Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Gdy nagle wszystko się zmieniło

jazgdyni, 18.04.2021





Moje pokolenie w młodości miało swoje zmory. Czyli coś, co nie pozwalało cieszyć się w pełni spokojem, pogodą ducha i być w pełni radosnym. Coś, co powodowało, że nagle odczuwaliśmy niezidentyfikowany niepokój. Jakiś ponury cień, czy szara mgła przysłaniała nasz dobrze znany wokól świat.
A w nocy dręczyły nas koszmary, z których budziliśmy się spoceni i walącym jak głupie sercem.




Moja szkoła podstawowa na rogu ulic – Wielkopolskiej i Wrocławskiej, była nowym, dużym budynkiem, pełna sali lekcyjnych, gabinetów tematycznych, z dużą salą gimnastyczną i szatnią. Nie był to dom, jak teraz, gdy szkoły zazwyczaj są parterowe, maksymalnie z jednym piętrem powyżej, tylko prawdziwie sporą, dwupiętrową budowlą, w kształcie litery U. W piwnicach mieściły się szatnie. Przed lekcjami trzeba tam było zostawiać płaszcze, kurtki, czapki i najważniejsze, buty. Wewnątrz szkoły chodziło się najczęściej w pepegach. Dziś nikomu ta nazwa nic nie mówi, ale tak właśnie powszechnie nazywano wszelkie tenisówki na białych, gumowych podeszwach, w czasach dzisiejszych potocznie określane jako adidasy. Oprócz tornistrów, a nie plecaków, bo te były wyłącznie do podróży i pieszych wędrówek, do szkoły nosiło się też spory woreczek, a w nim właśnie te pepegi, oraz najczęściej też drugie śniadanie.
Tak więc przed lekcjami przebieraliśmy się w swojej szatni, bo każda klasa miała oddzieloną żelazną siatką klatkę z wieszakami. Szatnia w piwnicach była ciemna i ponura. Jak to we wszystkich piwnicach. Lecz ta szkolna miała jeszcze coś specjalnego. Na końcu z jednej strony był mały korytarzyk, zamknięty potężnymi stalowymi drzwiami. Nigdy nie udało sie nam tam wejść, ani też nikt z dorosłych nie powiedział nam, co tam jest. Może były tam jakieś kotłownie, może magazyny, ale my szybko, po pobycie w szkole, wiedzieliśmy swoje – tak – tam były schrony. I to nie byle jakie. Te budzące prawdziwą grozę – schrony atomowe.
A na dodatek na dachu był umieszczony taki specjalny wyjec. Jak zawył, to było go słychać w całej dzielnicy. Nie oznaczał nic dobrego. Szybko dowiedzieliśmy się po co on jest i co to ponure wycie oznacza.
Były też w szkole przyjemniejsze dźwięki. Na każdym piętrze był całkiem duży, tak zwany dzwonek na lekcje. Nas, uczniów, interesowała wyłącznie jego druga funkcja – dzwonek końca lekcji. Gdy już po 45-ciu minutach mieliśmy dość.




To, co nad nami wszystkimi Polakami, a w szczególności nad naszym wzrastającym, powojennym pokoleniu wisiało, to wybuchająca bomba atomowa, a właściwie jej wybuch sekunda po sekundzie. I często sobie zadawane pytanie – czy jak ta fala do mnie dotrze, te milion stopni Celsjusza i ten podmuch, to czy coś poczuję? Jak skóra zwęgli się na proszek, albo wyparuje, to będzie bolało? Coś poczuję? Będę miał chwilę, by ogarnął mnie potworny strach? Przecież pokazują nam tę Hiroszimę i wiemy, że nigdzie się nie ukryjesz... nie uciekniesz... a pełzanie po ziemi, przykryty białym prześcieradłem do najbliższej jamy.. rowu... albo, no właśnie, schronu, to potężna ściema.


Więc, kto tylko trochę myślał i miał choć krztynę wyobraźni, musiał mieć senne koszmary. Najczęściej własnie takie – po wybuchu bomby atomowej, albo, co gorsza, wodorowej, świat wokół szaleje, płonie i się wali, a ty, czołgając sie pod tym białym prześcieradłem, starasz się uciec, choć jednocześnie szukasz swoich najbliższych.


