Niektórzy twierdzą, że służby specjalne obcych państw starają się wpływać na wybory prezydenckie w Polsce. Czy rzeczywiście? Dlaczego np. władze amerykańskie, niemieckie lub rosyjskie miały by się polskimi wyborami interesować, skoro mają wiele, wydawałoby się, istotniejszych spraw godnych uwagi?
Podczas gdy tutaj sobie rozmyślamy i debatujemy przy kawie i ciastkach, kogo wybrać na polskiego prezydenta, za oceanem już całkiem otwarcie pisze się o działaniach Putina w celu przejęcia kontroli nad Ukrainą, Polską i krajami bałtyckimi. Oczywiście, że nie grozi nam inwazja sowieckich czołgów. Nic bardziej mylnego. Władze w Moskwie znają dużo nowocześniejsze i skuteczniejsze metody na podporządkowywanie sobie innych krajów. A nie jest żadną tajemnicą, że rosyjskie działania od dawna ukierunkowane są na rozszerzanie stanu posiadania na zachodzie, czego przejawami były inwazje rosyjskich czołgów na Gruzję i zielonych ludzików na Ukrainę.
Powszechnie wiadomo też, że aby osiągnąć cel, Putin od wielu lat buduje potężną armię trolli działających w mediach zarówno tradycyjnych jak i elektronicznych. Według określonych źródeł, swoją internetową armię Putin skierował ostatnio na odpowiednie wykorzystanie pandemii koronawirusa tak, aby zdestabilizować sytuację w naszym regionie.
Jednym z celów skutecznie osiągniętych było storpedowanie procesów demokratycznych. W Polsce udało się to Putinowi zrealizować niezwykle pomyślnie - wybory prezydenckie planowane w maju, gdy opozycja w Polsce nie była przygotowana do politycznej walki o najwyższy urząd, nie odbyły się. Zasłużyli się tutaj też marszałek Grodzki i tajemnicza postać Jarosława Gowina.
Stworzona została również postać Hołowni, aby odciągnąć przynajmniej część katolików od prawicy i obozu prezydenta, a następnie przerzucić ich poparcie na tego „właściwego” kandydata, na jakiego, bez wcześniejszego myku z Hołownią, katolicy nigdy by nie zagłosowali.
W tym samym czasie, jak podaje The Hill, zadaniem sterowanych na Krymie trolli było nadszarpniecie zaufania społeczeństw do systemów opieki zdrowotnej, oraz przedstawienia działań władz jako niehumanitarnych. Do tej narracji odniosła się opozycja w Polsce, z Trzaskowskim agresywnie atakującym polski rząd i ministra odpowiedzialnego za służbę zdrowia.
Prosty i oszczędny finansowo plan, zaprojektowany poza granicami naszego kraju, ciągle jeszcze może się udać. Wystarczy, że wybory wygra Trzaskowski. W wielu stolicach będą wtedy strzelały korki od szampanów. Polska, jak to mówi Tusk, nie będzie już więcej izolowana na arenie międzynarodowej. Polska będzie ponownie podporządkowana „arenie międzynarodowej".
Jak powiedział kiedyś prezydent Kaczyński: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, a później może i czas na mój kraj”.
Czy właśnie przyszła kolej na Polskę? Dowiemy się 12 lipca.
=====
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5953
A i destrukcja wewnetrznych szkodników idzie opornie, bo jelopy, a rząd i prezydent w swoich dobrych decyzjach , sukcesywnie strzepuje robactwo, i Polska idzie do przodu coraz bardziej wzmocniona.
Nic by nie zrobili gdyby zdymisjonować Szumowskiego a nowy minister ujawnił brak podstaw do propagandy pandemii.
Od razu widać kto ważniejszy: prezydent czy min. zdrowia.
Służby nie muszą być putinowskie by planować na pokolenie do przodu.
w niemieckiej prasie wydawanej na terytorium Polski. W jakim celu komentatorzy
nie śmiem użyć słowa dziennikarze, mając dostęp do kluczowych informacji kierują
dyskusję na tor oklepany i wcale topowy? Dzisiaj spotkałem się z takim oto stwierdzeniem;
"przekop ułatwi dostęp strategiczny do obwodu kaliningradzkiego".
Przekop, kajakowo - żaglówkowy?
Tu i w agresji opozycji zawiera się moi drodzy jasność decyzji naszego wyboru.
Hr. zrobi jak uważa.
"W Polsce udało się to Putinowi zrealizować niezwykle pomyślnie - wybory prezydenckie planowane w maju, gdy opozycja w Polsce nie była przygotowana do politycznej walki o najwyższy urząd, nie odbyły się"
Więc Szumowski to człowiek Putina? W takim razie premier chyba też, bo przez cały czas udzielał mu tzw. "pełnego wsparcia".
Różne hipotezy można znaleźć, ale takiej chyba jeszcze nie było.
Jeśli rzeczywiście mamy trzymać się faktów, to faktem podstawowym jest to, że forsowanie wyborów 10-go maja od początku znajdowało się na kursie kolizyjnym z jednoczesnym nakręcaniem pandemicznej histerii. To musiało skończyć się klapą i tak się właśnie skończyło.
Grodzki z Gowinem już tylko weszli na grunt uprzednio przygotowany przez dwóch innych ewangelistów. Taka jest chronologia i nic się na to już nie poradzi.
To oczywiście nie jest spiskowa teoria dziejów. A może autor tekstu znowu się powoła na mainstreamowe media amerykańskie?
Zamiast mowic o programie, to hejtują na PREZYDENTA.
Ostatnio sie Kaczynskiego czepili.
Tusk agituje Konfederscję dla Rafala, swojego zastępcy, a Rafał krzyczy, że on nie polityczny, nie, z księżyca dopiero co spadł, on nie partyjny. A chórek wyje łaaałlll.
Co nimi powoduje , ten szał walki bez zadnych regul.???
Ruski kij, czy marchewka.