Dziś mija kolejna 85 już rocznica wybuchu II wojny Światowej...
Słusznie dziś pamiętamy o bohaterstwie obrońców polskich granic...
Słusznie dziś pamiętamy o niemieckich zbrodniach popełnionych na polskich jeńcach wojennych i ludności cywilnej w czasie Kampanii Wrześniowej...
Ciągle jednak w Polsce za mało mówi się o niemieckich stratach poniesionych w Kampanii Wrześniowej...
Polska naprawdę miała szansę wygrać Kampanię Wrześniową! Potwierdzają to opinie licznych historyków i ekspertów z dziedzin wojskowości.
Za argument niech posłużą także liczne straty niemieckie z przebiegu kampanii! W sumie w przybliżeniu (cytując dosłownie za Wikipedią) wyniosły one:
17 106 zabitych,
36 995 rannych,
486 zaginionych,
217 czołgów i samochodów pancernych,
11 000 pojazdów mechanicznych,
280 samolotów,
370 dział,
Popularne jest dziś stereotypowe myślenie że w chwili wybuchu II wojny światowej Wehrmacht był przygniatającą organizacyjnie i technicznie siłą nie do zatrzymania...
Z drugiej strony nie brakuje jednak opinii że straty Wehrmachtu w Kampanii Wrześniowej to około 30% uszkodzonych samochodów, czołgów i samolotów (W tym część trwale) .
Gdyby nie zdradziecki cios w plecy Polski dokonany przez ZSRR 17 września to niewykluczone że impet niemieckiego natarcia z czasem zacząłby słabnąć …
Wielu powszechnie szanowanych badaczy Historii jest tego zdania!
Była szansa... Była Nadzieja...
Kiedyś przed laty dotknąłem tego tematu językiem poezji...
https://naszeblogi.pl/67…
Podyskutujmy na poważnie o stratach poniesionych przez Niemców w Kampanii Wrześniowej...
Tak bardzo dziś w polskim społeczeństwie i w polskich mediach takiej dyskusji brakuje... No może poza środowiskami akademickimi i forami internetowymi pasjonatów Historii…
Liczę na wywiązanie się w komentarzach ciekawej dyskusji o przebiegu Kampanii Wrześniowej, realnych szansach jej wygrania i jej wpływie na naszą współczesną tożsamość...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3136
17 106 zabitych,"
IPN mówi o startach polskich w kampanii wrześniowej rzędu szacując 66000 poległych żołnierzy.
Z III Rzeszą nie mieliśmy szans nawet bez ataku Sowietów 17 września.
O tym wiedzieli sztabowcy WP tylko że nikt nie liczył się z tak daleko idącą niechęcią Francji do ataku na Niemcy..
To była nasza wielka niewykorzystana szansa...
Pomysły sanacyjnej oficjery i biurokracji były idiotyczne przykład to zmuszenie Zakładów Cegielskiego do przeniesienia maszyn i kadry w Świętokrzyskie.
Efekt - wyprodukowanie 450 armat wysłanych do UK by spłacić koszty. Cegielski nie dostawał zleceń od rządu, a miał w latach 30' wyprodukowania praktycznie wszystkiego co przydatne było na wojnie. Udowodnili to Niemcy.
Straty niemieckie wynosiły ok. 45 tys. poległych i rannych żołnierzy. Ponadto armia niemiecka straciła ok. 1000 czołgów i samochodów pancernych oraz blisko 700 samolotów. Były to straty poważne i stanowiły ponad 30 proc. stanu bojowego, co doprowadziło do opóźnienia kolejnych działań niemieckich, aż do kwietnia 1940 r.
Wyczekiwanie na odejście tych przedstawicieli Państwa Polskiego i tych w światowej polityce, których nie można zwieść byle czym. Po osiemdziesięciu pięciu latach analogie są wyraźne. https://www.youtube.com/…; To wcale nie oznacza, że nie ma możliwości odsunięcia wniwecz, co wydaje się nieuchronne. Mało tego, droga zawrócenia do normalności relacji w Polsce jest dużo łatwiejsza niż kontynuacja rewanżyzmu z konsekwencjami.
\Tym, którzy wydawałoby się impulsywnie jednak zdecydowanie uczciwie przypominają o przyczynach. Wtedy i dzisiaj.
Fakt nazywania przez niektórych współczesnych niemieckich publicystów ,,Powstaniem" zamachu w Wilczym Szańcu pomimo że liczba jego ofiar wyniosła jedynie czterech oficerów Wermachtu, jest dziś chyba najlepszym dowodem na to że w współczesnych Niemcach tli się tęsknota za własnym wielkim zbrojnym zrywem antyhitlerowskim, którego nigdy nie mieli...
Tym bardziej więc powinniśmy być dumni że największy zbrojny zryw niepodległościowy w okupowanych krajach Europy był nasz… Był polski…
@Autor,
Niczym przy tym, co napisałem jest zamach w Wilczym Szańcu i co się tli we współczesnych Niemcach? Nigdy nie mieli żadnego poczciwego celu. Były tam co prawda jakieś mikro strajki kobiet w końcu lat osiemdziesiątych. Później jedna czy dwie manifestacje w Lipsku. Wszystko to bardzo szybko spacyfikowane.
