Niemiecka prasa bije na alarm: na ich polach leżą tony szparagów, których nikt nie chce zbierać. Nikt, to znaczy Polacy i Rumuni. Inne nacje ponoć tego zajęcia się nie tykają. Na Ukraińców nie mają co liczyć, bo mężczyźni na wojnie, a kobiety nawet jeżeli przyjechały do Niemiec, na pole nie pójdą. Co się takiego stało? Jeszcze dekadę temu koniec kwietnia oznaczał masowy wyjazd Polaków na sezonowe roboty do zachodniego sąsiada. Teraz Polacy wprawdzie wyjeżdżają, ale dużo rzadziej. Minimalna stawka godzinowa w Polsce to dzisiaj prawie 50 proc. niemieckiej. A trzeba jeszcze dojechać i gdzieś mieszkać. Nawet jeżeli niektórzy pracodawcy organizują dojazd, a w niektórych przypadkach również mieszkanie, nie zmienia to faktu, że po sezonie w kieszeni Polaka zostaje tylko kilka tysięcy złotych więcej, niż zarobiłby w Polsce. Dla bezrobotnego to zawsze coś, ale mamy najniższe w historii bezrobocie i nie ma co ukrywać, że w wielu przypadkach jak ktoś nie chce być bez pracy, to nie będzie.
Oczywiście z powodu szparagów gospodarka niemiecka się nie zawali, ale problem jest szerszy. Szybko rosnący poziom życia Polaków powoduje, że na pracę u zachodniego sąsiada jest coraz mniej chętnych. Nie chodzi już tylko o roboty sezonowe, lecz także zatrudnienie w budownictwie, gastronomii czy służbie zdrowia. Polacy wyjeżdżający z kraju muszą liczyć się z dodatkowymi wydatkami, czyli po prostu muszą zarobić sporo więcej niż w Polsce, żeby się opłaciło. Tymczasem w wielu zawodach zarobki się już bardzo zbliżyły. Nominalnie są one jeszcze ciągle sporo wyższe, ale porównując siłę nabywczą, ta różnica już duża nie jest. Niemcy zdają sobie z tego sprawę i widzą po danych makro, że burzliwy rozwój ich gospodarki opierający się na wielkim eksporcie i taniej sile roboczej już się kończy. Nie będzie eksportu, jeżeli koszt produkcji wzrośnie.
Operacja przyjęcia euro okazała się bardzo korzystna dla Berlina, a niekorzystna dla większości pozostałych krajów. Jednak pozytywne efekty tego manewru już się wyczerpują. Otwarcie granic dla uchodźców z krajów arabskich miało uzupełnić rosnącą lukę na rynku pracy. Uchodźcy, jak wiemy, przybyli, ale rynek pracy się nie zmienił. Za to w wielu dzielnicach niemieckich miast strach czasem wieczorem wyjść z domu. Ta sytuacja szybko się nie poprawi. Niemcom pozostaje jedynie robić co można, by wyhamować rozwój poziomu życia w krajach Europy Środkowej. Co hamuje tam rozwój gospodarczy? Wstrzymanie unijnych środków, wysokie stopy procentowe, blokowanie inwestycji infrastrukturalnych, duże obciążenia związane z „ekologią”. Część tych instrumentów Niemcy mają w ręku dzięki instytucjom unijnym. Ale część muszą uruchomić polskie władze. Rozgrzane sądy wstrzymują poprawę toru wodnego na Odrze, ekolodzy gdzieniegdzie przyblokują inwestycje. Ale to wszystko mało. Potrzeba rządu, który naciśnie hamulec. Sondaże pokazują, że ta perspektywa się oddala.
4 czerwca organizują tu marsz, który ma to zmienić – marsz szparagów. W końcu nie mogą gnić na niemieckich polach.
Felieton pochodzi z najnowszego wydania "Gazety Polskiej" z 26 kwietnia 2023.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5072
// a ten smród gówna//
Wykąp się w końcu i wypierz onuce. Może smród będzie mniejszy?
I okno koniecznie otwórz.
Zdanie podsumowujące bezsens wyobrażeń o UE, Niemcach itp. całej pisowskiej propagandy. Dlaczego mają hamować teraz? Dlaczego przez 7 lat nie przeszkadzało złym Niemcom i złej UE finansować pisowską Polskę? Dlaczego nagle mieliby zacząć teraz hamowanie?
Ten krótki tekst wyżej pokazał prostą sprawę: UE efektywnie wspomogła Polskę a Niemcy wcale na tym jakoś nadzwyczajnie nie wyszły.
