Ostatnio napisałem kilka notek na temat gór. Były w nim opisane niemal same superlatywy chodzenia po nich i podziwiania widoków i szczęścia jakie rozpierają wędrowców.
Ale też w jednej z nich wskazałem, że góry są niebezpieczne i trzeba je traktować z pokorą. Po prostu mierzyć siły na zamiary i nie iść bez odpowiedniego oprzyrządowania w postaci butów, okrycia, plecaka z żywnością, mapy i innych.
Naprawdę góry są przepiękne, ale zawsze trzeba też sprawdzać, jakie są prognozy pogody na konkretny dzień. Może i jest to stosunkowo mało istotne w górach o niskim pułapie, ale o wyższym jak Tatry to niezbędne.
Pisałem też, że nie mogę zapomnieć, gdy mój wychowawca w szkole średniej zabrał nas w Tary i wyznaczył trasę, którą mu odradzałem. I co? Ano nie natknęliśmy się na szczęście na pioruny, ale nagle śnieg się pojawił do pasa i moi koledzy schodzili do schroniska pojedynczo przez niemal 4 godziny. Nic się nie stało, co uważam za cud, tym bardziej, że nie mieli żadnego doświadczenia. Później to już ja wyznaczałem trasy w miarę bezpieczne dla początkujących.
Tatry są bardzo zdradliwe. Są najwyższe w Polsce a ileż to ja razy widziałem brawurę młodych ludzi, dla których niby to była jeno przebieżka. Nic bardziej mylnego o czym przekonali się turyści nawet na Giewoncie. Nie winię ich, ale niestety winię zbyt małą medialną promocję odpowiedniego zachowania się w górach. Ratownicy GOPR nie mają na to zbytnio czasu, ale media tak. I one zawsze winni ostrzegać wszystkich i wskazywać na ewentualne trudności związane z wędrowaniem po górach.
Jestem przybity wczorajszymi wiadomościami o zabitych w Tatrach, bo to jedne z moich ulubionych gór w Polsce. Ale ja nigdy nie wszedłbym na żaden szczyt, gdyby to groziło jakimiś nieprzewidzianymi konsekwencjami pogodowymi. Tego się po prostu nie robi, ale trzeba mieć doświadczenie. Ale nawet jeśli jest dobra pogoda to też należy uważać. Gdy byłem pierwszy raz w życiu na Rysach to w przeddzień 17-latka spadła tam w przepaść, nie było co zbierać. Tak też nie tylko pogoda, ale też brawura może zabić.
Dziś niestety wielu turystów nie ma pojęcia o górach i myślą, że mogą je ujarzmić. Nic bardziej mylnego. Ich się nie da ujarzmić, ale tylko odpowiednio podziwiać i to z pakorą dla nich i nie chodzi tylko o Tatry, ale o wszystkie pasma górskie.
Kiedyś - jak miałem wspiąć się z uprzężą na tatrowego Mnicha - mój asekurant zapytał mnie ile razy byłem w górach i jak mu odpowiedziałem, że z dwadzieścia razy to dalej już nie było żadnych pytań. A do tego jak mu przekazałem zacząłem od Gór Stołowych a później od Karkonoszy, Pieniny a dopiero później Tatry to bez wahania wziął mnie ze sobą. Doświadczenie! To jest ważne! Nie polecam nikomu zaczynać wędrowanie od Tatr. To bardzo niebezpieczne i zdradliwe.
W Tatrach jest najwięcej zabezpieczeń w postaci sznurów, łańcuchów, kładek, drabinek i niemal wszystkie są narażone na wyładowania atmosferyczne. Burze i pioruny to dla onych idealne miejscem do zaatakowania w najmniej spodziewanym miejscu. Tak też się stało z konsekwencjami niestety śmierci pięciorga turystów, w tym dzieci. To nie powinno się zdarzyć. Mam nadzieję, że będzie to przestroga dla nieodpowiedzialnych turystów, weekendowych turystów.
