PO-KEmony w natarciu: Radio Z czyli GW dla niepiśmiennych

Szanowni

Właśnie zapoznałem się z najnowszym sondażem IRBIS dla nowego nabytku AGORY (zakupionemu podobno dzięki pieniądzom p. Sorosa), czyli "Radia Z".

Cóż w nim widzimy? Ano, że PO wraz z sojusznikami zwabionymi do Koalicji Europejskiej ma podobno już przewagę nad szeroko pojętą prawą stroną sceny politycznej, a przede wszystkim Zjednoczoną Prawicą.

No cóż, kto płaci ten wymaga, zresztą, szczerze mówiąc, Zjednoczona Prawica dzięki paru zagraniom "gowiniątek", czyli urzędniczemu desantowi którego trzon i rdzeń tworzą umiejscowieni w kluczowych punktach ludzie pozostali w spadku po "rządach miłości", zdążyła się narazić zarówno naukowcom (bo "Konstytucja dla Nauki"), mikro- i małym przedsiębiorcom (bo "Konstytucja dla Biznesu" i banialuki o "małym ZUSie" przy jednoczesnym dociskaniu przepisami), "moherom" od o. Rydzyka (bo p. Beata Szydło i p. Macierewicz) itd.

Ale, na litość Boską, naprawdę ktoś jest w stanie uwierzyć, że to pseudoliberalne skrzyżowanie gabinetu figur woskowych M-me Tussaud z "Kabaretem Starszych Panów" (przynajmniej rocznikowo, bo jednak bez ich klasy i wdzięku), które zaowocowało powstaniem na tuskowym "Game Boy'u" stada nowego gatunku POKEmonów (po japońsku ポケットモンスタ tj. Poketto Monsutā, czyli "kieszonkowych potworów", po angielsku "Pocket Monsters"), przyciąga do siebie 1/3 wyborców?

Zresztą, co tam dużo pisać, proponuję aby "AGORA" rozpisała przetarg na wysokość poparcia dla POKEmonów w cotygodniowych "badaniach" za jakiś konkretny, podany w SIWZ budżet. Powinny się nawet na to jakieś brukselskie pieniądze znaleźć w ramach np. "walki z mową nienawiści".

Ostatecznie podobno Tusk odgraża się, że wróci 4 czerwca "zrealizować testament Adamowicza", więc takie poparcie byłoby jak znalazł, ale niestety mam dla niego złe wieści - niech sobie tym razem uważnie przeczyta Traktat Wersalski (art. 100 - 108), to będzie wiedział, że bez Polski, bez jej służb, MSZ, zaplecza dyplomatycznego i dobrych relacji z USA, UK i Włochami o odtworzeniu Wolnego Miasta Gdańska nie ma co marzyć, a w tych dziedzinach, szczególnie kontaktach ze wspomnianymi krajami, to położył taką plamę osobistą, że nie ma co zbierać.

Zaprawdę, jeżeli jego żona rzeczywiście powiedziała, że jeden Donald w światowej polityce wystarczy, to święta jej racja - chyba jednak już czas na piastowanie wnuków i pisanie wspomnień... 

A PiS niech się wreszcie ogarnie, bo nie daj Bóg żeby na sobotniej konwencji "gowinięta" wystrzeliły z jakimś kolejnym kosmicznym pośmiewiskiem typu "pomysł dla nikogo", tym razem w dziedzinie "ulg podatkowych"...  Brrr...