Dziś to pytanie zadają na ulicach Warszawy.
A ja dziś wspominam 4 czerwca 1992.
Wracam do tematu polskości. O książce Artura Kłusa pt. Premier. Jan Olszewski"
Temat, o którym zawsze warto myśleć i dyskutować, to dalsze losy Polski. W 34 latach istnienia III RP było wiele wydarzeń również dramatycznych, a najważniejsze moim zdaniem za czasów ustroju postpezetpeerowskiego były dwa: obalenie przez większość sejmową rządu Jana Olszewskiego nocą z 4 na 5 czerwca 1992 roku i śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego w wybuchu samolotu nad Smoleńskiem porankiem pamiętnego 10 kwietnia 2010.
O premierze Olszewskim przez całe lata w III RP było do niedawna dość głucho. Wypadł z łaski i pamięci części również swoich dawnych, dziś najbardziej wpływowych przyjaciół, a choćby tylko znajomych, często wręcz swoich klientów za czasów PRL. Bronił przyjaciół za darmo przed łapskami „organów” w PRL, zaciekle, inteligentnie, bo cenił ich za to, co robili w opozycji. Ale oni się z nim pokłócili (mantra już od 1991 roku: „Co się stało z tym cudownym człowiekiem?”), jak mawiał śp. Jerzy Targalski „wyrzucili go na śmietnik”. Był ośmieszany, nazywany „oszołomem”, choć jego szlachetna postać i mądre słowa utrudniały działanie przemysłu pogardy.
Na tle tego przemilczenia wyróżniały się dwie jedyne przez ponad 20 lat książki o nim i jego rządzie (wyjątkowo bywają na Allegro). To wspaniały wywiad pt. „Prosto w oczy” Ewy Polak-Pałkiewicz o latach PRL-u i III RP i „Przerwana premiera ”Janka Strękowskiego i Radosława Januszewskiego, wówczas dziennikarzy „Tygodnika Solidarność”, opis kilku dni, które wstrząsnęły Polską, czyli demokratycznego zamachu stanu na rząd Olszewskiego. Historia jednak powoli oddaje mu sprawiedliwość. Po śmierci Olszewskiego, wyszły jego wspomnienia pt. „Ta historia wciąż trwa”, spisane przez Justynę Błażejowską, i jej autorstwa cieniutka broszurka biograficzna, powstaje biografia adwokacka Premiera, który w końcu był prawnikiem i większość życia adwokatem. Ale to już ostatnie lata, po śmierci Mecenasa.
Wyszła też w ostatnich latach bardzo gruba, jak to dziś w modzie, książka Artura Kłusa pt. „Premier Jan Olszewski”, ofiarowana mi przez Autora ponad trzy lata temu (jestem pełna winy, że piszę o niej dopiero dziś). Ten niezbędnik dziennikarza niezwykle obszernie, z licznymi dokumentami, 19 rozmowami z Janem Olszewskim, dziesiątkami wywiadów z jego współpracownikami, adwersarzami, ówczesnymi dziennikarzami itd., niemal dzień po dniu opowiada o okolicznościach sprawowania władzy i losach tego rządu. Autor, socjolog i historyk, na ponad 820 stronach metodycznie opisuje w niej fakty, ludzi i okoliczności z sześciu miesięcy funkcjonowania rządu Jana Olszewskiego, pierwszego premiera rządu, powstałego po pierwszych od końca lat 1930. wolnych wyborach parlamentarnych (jesienią 1991).
Artur Kłus opisał, co przez długie lata III RP można było znaleźć w podręcznikach zreformowanego parokrotnie do imentu szkolnictwa o tym spadkobiercy najlepszych tradycji polskich, tradycji PPS, zasłużonym dla walki z komunizmem współtwórcy Polskiego Porozumienia Niepodległościowego, doradcy wielkich, obrońcy maluczkich, współtwórcy Komitetu Obrony Robotników, współautora terytorialnej koncepcji NSZZ „Solidarność” itd.
