"Für Deutschland" (dosłownie "Dla Niemiec"):
https://youtu.be/IwO8ar4…
D. Tusk identyfikuje się jako Kaszub, choć w czasach jego dzieciństwa w swoim rodzinnym domu mówiono przede wszystkim po niemiecku. Jego matka i babka ze strony matki (Niemka Anna Liebke) po wojnie chciały zamieszkać w Niemczech, ale w końcu rodzina pozostała w Gdańsku i część z niej musiała się nauczyć języka polskiego a jego dziadek w czasie II WŚ służył w Wermachcie.
Tak na marginesie. Gdyby zastosować żydowsko-talmudyczną nomenklaturę, w której za rodowitego Żyda uważa się tylko potomka po linii matki, to dla Żydów D. Tusk jest po prostu Niemcem.
Stąd te jego słowa "Polskość to nienormalność", które zostały wypowiedziane na łamach miesięcznika "Znak" w listopadzie 1987 roku. Co prawda samo to określenie jest cytowane jako wyjęte z kontekstu i nawet J. Kaczyński zwraca na ten fakt uwagę broniąc D. Tuska, ale moim zdaniem od momentu powstania za niemieckie pieniądze Kongresu Liberalno-Demokratycznego (KLD) szefowanego przez D. Tuska, te jego wcześniejsze słowa niejako faktycznie zaczęły oddawać późniejszy stosunek do Polski [1]. I na tym samym spotkaniu z wyborcami, w którym J. Kaczyński bronił D. Tuska przed wybiórczym cytowaniem jego słów z 1987 roku, ostatecznie stwierdził, że: "Mamy w Polsce partię niemiecką i ten wybór, który jest przed nami, to jest wybór: polska partia lub partia niemiecka i jej sojusznicy, którzy na wszystko są gotowi machnąć ręką, żeby tylko do tego parlamentu się dostać" [2,4].
A czy D. Tusk jest zaburzony emocjonalnie? Tego do końca nie wiem, ale w końcu trzeba było zadać to pytanie, bo obserwując werbalne i pozawerbalne poczynania D. Tuska to rzeczywiście można odnieść wrażenie, że coś jest nie tak z jego osobowością .
Warto w tym miejscu przytoczyć fragmenty opowieści o D. Tusku autorstwa J. Palikota w książce: "Kulisy Platformy" [2]. Co prawda ta książka była wydana w 2011 roku, ale wydaje się, że negatywne cechy D. Tuska w miarę upływu czasu tylko się pogłębiają.

Donald Tusk (fot. PAP/Radek Pietruszka) - po publikacji „Newsweeka” na temat afery podsłuchowej.
I cóż to o D. Tusku opowiadał J. Palikot, który spędził w PO sześć lat, poznał jej liderów, jej prawdziwe cele i skrywane sekrety?
-----------------------------
Ano J. Palikot określa Donalda Tuska jako człowieka bezwzględnego i doskonale kontrolującego swoją agresję.
Dowodem ma być chociażby scena, której był świadkiem, gdy w maju 2010 roku odwiedził Tuska w jego biurze: „Wchodzę i widzę Donalda w jednym z tych jego świetnych ciemnoniebieskich garniturów, w dobrych skórzanych butach - wyglądały na Ermenegildo Zegnę. Nogę miał opartą o piłkę nożną. […] Spojrzał na mnie i zachęcił: Wejdź, wejdź. Po czym mówi:* Widzisz tę roślinę w rogu? Gdy się tu wprowadziłem, odwiedził mnie Leszek Miller. Powiedział wtedy, że dała mu ją jego żona, i prosił, żebym o nią dbał i żebym ją podlewał. Po tych słowach z całej siły kopnął piłkę w kierunku tej rośliny. Piłka odbiła się od niej, a następnie od biurka i telewizora.* Po czym poszła kolejna ścięta piłka w tę roślinę. Uderzał w coś, co należało do Millera, którym był autentycznie zafascynowany". „To był prawdziwy Tusk ” – podsumowuje Palikot . – „mieszanina nihilizmu i cynizmu, a z drugiej strony pewnego wdzięku, uroku”.
J. Palikot nie ukrywa, że D. Tusk „ma swój urok”, ale poznał także jego inne, „partyjne, wręcz chamskie” oblicze: „Od początku widziałem, że traktował wszystkich członków tego swojego dworu jak warchołów. Knury – to określenie, którego używał w stosunku do nich najczęściej. Grzegorz [Schetyna] nie był tu wyjątkiem. I jego upokarzał. I jego czasem przedstawiał jako takiego knura bez manier, który potrzebuje tylko zeżreć, popić i pomlaskać językiem”.