Władze, nasze dzielne i dobroduszne władze komunistyczne, w radiu, kinach, a wkrótce i w telewizji, uspokajały wszystkich, że będzie dobrze i nie ma czego się bać, choć faktycznie ci podli i krwiożerczy imperialiści, którzy faktycznie nie tylko biją, ale i zabijają murzynów, co bez przerwy pokazują sceny o Ku Klux Klanie, noszą ciągle się z zamiarem, by parę takich atomówek zrzucić na nas, miłujące pokój narody.
Więc, na wszelki wypadek, musimy być gotowi. Po to te schrony i te wyjce na osiedlach. I plany ewakuacji. Kogo... Czego...




Dużo później, gdy już nasze szczęśliwe dzieciństwo minęło, dowiedzieliśmy się, jak cały czas byliśmy oszukiwani. To my – ci pokojowi - byliśmy gotowi zacząć wojnę. Układ Warszawski, miał zacząć pierwszy, co się nazywało uderzeniem wyprzedzającym. Potężne siły radzieckie, zgromadzone na terenie Niemieckiej Republiki Demokratycznej, o godzinie zero, miały ruszyć na zachód, a LWP – Ludowe Wojsko Polskie, miało rozkaz opanować całą Danię, by zabezpieczyć drogi wodne z Bałtyku na otwarte oceany.
Nikt jednak narodowi nie powiedział, że w ten sposób z Polski uczyniono strefę i to z całą sowiecką premedytacją, na którą spadną pierwsze, liczne bomby zachodnich imperialistów, zamieniając kraj w atomową pustynię. I to na setki lat...




Takie to było wychowywanie w pokoju, radości i szczęśliwości. Żyć, nie umierać.
Tylko bolszewików potrzebujesz do tego.
Teraz, od paru lat, podobny schemat, czyli życie w ciągłym zagrożeniu i strachem przed atakiem, neo-bolszewia dyktatora Putina urządza Ukrainie.




<<<<< >>>>>




Niecałe czterdzieści lat człowiek się męczył z nieustannym niepokojem, który jest immanentną metodą sprawowania władzy w ustrojach komunistycznych i innych totalitarnych.
Okrągły Stół miał wreszcie narodowi podarować wszystkim Polakom przynależny spokojny sen. Trochę na początku będzie bolało, ale wkrótce będzie dobrze.
Jak było, każdy ma swoje doświadczenia i ocenę.




<<<<< >>>>>




Może byli tacy, którzy coś tam wiedzieli, co się święci, lecz praktycznie cały świat nie wiedział, co przynosi rok 2020.
Na początku było zwykłe zaciekawienie, podszyte rozsądną ulgą. - O! Znowu jakaś mysia grypa. Jasne... Chiny. A co to jest i gdzie to jest, ten cały Wuhan? Słyszał ktoś? Pekin... Szanghaj... wiadomo. Hong Kong też już niby chiński. A Tajwan to wyspa. Wiem na pewno. Singapur?


Gdy wirus zapukał do bram Rzeczpospolitej, po niedługim wyczekiwaniu wybuchła standardowa panika. Ledwie rok minął, a już zapominamy. Inwazja i dantejskie sceny w Lidlach, czy Biedronkach. Młode pokolenie, właściwie to pokolenia – okrągłostołowcy, pokolenie X, Milleniarsi, no i te Julki, czy Wacki, choć przez chwilę zobaczyli peerelowską prozę i codzienność – puste półki. I te paniusie co się darły: - Policja! Dotyka kartofli gołą ręką! - Policja! Ściągnął maseczkę i chuchnął na mnie! Policja! Policja!
Ciekawostką było, że te Lidle i Biedronki, oraz pozostałe sklepy osiedlowe oblężone, a potem ogołocone z podstawowych towarów, jak mąka, cukier, ryż, konserwy w puszkach, zostały przez tych, co podjeżdżali merolami, a jakże, serii G, beemkami, a w najgorszym wypadku Jeepami (głównie te paniusie). Mieli kasę, a w domu duże pokoje, to kontener towaru mogli wykupić. Oczywiście gorzałę i piwo też. Natomiast winami wzgardzili, a o sushi zapomnieli.
A emeryci, jak zwykle skromnie, z siateczką... chlebek, jajeczka, kurze udka, albo kości na zupę; ziemniaczków parę, cebulka, maggi do smaku i już.


