Z kolejnymi „prorokami trzeciej drogi” nigdy nie wiadomo, powinni budzić pobłażliwe uśmieszki czy raczej mniejszą lub większą grozę? Trudno przecież przewidzieć czy ostatecznie łagodnie wpasują się w burżuazyjny garniturek i stary dobry system kapitalistyczny czy też staną się lewicowymi tyrankami w formie mocno skarykaturyzowanej. Czy będą Lulą da Silvą, z honorem porzucającym rewolucyjną retorykę na „przystanku” interes narodowy czy też Hugo Chavezem komicznie wygrażającym wielkim tego świata.
Pewne jest tylko to, że żadnej „trzeciej drogi” nie znajdą, bo ona najzwyczajniej nie istnieje. Nie próbujcie mi pokazywać żadnych „szwedzkich” czy innych dróg, które jeśli czymś są to oczywistą afirmacją kapitalizmu, który potrafi udźwignąć nawet tak rozwiniętego pasożyta socjalu nie znacząc przy tym kolejnych dni upuszczoną czy też upitą krwawicą „wyzyskiwanej klasy robotniczej”.
Nie znajdzie też oczywiście „trzeciej drogi” Palikot, choć to właśnie zapowiedział czy tam obiecał swojej „naćpanej hołocie”.* W przypadku tego „poszukiwacza” nie za bardzo istotne jest to, ze tej drogi nie ma. Bo przecież nie ma on zamiaru jej szukać. Wie to dobrze bo już nie jedną drogą kroczył w swym "publicznym życiu".
Jeśli już do kogoś porównać wspomnianego politycznego hochsztaplera to najbliżej mu do rozmaitych okultystów, którzy w latach 20-tych i 30-tych XX wieku objeżdżali świat, gromadząc tłumy na swych odczytach i seansach, nieodmiennie poświęconych zbliżającemu się końcowi świata. Kluczem do sukcesu tych szarlatanów było takie określenie terminu kataklizmu, by był na tyle bliski aby budzić lęk tłuszczy i naganiać publikę a zarazem na tyle daleki by nie dało się od ręki jednemu czy drugiemu gościowi powiedzieć „sprawdzam”. Gdy przychodziła mrożąca krew w żyłach data i nic się nie działo, wieszcz, który ja wskazał najczęściej był już daleko i nową datą straszył innych naiwniaków.
Tak jest i będzie z Palikotem. Skończył już dość dawno czarować „wolnym rynkiem” zakochanych w nim klasycznych „lemingów” i teraz zmodyfikował polityczny target. Dziś to jest grupa, którą od skuszonych przez Leppera różni to, że ładniej pachną i bywają w fajniejszych miejscach. No i to, że są głupsi. Bo tylko tak potrafię nazwać zakochanych i wodzonych za nos przez gościa, który nie raz dał dowód, ze jego słów nie należy, ba, nie wolno brać poważnie! Bo inaczej trzeba by uznać, że „trzecia droga” to wjazd bez trzymanki czerwonym rowerem na „zakaz pedałowania”. Cokolwiek to znaczy…
Oczywiście nowy projekt Palikota znów może zakończyć się sukcesem. Zdziwiłbym się gdyby było inaczej. Przede wszystkim dlatego, że będzie szukać a nie że znajdzie. A tak to można długo i nigdy nie da się powiedzieć, że się nie powiodło. Ci, co mu zawierzą będą wodzić za nim oczami w napięciu. Kiedy w końcu otumanieni się zorientują, szarlatan będzie już daleko. Mamiąc innych czym innym. Znów na zasadzie polityka, który właśnie „zmienił poglądy”. To taki szczyp pod adresem kolegi „prawicowego-bastiona”** Zostaną po nim tylko łzy zawiedzionych poznańskich „ósemek”, Kory ze swym bratem syjamskim i paru innych „świadomych inaczej”.
* to z Rozenka jakby kto się czepiał.
** http://bastion.salon24.pl/413850,a-wiec-kaczynskiemu-wolno-wiecej-niz-palikotowi
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2312
Pozdrawiam serdecznie