Czyli ode mnie kilka uwag na temat rozkręcającej się historii tajemniczej rakiety, którą znaleziono pod Bydgoszczą.
Pojawia się trochę informacji, wzrasta napięcie ale nie wiemy najważniejszego: kiedy doszło do domniemanego przelotu tej rakiety. Aczkolwiek w mediach pada czasem data 16 grudnia. Z drugiej strony gen. Piotrowski nie dał wyraźnej odpowiedzi. Pytanie jest fundamentalne gdyż widać parę podobieństw z wydarzeniami które miały miejsce w Przewodowie. Teoretycznie miesiąc wcześniej. Jeśli jednak oba wydarzenia miałyby miejsce w krótszym odstępie czasowym to trudno byłoby mówić o przypadku. W szczególności należałoby odrzucić oficjalne wytłumaczenie tego co się stało w Przewodowie - czyli że doszło tam do nieszczęśliwego zbiegu okoliczności na wskutek wybuchu rakiety ukraińskiej. A jak pamiętamy Zełenski bardzo upierał się że rakieta, która zabiła dwie osoby Polsce była rosyjska. I dopiero pod bardzo wyraźnym naciskiem samego Bidena zmienił swoją narrację. Jeśli w tym samym mniej więcej czasie miałby miejsce upadek rakiety pod Bydgoszczą mielibyśmy bardzo silną poszlakę że za jednak za Przewodów odpowiadają Rosjanie gdyż byłyby to zbyt podobne wydarzenia a za to pod Bydgoszczą nie można by obarczyć Ukraińców. Słowem należałoby uznać że Rosjanie celowo wystrzelili przynajmniej dwie rakiety na terytorium Polski w ramach jakiejś niebezpiecznej prowokacji.
Ok. Póki co nie wiemy kiedy miało miejsce zdarzenie pod Bydgoszczą. Ale mamy jednak inne poszlaki, które łączą oba wydarzenia. Nawet jeśli mieliśmy do czynienia z odstępem miesiąca. Największym podobieństwem jest sposób reakcji rządu i wojska. W obu przypadkach rząd dowiaduje się, czy też reaguje z opóźnieniem. O Przewodowie przecież najpierw poinformowały media. W tym amerykańskie! Dopiero na te wiadomości odpowiedział Morawiecki i zwołał posiedzenie rady bezpieczeństwa. Rząd od początku miał mało danych w ręku i nie wiedział co się naprawdę stało. Amerykanie również zachowywali się dwuznacznie. Najpierw w mediach było sporo szumu o tym że rakieta była rosyjska. Dopiero po jakimś czasie stwierdzono że to rakieta ukraińska. O czym tak naprawdę zadecydowali decydenci w USA. A nie nasze służby wojskowe (które powinny mieć dane z radarów?) czy inne.
W przypadku Bydgoszczy jest analogicznie. Znów widać bardzo kiepski przepływ informacji między rządem a wojskiem. Oraz nadzorującym nasze okolice USA. Niesamowite jest że jakaś rakieta, i to konkretna sądząc z toru lotu, który świadczył o zaawansowanym pocisku manewrującym pada na nasze terytorium i zanika bez śladu. No przynajmniej bez śladu do mediów.
Jednak jak się okazuje wojsko i szef obrony powietrznej, generał Piotrowski wiedział że takie zdarzenie miało miejsce.
W związku z czym jasne jest że ktoś postanowił ukryć całą historię. Albo Piotrowski, który nie powiadomił szefa MON - zwlekał tak jak w przypadku Przewodowa. Albo Błaszczak, który wszystko wiedział i zadecydował o ciszy medialnej. Albo ktoś wyżej, mogły być to nawet jakieś osoby w USA.
W skrócie więc w obu przypadkach postawiono na ukrycie rzeczywistego przebiegu zdarzeń. W przypadku Przewodowa nie dało się całkiem ukryć stąd wersja o rakiecie Ukraińskiej - przypadek wojenny. W przypadku Bydgoszczy dało się to zrobić bez większych kombinacji.
Tak postrzegając wydarzenia trzeba uznać że mieliśmy późną jesienią zeszłego roku do czynienia z bardzo poważną rosyjską prowokacją. Wojennym, świadomym naruszeniem naszego terytorium.
Co mogło doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji. W szczególności Polska mogła zareagować na tyle gwałtownie że efektywnie znaleźlibyśmy w stanie wojny z Rosją.
Jednak pojawiły się ludki, którym najwyraźniej nie przypadło to do gustu. Pytanie brzmi co to za ludki?
Przebieg zdarzeń sugeruje że te ludki znajdowały się przede wszystkim w naszym wojsku i jedną z odpowiedzialnych za tuszowanie sprawy jest gen. Piotrowski. Wojsko bowiem mając dane w czasie rzeczywistym mogło natychmiast rozpocząć szum medialny. Zamiast tego nie zrobiło nic. Czekało.