Wtedy też, jak to zazwyczaj w sytuacjach dramatycznych, przez jedną noc zamieniliśmy się w krainę ekspertów.
Maseczki dobre – maseczki złe. Koperty i pocztowe przesyłki są zabójcze. Wirus albo ma skrzydełka, albo jest lżejszy od powietrza, więc sobie fruwa, gdzie chce. Koronawirus to takie mordercze zwierzę, które cały czas poluje, a jego jedyny cel, to zabić jak najwięcej. Ludzi też oczywiście. Ale, ale... mówią, że on nie jest żywy; więc żywy, czy martwy. A jak martwy, to jak się wkrada do komórki i wypija soki, by się zapłodnić i urodzić miliony małych wirusiątek. A po prawdzie to sztuczny mutant. Wychodowany w tajnych laboratoriach w Arizonie, czy Kanadzie, następnie wykradziony przez skośnookich, by stworzyć broń masowej zagłady i pozbyć się wszystkich białych i czarnych. Lecz jak zwykle, bo to łajzy i niechluje, nie upilnowali wirusa, a ten myk, uciekł, schował się w króliku, Chińczyk z rodziną i przyjaciółmi go zjadł, a potem to już reakcja łańcuchowa i mamy, to co mamy.




Pierwsza fala, druga fala, trzecia fala... to się już nigdy nie skończy. Czterej jeźdźcy Apokalipsy przybyli.


Człowiek po części jest rozumną istotą autodestrukcyjną. Raz – zasmakował w zbrojnych konfliktach, które szybko rozwinęły się w pełnokrwiste wojny. Ofiary tych najnowszych liczymy w milionach. I już nie tylko poległych żołnierzy, lecz również ludność cywilną. A patrząc na współczesnych terrorystów, to właściwie tylko ludność cywilną.
Z drugiej strony, gdzieżby tylko spojrzeć na jakiś kawałek świata, to nie ma takiej grupy, takiego społeczeństwa, które by się praktycznie od tysiąclecia nie truło czymś specjalnym i oryginalnym dla swego obszaru. Jak podaje Biblia, to Noe już tęgo popijał na Arce. A Aztekowie tysiąc lat temu nie truli się peyotem? A ich dalecy kuzyni Inkowie liśćmi koka? Półwysep Arabski – to khat, o pieknej polskiej nazwie Czuwaliczka jadalna. Chiny i Indochiny to opium. A jeszcze od Nowej Gwinei po Indie i Pakistan betel.
Wniosek – nie ma miejsca na świecie, gdzie ludzie świadomie i masowo się nie trują.


Okazuje się jednak, że powszechne samobiczowanie się, czy autodestrukcja, to za mało dla w pełni bogatego, emocjonalnego życia. Tym najważniejszym, widocznie niezbędnym do życia elementem zdrowia psychicznego jest strach. Autentycznie wprost kochamy się bać. Po wyjściu z kina z horroru, gdzie piłą mechaniczną rżnięto żywego wrzeszczącego człowieka, krew lała się strumieniami i... oszczędzę reszty, elegancka pani odpowiada:- Rzeczywiście, był pewien dreszczyk emocji...
Przyznam się, że te horrory, to takie fajne, małe oszustewko – pobać się trochę, z pełną świadomością, że to tylko moment, a dokładnie taki teatr. I zawsze mogę to wyłączyć.
Ale ten strach istniał od samego początku, jak tylko zostaliśmy sapiens. Oczywiście na początku naszej rozumnej drogi miało to głęboki sens. Nie byliśmy potężni i silni. Nie mieliśmy ust pełnych ostrych kłów i dłoni zakończonych zabójczymi szponami. Jedyną naszą siła były zaledwie spryt i właśnie strach. To on nas, właściwie nasz organizm, mobilizuje do walki, albo ucieczki. Wiec tak – również od strachu zależało nasze przeżycie.
Gdy później już się ucywilizowaliśmy, utworzyliśmy pewne małe, lub większe społeczeństwa, a nieszczęścia i katastrofy nadal nas spotykały, to swój strach ulokowaliśmy w przeróżnych bóstwach. A u wspominanych Azteków, choć poprawnie u Meksykanów, ich krwiożerczy bożek Quetzalcoatl ( także bożek Tolteków, Chichimeków, Tepaneków, mieszkańców Teotihuacánu, Tollanu, Zapoteków, Mixteków, a także dalekich Majów), życzył sobie rokrocznie ofiarę, z żywcem wyrwanego serca młodzieńca.
Albo ta hinduistyczna bogini Kali - "...ciemnoskóra i wychudzona, z długimi zębami. Odziana w tygrysią skórę i naszyjnik z czaszek; pojawia się najczęściej na polach bitewnych lub na miejscach kremacji. Czasami przedstawiana z wężami wplecionymi we włosy. Często pojawia się z wystającym zwykle nieprzeciętnie długim językiem [...], głową demona w ręce oraz pasem z uciętych rąk. Kali bywa przedstawiana z kilkoma parami rąk."
Naprawdę było się czego bać. A zapatrzenie się w te straszliwe i okrutne bóstwo, stworzyło Thugów – religijne bractwo – gdzie ich nazwa powstała z połączenia słów złodziej i łajdak. Zajmowali się oni rytualnym mordowaniem podróżnych i okradaniem zabitych. Co ciekawe, działali aż do XIX wieku. Oto do czego strach może doprowadzić.


