Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

PAN NIKT

Rolex, 17.01.2012
R: Kim Pan jest?

X: Nikim, Iksem.

R: Nie można być w życiu nikim. Trzeba mieć imię, nazwisko.

X: A owszem, jakieś trzeba mieć, więc mam. Jan Kowalski.

R: Czym się pan zajmuje?

X: Biznesem.

R: Tradycyjnym? W jakiej branży?

X: W zarządzaniu zasobami ludzkimi.

R: W dużej firmie? Jak wielką ilością ludzi pan zarządza?

X: Milionami

R: W czyim imieniu?

X: Szefa

R: A gdzie jest szef?

X: W gabinecie.

R: A gabinet?

X: W budynku.

R: Budynek?

X: Przy placu.

R: Plac?

X: Słusznych rozmiarów.

R: Miasto?

X: Ładne.

R: No dobrze, skończmy.

X: Możemy kontynuować...

R: Czy czuje się pan Polakiem?

X: Jestem Jan Kowalski

R: Czy jest pan patriotą?

X: Jestem biznesmenem. Moje lojalności są jasno określone. Jeśli pyta pan o moją ocenę polskiego patriotyzmu, to jest skrajnie negatywna. Polski patriotyzm jest zabójczy dla biznesu. Mój Szef żąda efektów w postaci zysków. Ja muszę zarządzać tak, żeby biznes się kręcił. Polski patriotyzm polega na buncie i wyraża się w chęci niepłacenia, dlatego jest groźny. Umniejsza wpływy. Uczę mój zasób ludzki skupiania się na konsumpcji.

R: Bo wtedy się dorobią?

X: Garba, ale zanim się go dorobią, to muszą myśleć, że dorobią się nie tylko garba. A garbaty się nie buntuje, ale leczy garba.

R: Na czym pan zarabia?

X: A czym pan przyjechał na spotkanie i jaki dystans pan pokonał?

R: Samochodem; jakieś sto kilometrów.

X: Szef zarobił dwa złote, a ja parę groszy.

R: No nie jest to oszałamiająca suma.

X: Owszem, ale w tym samym czasie kolejne dziesięć milionów samochodów pokonało taki sam dystans; do tego proszę dodać transport towarowy; circa trzy miliony, niech będzie. A to tylko ułamek przychodu w czasie jednej godziny. Bo jak pan jechał to kilka innych milionów gotowało herbatę na gazie. Prawo wielkich liczb.

R: Jest pan ciałem obcym?

X: Zależy od punktu odniesienia. Czy pasterz kóz i kozłów jest ciałem obcym? A Czy właściciel stada stada kóz i kozłów jest ciałem obcym? Z punktu widzenia stada, w pewnym sensie tak. Z innego punktu widzenia nie. Są kozy i kozły w stanie dzikim, są udomowione. Nikt się kóz i kozłów nie pyta, czy chcą być udomawiane.

R: Nie buntują się...

X: To są tajniki hodowli. Zawsze trafią się osobniki o cechach przywódczych. Te się łamie, w skrajnych przypadkach eliminuje; im wcześniej, tym lepiej, mniej kłopotów.

R: W jakiej tradycji się pan wychował?

X: W takiej jak pan słyszy. Ojciec wracał do domu dumny jak przetrzepali jakiegoś gnojka, który roznosił ulotki; dziadek jak powiesił trzech. Ale dziadek się jeszcze bał i nienawidził, bo jego dwóch najbliższych kolegów rozwalili w lesie. Dla tych na pierwszej linii to był wóz albo przewóz, choć ze względu na dysproporcję sił i dobrą robotę zrobioną przez Hitlera, nie można było przegrać. My i ojciec żywiliśmy już tylko pogardę. Plebs. Zna pan historię?

R: Jasne. Nie jestem historykiem, ale...

X: My jesteśmy jak drużyna Ruryka. Inna rasa. Agresywna, okrutna. Kasta książąt. A wy jesteście nasz majątek. Zasób ludzki. Koziołki i kózki.