Trzeba tutaj przyjąć do wiadomości kolejną istotną sprawę. Rosjanie prowokując musieli zakładać że ich prowokacja wywoła odpowiednią reakcję. Którą musiała być eskalacja. Gdyż przecież jeśliby nie chcieli eskalacji to nie wysyłaliby tych rakiet. Słowem Rosjanie musieli zakładać że w Polsce są ludki skore do eskalacji. Więcej - ludki, które świadomie podejmą intrygę - czyli ruskie wtyki. Okazało się jednak że najwyraźniej Rosjanie nie mogą w tej sprawie liczyć na nasze wojsko gdyż te jak napisałem mogło w każdym momencie podjąć tą grę i nakręcić media w Polsce. Rozdmuchiwać sprawę. Ale tego nie zrobili. Więcej. Jak się wydaje opóźnili przepływ informacji do rządu w obu przypadkach.
Przyjmując że wojsko przystąpiło do własnej odpowiedzi na te wydarzenia trzeba założyć istnienie tam jakiej formacji, która samodzielnie podejmuje decyzje. Formacji która może nie ufać rządowi.
Jak się okazuje coś chyba jest na rzeczy gdyż mamy już otwarty konflikt na linii szef MON a gen. Piotrowski. Więc coś w tym pewnie jest.
Najprawdopodobniej coś więcej niż się ludziom wydaje.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3876
1) Wojsko bowiem mając dane w czasie rzeczywistym mogło natychmiast rozpocząć szum medialny. Zamiast tego nie zrobiło nic. Czekało.
Jeśli wojsko po jakiejkolwiek akcji tego typu rozpoczęłoby szum medialny bez rozkazu czy wyraźnego polecenia, to nie jest wojsko, tylko za przeproszeniem burdel na kółkach. W wojsku, także (mam nadzieję) naszym, obowiązuje hierarchia, dyscyplina - i co najważniejsze - procedury. No, chyba, że ich nie ma. Na taką sytuację reaguje się zgodnie z procedurami, a nie puszczając posty na twitterze czy facebooku, albo udzielając wywiadów.
2. W szczególności Polska mogła zareagować na tyle gwałtownie że efektywnie znaleźlibyśmy w stanie wojny z Rosją.
Polska jest członkiem NATO i tutaj też obowiązują określone procedury, nie ma miejsca na samodzielne wywoływanie wojny, zwłaszcza, że w takiej sytuacji nie obowiązuje art. 5 traktatu. A poza tym, wojnę trzeba mieć czym i kim prowadzić - a co do naszych możliwości w tym zakresie mam poważne wątpliwości.
3. Więcej. Jak się wydaje opóźnili przepływ informacji do rządu w obu przypadkach.
Jak sobie wyobrażasz opóźnienie lub zablokowanie informacji o takim wydarzeniu do rządu ze strony armii polskiej? O sytuacji wiedzą Ukraińcy - poinformowali nas o obiekcie lecącym w stronę naszego terytorium. Wiedzą Amerykanie - ich samoloty ponoć zostały poderwane w powietrze i śledziły pocisk. Wiedzą o tym pozostałe armie NATO - w końcu system ostrzegania i informowania jest zintegrowany. I co, wszystkie armie NATO i armia ukraińska też blokują przepływ informacji do swoich rządów? No bo przecież niemożliwe, by mając wiedzę o ruskim pocisku manewrującym lecącym nad Polską, a mającym zasięg wystarczający, by dolecieć do Paryża, NIKT, żaden premier, prezydent, czy odpowiednik Błaszczaka nie skontaktował się z polskimi odpowiednikami?
slusznie Pan pisze. Moim zdaniem wyszło tak:
Rząd wiedział, że coś leciało i spadło, ale skoro nie wybuchlo to:
1. Nic się takiego nie stało, nie ma co szukac i robić afery.
2. Zarówno Błaszczak jak i cały ten rząd jest kompletnie nie zdolny do podjęcia jakiejkolwiek samodzielnej decyzji, a raczej suwerennej decyzji świadczącej o tym, że jesteśmy poważnym
krajem. Nawet w kwestii szukania latającego obiektu wojskowego, który gdzieś tam sobie leżał w lesie.
Tak samo byłoby w pierwszym przypadku w Przewodowie, ale wtedy nieszczęśliwie zginęli ludzie. To i tak cud, że nie kręcą się tam ukraińscy prokuratorzy.
I to wszystko odstawiają ludzie, których osobiście dotknęła tragedia smoleńska i fakt, jak tamto śledztwo było prowadzone. Gdyby coś takiego wydarzyło się ponownie, byłoby tak samo.
Państwo z dykty obwiązane sznurkiem.
Pisałem jak to się stało więc w skrócie. Osrane nie umyte gary bandyty putlera .Na tych garach gotowana grochówa z gówna dachowca i rudego..wybuch sraczki...lot niekontrolowany pod Bydgoszcz .Dowód : ogromny smród scierwa putlera , brudne gary....Kto winien ? Gary osrane...Wylizać gówno putlerka jak czekolada..
Znasz prawdę..
https://biuletynnowy.blo…
Pozdrawiam NB!
Przegrałeś z Sikorskim o miano największego fantasty.
Bowiem, ze wszystkich opowieści najbardziej mnie śmieszy hagada Radka Sikorskiego, że to ruscy chcieli zburzyć dworek największego polskiego patrioty w Chobielinie ;-)