Gdy strach odczuwa się stosunkowo krótko, to raczej nic złego się nie dzieje. Natomiast życie w strachu przez okres dłuższy, u wielu osób wywołuje przeróżne zaburzenia nerwicowe. Tu krótkie wyjaśnienie – strach jest reakcją na bieżące wydarzenia, a lęk, to zmartwienie o wydarzenia przyszłe (żebyście wiedzieli, jak psychiatra się was zapyta, ha, ha). Wszystkie te zaburzenia lękowe, a jest ich sporo, mają tendencję do utrwalania się i na prawdę można sobie spieprzyć życie.


Atak wirusa z Chin, dzisiaj jego zmutowanej kolejnej generacji, trwa ponad rok. Nikt więc się nie powinien dziwić, że jest strach w stosunku do tego co się dzieje i lęk, co jeszcze może się wydarzyć i jaka będzie nasza przyszłość.
Jak można to nawet zauważyć na portalach społecznościowych, po tak długim czasie u niektórych już wystąpiło najgorsze z tych zaburzeń – lęk paniczny. Wówczas już wtedy trudno zapanować nad swoimi działaniami i zbornym myśleniem.




Opisany na początku lęk i niepokój, jakimi karmili nas świadomie bolszewicy u władzy przez długie lata, nie miał tak wielkiej intensywności, jak zaraza COVID19 zaledwie przez rok. Może też społeczeństwa po okresie trzech czwartych stulecia bez wielkich konfliktów i katastrof i folgowaniu hedonizmowi zgubiło dzielność i odporność na zagrożenia. Obserwując światowe statystyki depresji, czy zwiększającą się liczbę samobójstw, można wywnioskować, że zdrowie psychiczne ludzi jest nadwątlone.


Czy tych chorych nieszczęśników, ofiary silnego stresu przez ponad rok, gdy już pandemia zniknie, trzeba będzie leczyć na PTSD? Po polsku jest to zespół stresu pourazowego. A PT w nazwie oznacza post traumatyczny. A trauma jest wówczas, gdy stres jest już nie do zniesienia, a cierpiący właśnie przekroczył swoją barierę radzenia sobie i adaptacji.
A tak się żyć nie da.


