Andrzej Owsiński
Koniec “Wielkiej Ameryki”
Trump przegrał wybory na własne życzenie, to już drugi taki wypadek republikanina w walce z demokratą. W 1992 roku Bush senior po bardzo przyzwoitej kadencji, stanowiącej kontynuację polityki reaganowskiej, przegrał wybory z nikim, czyli Clintonem, lichym gubernatorem Kansas i popychlem swojej żony, którą zresztą zdradzał z byle kim, grając głównie rolę bawidamka i podgrywając na saksofonie. Swoją prezydenturą (dwukadencyjną?!) zapoczątkował 24–letni okres upadku roli Stanów Zjednoczonych w światowej polityce.
Rezygnacja z Europy, przegrana na Bliskim Wschodzie, dopuszczenie do chińskiego panowania na światowym rynku, doprowadzenie do pięciokrotnego zwiększenia długu publicznego (z niecałych 4 bilionów dolarów w 1992 roku do blisko 20 bilionów w 2016) i deficytu w obrotach międzynarodowych z 50 mld dolarów rocznie do ponad 850 mld itd. Jest w tym okresie również “zasługa” ośmioletnich rządów Busha juniora nie odbiegająca jednak od demokratycznej linii degradacji Stanów.
A wszystko zaczęło się od epoki największych sukcesów USA w ich niezbyt długiej historii. Obejmują one udział w I wojnie światowej jako decydującego o zwycięstwie mocarstwa, ratującego Europę przed głodem, epidemią i innymi nieszczęściami, będącymi rezultatem rzezi i pożogi tej wojny.
W jeszcze większym stopniu udział w II wojnie światowej po której stały się niekwestionowanym światowym liderem.
Wilson, ulegając Loyd George’owi, dopuścił w Wersalu do możliwości odrodzenia niemieckiej potęgi i agresji, a także umożliwił przetrwanie bolszewikom.
Rola Roosevelta jako najlepszego stalinowskiego agenta nie wymaga komentarzy. Ale przecież już po wszystkich tych doświadczeniach Carter też pojechał do Helsinek bić pokłony Breżniewowi. Jedynym demokratą który sprzeciwił się Sowietom, był Kennedy, jednakże aferę z Kubą sam sprowokował ugodową postawą wobec Chruszczowa, który zwiedziony tym nastawieniem zlekceważył amerykańskiego prezydenta traktując go jak naiwniaka. Tego już Kennedy znieść nie mógł i musiał zareagować. Był to jedyny przypadek kiedy reprezentujący demokratów prezydent wykazał się zdecydowanym stanowiskiem wobec sowieckich zapędów.
Trump zabrał się do odrabiania strat na wszystkich frontach popełniając przy tym wiele niezręczności, omyłek i zwykłych nietaktów, zrażając do siebie nawet tych którzy są po tej samej stronie barykady w walce z międzynarodowym przeciwnikiem polityki przywracania Ameryce wielkości.
Po jego przegranej pojawiło się mnóstwo krytycznych ocen jego prezydentury odnoszących się nawet do drobnych fragmentów, krótkiej zresztą, historii działalności politycznej 45 prezydenta amerykańskiego. Moim zdaniem Trump nie mógł tej walki wygrać prowadził ją bowiem na warunkach podyktowanych przez przeciwnika. Trzeba przyznać że jego wygrana w wyborach w 2016 roku była całkowitym zaskoczeniem dla układu panującego w Stanach od dwudziestu paru lat.
Szybko jednak pozbierano się i rozpoczęto nieustającą kampanię personalną przeciwko Trumpowi, który ze szkodą dla siebie podjął tę walkę na poziomie narzuconym przez przeciwnika, wzajemnych osobistych utarczek.
Mając przeciwko sobie media z potężnym zapleczem finansowym i organizacyjnym nie miał szans na wygraną. Wszelkie, poczynione z drobiazgową dokładnością analizy przebiegu całej kadencji nie mają większego sensu w świetle wydanego wyroku z codzienną nieustającą napaścią personalną. Działania merytoryczne dla dobra Stanów, a nawet całej ludzkości utonęły w medialnej powodzi ataku na Trumpa. Mamy tego dowód na własnym podwórku na którym medialnie ważniejsze są zagrywki personalne niż troska o dobro narodu i państwa. Jest to szatańska metoda gubienia ludzi w nikczemnych podłościach.
Trumpowi i niestety nie tylko jemu zabrakło sztandarowej idei, dla której prowadziłby walkę ponad ściekiem głównego nurtu publicznej przepychanki o wladzę, który opanował współczesne życie polityczne. Dostrzegał niekorzystne dla Stanów Zjednocznonych układy i starał się je zmienić. Zaliczał do nich umowy handlowe z Chinami i innymi partnerami, paryską konwencję klimatyczną, politykę imigracyjną, obronną, a także utratę wpływów amerykańskich w różnych częściach świata z Europą na czele. To ostatnie wzbudziło nadzieję w Polsce na uniezależnienie się od hegemonii sąsiadów, a szczególnie stanowisko w sprawie wzmocnienia amerykańskiej obecności militarnej, niekorzystnego dla polski układu klimatycznego, a przede wszystkim negatywnego stosunku do Nord Stream 2 z wprowadzonymi konkretnymi sankcjami.