R: A pan kiedy zaczynał w tej rodzinnej firmie?

X: W szkole.

R: Co pan robił?

X: Jak to co? Organizowałem opozycję, demonstracje. Byłem antykomunistą.

R:?

X: Pan udaje, że się dziwi, żeby mnie podpuścić. Ja jestem legendą opozycji. Wspaniała przygoda nastolatka. Do tego bezkarna. Dziewczyny szalały.

R: To była dobra szkoła?

X: Najlepsza.

R: Stypendia?

X: Któż jak nie my? Ale to nie tak, że było za pochodzenie. Trzeba było się uczyć. Polacy pili i imprezowali, my mieliśmy wpojony obowiązek kształcenia.

R: Ma pan poglądy polityczne?

X: Liberalne.

R: W jakim sensie?

X: Konserwatywnym.

R:???

X: Pan się dziwi?

R: Chciałby pan w Polsce wolnego rynku?

X: Głupie pytanie. Wolny rynek może być MIĘDZY przedsiębiorstwami, ale nie wewnątrz przedsiębiorstwa. Pomiędzy dwiema hodowlami kozłów i kóz jest konkurencja, ale co miałby oznaczać wolny rynek WEWNĄTRZ ZASOBÓW, KTÓRYMI JA ZARZADZAM?

R: Rozumiem, że Polska to przedsiębiorstwo, ale co wytwarza?

X: Nie wytwarza, ma. Mówiłem: zasoby ludzkie. Ludzie pracują, coś wytwarzają. Trzeba im wskazywać cel, ciągle pobudzać do aktywności i wydajności.

R: OK, czyli to jest taki twór jaki krytykują wolnościowcy? Totalitarny za atrapą demokracji?

X: Nie, nie rozumie pan. Wolnościowcy nie krytykują hierarchii, podporządkowania, a nawet przymusu w MOIM, PRYWATNYM PRZEDSIĘBIORSTWIE, tak? Ten postulat dotyczy tego, co na zewnątrz.

R: A co z demokracją, rządem, parlamentem, prezydentem?

X: Administracja, nie uczył się pan?

R: Czyja?

X: Moja.

R: A demokracja?

X: No jest. Wszelkie modele ekonomiczne wskazują, że zasób ludzki jest o wiele bardziej wydajny, jeśli mu stworzyć warunki, w których myśli, że to on, w jakimś stopniu, kontroluje proces.

R: Czyli ma wybór?

X: Jasne, ja tylko określam tego wyboru kryteria. Jak pan ma na talerzu jabłko i gruszkę, to wybiera pan jedno albo drugie.

R: A jak bym chciał śliwkę?

X: Pierwsze słyszę. Jest taki owoc? Bajki (śmiech).

R: Czy zarządza pan zasobami przez antagonizowanie?

X: Można przez powszechną zgodę, ale to możliwe tylko przy dosyć dużym poziomie opresyjności. Wróćmy do naszego zakładu produkcyjnego. Właściciel jest postrzegany jako wróg, wyrzuca z pracy, nakłada kary, ma rozbudowaną i kosztowną administrację, system inwigilacji. Rosną koszty. Znajomy, który ma sieć prywatnych klinik mawia, że są kliniki szczęśliwych lekarzy albo kliniki szczęśliwego personelu pomocniczego. Jest sprzeczność. Jedni mają w prywatnej klinice płacone od uzyskanego za zabiegi przychodu, drudzy za godzinę pracy fizycznej. Jedni chcą pracować jak najwięcej i jak najszybciej, druga grupa jak najwolniej. Jak się dostrzega takie mechanizmy, to można nimi sterować. Ale to taki bardzo prymitywny przykład, choć zdaje się, że na czasie... (śmiech). Zasób ludzki nie powinien mieć świadomości i mocy na tyle, żeby mógł wyłonić własnych liderów. Najskuteczniejszą metodą zapobieżenia wyłanianiu się liderów jest pilnowanie, żeby nie pojawiły się autorytety. Trzeba je niszczyć. Lekarz – złodziej, nauczyciel – nierób, generał – pijany, aptekarz – oszust, ksiądz – pedofil, pisarz – dziwkarz, muzyk – narkoman, pilot - debil. Muszą być takie pary skojarzeń obejmujące całość inteligencji. W szczególnych przypadkach potrzebne jest podejście indywidualne i takaż akcja.