.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 12126
Imć Waszeć

Dark Regis

18.04.2021 22:10

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Dopiero od pewnego momentu -

Jeszcze w końcówce lat 80-tych gdy chodziliśmy na festiwal filmów jazzowych i koncerty w klubach, to czuło się na mieście taką dziwną atmosferę jak na zlocie wywrotowców i zaplutych karłów reakcji ;)
jazgdyni

jazgdyni

19.04.2021 04:56

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Jeszcze w końcówce lat 80

Na Wybrzeżu było nieco inaczej. Nową muzykę mieliśmy praktycznie po tygodniu, jak coś ukazało się na rynku. Kapitanowie przywozili. Najlepsi byli Ruszczyński i Orzegowski (wtedy jeszcze bez Ożóg). Rodzice mieli sporą kolekcję singli, zgodnie ze swoim upodobaniem. Głównie Ella i Luis. No i co się dało Ellingtona. Nowe trendy specjalnie ich nie zachwycały.
Ale to np. było domowym przebojem:
https://youtu.be/E1_vsu2DyLs
A to mieliśmy tydzień po ukazaniu się: Miałem 12 lat i oszalałem.
https://youtu.be/Q8Tiz6INF7I
Ale Theloniousa też się chętnie słuchało.
https://youtu.be/Q8Tiz6INF7I
Marek1taki

Anonymous

19.04.2021 09:46

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Na Wybrzeżu było nieco

Hit the road Jack? Znam z Przypominamy radzimy - mój ulubiony program rolniczy ;-)
Imć Waszeć

Dark Regis

19.04.2021 15:16

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Na Wybrzeżu było nieco

"Hit the Road Jack" to absolutna klasyka, ale ja mam tutaj nową wersję. Taki rytmicznie ruszający się dobrze ubrany facet świetnie uzupełnia klimacik utworu ;): https://www.youtube.com/… Te dziwne przerwy w rytmie, to nie błędy, tylko tzw. "glitche" (muzyka współczesna): https://en.wikipedia.org… A tu mam uwspółcześnioną wersję przeboju "Sing sing sing": https://www.youtube.com/… Warto to porównać ze słynnym "Footloose", bo widać tu wyraźnie inspirację, a to przecież jest rock: https://www.youtube.com/… Tak przy okazji tych migawek z różnych filmów taneczno-muzycznych przypomniał mi się taki oto kawałek: Flashdance: "What a Feeling" - Irene Cara: https://www.youtube.com/… i jeden z najdziwniejszych utworów tamtych czasów co idealnie podkreśla to video (zdecydowanie wtedy niezrozumiany): https://www.youtube.com/… Na koniec przykład jak z byle czego robi się dziś przeboje na przykładzie Jacksons Five: https://www.youtube.com/… Film to "Obrońcy Galaktyki" w uniwersum Marvela. "I am Groot" :))))
jazgdyni

jazgdyni

20.04.2021 00:56

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na "Hit the Road Jack" to

@Imć Waszeć
Chyba nie mogę zrozumieć, o co z tym maniakiem może chodzić. Mnie się ten utwór niczym nie wyróżnia.
Ps. Piszę to w przerwach między kolejnymi odcinkami Fargo, sezon III. To obowiązkowo powinni oglądać wszyscy, co jeszcze nie pojmują o co chodzi i jak to się kręci. I dlaczego Amerykanie są durni i powalone Ruski zjedzą ich łyżeczką.
Imć Waszeć