Według Palikota Tusk jest „straszną sknerą”, która „liczy każdy grosz”. Do tego nie pamięta o „żadnych okazjach, imieninach, rocznicach swoich przyjaciół i znajomych. No, poza imieninami Grzegorza Schetyny. On rzeczywiście dostał raz od Donalda kopie mieczy jako prezent imieninowy. Ale to się zdarzyło akurat, gdy już był premierem. Prezent więc pochodził z rozdania kancelaryjnego”.
Tusk jest jak dziecko, kobieta, Rosjanin i grecki tyran... Palikot twierdzi także, że Donaldowi Tuskowi czasami brakuje męskości i zdarza mu się zachowywać jak dziecko. „Jest bardzo kobiecy w sposobie chodzenia, w relacjach z ludźmi. Z drugiej strony ma w sobie coś z charakteru Rosjan, którzy na ogół bardzo długo wprowadzają człowieka w atmosferę przyjaźni, bratania się, by nagle w pewnym momencie przeciąć to bezwzględnie”.
Oprócz tego, że w premierze jest (lub bywa) coś z dziecka, kobiety i Rosjanina, zdarza mu się też zachowywać niczym bohaterowie jego ulubionych lektur. O jakich książkach mowa? Według Palikota, chodzi o opowieści o małych greckich tyranach z czasów Sokratesa czy Herodota, którzy „mieli w zwyczaju na przykład mordować wszystkich swoich synów zaraz po urodzeniu. Każdy z tych bohaterów pławił się w okrucieństwie”.
Tusk widziany oczami Palikota to polityk niezwykle impulsywny, wybuchowy, agresywny, brutalny, ale też „chwiejny”, słaby psychicznie, histeryczny i łatwo popadający w depresję: „Kiedy atakuje, jego twarz staje się zawzięta, rzuca wulgaryzmami, obraża i wyrzuca wszystkich. „Absolutnie was wszystkich wypier…ę. Nie nadajecie się do niczego. Mam już dość!” – to są tego typu teksty”.
Z charakterystyki Palikota wynika jeszcze, że Tusk wielką wagę przykłada do stroju, docenia dobre wina („Trzeba mu przyznać, że do win ma nosa. Zupełnie inaczej niż Schetyna czy Drzewiecki, z którymi można iść tylko na wódkę, ewentualnie whisky”), pali cygara, nie cierpi kleru, a katolicyzm jest dla niego źródłem politycznego zysku („Szczytem wszystkiego była zgoda na ten ślub przed wyborami prezydenckimi w 2005 roku. Oto nagle dowiedziałem się, że sztab wyborczy doszedł do wniosku, że musi być ślub Małgosi i Donalda”).
Palikot przyznaje, że nigdy bezpośrednio nie zdarzyło mu się do tej pory porozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim („Czasem coś do niego pokrzykiwałem na Sali sejmowej, a on odpowiadał”), ale gdyby miał taką okazję, zapytałby go, „czy nie ma czasem ochoty pójść na grób Barbary Blidy i sobie popłakać?”.
Palikot uważa, że Tusk naprawdę uważa Kaczyńskiego za „potwora” i tym słowem go najczęściej określa. Wojna między Tuskiem a Kaczyńskim to jednak przede wszystkim „teatr, na który media dają się nabrać”, gdyż „wbrew pozorom [obaj] idą trochę podobną drogą, drogą kalkulowania wszystkiego i wszystkich”. „Trafił swój na swego” – podsumowuje.
-------------------
To realistyczna opowieść J. Palikota, choć można dodać, że podobno (to tylko w sferze plotek) D. Tusk na biurku miał też kukiełkę J. Kaczyńskiego na sprężynce, w którą uwielbiał z pasją atakować. Ale może to tylko legenda...
Niemniej uważam, że D. Tuska charakteryzuje egocentroizm* i idiolatria**, co może świadczyć o pewnego rodzaju zaburzeniu osobowości. Ale co ja tam mogę sądzić... niech wypowiedzą się specjaliści!