R: Partie polityczne?

X: Możliwie jak najszersze spektrum. Rządzi środek, ale zawsze trzeba mieć skrajności z obu stron na wypadek przesileń. Ja muszę mieć anty-klerykałów, ale nie mogę zapominać o ultrakatolickich konserwatystach. Oni muszą żyć w ciągłym sporze pomiędzy sobą, ale mówić jednym głosem tam, gdzie moja władza jest zagrożona. A jeśli środek się zużyje, to stado ma do wyboru – jak tam kózka lubi.

R: No dobrze, ale są zagrożenia?

X: Zawsze są. Biznes jest dla odważnych i mądrych ludzi. Zagrożenia trzeba likwidować.

R: Jak?

X: Proporcjonalnie do skali zagrożeń. Wie pan, pan może myśleć o mnie jako o wrogu, bo pan nie chcesz być kozłem, pan chcesz być suwerenem. Ale to trochę nie tak. Ja też jestem humanistą, choć gdybym nie był, to miałbym dziesięciu na cmoknięcie do pomocy. Wie pan, atakuje się przede wszystkim symbole. Kiedy dziadek zajmował Nowogródek w 1939, a zajmował jako IV kolumna wsparty regularną armią, więc też był „tutejszy”, to owszem były egzekucje, ale najbardziej się uspokoiło jak puścił w obieg pornograficzne opowieści o żonach oficerów, które się kurwiły z szewcami, psami i kotami, w czasie kiedy mężowie ginęli na ulicach, albo w okopach i bunkrach na froncie. Uderza się w podstawowe więzi, w zaufanie pomiędzy najbliższymi osobami. Potem były inne akcje, jak ta, kiedy w klasztorze znaleziono tysiące trumienek z noworodkami, w generalskiej kwaterze złoto i koniaki... Tak się tworzy zasób – niszcząc więzi i elity, niekoniecznie fizycznie.

R: Katyń?

X: Błąd polityczny, ale to moje zdanie. Miarą takich akcji jest ich skuteczność. A to był akt osobistej zemsty za 1920. To był pogrom, konieczność uznania wyższości cywilizacyjnej. Pokonała ich dziewiętnastowieczna armia w stanie organizacji, szewcy i uczniowie dowodzeni przez kaprali austriackiej armii i księży. To był koniec rewolucji i początek kłopotów. Zamknęli nas wszystkich w łagrze. Proszę pamiętać, że komunizm, rozumiany jako wehikuł poszerzający panowanie grupy miał sens, ale nie w zapyziałej Rosji. Komunizm potrzebował Niemiec, Austrii, Francji, Włoch...

R: To co trzeba było zrobić z jeńcami?

X: Wypuścić do tej Syrii, do końca życia i tak robiliby za szatniarzy w Londynie.

R: Ale to było potem.

X: Zgoda, kto mógł przewidzieć? To jest moje zdanie. Ale znam takich kolegów, którzy twierdzą, że Katyń był potrzebny właśnie w warstwie symbolicznej. Zamordowaliśmy wasze elity, ale wy nie mogliście o tym mówić, a pytani publicznie musieliście się zaprzeć. Wspólnota Judaszy i tchórzy.Ale jest i druga strona medalu. Tworzy się mit, siatki niejawnych znaczeń i chęć odwetu.

R: Piotr też się zaparł, a potem został skałą i męczennikiem.

X: Nie da się uniknąć problemów, to niemożliwe. Zawsze czujni! (śmiech).

R: Pan się czuje człowiekiem sowieckim?

X: Biznesmenem. Komunizm to utopia.

R: Jakie są zagrożenia?