Dark Regis

20.04.2021 14:44

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Imć Waszeć

@jazgdyni Przede wszystkim jest to utwór napisany na początku lat 80-tych. W tym czasie w całej Polsce tańczono w domach "Kaczuszki" przy kasecie z Kasprzaka. Innym charakterystycznym przebojem tych czasów było np. "Ramaya" Africa Simone'a (co prawda z 77 ale mieliśmy poślizg), była Abba, Boney M i takie tam piosenki krajowe. Jest różnica, prawda? Dalej warto zwrócić uwagę na fakt, że od tego momentu nastąpił dziwny wysyp filmów z muzyką i tańcami. Zaczęło się od "Grease" z młodym Johnem Travoltą (78). Zapomniałbym o tym, że w tym czasie też każdy na swoim kaseciaku lub szpulowcu chciał koniecznie mieć Oxygene Jarre'a (77). W tym czasie startowali Clapton, Bowie i Ray Vaughan i byli jeszcze tylko takim lokalnym boysbandem. Wszystko ważne we współczesnej muzyce do tańca wtedy w zasadzie dopiero się zaczynało. Techno, nieco później house, w Polsce radia muzyczne na okrągło donosiły, że w garażu pod Pcimiem jacyś chłopcy zawiązali grupę punk rockową i rozpoczynali "łojenie". Wreszcie był wielki rock - hard rock i na jego kanwie rodził się polski metal. Wszystko u nas było inne i dziwne, bo i PRL był takim dziwadłem. Na tym historycznym tle utwór "Maniac" rzeczywiście przekraczał horyzonty, zwłaszcza wyznaczane przez Kaczuszki, był kompletnie inny i zapowiadał prawdziwą rewolucję. Powoli przestawała się liczyć klasyczna harmonia i piosenki do nucenia, a zaczęły pojawiać się trudne do zanucenia przy goleniu frazy muzyczne oparte na egzotycznych modach i gamach nie z tej epoki. Ten moment zapamiętamy dzięki Liście Przebojów Trójki oraz prezentacjom najciekawszych płyt przez Tomasza Beksińskiego. Przykład (jak to zanucić?): 1. Mr. Mister - "Broken Wings": https://www.youtube.com/… 2. The Cars - "Drive": https://www.youtube.com/… 3. Bon Jovi - "Livin' On A Prayer": https://www.youtube.com/… 4. Cutting Crew - "Died In Your Arms": https://www.youtube.com/… 5. Simple Minds - "Don't You": https://www.youtube.com/… Ten ostatni utwór usłyszałem kiedyś w takiej zabawnej gierce, będącej satyrą na GTA pt. "Saints Row 2" w takim klimacie, że mało nie spadłem z krzesła. Nic specjalnego, główny bohater po wyjściu z więzienia jedzie właśnie z kumplem na miast odświerzać stare "znajomości", czyli odbijać dzielnicę, tylko że ta muzyka sącząca się z radia samochodu spowodowała powrót wszystkich wspomnień z lat 80. Tak po prostu nie chciało się z niego w ogóle wysiadać. Ta muzyka do dziś jest aktualna dzięki temu, że była taka właśnie niestandardowa, ponadczasowa. Widać to po statystykach wyświetleń na YT. A teraz balecik ;) https://www.youtube.com/…
jazgdyni

jazgdyni

20.04.2021 19:10

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na @jazgdyni

@Imć Waszeć
My tu w Orłowie byliśmy nietypowi. Gdy wszyscy szaleli z Beatlesami, mnie fascynowali Troggsi
https://youtu.be/4qHX493bB3U
Nie przepadaliśmy za Stonsami, woleliśmy Kingsów, i kochaliśmy Eica Burdona i Animalsów (trzy koncerty zaliczone). Tutaj z Kaliforni z War.
https://youtu.be/3i0DMbCKnAg
Potem była Ummagumma i tamtejsza stereofonia nagrania.
Cóż jeszcze. Nadszedł Velevet Underground z cała plejadą artystów, a dla mnie to (także z powodów osobistych) jest symbolem.
https://youtu.be/oG6fayQBm9w
I tak to szło...
Po Matrixsie Juno Reactor (wiem, że to akurat nie oni).
https://youtu.be/_TR9yfC0kzM
A dodatkowo nurtowała mnie reakcja środowiska na takich, jak by nie było dobrych do tańca i różańca speców od techniki.
https://youtu.be/ZbUENJ5FjBk (kurcze... akurat spędzałem słodkie chwile na Jamajce).
Oraz
https://youtu.be/AbCEF4sYSiY Przecież wszyscy to dzisiaj robią, a tych środowisko wykończyło.
I yello tylko dla zatwardziałych i Falco.
A zaczynało sięe od takich łatwych piosneczek
https://youtu.be/5lJJz4qT1RQ
Imć Waszeć

Dark Regis

20.04.2021 20:02

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Imć Waszeć

Rzeczywiście po pierwszych dwóch kawałkach od razu przypomniał mi się Lou Reed oraz to :) Boogie Woogie "Country Girl": https://www.youtube.com/… Początkowo od zwykłego bluessa preferowałem rhythm&bluesa. Kawałem z Matrixa to utwór "Slap It" grupy Fluke. Niezły kawałek. A Frankie Goes To Hollywood, to absolutna klasyka także u gejów, jak na filmie :) https://www.youtube.com/… Zresztą w latach 80-tych wielu z tych młodzieniaszków robiących muzykę dawało wyraz swojemu uwielbieniu dla LGBT w postaci kolczyków, dziwacznych ciuchów, makijażu, farbowanych włosów. To właśnie wtedy się to g.,. zaczęło. Przypomnę tylko sławny utwór Bronski Beat. A wracając do kawałków z lat 80-tych to myślę, że stąd wzięła się moja fascynacja deep house, bo jest w nim wszystko: https://www.youtube.com/… U mnie kot to lubi słuchać, gdy ściszona muzyka sączy się z głośników, a on siedzi wtedy na kolumnie z zamkniętymi oczami :D.
Marek1taki

