Widać, że podwyżka VAT na żywność konieczna, bo po 2 miesiącach w budżecie 8 mld zł deficytu
1. Wczoraj ukazał się komunikat ministerstwa finansów dotyczący wykonania budżetu państwa za pierwsze dwa miesiące tego roku i okazuje się, że już teraz mamy do czynienia z deficytem wynoszącym blisko 8 mld zł. W poprzednim roku po dwóch miesiącach realizacji, budżet był zrównoważony tzn, dochody prawie dokładnie pokrywały wydatki i to mimo tego, że w I i II kwartale poprzedniego roku, mieliśmy do czynienia ze spadkiem PKB wynoszącym odpowiednio 0,8% i 0,5%. Dopiero w kolejnych dwóch kwartałach gospodarka zaczęła rosnąć w IV kwartale poprzedniego roku ten wzrost PKB wyniósł blisko 1%, więc należy się spodziewać, że w I kwartale tego roku, będzie on wyraźnie wyższy, skoro w całym 2024 roku wzrost PKB ma sięgnąć 3%. A więc przy wyraźnym wzroście PKB w I kwartale tego roku, być może nawet sięgającym 2% (realnie), odnotowanie deficytu w budżecie państwa jest niepokojącym sygnałem dotyczącym realizacji dochodów budżetowych w tym w szczególności tych o charakterze podatkowym. Stąd jak się wydaje decyzja rządu Tuska o podwyżce podatku VAT na żywność z 0% do 5%, co jak szacuje ministerstwo finansów powinno przynieść 12 mld zł dodatkowych dochodów budżetowych w stosunku rocznym, a więc w tym roku ponieważ wejdzie o na w życie od II kwartału około 9-10 mld zł.
2. Jak wynika z tego komunikatu ministerstw finansów dochody budżetowe na koniec lutego wyniosły ok 104 mld zł, wydatki blisko 112 mld zł , więc deficyt jak już wspomniałem sięgnął 8 mld zł. Wprawdzie dochody z VAT wyniosły około 55 mld zł, czyli 16,7% planowanych dochodów w stosunku rocznym ( a więc zgodnie z upływem czasu, wynoszącym około 8,4% za każdy miesiąc), ale stało się tylko dlatego, że wpływy z tego podatku w styczniu były wyraźnie wyższe niż przeciętnie ( wyniosły ok.31 mld zł), ale tylko dlatego, że w grudniu poprzedniego roku resort finansów przyspieszył wypłacanie zwrotów tego podatku i w konsekwencji zwroty VAT w styczniu, mogły być niższe. W lutym nie było już tak dobrze, wpływy z VAT wyniosły już tylko ok. 24 mld zł i jeżeli będą się kształtowały na tym poziomie przez kolejne miesiące tego roku to całoroczne dochody z tego podatku zaplanowane w wysokości ponad 320 mld zł, będą bardzo mocno zagrożone.
3. Wyraźnie niższe niż upływ czasu, były wpływy z CIT, wyniosły tylko 12,6% planowanych ( powinno być około 16,8%), wpływy z PIT ,wyniosły tylko 13% planowanych i tylko podatek od instytucji finansowych ( tzw. podatek bankowy), był zgodny z upływem czasu, bo wyniósł blisko 16,5% tych planowanych. Przy wyraźnie niższych niż planowano dochodach, minister finansów nie był specjalnie hojny jeżeli chodzi o realizację wydatków budżetowych, wydatki na obsługę długu Skarbu Państwa zostały zaawansowane tylko w wysokości 8,5% planowanych rocznych wydatków na ten cel, a dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) tylko w wysokości 9,6% planowanych rocznych wydatków. W tej sytuacji deficyt pod dwóch miesiącach wyniósł tylko 8 mld zł , bo jak widać minister finansów ostrożnie dokonywał wydatków budżetowych , prawie we wszystkich częściach budżetu ( poza subwencją dla jednostek samorządu terytorialnego), były one wyraźnie niższe niż upływ czasu). To wyraźnie niższe niż upływ czasu wykonanie dochodów z PIT i CIT, oznacza ,że być może w skali całego te dochody nie osiągną poziomów zaplanowanych, a ponieważ samorządy łącznie, mają około 50% udziałów w PIT i ponad 20% udziałów CIT, to oznacza ich poważne kłopoty finansowe.
4. W sytuacji tak słabego wykonywania dochodów budżetowych po 2 miesiącach, narasta presja na podwyżki podatków i stąd decyzja rządu Tuska o podwyżce VAT na żywność, mimo tego, że trwa właśnie kampania do wyborów samorządowych i europejskich i nie zwiększa ona popularności partii tworzących koalicję rządową. Jeżeli ta niekorzystna tendencja dotycząca kształtowania się dochodów budżetowych będzie kontynuowana, to w II połowie roku należy się spodziewać głębokiej nowelizacji budżetu, urealnienia ich poziomu, a w konsekwencji głębokich cięć wydatków budżetowych, szczególnie tych o charakterze społecznym.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4944
z zamrażarki wyciągnięte, ale teraz musi się odmrozić, czeka na Pulpicie :))
Co do szkiców, sądzę że tematycznie by się spodobały, ale to wymaga zeskanowania, potem trzeba to wrzucić do chmury .....