Ale temat nie jest zdaje się o alternatywnych wersjach historii... Typu co by było gdyby 2 września nadciągnął deszczowy front atmosferyczny i lało jak z cebra 2 tygodnie...
A akurat - Niemcy jak najbardziej nie byli przygotowani do wojny - Hitler był ryzykantem - i wygrał. Zużywając to co już napisano jak i całą amunicję.
Tak samo wygrał i w maju 1940 w Francji - nieprzygotowany - np paliwo do czołgów brali z stacji benzynowych w Francji bo nie było dostaw swojego, zresztą w ogóle Niemcy nie mieli ropy naftowej za bardzo i mieli problemy. Z tym że wtedy jeszcze nie uznał się za genialnego dowódcę i kampanią kierowali fachowcy generałowie bez jego kategorycznych rozkazów zmieniających się jak w kaledoskopie.
I tak samo nieprzygotowany uderzył na ZSRR - i PRAWIE mu się udało - gdyby nie był wariatem i słuchał generałów to by pewnie wygrali.
Wygrał z Francją szybciej niż Polską. Mało kto o tym pamięta. Wszyscy mądralińscy w Polsce uprawiają pedagogikę wstydu jak to błyskawicznie Hitler wygrał. A przecież gdyby nie zdradziecki cios w plecy Polsce zadany przez Rosję, to w ogóle by nie wygrał, tylko by przerypał. To są proste sprawy :-)
PS. Gdyby zaatakował Rosję 2 miesiące wcześniej jak planowali jego generałowie, to by możliwe że wygrał, czyli przynajmniej by zdobył Moskwę i Stalingrad. Ale przesądny Hitler lubił symboliczne daty typu 1 dzień roku szkolnego lub 1 dzień wakacji. Numerologia go zgubiła :-)
Wciąż przemawiają do polskiej Dumy Narodowej,
Opiewając heroizm polskiego żołnierza,
Niczym cichutki szept z przeszłości,
Uczący współczesnych Polaków zapomnianej godności,
Jako niezatarty przykład polskiego męstwa,
Niemieckie straty z Kampanii Wrześniowej,
Cicho szepcą do naszej Dumy Narodowej,
Jako niezatarta lekcja polskiego heroizmu,
Do współczesnych Polaków przemawiając,
Heroizm polskiego żołnierza wymownie głosząc,
Gdy świat pędzi na złamanie karku…
https://naszeblogi.pl/67…
Wciąż jak burza nad krajem błyska
Nawet odpowiedź w wątku tem
Jest rymowana jakby wierszem...
Nie no. Ten cios nie był zdradziecki. I nie było właściwie „gdyby”.
Bo przecież był Pakt Ribbentrop-Mołotow. A zatem cios został wyprowadzony przez ówczesnego (bardzo świeżego) sojusznika Niemiec. Hitler zwyczajnie przystąpił do wojny właściwie przygotowany. Nie musiał liczyć na „gdyby”.
To „gdyby” powinniśmy odnieść raczej do W. Brytanii. Która znała postanowienia Paktu. Więc wiedziała że Polska nie może liczyć na bierną postawę ZSRR. Żeby uratować Polskę W. Brytania sama musiałaby wejść do gry.
I ... niby to zrobiła. Podpisano sojusz 25 sierpnia.
Polska więc 1 września miała sojusz z W. Brytanią a nie miała z ZSRR ani z Niemcami.
Kto więc tu zdradził? Nie dotrzymał umowy?
Niemcom jak sam pan pisze łatwo nie było. Kampania Wrześniowa nie była spacerkiem. Hitler musiał być ostrożny. I był ostrożny. Ówcześnie niemiecka machina wojenna dopiero się rozpędzała. Hitler musiał się odsłonić na Zachodzie. Więc... faktycznie, kto wie. Co by się stało gdyby...
Gdyby W. Brytania dotrzymała umowy zamiast zawierając ją sprowokowała nasz rząd do oporu. Przystąpiliśmy do wojny słabsi bo zawarliśmy ten sojusz. Który miał nam pomóc.
Gdyby nie ten sojusz, rząd Polski mógł podjąć inną decyzję. Nie stawić oporu (bez szansy na sukces).
Może najwyższy czas wyjść z pudelka. Dziecięcych wyobrażeń, rodem z PRL, Czterech Pancernych i Psa o tym czym była II WŚ. Która dla milionów Polaków zaczyna i kończy się na agresji Niemiec na Polskę.
Tylko że gdyby nie działania W. Brytanii być może nie doszłoby do agresji. Nie doszłoby do zniszczeń. Ze strony Niemców. Co jednak najciekawsze nie doszłoby do wybuchu wojny 1 września. Zamiast rozpoczynać wielką wojnę, Hitler zwyczajnie dokonałby powtórki manewru z Czechosłowacją. Czyli... co? Wojna już nie wybuchłaby? Bo przecież jej ideą, według typowego PiSowca, było zajęcie Polski przez Niemcy? Zająwszy ją, bez oporu, nie doszłoby do wojny?