Autor zerknął, co jest o Olszewskim w podręcznikach historii, a zrobił to w roku 2019, nie tak znowu dawno. Kilka szczegółowo przejrzał. Było niewiele i fałszywie. Cytuję za nim. Np. chodzi o „polityka wprawdzie wywodzącego się z obozu solidarnościowego, lecz sterującego w kierunku własnego, prawicowego, przeciwnego nurtowi liberalno-demokratycznemu, ugrupowania politycznego. (…) psychozy lustracyjno-dekomunizacyjnej, każącej szukać współpracowników b. służb bezpieczeństwa szczególnie wśród polityków. (…) Nie oszczędzono nawet samego Lecha Wałęsy.”(1) Albo tak, w podręczniku dla szkół średnich: „Macierewicz wybrał teczki tych osób z akt MSW, nie sprawdzając ich autentyczności i zawartości.”(2) Albo inny podręcznik dla szkół ponadgimnazjalnych: „Olszewski został odwołany w związku z tzw. aferą lustracyjną. Ówczesny szef MSZ [!] [Macierewicz] przedstawił najwyższym władzom państwowym i klubom parlamentarnym dwie listy nazwisk osób rzekomo powiązanych z peerelowskimi służbami bezpieczeństwa.”(3) Pomijam już fakt, że tak ważnemu rządowi poświęca się tam po dwa zdania, akapit.
A my nie możemy dziś wyjść ze zdumienia, że dorośli już ludzie, kształceni z tych podręczników, nie mają pojęcia o niczym. Mam nadzieję że te haniebne cytaty i opracowania tak poważnego tematu w fałszywych dwóch zdaniach czy chudym akapicie, są już usunięte z podręczników, a jeżeli nie, to jest wielkie zadanie dla Ministra Czarnka i ludzi, którzy w odpowiednim departamencie MEN-u mają przeglądać tzw. podstawy programowe i odchudzać programy, żeby nie były absurdalnie rozdęte, ale oprócz tego sprawdzić, czy to, czego uczymy młodych Polaków, jest prawdziwe.
Wracając do książki Artura Kłusa. Tak ocenił on okres sprawowania władzy przez rząd Jana Olszewskiego: „Te kilka miesięcy ukształtowało nie tylko polską scenę polityczną na kolejne dziesięciolecia, ale również wyznaczyło kierunek rozwoju krajowej polityki, w końcu ugruntowało także myśl polityczną, także po konserwatywnej stronie sceny.” Na marginesie - nie chodziło moim zdaniem o stronę „konserwatywną”, i dziś w gruncie rzeczy chodzi o to tylko częściowo, przeciw rozpasaniu niektórych form tzw. ponowoczesności. O to, że była dzika prywatyzacja, czyli uwłaszczenie nomenklatury, gdzie sprzedawano zakłady pracy za złotówkę. Że gospodarka liberalizowała się na sposób osiemnastowieczny, lekceważąc los wielu ludzi, skazywanych na bezrobocie. Od pamiętnych wyborów kontraktowych 1989 roku, a nawet wcześniej, od planów powołania okrągłego stołu i dopuszczenia do władzy „rozsądnej” części opozycji, ustępującym postkomunistom chodziło o to, jak zmienić system gospodarczy i społeczny Polski, pozostawiając ją jednak w kręgu interesów i wpływów Rosji, a Polacy, którzy walczyli dziesiątki lat o niepodległość, rozumieli ją zawsze tak, żeby tych wpływów nie było.