X: Dwojakie. Nie jesteśmy jedynym przedsiębiorstwem, a jak wspomniałem jest wolny rynek. Chyba obserwujemy próbę wrogiego przejęcia. Odcinają nam dopływ gotówki.

R: Kto?

X: Konkurencja (śmiech).

R: A Polacy?

X: Mamy sytuację tlącego się buntu, ale panujemy nad większością zasobów. Problem pojawi się jesli nie będzie wypłaty, albo trzeba będzie ciąć socjale.

R: Wtedy bunt wybuchnie?

X: Tak to działa. Przy czym nie sądzę, żeby kozły i kozy były w stanie przejąć zarządzanie i utworzyć spółdzielnię.

R: czemu?

X: Czuje się kapitalistą, ale i konserwatystą. W zakładzie produkcyjnym raczej hierarchia niż republika. Czyli jestem monarchistą (śmiech). Spółdzielnie to taki pomysł z pogranicza; bywają nieefektywne.

R: Więc co z tą firmą?

X: Nie oddamy bez walki, w końcu nasze.

R: Smoleńsk?

X: Miasto w zachodniej Rosji.

R: 10 kwietnia?

X: Dziewięć dni po Prima Aprilis.

R: Katastrofa lotnicza?

X: Zdarzają się.

R: A ta konkretna? Przyczyny?

X: Te co zawsze: lekarz – złodziej, nauczyciel – nierób, generał – pijany, aptekarz – oszust, ksiądz – pedofil, pisarz – dziwkarz, muzyk – narkoman, pilot – debil.

R: Błąd?

X: Skoro nikt nie przeżył...

R: W sensie strategicznym...

X: Muszę kończyć.

R: Więc dziękuję za rozmowę.

X: Nie ma za co.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 5295
Domyślny avatar

peło i wesoło

17.01.2012 11:03

!!!
Domyślny avatar

robo

17.01.2012 11:33

wstrzasające - gratuluję talentu, nie zazdroszczę wizji... Oni naprawde są takimi zimnymi bydlakami...
Domyślny avatar

cogito

17.01.2012 12:31

Rolexie należny Ci się nagroda Pulitzera oraz habilitacja z filozofii, socjologi i badań nad bezkręgowcami.
Domyślny avatar

Gosia

17.01.2012 13:44

I jan Kowalski może skończyc z nożem w pleckach. Czegi jemu i jego bandzie życze.
Domyślny avatar

JARY

17.01.2012 15:03

kurde, jak Łysiak... Brawo!
Domyślny avatar

Gość

17.01.2012 16:35

Wiecie co gubi takich ludzi? PYCHA. Myślą, że są bogami, śmieszne pchełki. Wydaje im się, że mają wszystko, ale nie mają naszych dusz i nigdy nie posiądą. Tego jedynego nie potrafią, i aż tego. :) Bóg może zmieść go i jego zawszone bogactwo jednym tchnieniem ust. "Powiadam wam, już odebrał swoją nagrodę". Chwała Panu!
Domyślny avatar

gosc

17.01.2012 20:13

Jezu, na ten wpis odpowiedziało sześć osób. Tak to marnie wygląda?
Domyślny avatar

josef

17.01.2012 21:03

Dodane przez gosc w odpowiedzi na sześć osob

Nie dziw się. Ten poziom abstrakcji przekracza zdolność pojmowania przeciętnego, skutecznie wyhodowanego, członka stada. Niestety.
Domyślny avatar

josef

17.01.2012 21:26

chapeau bas. Pan pokazuje im las, a oni, niestety, widzą tylko wiele pojedyńczych drzew. Bo Bul, bo TuSSk, bo POmioty, bo złodzieje zabrali emerytury, bo mordercy, bo małe pensje ... Analiza i synteza pozostaną dla większości wieczną tajemnicą. I dlatego tak mało wpisów.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

17.01.2012 23:05

Mądre. Pracuję w Katedrze Zarządzania, teraz wiem, co robią w Katedrze Zarządzania Zasobami Ludzkimi i dlaczego niektórzy studenci przypominają mi coraz bardziej esesmanów.
Domyślny avatar

