Minister Sławomir Nowak rozkręcał się wyraźnie w miarę trwania konferencji prasowej. Na wokandzie medialnej była kwestia pęknięć na asfalcie nieszczęsnej autostrady A2, która chyba znajdzie poczesne miejsce w światowej historii budownictwa drogowego. Już dzisiaj można nakręcić pastisz „Chińskiego syndromu” na kanwie tej kultowej drogi. Albo coś w stylu „Easy rider”.
Wracając do naszych pęknięć, minister początkowo pojechał standardowo: indagowany przez dziennikarzy ogłosił zero tolerancji dla usterek na budowie i zrobił przy tym niesłychanie groźną minę. Oczami wyobraźni już zobaczyłem pozieleniałych ze strachu naszych fachowców od autostrad. Prezesi tych wszystkich firm budujących A2 (pięć odcinków, pięciu wykonawców) zapewne zmieniają teraz portki co godzinę. Nie ugnę się pod żadną presją, nawet pod presją przejezdności na EURO 2012 – oświadczył minister, ale nie doczekałem się hasła w rodzaju „Jakość albo śmierć”, czy coś podobnego.
Proszę też zauważyć, że osławiona przejezdność powoli, niepostrzeżenie, ale schodzi na drugi plan. Wygląda jakby minister przygotowywał sobie grunt raczej pod nieprzejezdność, niż przejezdność. No, bo co to oznacza, że nie popuści żadnej niedoróbki, jeśli jednocześnie tworzy specjalną ustawę o przejezdności drogi? Przecież niedokończona autostrada to jest jedna wielka niedoróbka, to jest wręcz kwintesencja niedoróbki. Nie wiem czy w nowej edycji słownika języka polskiego będzie hasło „niedoróbka”, ale jeśli tak, to musi być poparta przykładem autostrady przejezdnej ustawowo.
Nowak rozgrzewał się coraz bardziej i bardziej w miarę upływu czasu, a jego umysł pracował na coraz wyższych obrotach. W pewnej chwili oznajmił, że w naszym polskim klimacie pęknięcia autostrad to rzecz zwyczajna i nie ma się co podniecać. Więcej nawet, on będzie jeszcze dzisiaj na autostradzie A2 i osobiście oceni sytuację. Jako politolog bowiem oraz absolwent zarządzania, a także były wiceprezes Radia Gdańsk, również szef partyjnej młodzieżówki, Nowak zęby zjadł na ocenianiu pęknięć asfaltu. Zresztą on polecił opracować program naprawy pęknięć, czyli sytuacja jest opanowana.
Jednak widocznie miny dziennikarzy były nadal sceptyczne, więc rozgrzany Nowak zalicytował wyżej. Pęknięcie to standardowa usterka, powstaje nie tylko w Polsce, ale na całym świecie - zapewnił minister transportu, tym razem z miną globtrotera, który objechał świat na czterech kółkach i to niejednokrotnie. Z czego zresztą można wysnuć wniosek, że generalnie klimat na świecie jest wszędzie taki sam.
Napięcie na konferencji rosło i jako efekt kulminacyjny Nowak postanowił wykorzystać stary greps o zasługujących Polakach. Zasługujemy na to, żeby jeździć po drogach odpowiedniej jakości– uspokoił rodaków minister. Na tę chwile przybrał wyraz twarzy wcielonej pewności siebie i jakby od niechcenia rzucił, że już rozmawiał z wykonawcami na temat technologii usuwania usterek. Niestety, nie ujawnił, czy to są ci sami wykonawcy, którzy wykonywali te drogi z usterkami. Na samym końcu Sławomir Nowak dobrodusznie wyznał, że usterek jest bardzo dużo, ale on nie pozwoli, żeby polski podatnik je usuwał. Konferencja na tym się zakończyła i nie dowiedzieliśmy się jaki podatnik będzie te usterki usuwał. Jedno tylko wiemy na pewno, że nie będzie to podatnik chiński.
Kiedy już ministrowi skończyły się pomysły, na ekranie pojawił się premier Donald Tusk, któremu ostatnio nic nie jest oszczędzone. Zatem i jego rozgrzani od Nowaka dziennikarze zagadnęli o popękane autostrady. Ale tu poznać można było mistrza w każdym calu. Premier gładziutko, bez najmniejszego zająknięcia, niczym automatyczna sekretarka, obiecał, że „opinia publiczna otrzyma bardzo rzetelną i precyzyjną opinię”.
Jednak nagabywany nachalnie w dalszym ciągu Tusk zrobił minę człowieka, który ma tyle roboty, że już nie wie, gdzie ręce włożyć. Przez to, że państwo zadacie to pytanie jeszcze raz dzisiaj czy jutro, te pęknięcia nie znikną– oświadczył zniecierpliwiony premier. I oddalił się pospiesznie. Zapewne do usuwania pęknięć w swoim wizerunku. Polacy bowiem zasługują na premiera bez usterek. A opinia publiczna niech czeka na opinię.
http://wyborcza.pl/1,752…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4371
Tusk: "Przez to, że państwo zadacie to pytanie jeszcze raz dzisiaj czy jutro, te pęknięcia nie znikną". Graś: "To już nie przywróci życia tym, którzy w tej katastrofie zginęli." No i proszę bardzo jak obaj ładnie odrobili lekcje i nauczyli się wierszyka.