Dlaczego był zamach na ten rząd? Dlatego, że uniemożliwił Lechowi Wałęsie umowę z Rosjanami o pozostawieniu rosyjsko-polskich spółek gospodarczych w bazach sowieckich po wyjściu ich wojsk z Polski, sprawa słynnego szyfrogramu do Moskwy, gdzie Wałęsa układał się z Rosjanami. Można sobie wyobrazić, jaką rolę pełniłyby dzisiaj. Wałęsa w obliczu "niemożliwości współrządzenia" z rządem, złożył 26 maja wniosek o odwołanie krnąbrnego rządu. Dwa dni potem, 28 maja, poseł Janusz Korwin-Mikke wrzucił skrótowy projekt uchwały lustracyjnej. Została uchwalona. Popularnie uważana za jedną z przyczyn obalenia tego rządu, lustracja była prowokacją. Gotowa już prawie była dobrze pomyślana ustawa lustracyjna, z możliwością odwoływania się itd. Rząd musiał robić to, co nakazywał Sejm, wykonał uchwałę Sejmu. Wykonał, przesłał do Sejmu listę agentów, mobilizując tym samym kilkudziesięciu "umoczonych" posłów do głosowania za wcześniejszym wnioskiem Wałęsy o dowołanie rządu. Prawdziwie zainteresowani nie byli TW, tylko funkcjonariusze. Awantura o "agentów" przysłoniła ich interesy.
Zasługą rządu Jana Olszewskiego było rozpoczęcie wyprowadzania z Polski wojsk Związku Radzieckiego, czyli Rosji a Polski z kręgu jej wpływów oraz próby odsunięcia od beneficjów stanu esbeckiego. Czyja ma być Polska? pytał premier Jan Olszewski 4 czerwca 1992 w wieczornym orędziu telewizyjnym. „A kto go tam wpuścił?!” pytali rozeźleni komentatorzy z tzw. wolnej prasy, a „wpuścił" go chwilowy szef TVP, Zbigniew Romaszewski.
Odpowiedź była prosta: Polska ma należeć do narodu polskiego dla dobra polskiego narodu, społeczeństwa, obywateli polskich. Ma być państwem bezpiecznym militarnie, gospodarczo, społecznie, energetycznie, finansowo.
I tak byłoby warto trzymać i dziś.
-------------------------------------------------------
Artur Kłus, Premier. Jan Olszewski. Wyd. Fundacja Edukacja Pro Futuro, Warszawa 2019
Przypisy:
1. Jerzy Topolski, Historia Polski. Wyd. Poznańskie, Poznań 2000.
2. Marek Borucki, Historia Polski do 2009 roku. Wyd. Mada, Warszawa 2009.
3. B.Burda, B.Halczak, R.M. Józefiak, A. Roszak, M. Szymczak, Historia cz. 2, Historia najnowsza. Operon, 2012 r.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5711
W takich sytuacjach zwykłem pytać, co świadczy, że ta ustawa rzeczywiście była przygotowywana. No i skoro była prawie gotowa, na co czekano? Aż wobec „niemożliwości współrządzenia” rząd zostanie odwołany? Bez odpowiedzi.
Myślę że to kłamstwo, mające przedstawić Janusza Korwin-Mikkego w niekorzystnym świetle, za to, że skorzystał z okazji i coś zrobił, gdy rząd nie robił nic.
Potwierdzałoby to iście „gazetowyborcze” paplanie o możliwości odwoływania się. Zupełnie jakby ujawnienie agenta stanowiło formalne oskarżenie.
Trochę to przypomina awanturę, jaką ostatnio wywołał inny nieprawomyślny, Grzegorz Braun, protestując przeciw szkalowaniu Polaków. Ponoć media opanowane przez farbowanych patriotów zamilczały go. Bo to towarzystwo niezmiennie bardzo, ale to bardzo chce, tylko ciągle ktoś podstępnie im przeszkadza. Nic dziwnego, że Konfederacja ma szlaban w „ich” mediach. W trybie żadnym, dodajmy.
Na co czekano z tym projektem? Aż się nie będzie dało? Tak to działa. Nie zauważyła Pani jeszcze tej chronicznej niemocy?
Podobno lustracja.