I jeszcze jedna bardzo ważna uwaga. Po wysokich górach nie mogą chodzić ludzie, którzy mają choć niewielki lęk wysokości. To też może skończyć się tragedią. Pamiętam jak wchodziłem na Zawrat, też w Tatrach. Są tam długie łańcuchy zabezpieczające. I w pewnym momencie przechodziła tam pewna dziewczyna, trzymając się za jeden z łańcuchów. Spojrzała w dół i utknęła pośrodku łańcucha. Nie chciała iść wstecz ani do przodu. Nie namyślając się też pokonałem te pół łańcuchowej trasy i asekurując ją z tyłu doprowadziłem do przejścia tego niebezpiecznego fragmentu szlaku. Ale co by było, gdyby jej ktoś nie pomógł? Nie chcę nawet myśleć.
Z pełną świadomością bym żywioł górski porównał do żywiołu wodnego czy też do schodzenia w jaskinie grotołazów. Tam też trzeba mieć doświadczenie i zwracać uwagę na pogodę, i bez brawury. I należy tu i tam też unikać doświadczeniowej rutyny, bo ona też może zabić.
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blog…
[email protected]
Post jest chroniony prawem autorskim. Może być kopiowany w całości lub w części jedynie z podaniem źródła tekstu na bloggerze lub innym forum, gdzie autorsko publikuję. Dotyczy to również gazet i czasopism oraz wypowiedzi medialnych, w których konieczne jest podanie moich personaliów: Krzysztof Jaworucki, bloger "krzysztofjaw".
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 14363
Nie wiem jak odpytać magistralę, bo to nie moja działka. Pan zaś mówił o wyładowaniu w sweterkach więc zapytałem o lutowanie mosfetów i nic. Pan tez mówił o instalacjach odgromowych anten nie interesując się dalszą drogą prądu. Nie zna się Pan i gada tonem omnipotenta - to Panu napisał Jazgdyni, że tuman zna się na wszystkim i poucza.
Proszę też nie robić z siebie pośmiewiska tym "kąsaniem w szale" bo robi to Pan od samego początku, czym zresztą przekreśla wartość własnych słów.
Prosze o wskazanie miejsca, w ktorym stwierdzilem, ze nie zna sie Pan na niczym.
Jezeli takiego miejsca nie ma, to znaczy, ze Pan łże i dalszy swoj wywod oparl na takich podstawach. Jeżeli takie miejsce Pan wskaże, to przeproszę.
Proszę wskazac miejsce.
Nie zna sie Pan ani na antenach ani na instalcjach odgromowych tak samo jsk kucharzem nie jest ktos gotujący z torebek. Bo dla Pana gotowy moduł Wi-Fi czy GSM jest tym, czym dla "kucharza" Knorr.
Ale jeśli chce Pan z powyższego wywieść, wciągając bogu ducha winnego Jazgdyni, że Pan na NICZYM sie nie zna, to ja Rejtana robic nie zamierzam, choć pozostanę przy stanowisku, ze ma Pan problem z trzymaniem afektu w rozmowie: ani ze mnie superolimpijczyk (jakos tak) ani z Pana głupek.
PS. Bedzie sie Pan znal na antenach gdy sobie ją Pan wyliczy, kupi materiał, wykona instalacje samodzielnie i doswiadczalnie sprawdzi, czy spełnia pierwotne założenia.
Serio mówiąc bardziej mnie angazuje wymiana osi w przyczepie (bo sezon wodny w pelni, a z lozyska kulki wyleciały) niz szeregi liczb naturalnych i to drugie zalinkowane.
Prawie przepraszam... 😀
Teoretyk nie zna powiedzonka "jak widac, to slychac" wiec skad u niego pojecie skutecznosci?
Ma Pan deprecjonujący Pana zwyczaj podpierania się cudzymi tekstami w rozmowie. Jakby potrzebował Pan zewnętrznego autorytetu. To jest jaskrawo widoczne i budzi zastanowienie po co? Nie jest Pan w stanie sam, własnymi słowami napisać zwięzłego tekstu? Bez dygresji, ozdobników i czepiania się ad personam... tylko jasnego, męskiego postawienia sprawy, że na tym się znam więc mówię, a na tym się nie znam więc słucham. Odnoszę wrażenie, że gdy Pan się nie zna, to Pan zagaduje temat, by wyglądało mądrze.
Ale nie wygląda. Wręcz przeciwnie.