ale podpowiem, że jest to portret o.Pio, JP II, oraz samego Prezesa IV RP, mam też inne, schowane :)
Kiedyś będąc w górach, potrzebny był kostur by się podeprzeć podczas wycieczek, znalazłem solidną lagę, a że mi się przysłużyła, szkoda było ot tak ją wyrzucić, więc ją dowartościowałem i wyrzeźbiłem pamiątkowe motywy, teraz jest "dziełem sztuki", więc ma swoje miejsce w domu, pochwalę się, że rodzince się podobała :)
Znana mi osoba przez wiele lat, w ukryciu, malowała kopię obrazu - Jezusa Miłosiernego - kopie ogromną - ze 4 metry na 1.7, a może nawet więcej... Gdy skończyła, zaniosła w darze do kościoła. Ówczesny proboszcz miał jednak inną trochę koncepcję i owszem, obraz powiesił, ale w miejscu mało widocznym - w zakrystii... Potem zmienił się proboszcz i obraz w ogóle znikł (chyba przebywał w zamrażarce - w lamusie ;)... Nastał kolejny proboszcz - teraz obraz wisi dumnie w kościele, przy konfesjonale - zastąpił poprzedni obraz, który był niewielkich rozmiarów. Patrzę sobie często, nie bez satysfakcji na to malowidło i wspominam jego drogę... Nadmienię, że obraz jest piękny i przez gabaryty - robi wielkie wrażenie.
Jestem tym zaskoczony, skoro to była kopia, to nie powinna być tak traktowana, może tu chodziło o wersję obrazu?
pierwszy obraz nie został zaakceptowany przez siostrę Faustynę, nie jestem pewien, ale go chyba widziałem go w Wilnie.
Tak po prawdzie, nie ma znaczenia wersja obrazu, najważniejsze jest jego przesłanie, co powiedział sam Jezus.
Będąc w Wilnie, obowiązkowo byłem w kaplicy Matki Boskiej Ostrobramskiej, są tam tabliczki intencyjne wielu osób, była też samego Marszałka. Co mnie mile zaskoczyło, pod kaplicą jest przejście, praktycznie każdy nim przechodzący, stary czy młody, odwracał się i czynił znak Krzyża, a ten zwyczaj znaku Krzyża w pobliżu świętych miejsc w Polsce sporadycznie praktykowany.
Będąc na Litwie, bylem w pewnym klasztorze sióstr zakonnych, w kaplicy klasztornej miałem okazję zobaczyć chyba jeden z najstarszych obrazów św.Mikołaja, nie pamiętam daty, ale coś koło XI wiek.
A w Płocku Pan był? Jeśli nie, to też polecam ten kierunek śladami św. Faustyny.
Prawdopodobnie byłem, bym musiał sprawdzić.
Mamy przy parafii kilka kół, skupiających wielu ludzi, organizują wycieczki-pielgrzymki w kooperacji z biurem podróży w różne miejsca Polski i nie tylko, są jednodniowe, jak też tygodniowe z noclegami, zwiedzamy nie tylko miejsca kultu religijnego, ale także zabytki, muzea etc. przewodzi nam sympatyczny przewodnik.
Kiedyś nasza parafia dostała zaproszenie od pewnego proboszcza dla kilku osób do Rosji dokładniej w Kaliningradzie .
Jest tam kościół odzyskany od władz rosyjskich przez tego proboszcza.
Kościół był zdewastowany, więc prosił Polaków by pomogli go odbudować, więc pomagaliśmy i pomagamy, przy okazji mieliśmy spotkanie z katolikami Rosjanami, jak też z potomkami Polaków tam zesłanych, wracaliśmy przez Litwę.
Kościół jest już odbudowany, są tam odprawiane msze św. z proboszczem mamy ciągły kontakt.
Pewnie teraz długo tam znowu nie pojadę.
Będąc na obczyźnie, spotykając Polaków tam mieszkających, można się od nich uczyć patriotyzmu, a tu Polacy mają swoją Ojczyznę, a gardzą nią.
Może sobie Pani wyobrazić dorosłego mężczyznę, który opowiadając swoją historię rodziny, która za polskość została zesłana na Syberię i przy tym płacze, a to nie są "miękiszony".
Tak... Znam nawet takich, co się uparli i spełnili marzenie swoich rodziców - już jako dorośli i dojrzali, uzbierawszy wystarczająco środków, wrócili do Polski z Kazachstanu.
ci co miałem okazję poznać, chcieliby choć zobaczyć Polskę swoich dziadów, ale nie są tak zamożni, do tego mają rodziny mieszane, w Polsce nikogo, na ołtarzach tylko pamiątki rodzinne. Polska niewiele zrobiła dla nich, np. opłacić powrót i stworzyć w Polsce warunki na nowe życie.
Jakiś czas temu, wspomagaliśmy budowę niewielkiego kościoła dla Polaków mieszkających za Uralem, nawet spora społeczność, dostaliśmy zdjęcia, ale kontakt się urwał i nie wiem co się tam dzieje.
Kiedyś byliśmy na Ukrainie, zwiedzaliśmy wg "polskiego historii", nasz przewodnik szlachcic, polski hrabia, nie mówił o tym, ale zauważyłem na jego palcu sygnet herbowy, wtedy to potwierdził, polski działacz na tych terenach.
Jako ciekawostka, będąc we Lwowie, znalazłem kilka ulic, które miały oryginalne polskie nazwy, na jednej była (dawniej) polska apteka, na innej drukarnia.
Jest tam tam duży polski Kościół św. Marii Magdaleny, podczas mszy, cały kościół był pełny, wręcz nabity, co ciekawe, porządek w kościele sprawują zakonnice. Jedna młoda kobieta miała niepełne ubranie, znaczy odsłonięte ramiona, zaraz zjawiła się zakonnica z chustą, by je zakryła, a wtedy pomyślałem o naszych kościołach i panienkach w mini jak na plażę.
czy wszystkie nalesniki to takie POyeby jak ty?