Jednak ludzie tutaj na NB ciągle klepią ten sam slogan: UE i złe Niemcy chcą nas wykorzystać, wyssać itp. Tylko skoro tak ssają to czemu Niemieckie zarobki są takie niskie że Polakom nie opłaca się tam jeździć? Czy UE naprawdę działa w interesie Niemiec?
Muszę powiedzieć że nie tylko męczą mnie te wszystkie prościutkie schematy myślowe promowane na NB ale w sumie to i przerażają. Pokazują to pudełkowe, ograniczone, zaściankowe polskie myślenie. Propagandę bazującą wciąż na wykreowanym przez PRL złym Niemcu, który tylko czai się by nas obedrzeć ze skóry. Który jest demonicznym złem, kręcącym UE mimo że ta ciągle daje Niemcom prztyczki w nos.
Nikt nie zauważa przykładowo że Zielony Ład uderza w niemiecką gospodarkę. Niemiecki węgiel. Widzi się tylko że ktoś robi Polsce kuku ale nie widzi że unijne dyrektywy popierają niemal wszystkie kraje UE a rząd Polski robi to samo choć udaje że jest inaczej. Ma na to prosty sposób: to te złe Niemce! My za to jesteśmy dobrzy i te wszystkie rządowe nachalne reklamy, programy, dotacje zielonej energii nie są robione przez rząd... Który nie powie że na tych złych ETSach od CO2 zarabia nie UE ale nasz rząd, który zasłania się złymi Niemcami ale kaskę bierze do siebie. Tak tak. Polskie ludziki płacą za wyższe rachunki ze względu na ETS ale kaska płynie do rządu. Który udaje świętego.
I tak ciągle. Ludzie łykają. Łykają i łykają. Niemal bezkrytycznie. Twarde lądowanie nieuniknione. Ale przecież powiedzą... to nie my, i ludzie znów łykną.
"Dlaczego przez 7 lat nie przeszkadzało złym Niemcom i złej UE finansować pisowską Polskę?"
Aa, czyli Unia nam daje od serca jakieś "pieniądze unijne" które biorą się z charytatywnej działalności Niemiec i które służą konkurencyjności polskiej gospodarki?
A to wszystko w rytmie Ody do radości! No w sumie w wybiórczej tak piszą i sraj fał en też tak mówi.
Owszem wpłacamy. Więc dlaczego teraz miałby być problem? Wpłacamy, dostajemy. Tak było. Dlaczego nagle ma nie być? Na jakiej zasadzie?
Ale nie to jest najważniejsze tylko prosta sprawa, wykazana we wpisie redaktora Sakiewicza że w czasie naszego pobytu w UE wyraźnie zmniejszyła się różnica między poziomem życia i zarobkami w Polsce i Niemczech.
Dlaczego więc w Polsce uważa się wobec tego UE za zło? Za którym stoją Niemcy? Które dla odmiany na pobycie w UE jakoś nadzwyczajnie nie wychodzą. Jest wręcz przeciwnie można powiedzieć. Skoro działania UE szkodzą Niemcom to dlaczego PiS ciągle o wszystko oskarża Niemców mimo że przyczyną jest polityka UE?
Durnyś szmeciu, nie chodzi o to aby Polacken jeździli za chlebem za granicę, tylko o to aby Polacken mogli godziwie żyć u siebie. Takie rozumowanie niewolnicze widzę u ciebie szmeciu :-)
Mój śp. stryjek był dyrektorem szkoły dla niepełnosprawnych umysłowo w PRL-u. Do głupka mi daleko, ale potrafię wyczuć w tobie durnia szmeciu :-)
Kolega smieciu ma rację.
Mój kolega z dzieciństwa, który teraz jest obrzydliwie bogaty, oświecił mnie, że kolega to z łaciny ktoś kto leży nieopodal (ko - legen). Ty per-sik leżysz obok szmeciu. To są proste sprawy :-)
Jedyne co u2 potrafi to napisać coś od rzeczy, odnieść się czy insynuować do tego co wyobraża sobie że zostało napisane, oczywiście bez żadnych konkretów, przy okazji obrażając komentującego. Gadka z głupkiem sensu nie ma.
Jedyne co można mu odpisać to jak to zrobiłem.
Krótko.
Raz się tobie sake oberwało ode mnie po całej masie komentarzy i odpowiedzi. Zresztą potem wyjaśniłem że nie chciałem ci dopiec.