[1] https://ksiazki.wp.pl/ku…
[2] https://ksiazki.wp.pl/ch…
[3] "Kongres Liberalno-Demokratyczny był finansowany przez niemiecką chadecję - twierdzi Paweł Piskorski (...) Piskorski zapewnia, że nie zamierza szkodzić żadnej partii, a jedynie przedstawia rzetelną relację historyczną o początku lat 90. w Polsce. IAR mówi, że nie było to łamanie prawa, ale coś co zdarzało się 20 lat temu w różnych środowiskach politycznych. Piskorski był sekretarzem generalnym KLD, której ton nadawali politycy z Pomorza: Donald Tusk, Janusz Lewandowski i Jacek Merkel. Piskorski - były sekretarz generalny Kongresu Liberalno-Demokratycznego twierdzi, że założony i kierowany przez Tuska Kongres był finansowany przez chadeków z niemieckiego CDU na początku lat 90 -tych. Jak utrzymuje, były to kwestie omawiane między Helmutem Kohlem a Janem Krzysztofem Bieleckim - wtedy premierem i jednym z liderów KLD". Nigdy jego słowa nie zostały zaskarżone do sądu jako nieprawdziwe. Zob.: https://www.gazetaprawna…
[4] W listopadzie 1987 r. Tusk pytał, jak "wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu" - pisał późniejszy szef rządu. D. Tusk w artykule dodał, że polskość wywołuje u niego "niezmiennie odruch buntu". "Historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje bark brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię; i każą je z dumą obnosić" - pisał Donald Tusk kończąc tekst słowami: "sądzę – tak po polsku, patetycznie, że polskość, niezależnie od uciążliwego dziedzictwa i tragicznych skojarzeń, pozostaje naszym wspólnym świadomym wyborem". Zob.: https://www.rp.pl/polity…
* egocentroizm - to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu spowitych mgłą egotyzmu,
** idiolatria - postawa polegająca na uwielbieniu samego siebie, braku jakiegokolwiek krytycyzmu do własnych działań lub słabości, pochodna megalomanii i mitomanii.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blog…;
[email protected]
A to - jak na terenach "pogranicznych" był po prostu "tutejszy" z 3 grupą Volkslisty - Niemcy w ramach pobudzania w nim pobudek patriotycznych - zamknęli go na trochę w obozie koncentracyjnym - i dziadek na ochotnika zgłosił się do Wehrmachtu - miał szczęście trafił na front zachodni i przy pierwszej okazji się poddał...
To ciekawe, skąd ta nienawiść PDT do PJK. Z PLK PDT był na ty, PLK traktował PDT jako przyjaciela, choć w drugą stronę tak nie było, co doskonale pokazuje serial dokumentalny Reset w TVP.
PDT mówił publicznie w konfrontacji telewizyjnej z PJK, że spotkał PJK w windzie i ten wyciągnął pistolecik, wymierzył w niego i powiedział, że sprzątnąć go to dla niego tak jak splunąć.
To wygląda na typową fantazję i autoprojekcję PDT, który jest patologicznym kłamcą, o czym przekonałem się kilkakrotnie.
Ma jednak godnego przeciwnika. Diabła Borutę. Przebiegłego i żądnego władzy nade wszystko.
Wszystkie dzieci zachwycone!
Zazdrościsz tryc. Kora wolała od twojej :-)
Te, banderowiec z Breslau. Kochana droga sake to aktywna zawodowo chemiczka, już babcia, opiekująca się wnukami. Pochwal się banderowcu, co ty osiągnąłeś w twoim marniutkim życiu, oprócz riezania nas lachów na NB :-)
Można natomiast już jednoznacznie stwierdzić, że oba główne gangi zgodnie postawiły na polaryzację, indukując w ofiarach wzajemną nienawiść.
Chodzi o to, żeby ciemny lud głosował na jednych przeciw drugim, niczego przy tym od swoich nie wymagając i nie bacząc na konsekwencje.
Stronnictwo Donalda Tuska nie ma programu? Nieważne, bo tylko on może Jarosława Kaczyńskiego odsunąć od władzy!
Stronnictwo Jarosława Kaczyńskiego, mając za nic interes państwa, pławi się w samowoli i zaprzaństwie? Nieważne, bo tylko on może nas od Donalda Tuska uchronić!
Bardzo to dla nich wygodne. No i gwarantuje, że istotne aspekty polityki pozostaną niezmienione.
Głupia warszawka zbagatelizowła zagrożenie.
Jeżeli politycy prawicy widzieli zagrożenie ,rozumieli kurs, rozumieli różnice polityczne, były czyny nie słowa, to dlaczego nie komunikowali tego narodowi w 2008, 2009 ?
Nie było mediów. Orędzia śp.PLK były poprzedzane tablicą - "ogłoszenie płatne". Ale to nie znaczy ,że nie należało komunikować całej prawdy narodowi, aby ten widział całośćjak w filmie Reset.
Widzę ,że dochodzenie do prawdy politycznej trwa już 15 lat. Prawda polityczna jest ,albo Polska, albo Niemco-Rosja pod ich zarządem.
Niektórzy głupcy pewnie zgodziliby się na rozbiór , aby być pod zaborem niemieckim, w strefie VWe i mówić dumnie JaJa. Debile i zdrajcy.
Ale prawica nie rozumuje twardo. Były jakieś umizgi do tuskowych wcześniej przez ten czas. Jakieś fałszywe niezrozumienie , że wróg się zbliża. Że może zaatakować. I zaatakowali boleśnie. A i to nie wystarczyło.
Ale wytwałość choć miękka może przynieść jakieś efekty. Coż nam pozostało.
Manfred Weber to lubi
https://pbs.twimg.com/media/F0wzGASaYAUpFtf?format=jpg&name=small
Baju, baju. Taki rozkaz wydał już w 1939 Hitler, Koppe nie mógł podskoczyć dla firerka i wydawać swoich rozkazów, to byłaby niesubordynacja :-)