A może jednak doszłoby? Dlaczego w takim razie? O co w niej chodziło? Okazuje się że jest coś innego niż niemiecki demon, który (od niewiadomo kiedy) tylko zawsze marzył o zajęciu Polski?
Kto i dlaczego miałby płacić te reparacje?
Zwolennikiem takiego wariantu był prof. Wieczorkiewicz, później ten wariant analizował Piotr Zychowicz i prof. Cenckiewicz:
https://www.rp.pl/literatura/art5956181-pakt-z-niemcami-zamiast-z-anglia
Od wielu lat krytykował on bowiem kierunek polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej i ministra Józefa Becka, uznając, że w przededniu II wojny światowej władze sanacyjne popełniły kardynalny błąd, odrzucając propozycje Berlina zmierzające do zawarcia antysowieckiego sojuszu z Polską. Podczas posiedzenia Rady Naukowej Instytutu Historycznego 4 marca 2009 r. zabrał głos niejaki mgr Łukasz Kozak, który powołując się m.in. na materiały śledcze TVN24 i „antyfaszystowskie pismo »Nigdy więcej«", przypomniał „kontrowersyjne tezy wcześniejszego artykułu w »Rzeczpospolitej«, w którym prof. Wieczorkiewicz ubolewał m.in. nad błędną, jego zdaniem, polityką władz II Rzeczpospolitej, które nie zawarły sojuszu z III Rzeszą, który mógłby prowadzić do wspólnego pokonania ZSRR i wspólnego odbierania defilady zwycięstwa na pl. Czerwonym w Moskwie przez marszałków Śmigłego-Rydza i Goeringa". Z protokołu z posiedzenia Rady Naukowej wynika, że wynurzenia Kozaka wsparli także inni historycy. Doktor Krzysztof Skwierczyński przypomniał, że pracownicy i studenci instytutu są spadkobiercami społeczności, która przed wojną zgodziła się na getto ławkowe i numerus clausus, w której pojawiał się postulat numerus nullus, co – jak zauważył – „kładzie na obecną społeczność akademicką obowiązek moralnego sprzeciwu wobec postaw rasistowskich i ksenofobicznych". Wieczorkiewicz znał kondycję intelektualną atakujących go hunwejbinów poprawności polityczno-historycznej i nic sobie z tego nie robił. Niestety, kilkanaście dni później zmarł.
Słowaccy żołnierze we Wrześniu 1939 traktowali polskich jeńców wojennych o niebo lepiej niż oszalali z nienawiści Ukraińcy na Kresach Wschodnich, którzy już we Wrześniu 1939 dopuścili się na polskich żołnierzach licznych okrutnych mordów!
Podczas gdy kilkudziesięcioosobowy pluton złożony z Słowaków walczył w Powstaniu warszawskim, ponad dwustu polskich ochotników walczyło w Słowackim powstaniu narodowym! Ponadto przynajmniej kilkudziesięciu dezerterów z węgierskiej armii także walczyło w Powstaniu warszawskim w Zgrupowaniu Kampinos! Co także warte przypomnienia przynajmniej kilku węgierskich żołnierzy zostało zabitych przez Niemców w 1944 r. za handel bronią z polskimi partyzantami. Wiedzieli Oni czym to grozi a jednak zdecydowali się pomóc Polakom… Przecież nikt tych wszystkich Słowaków i Węgrów nie zmuszał do udziału w Powstaniu warszawskim... A jednak Oni wszyscy sami tego chcieli!
A gdy przynajmniej kilkudziesięciu dezerterów z węgierskiej armii walczyło w Powstaniu warszawskim w Zgrupowaniu Kampinos, ponad ośmiuset Węgrów walczyło także w Słowackim powstaniu narodowym!
Zarówno Węgrzy walczący w Powstaniu warszawskim jak i Węgrzy walczący w Słowackim powstaniu narodowym zapisali tym chlubne karty w historii narodu węgierskiego...
Baju, baju. Gdyby nie pakt Rybitrup - Matołow to nie wygrałby. Na wojnie jak w szachach trzeba umieć liczyć różne warianty i właściwie oceniać pozycje. Niedocenianie różnych wariantów "gdyby" świadczy o braku zmysłu taktyczno-strategicznego. Hitler przeszedł na ręczne sterowanie z bunkru w Wilczym Szańcu i uwierzył w swoją boskość, czyli nieomylność. Dlatego skończyło się to dla niego jak się skończyło :-)
Podobnie teraz Putin idzie w ślady Hitlera. Obaj mają niskie stopnie wojskowe, co świadczy że są amatorami wojskowymi, nie liczącymi się ze sztuką wojenną. I dlatego ręcznie sterują armią, choć kompletnie nie są z tego zakresu żadnymi fachowcami.
Taka historia zdarzyła się i z carem Mikołajem II Romanowem, który przeszedł na ręcznie sterowanie. Historia po prostu lubi się powtarzać i powtarzać :-)
Na taktyce i strategii znać się nie musi.