W zestawieniu z poprzednimi rządami amerykańskimi była to duża zmiana na korzyść Polski. Niosła jednak za sobą wyraźne pogorszenie pozycji Polski w UE i stosunków z oboma sąsiadami, tworzącymi na miejsce dawnych wpływów amerykańskich decydujący w Europie układ niemiecko rosyjski.
Prezydentura Trumpa to był typowy “one man show”, nie stworzył, ani nawet nie usiłował tworzyć swojego własnego ugrupowania politycznego, niezależnego od pełnej zastrzeżeń elity republikańskiej. Miał za sobą cały stan średni, niezadowolony z postępującego rozkładu amerykańskich stosunków społecznych, koła wojskowe, policyjne, znaczną część administracji i organizacji religijnych, a przede wszystkim ludzi wiernych amerykańskim tradycjom obyczajowym, poszukujących człowieka mocnego, pragnącego przywrócić Stanom pozycję światową, ale przede wszystkim porządek, pewność dostatniego i bezpiecznego bytu we własnym kraju.
Jest to ogromny kapitał gotów do poświęceń dla sprawy ratowania Ameryki przed ostatecznym rozkładem i upadkiem. Ci ludzie, niezorganizowani i przeważnie nieufni w stosunku do politycznych elit porozumiewając się głównie drogą internetową wygrali wybory w 2016 roku wbrew wszelkim politycznym kalkulacjom i presji medialnej. Niestety, po wyborze Trump nie zainteresował się tym środowiskiem, a wdał się w rozgrywkę w układzie elitarnym, a właściwie to posiadającym charakter mafijny. Jego szanse na wygranie czegokolwiek w tym układzie były żadne, a mimo to nie rezygnował ze starań. Miał natomiast kolosalne szanse w tworzeniu klubów poparcia dla idei odrodzenia Ameryki działających poza partiami politycznymi, które wzięły by na siebie kontrolę nad różnymi nihilistycznymi wystąpieniami. Najważniejsze jednak byłoby objęcie kontrolą całej kampanii wyborczej.
Piszę o tym ze względu na analogie z sytuacją w Polsce, obóz rządzący, zamiast wdawać się w wewnętrzne utarczki i przepychanki z opozycją, znacznie lepiej wyszedłby na tworzeniu społecznego poparcia dla określonych idei i przedsięwzięć, a przede wszystkim dla obrony niszczonej zawzięcie naszej kultury.
Jeżeli zatem przegra następne wybory to na własne żądanie przyjęcia walki o władzę na warunkach dyktowanych przez przeciwnika. W sumie robią to samo co zrobił Trump przegrywając wybory.
W końcu przecież nie chodzi o Trumpa, Kaczyńskiego, Orbana czy kogokolwiek innego, ale o ratowanie naszego świata, który jest z premedytacją niszczony przez “wysłanników szatana”, ich prekursorami są świadomi lub nieświadomi (idioci?) nosiciele różnych dywersji pod wspólnym tytułem wprowadzania swobód i tolerancji obyczajowej w celu pozbawienia ludzi możliwości obrony przed nawrotem “imperium zła”.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4669
Raczej Bronsteina Lwa znanego bardziej pod Nickiem Trocki. Lenina instalowala Reichswehra. Pzdr
oni są równie głupi jak my. To prostolinijny i safandulski naród. Sądzą wszystkich po sobie. Motyw Hamana, Estery jest znany z Biblii a jednak historia uczy, ze nic nie uczynił i skazuje na ciągłe powtarzanie tych samych błędów. Klania się Dzień Świstaka. Pzdr
Donald Trump (jak i wcześniej John F. Kennedy) /1 powiedzieli kiedyś, że światowe zło ma źródło w USA; co należy rozumieć, że rozmaite majdany idą na konto tego kraju/państwa/narodu. Także JEGO, Trumpa. Teraz mamy dowód, że ten majdan u siebie także miał gotowy scenariusz. Tak czy siak osławiona demokracja jest bezradna wobec immanentnego Zła, które się nie certoli. Diabelskie macki coraz śmielej sobie poczynają, a Polsce, gdy ma wojsko USA u siebie, jako teraz – po tej odwyrtce sił decyzyjnych – strażnika żydowskich wpływów (i tego neomarksizmu z masońską czapą i filosemitami w KneSejmie) grozi katastrofa...
Sprowokowano sytuację przeciwko Donaldowi Trumpowi, wykorzystując jego apel o pokojowe wsparcie na Kapitolu, i blokując mu Twitter i FB, żeby nie miał komunikacji ze swymi zwolennikami. Do manifestantów przeniknęły bojówki Antify i radykalnych murzynów, istnych furiatów z ugrupowania "Czarne życia mają znaczenie" (Black Lives Matter).