Być może. Gdy jednak czyta się życiorys Olszewskiego w wiki to wokół niego przewijają się te znane ogólnie nazwiska. Także tych, którzy byli agentami itp. Dlaczego mamy uznawać Olszewskiego za czystą szlachetną postać mimo że środowisko w którym się obracał było systematycznie inwigilowane, nadzorowane przez służby bezpieczeństwa. Dlaczego miałby być wyjątkiem? A jeśli nawet był wyjątkiem to czemu nie mieliby być przykładowo jacyś członkowie PC?
Zawsze w takich historiach pozostaje pytanie. Dlaczego o jednych dowiedzieliśmy się że byli agentami a o innych nie? Dlaczego wiemy że Wałęsa był agentem a jednocześnie nie trawił go Kiszczak, szara eminencja lat 80-tych i później.
Wiemy za to że Partia wiedziała z dużym wyprzedzeniem o nadchodzącej transformacji ustrojowej. Wiedzieli że będą potrzebować swoich ludzi po tej transformacji. Ludzi czystych. Ludzi, których akta kontrolowali ludzie tacy jak Kiszczak.
Następuje transformacja, ludzie żądają lustracji. Ujawnienia akt. Tylko jakich akt, skoro SB i spółka od dawna się na to przygotowywali?
Owszem aktywnie działał w opozycji za czasów PRLu. Ale przecież w tych samych kręgach obracały się inne znane postacie, które tutaj dzisiaj uznawane są za agentów. Dlaczego mamy wyróżnić Olszewskiego na ich tle?
Trzeba czegoś więcej. Ja, i pewnie 90% innych tutaj wie tylko że był Olszewski i że jego rząd położyła sprawa lustracji.
Ciekawe jest wszakże w tej historii że na liście agentów znalazło się jak informuje wiki „3 ministrów i 8 wiceministrów rządu Jana Olszewskiego”. Nie mówiąc o Wałęsie i Chrzanowskim.
Co właściwie chciał osiągnąć Macierewicz swoimi działaniami? Przecież jasne było że odpalając bombę ta rozniesie ten i tak chwiejny rząd.
Nie mówię że tamta historia była banalna i niewiele znacząca. Jednak wydaje się że po prostu oddająca realia. Których ofiarą padł Olszewski i jego rząd. O którym trudno coś szczególnego powiedzieć.
Tak swoją drogą wiki informuje także że UD złożyła swój wniosek o wotum nieufności sporo czasu przed wybuchem afery. Trudno więc jednoznacznie ocenić czy lustracja była jedynie kroplą, która przelała czarę, czy może były już wcześniej jakieś przecieki co do listy. Co oznaczałoby że „lustratorzy” też mieli swoje układy.
Napisałam mam nadzieję wystarczająco jasno, że Olszewski został przemilczany, a nie zapomniany. Przez media III RP, przez to, że media innych opcji powstały dopiero w jakiś czas po Smoleńsku.
Tak jak wtedy kiedy obalili rząd Olszewskiego bo bali się lustracji i dekomunizacji!
A teraz boją się ponownie i wychodzą na ulicę
To był marsz dla parchów, folksdojczy i swołoczy krasnoarmiejskiej...
...cała Правда całą dobę
Dzień dobry Pani Tereso
Tak, Jan Olszewski to postać wielka. I tragiczna. Niemalże samotny rycerz kontra stado bestii.
Jednakże z przykrością widzę, o czym piszę regularnie, tę naszą przeklętą indolencję. Grupa patriotów z panami, Macierewiczem i Olszewskim, była wówczas słaba i moment ataku również był niefortunny. Z Wałęsą było łatwo zagrać poufnie i skutecznie tak, aby umilkł i nie szkodził. On się przecież bał, mimo, że mu się w głowie przewróciło. Gdyby ostro zaatakowano Skubiszewskiego na przykład, to może by nie doszło do Nocnej Zmiany.
Serdecznie pozdrawiam