Anonymous

20.04.2021 21:16

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Rzeczywiście po pierwszych

Fajne to wszystko i chciałem się zrewanżować Jeziorem Łabędzim w stylu Break Dance ale jeszcze nie nakręcili.
Imć Waszeć

Dark Regis

21.04.2021 00:09

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Fajne to wszystko i chciałem

Panie Marku, musi Pan szukać pod hasłem "dubstep dance" :))) To jest takie trochę zrobotyzowane "Jezioro Łabędzie": https://www.youtube.com/… Znalazłem też "Kaczuszki" z lat 80-tych: https://www.youtube.com/… :DDD Cobranoc o/: https://www.youtube.com/…
Marek1taki

Anonymous

21.04.2021 07:42

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Panie Marku, musi Pan szukać

Na dzień dobry proponuję wersję na wiolonczele: https://www.youtube.com/…
Tu klasyczni szatanizują, a odwrotnie jest trudniej ale wykonawcy break dance mają technikę i na pewno daliby rady wykonać jezioro łabędzie. Postawione na głowie rzecz jasna. Potrafią robić piruety na rękach jak karaluszki to łabędzie do Czajkowskiego też by zatańczyli chociaż, przyznam, nie mam w oczach tej choreografii.
jazgdyni

jazgdyni

20.04.2021 21:24

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Rzeczywiście po pierwszych

Niezły ten Gregory. Ale taki house jest dla mnie dobry do jazdy autem przez dobry krajobraz.
A wyciszam się przy takim https://youtu.be/FTvZ8a2gHFc
A generalnie od dłuższego czasu to oni są mistrzami.
https://youtu.be/hbe3CQamF8k
A i tak będę powracał do
https://youtu.be/-hwiCkU73NA
https://youtu.be/LwLABSm0yYc
i
szczególnie w wykonaniu Sissel 
https://youtu.be/iqV84d-ecAE
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

18.04.2021 20:43

Koronawirus to takie mordercze zwierzę, które cały czas poluje, a jego jedyny cel, to zarobić jak najwięcej ☺☻
jazgdyni

jazgdyni

18.04.2021 21:14

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Koronawirus to takie

Celna uwaga.
J z L

JzL

18.04.2021 21:06

"Prezydent zginął w Smoleńsku, ale polowano na niego też w kraju".
Dziś o 21.15 w TVP 1 "Stan zagrożenia", rewelacyjny film Ewy Stankiewicz
J z L

JzL

18.04.2021 21:33

Boicie się śmierci?
jazgdyni

jazgdyni

19.04.2021 04:58

Dodane przez J z L w odpowiedzi na Boicie się śmierci?

Wszyscy się boją. To kara boska za nieposłuszeństwo w raju.
J z L

JzL

18.04.2021 22:49

Film  E.Stankiewicz o Smoleńsku i to co powiedziała  Natalya Lebedeva:
„Proszę pana, żeby zrozumieć nasz kraj, to co się u nas działo, dzieje i pewnie nie zmieni musi pan na nasz naród patrzeć przez pryzmat słowiańskiej duszy, a na władzę z perspektywy zbrodni”
wystarczy.
jazgdyni

jazgdyni

19.04.2021 07:23

Dodane przez J z L w odpowiedzi na Film  E.Stankiewicz o

@JzL
Film mi uciekł. Muszę go w sieci odszukać. Albo na VOD.
J z L

JzL

19.04.2021 07:55

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @JzL

Ponoć nie jest dostępny w sieci.
Widok Ewy Kopacz w rosyjskim prosektorium z kawą i uśmiechem na twarzy pokazuje stosunek ówczesnego rządu do Polaków.Zero moralności, zasad, zdziczenie obyczajów...
Ja wyrażam swój głęboki podziw i uznanie za film. Podziw za niezwykle drobiazgową pracę naukowców i specjalistów. Uznanie dla Ewy Stankiewicz za odwagę i niezłomność. Napisałbym o tym notkę (i nie tylko o tym) ale nie mam uprawnień blogera. Może administracja da mi taka szansę
jazgdyni