Prowokacja na Kapitolu: wpuszczono do środka jego zwolenników, a później odstrzelono Ashli Abbit, weterankę Sił Powietrznych USA popierającą głośno odchodzącego prezydenta. I aj-waj!: oto nieodpowiedzialny przywódca, nieudolny polityk, co ma na sumieniu trupy (jeszcze inne trzy podczas tych zamieszek)!!!
Paradoks tego majdanu w USA polega na tym, że w destrukcji światowego ładu u steru, jak już zostało powiedziane (i zewsząd dowiedzione), stoją żydzi [od dawna (vide doradcy Mao z USA) wraz z międzynarodówką neokomunistyczną pod egidą Chin "Ludowych"], a Trump jest sam filosemicki jak mało kto [zrobił im, jako wazeliniarz, stolicę w Jerozolimie (a faktu dokonanego już łatwo nie cofniesz), a mośki, jak przyszło co do czego, to i tak spuściły go do zlewu]. Brak podstawowej wiedzy skąd się bierze judzenie i kto jest immanentnie wiarołomny, to, jak na głównego reprezentanta takiego mocarstwa, rzecz zadziwiająca, a naiwność, już jednak eks-prezydenta, iście dziecięca.
Prawdziwy kowboj na tym stanowisku w 5 minut zaaresztowałby szefów tych dwu merdiów społecznościowych a stacje-studia zamknął. Jak ktoś nie ma jaj, a tylko blefuje, że je ma (czyli pozwala od początku kadencji, żeby ogon kręcił głową), to czas pracuje na jego niekorzyść z finałem, jaki widzimy.
Teraz już jest pozamiatane: Trump to ten Zły, co łamie zasady demokracji i nie poradził sobie z kowidem. Donald został podprowadzony pod słopiec i złapany. Dureń! Poobsadzał urzędy mu podległe ludźmi nawet funta kłaków nie wartymi, tchórzami i zdrajcami. Doradca-Giuliani (sku...syn z NY, syn włoskiego mafioza), Pence (o spojrzeniu sztyletnika, co bez mrugnięcia okiem wykiwał szefa) e tutti quanti. Znajomość ludzi na poziomie Jarosława Kaczyńskiego, nawet nie mówiąc żartem.
/1 Przypis:
1/ https://youtu.be/0pQ8Vo-…
https://youtu.be/3nm8rTY…
Dziwiła i dziwi naiwność Trumpa. Najpierw nie sprzeciwiał się wyborom korespondencyjnym, jakby nie wiedział po co są konstruowane, nie miał też żadnej kontroli nad liczeniem głosów. Śmieszą te teorie wygłaszane przez różnych korespondentów i znawców co to niby Trump przewidział (jakaś Gwardia Narodowa obsadzająca strategiczne miejsca) , a wszystko okazało się pustą wydmuszką. Żal mi też W. Cejrowskiego, który bezkrytycznie mówił o omnipotencji najwspanialszej demokracji z paroma poprawkami do konstytucji i posiadaniem broni, co wszystko rozwiązuje. A tu taka kompromitacja- blokowanie wolnego słowa przez internetowych gigantów przewyższyło Koreę Płn. Strach się bać.
to jest walka buldogow pod dywanem. Dla gawiedzi - panem et circensis. Tak naprawdę chodzi o walkę dwóch band - Apaczów z Wall Street i Habad Lubawicz. Wygląda na to😛, ze Apacze wygrywają. Co to znaczy dla nas?
Reset na całej linii.
Tak to jest jak się prowadzi bezalternatywna politykę. Nie chce być złym prorokiem ale PiS tego nie przetrwa.pzdr
Gdyby szli wespół zespół to już byłoby pozamiatene
Pzdr
A właśnie! No i co...? Jakoś nie pokusił się Pan o ukazanie poprzez konkrety tej walki buldogów pod dywanem, żeby coś rozjaśnić. Czekam. Może się czegoś ciekawego dowiem(-my). Bo by to napawało, jednak, optymizmem. Że się już żrą, albo chociaż wkrótce sobie skoczą do gardeł. To że pewnie tak będzie..., ale ja pytam o stan obecny.
Sam sobie odpowiedziales. Tu nie ma co rozjasniac. Jesteśmy w czarnej du... i najgorsze w tym, ze większość się zaczęła w niej urządzać ( za Kisielem) . Pzdr
to jest walka buldogow pod dywanem. Dla gawiedzi - panem et circensis. Tak naprawdę chodzi o walkę dwóch band - Apaczów z Wall Street i Habad Lubawicz. Wygląda na to😛, ze Apacze wygrywają. Co to znaczy dla nas?
Reset na całej linii.
Tak to jest jak się prowadzi bezalternatywna politykę. Nie chce być złym prorokiem ale PiS tego nie przetrwa.pzdr