Jak co tydzień brałem udział w takim on-line'owym przyjacielskim klubie dyskusyjnym specjalistów z różnych branż. Oczywiście zeszło na prezentację "Polskiego ładu" i tu przeżyłem ciężki szok poznawczy.
Otóż okazało się, że dla Polaka nawet dziś, nawet jeżeli jest na tym znienawidzonym przez rządzących podatku liniowym 19% i z tym podobno "zaniżanym" ZUSem, co to wraz ze zdrowotnym płaci się 1.500 PLN miesięcznie, dla dochodu do kwoty 186.000 PLN rocznie, czyli średnio 15.500 PLN miesięcznie (41.400 EUR rocznie i 3.450 EUR miesięcznie), niemieckie podatki za równopłatną pracę na normalnym etacie, są NIŻSZE (!!!).
Ale przecież inne formy opodatkowania są gorsze, więc dla tej samej kwoty porównajmy podatek liniowy 19% + ZUS, podatek na zasadach ogólnych (progresywny) + ZUS i obciążenia płacowe etatu w Polsce i w Niemczech oraz propozycję z "Polskiego ładu" z progresją, kwotą wolną oraz ZUS i 9% zdrowotnego (dla leniwych: tabela porównawcza):
Jak widać w tabeli, przy dochodzie do opodatkowania (dla przedsiębiorcy) lub kosztach pracodawcy (dla etatowca) wynoszących dokładnie 186.300 PLN rocznie (15.525 PLN miesięcznie), dostaje się przeciętnie miesięcznie "na rękę":
a) w Polsce na liniowym 19% - 11.360 PLN
b) w Polsce na zasadach ogólnych - 10.600 PLN
c) w Polsce na etacie - 8.600 PLN (!!!)
d) w Polsce w ramach "Polskiego ładu" na zasadach ogólnych - 10.500 PLN
e) w Niemczech na etacie - 11.360 PLN
Od razu podpowiem: po wprowadzeniu zasad "Polskiego ładu", porównanie sumy "na rękę" polskiego przedsiębiorcy o dochodach do opodatkowania wynoszących 675.000 PLN rocznie (150.000 EUR) z kwotą "na rękę" niemieckiego etatowca, kosztującego pracodawcę dokładnie tyle samo, czyli właśnie 150.000 EUR rocznie, w dalszym ciągu wypada zdecydowanie na korzyść Niemiec, konkretnie o 15 tys. PLN rocznie (czyli tyle, ile wynosi minimalna w Polsce):
a) polski przedsiębiorca "na rękę" - 415.000 PLN
b) niemiecki etatowiec "na rękę" - 430.000 PLN
No i niemiecka emerytura od takiej pensji, a nie polski ZUS od minimalnej.
Nic dziwnego że Musk buduje fabrykę w Niemczech (może zresztą i lepiej, jeżeli prawdziwe są skandaliczne informacje o traktowaniu Polaków na jej budowie).
Tylko tak dalej, panowie, tylko tak dalej...
Puknij się, albo lepiej podrap się : https://l.facebook.com/l…
Jedna z dziewczyn - Agata, pytana o pomoc jaką prostytutki otrzymały w czasie pandemii, odpowiedziała:
Szykując kolejne tarcze, rząd uwzględniał różne podstawy zatrudnienia, ale problemy osób pracujących seksualnie zostały zignorowane. Wszystkie ministerstwa, które teoretycznie mogłyby być – czy też powinny być – odpowiedzialne za wsparcie osób pracujących seksualnie, sugerowały, że sprawa nie leży w zakresie ich kompetencji. Zrobiły to, co zawsze, czyli „uniewidzialniły” i pominęły je.
Dlatego właśnie chcemy, żeby praca seksualna została wreszcie zdekryminalizowana. Chciałabym normalnie móc płacić podatki i składki, iść do lekarza albo móc marzyć o emeryturze
—dodała inna.
W Polsce państwo stawia osoby pracujące seksualnie w klinczu. Samo świadczenie usług seksualnych nie jest karane, ale przychody z pracy seksualnej nie podlegają opodatkowaniu. Niektórzy twierdzą, że to przywilej, ale dla pracownic seksualnych ma to fatalne konsekwencje. Nie można założyć własnej działalności gospodarczej, bo praca seksualna nie jest według prawa pracą. Osoby pracujące seksualnie nie mogą też podpisać umowy o pracę, pracując w klubie czy w agencji, bo prawo kryminalizuje wszystkie osoby, które organizują lub ułatwiają innym pracę seksualną. I w ten sposób państwo zmusza do pracy w szarej strefie, poza wszelką ochroną prawną
—powiedziała jedna z nich.
Inny fragment, na który zwrócili uwagę internauci, brzmiał tak:
To prawda, że bardzo wiele osób wykonuje pracę seksualną z racji przymusu ekonomicznego. Nie jest to jednak coś, co wyróżnia pracę seksualną spośród innych zawodów. Myślę, że śmiało możemy powiedzieć, że w kapitalizmie 99 proc. osób pracuje pod przymusem ekonomicznym - musimy pracować i zarabiać na życie.
https://wpolityce.pl/pol…
Gdyby porządny rachmistrz liczył Twoim sposobem, to by natychmiast wyleciał z roboty. Może ty się przyjaźnisz z posłem Jońskim i jego logika ma na Ciebie wpływ?
Lecz potrafię zrozumieć Twoje rozgoryczenie, jeśli zarabiałeś 100 tysięcy złotych miesięcznie. Na ZUS płaciłeś bodajże 375 zł ryczałtu, czyli tyle, co najniższa pensja, a teraz będziesz płacił 6 000 zł. To rzeczywiście boli. Całe 6% q...a.
Nie sześć tylko dziewięć. To o połowę wiecej. Dziewięć miesiecznie to ponad sto tysięcy rocznie. Za nic. Nic z tego nie dostanie, ani o minutę krótszej kolejki do lekarza (bo to składka zdrowotna, ogarniasz ten termin, chyba) a nawet większą opłatę u lekarza prywatnego, bo on też zapłaci większą składkę zdrowotną z gabinetu. A ten murarz, co do lekarza czasem chodzi przed piekarzem, też podniesie ceny żeby mu na wracza starczyło.
Panimajesz? Inflacja. To jest wasz socjalistyczny sposób rządzenia.
A ciebie dopiero kataster przekona. Spoko, do tego też dojdziemy, a suweren z bloków i komunałek będzie wniebowzięty. Ja też, żebyś nie myślał, że ci źle życzę.
I głupio się o nich martwisz. już oni dobrze wiedzą jak uciekać przed fiskusem.
Kurcze, miałem z tobą nie rozmawiać...
Morawiecki i Kościński to najulubieńsi Prezesa więc dla wybranych furtek nie brakuje a od oranych co do grosza. I budżet gotów.
A wiesz czemu rozmawiesz? Bo jestem dobrym rozmówcą. Dlatego.
Kursy deweloperów na giełdzie wzrosły, mieszkania już podrożaly. W dwa dni. Leży na ulicy kilkadziesiąt tysięcy, to trzeba podnieść, a najlepsze, że trafią do obcych banków ponieważ nie ma w Polsce obowiązku prowadzenia rachunku biznesowego w banku krajowym.
Reforma jak diabli.
Z danych z deklaracji PIT z 2017 r. wynika, że żeby należeć do 10 proc. najlepiej zarabiających w Polsce wystarczyło zarabiać więcej niż 6,5 tys. brutto. Dzisiaj – w 2021 r. – byłoby to już około 7-8 tys. zł.
Z danych Ministerstwa Finansów: najbogatsi Polacy, zarabiający ponad 100 tys. zł rocznie to 1,3 mln osób. Ich obciążenie podatkowo- składkowe wynosi między 36,2 proc. (100-200 tys. zł) a ok. 20 proc. (powyżej 1 mln zł). Tymczasem najbiedniejsi dokładają do budżetu państwa aż 48 proc. swoich dochodów poniżej 10 tys. zł.
Dlatego mówi się, że system podatkowy w Polsce jest niesprawiedliwy i to właśnie ci najmniej zarabiający są najbardziej przez niego poszkodowani. To osoby zarabiające minimalną krajową lub niewiele ponad. Klin podatkowy na niskie wynagrodzenia w Polsce jest, istotnie, jednym z najwyższych wśród państw OECD.
Klasa średnia, czyli kto?
https://wpolityce.pl/pol…
logicznego myślenia, w którym 32% podatku w Polsce to więcej niż 45% stawki podatkowej
w Niemczech? Po cóż tym razem buduje swą fabrykę przy Polskiej granicy, czyżby nie
wystarczali mu napływowi inżynierowie? Po awariach swych produktów będzie musiał korzystać
z Polskiej siły roboczej tyle, że zdecydowanie lepiej płacąc, bo żaden db. monter nie wyjedzie
za dzisiejsze stawki przeczytawszy informacje o traktowaniu Polaków na budowach. Ma to już
swe tło w obrotach marketów... Nie mówię tym samym, że sam trend jest be, wszak część
fachowców wróciła. Argumentacja notki ciągnięta, nie jam ją popełnił, więc zdziwiony kończę.
Nasza kwota wolna od podatku jest jedną z najwyższych w Europie.