W końcu to oni wysyłają te esemesy do reszty kompanii, kto ma wiedzieć lepiej, jak gadać?
Toż to tragifarsa Panie z tym "żondem", masakra Panie i globalna żenada. No po prostu autostrada Słońca Peru i Wielkie Bum w jednym ślicznym opakowaniu po lizakach dla małolatów.
To niezły pomysł, nazwać A2 Autostradą Słońca Peru?
HIGHWAY TO SUN. Peru sobie podarujmy bo Peruwianczycy nie zasłużyli sobie na taki despekt. A tak na poważnie to powiedzenie, że Nowak to idiota jest obrażaniem idiotów.Głupi, głupszy, Nowak.
www.youtube.com/watch?v=…
Seamanie Ty coś chyba masz do naszego pięknolicego speca od autostrad? Może nie jest szczególnie kompetentny, ale jak panienki piszczą!Wizerunkowo to się liczy. Może niekoniecznie wśród tych facetów w gumofilcach i beretkach na "odcinkach" ale zawsze coś.
Co to powiedział, że Polacy muszą pracować dwa razy więcej. Pod rządami tej ekipy każdą pracę trzeba wykonywać dwa razy (vide nieszczęsne autostrady).
Nawet już wiemy kto sfinansuje powtórną budowę - to już pan Tusk powiedział - 67-letni emeryci. I budżet się zamyka jak trzeba.
takie lęgną????
Ludzie spokojnie! przecież rządzą nami fachowcy z PO! a że u nas benzyna droga? ale u innych drożej! Że mamy deficyt w budżecie Państwa! ale u innych jest większy! Że likwidujemy szkoły? a ile murzyniątek w ogóle do szkoły nie chodzi! że służba zdrowia niewydolna? a w ameryce w ogóle nie mają służby zdrowia! że na naszej autostradzie są pęknięnia? A jakie dziury są na drogach u naszych przyjaciół rosjan! i też da się przejechać.I nieprawda, że minister Nowak nie zna się na drogach - sam widziałem jak mu we mgle pokazywali brzozę przy drodze do skutej lodem Syberii.
Nazwać jednak tę autostradę imieniem Słońca Peru. Ale do budowy zaprosić Peruwiańczyków. W końcu niejaki Domeyko wybudował im taką linię kolejową, że do dziś ludzie podziwiają, więc jakaś wdzięczność nam się od nich należy, no nie? Jakby to nie wypaliło, to jednak proponuję, podatniku, żebyś nie słuchał ministra Nowaka i jednak w jedną wolną sobotę wziął tę łopatę i poszedł usuwać te usterki. Jak się dobrze skrzykniemy, to na każdego wypadnie jedna usterka i spoko. W końcu więcej niż parę milionów usterek na tej autostradzie się nie zmieści, bo nie taka ona znowu długa. Na pewno taniej nam to wyjdzie niż usuwanie usterek przez ministra Nowaka.
Nie chodzi o okupanta, stosunek do okupanta i podobne rzeczy. Chodzi wyłącznie o mentalność tak zwanych "tutejszych".
Otóż działo się to podczas wojny. Znam tę historię z opowiadań naocznych świadków z bliskiej rodziny.
Obok lubelskiej wsi drogą przejeżdżał samochodem z obstawą niemiecki oficer Wehrmachtu. Szofer starał się jak mógł, ale koleiny były potężne. Oficer co i rusz podskakiwał potężnie na tylnym siedzeniu auta aż wreszcie wyrżnął głową z całej siły w sufit o mało nie wybijając dziury. Czapka spłaszczona, na głowie wielki guz. Po chwili auto się zatrzymało. Wysiedli, oficer polecił żołnierzowi natychmiast ściągnąć sołtysa.
Przybiegł sołtys.
- co to ma być, to jest droga !? Za dwie godziny będę tą droga wracał. Jeśli nie zostanie porządnie naprawiona, zlecę puszczenie z dymem całej waszej wsi a wszyscy mieszkańcy będą skazani na karę śmierci !!
Po czym wsiadł do auta i odjechał.
A sołtys natychmiast wezwał całą wieś do naprawiania drogi. Stawili się jak jeden mąż i błyskawicznie naprawili swoją drogę.
Po dwóch godzinach oficer wracał jak obiecał.
Droga pięknie wyrównana, jak stół, ubity żwir. Zatrzymali się i oficer znowu wezwał sołtysa.
- widzi pan, da się zrobić. Ja już tędy nigdy więcej nie pojadę. Wy używacie jej codziennie. Dla samych siebie ją naprawiliście. Ale dlaczego musiałem was straszyć śmiercią, abyście wreszcie ją porządnie naprawili ?