jazgdyni

19.04.2021 08:39

Dodane przez J z L w odpowiedzi na Ponoć nie jest dostępny w

Też uważam, że twój głos tutaj bardzo by się przydał. Lecz pewnym problem jest byś zaprezentował trochę swoich materiałów. A wiesz, że twój oprawca tutaj bacznie patrzy co robisz.
A film będzie dzisiaj w nocy powtórzony na TVP Polonia, to sobie nagram.
J z L

JzL

19.04.2021 14:45

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Też uważam, że twój głos

Od wczoraj trwa "wielka chwila polskiego dziennikarstwa". Ewa Stankiewicz swoim filmem Stan Zagrozenia uciszyła wszystkie łże-media i pracujących tam "dziennikarzy".
Centrystka

Centrystka

19.04.2021 22:33

Dodane przez J z L w odpowiedzi na Od wczoraj trwa "wielka

Ten film to taka rewelacja jak z koziej dupy trąba.Ale dla wyznawców smoleńskiej religii stanowi zapewne Biblię, gdyż zawiera same prawdy objawione.
jazgdyni

jazgdyni

20.04.2021 18:37

Dodane przez Centrystka w odpowiedzi na Ten film to taka rewelacja

Hallo! Pani Centrystka! Jest pani tutaj? Czy pani to trąba, czy kozia dupa, bo nie zrozumiałem.
Pers

Pers

19.04.2021 09:33

Dodane przez J z L w odpowiedzi na Ponoć nie jest dostępny w

husky ex 32
"Napisałbym o tym notkę"
Hahahahahahaha :)))))))
Ty byś coś "napisał"?
Ty tylko kopiuj/wklej potrafisz.
Przypomnij sobie ile razy zostałeś złapany na tekstach gdzie "zapomniałeś" podać źródło?
Mam przypomnieć?

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
jazgdyni
Nazwa bloga:
Żadnej bieżączki i propagandy
Zawód:
inżynier elektronik, oficer ETO (statki offshore), obecnie zasłużenie odpoczywa
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 130
Liczba wyświetleń: 8,832,870
Liczba komentarzy: 31,995

Ostatnie wpisy blogera

  • PO/KO do góry a PiS dołuje. Dlaczego?
  • Spanikowany Bilderberg wściekle atakuje
  • PAŃSTWO NALEŻY DO NAS

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Koncentrując się na antypolskich działaniach tych międzynarodowych cwaniaków z realizacją przez część władzy kraju można sobie wyobrazić w zakresie teorii spiskowych inny, bardzo prawdopodobny…
  • @@@Wyjątek: - cwaniacy z Berlina i opanowanej przez nich Brukseli, to dzisiaj wyjątkowi durnie.Wystarczy sobie przypomnieć zaproszenie emigrantów do siebie, bo tak socjalem rozleniwili swoich Niemców…
  • @Imć WaszećMam glupie pytanie, do dzisiaj zafascynowany linijkami zer i jedynek w chaoyucznej kolejności. Tak więć: - czy wy, matematyce, pracujecie głównie w systemie binarnym, czy również w…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • PROWOKATOR
  • Czego my nie wiemy, choć powinniśmy wiedzieć.
  • Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Ostatnio komentowane

  • spike, Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o Sumerów, odkryto że posługiwali się systemem liczenia trzydziestodwójkowym (32), co było zaskoczeniem.
  • Lech Makowiecki, [email protected] właśnie miało być. Dziękuję, już poprawiłem...Ostatni nabój (raper Basti & Lech Makowiecki)https://www.youtube.com/watch?v=qBI0g5ZR1uc
  • Zofia, Nastał już czas wskrzesić zapomnianą organizację późnych lat siedemdziesiątych XX wieku o nazwie TOTO. Kto walczył z komuną ten ten skrót rozszyfruje. Oni znowu łby podnoszą i protestują.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności