zaprzecza faktom"
To co propaganda przedstawia jako "fakty" wcale nie muszą być FAKTAMI. Takich "faktów" można przytoczyć sporo. Choćby słynna probówka gen. Powella z "bronią chemiczną Husaina". "Fakt "okazał się fejkiem ale Amerykanie zdążyli zamordować ok. miliona Irakijczyków.
"Niech ten wpis nie będzie aktem cenzury. Niech będzie apelem o uczciwość, odpowiedzialność i szacunek dla faktów."
Zgadzam się całkowicie!
Tylko uczciwa i wolna od konsekwencji prawnych debata może pomóc dotrzeć do prawdy obiektywnej.
Dlaczego ci obrońcy holomitu nie pozwolą dociekać naukowcom i publicznie przedstawiać owoców swojej pracy?
Jeśli to kłamcy i manipulatorzy to każdy rozsądny człowiek sam do takiego wniosku dojdzie i wyśmieje "negacjonistę".
Widocznie jest jednak coś na rzeczy, bo przyzwolenia na swobodną debatę nie ma.
Jeśli chodzi o rzekomą swobodę badań tzw. holokaustu to obowiązuje tutaj Zasada Forda - "klient może sobie zażyczyć samochód w dowolnym kolorze pod warunkiem, że to będzie czarny".
Pocieszające jest jednak to, że potrafimy z moim adwersarzem prowadzić dyskusję na argumenty bez osobistych wycieczek i argumentum ad personam. (Choć zauważam u szanownego kolegi pewne poirytowanie, ciekawe dlaczego?...)