Na placu boju pozostali już tylko oddelegowani, bo nawet kucharka nie chce wierzyć, że jak „walło to się urwło” i jakkolwiek nie różnilibyśmy się w ocenie tego co naprawdę stało się 10 kwietnia 2010, roześmiane mordy FSB-owców ze Smoleńska pozostaną w naszej wdzięcznej pamięci na zawsze. Załączam collage Waszych rozbawionych kolegów, wykonany przez blogera 154 i oryginalnie umieszczony na blogu FYM-a, żebyście mieli o czym myśleć w trakcie świąt.

Wzmożonym towarzyszom mam do napisania jedno: przed Świętami Narodzenia Pańskiego i bydełku daje się zwyczajowo przywilej przemówienia ludzkim głosem, więc i Wam należy się odrobina miłosierdzia. Wicie, od dwóch lat powtarzam, że jakoś tę sprawę trzeba załatwić... Można tę broń Borowców, te czarne skrzynki i ten wrak trzymać przez miesiąc, dwa, trzy, pięć, pół roku, można i dwa lata, ale po dwóch latach pytanie: „Dlaczego ktoś panicznie boi się je oddać?” pozostaje ciągle zasadne. Może jest tak, że ktoś uznał, że najlepszym rozwiązaniem jest zwyczajnie uwalić was ratując własny tyłek?
Wszystkim, którzy do tej pory nie interesowali się szczególnie sprawą Smoleńska, ze zrozumiałego strachu bądź z powodu nieposiadania rozumu lub uczuć wyższych, polecam przyjrzenie się tej furii, panice oraz wysiłkom nakierowanym na „obśmianie UFO”, udowodnienie, że „nie ma Yeti”, i że w Smoleńsku Tu-154 roztrzaskał się o krzaki i błoto, bo był szklany. To musi być strasznie poniżające uczucie być osobiście zaangażowanym w obronę „dezy”: „walło-urwło”, bo to już przecież trzecie pokolenie mija od czasów, w których nauczyliście się, że nie pije się z nocnika, nie śpi się w walonkach, a w windzie nie psuje się powietrza, bo potem trzeba samemu w tym zepsutym jechać.
Pragnę zwrócić uwagę, że obok ciągle niepotwierdzonej informacji o sekcji zwłok pojawiły się dzisiaj w mainstreamie inne, interesujące informacje o prowokacji przygotowywanej przez Szanownych przed zaprzysiężeniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Myślę, panowie, że nie ma się co napinać, bo żyłka pęknie, a to do ni
czego nie prowadzi, bo jak sami dobrze wiedzie, decyzje zapadają na szczeblach, do których nigdy – z powodu nocnika, walonek i windy, nie mieliście i nigdy nie będziecie mieć dostępu. „Relax” jak mówią w wolnym świecie; idą święta, więc zajmijcie się rodzinami, prezentami i choinką. Przecież macie nadzieje, że spędzicie je w domu, nieprawdaż? To miło spędzić święta w domu w gronie najbliższych, tym bardziej, że milionom Polaków nie zawsze było to dane.