Łupaszka

17.01.2012 23:53

Ja tylko dodam, że w nieco szerszym ujęciu rynku konkurencja była niemal od zawsze. Już u zarania dziejów jeden z dyrektorów zbuntował się przeciwko Właścicielowi i postanowił otworzyć własną, konkurencyjną firmę za co on i paru popleczników zostali wylani na pysk z wieczystym zakazem zbliżania się do centrali firmy. Coś tam dłubią na boku, kradną kozy, podpatrują metody działania u Właśćiciela ale sami niczego nie wymyślają, co najwyżej kopiują ale zawsze im wychodzi karykatura - jakoś tak prawie po rusku. A łby maja tępe, przesiąknięte pychą i przez to wciąż im się wydaje, że konkurują z Właścicielem jak równy z równym, nie zdając sobie sprawy, że On już ustalił warunki dawno temu i nie podlegają one żadnym negocjacjom. My kozy i kozły powinniśmy się tylko orientować z którym pryncypałem trzymać. Ma nam w tym pomóc Instrukcja Obsługi wydana dawno temu w podstawowej, 10 rozdziałowej wersji, uzupełniana następnie o liczne przypisy tak, że od jakichś 2000 lat mamy grubą książkę ale za to prosto pokazującą jak to robić żeby nic nie popsuć i mieć stały dostęp do Właściciela - bo z dyrektorem patałachem trzymać nie warto choć on opowiada, że jast z niego równy gość a warunki u niego ciekawsze zaś praca lżejsza. Łże jak sprzedawca Amway'a czy innego Zeptera. Mało pocieszające (ale zawsze) jest to, że przywołany przez Pana Jan Kowalski stara się kumplować z dyrektorem a nie z Właścicielem przez co prędzej czy później dostanie dyscyplinarkę a cała zarobiona kasa pójdzie się (...). Historia pokazuje (ta z ostatnich dni i tygodni chyba także), że tacy Kowalscy nigdy nie uwzględniają w swoich kalkulacjach aktywnego nadzoru Właściciela i zawsze się na tym potykają a złoto zamienia im się, nie przymierzając, w GWno. Pozdrawiam Pana serdecznie i dzięki za ten wywiad.
Domyślny avatar

midnight express

18.01.2012 05:46

...i straszne...
Domyślny avatar

Szamanka

18.01.2012 08:28

Zwijamy sie? Jest w nas coraz mniej czlowieka? Rolexie! Obserwujesz nas z innej perspektywy?
Rolex
Nazwa bloga:
Rolex
Miasto:
UK

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 215
Liczba wyświetleń: 827,509
Liczba komentarzy: 1,383

Ostatnie wpisy blogera

  • Ryby gadają przez sen
  • Taczeryzm. Studium dogmatyczne
  • I gramy!

Moje ostatnie komentarze

  • Uwielbiam upalne lata ;) Let it burn! Serdeczne
  • Przyjmuję do wiadomości. Natomiast nie spotkałem się ze mafijną spółką, w której prezesem byłby gangster. Poza tym możliwości intelektualne... wiedza, doświadczenie... Pozdrawiam serdecznie
  • Jak to jak? Robią w pory :)))) Dzięki za obecność! Serdecznie pozdrawiam

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Organy Centralne i Naczelne
  • KASYNO
  • W OBRONIE WŁASNEJ I NASZYCH NAJBLIŻSZYCH

Ostatnio komentowane

  • Rolex, Uwielbiam upalne lata ;) Let it burn! Serdeczne
  • Paczula, "„Gdy buldogi walczą pod dywanem, to widzisz, że coś się rusza, ale kto kogo gryzie – nie wiesz. Co jakiś czas spod dywanu wypada trup” - mówił   Stefan Kisielewski Ciekawe, że właśnie teraz…
  • Rolex, Przyjmuję do wiadomości. Natomiast nie spotkałem się ze mafijną spółką, w której prezesem byłby gangster. Poza tym możliwości intelektualne... wiedza, doświadczenie... Pozdrawiam serdecznie

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności