Od razu na samym początku zaznaczam, że nie jestem fachowcem od spraw Półwyspu Iberyjskiego i że celem notki nie jest żadna naukowa analiza zdarzeń. Jest nim raczej inspiracja do dalszych przemyśleń i poszukiwań, tym bardziej, że mimo aktualności i dramatyzmu wydarzeń dość trudno jest znaleźć głębsze i rzetelne opracowania czy analizy wyjaśniające postawy nie tylko Hiszpanii i Katalonii ale i UE i ważniejszych unijnych graczy z drugiej strony. Zamiast tego w wiodących mediach – i to zarówno rodzimych jak i zagranicznych - mnóstwo bicia piany, ogólników i półprawd (poza bardzo nielicznymi wyjątkami).Zadziwiająca jest też dysproporcja poświęconego czasu przez media zachodnie na zadymy w Polsce i na wczorajsze zdarzenia w Katalonii.
Najlepiej chyba zacząć od budzącej zdumienie postawy UE. A więc wg unijnych elit nic się właściwie nie dzieje, wszystko zgodnie z konstytucją i wszystko to wewnętrzna sprawa Hiszpanii. Porównania z Polską, gdzie z powodu kilku tysięcy protestujących zadymiarzy UE wytaczała najcięższe działa, są widoczne dla każdego. Interesujące jest jednak coś jeszcze innego. Mianowicie to, że przez wiele lat UE wspierała faktycznie coraz bardziej postępujący rozdźwięk między Katalonią a Hiszpanią finansując tzw.rozwój regionów i osłabiając tym samym władze centralne. Gdy wieloletnie i konsekwentne wspieranie odrębności zaowocowało wczorajszym referendum, ta sama UE (zresztą nawet reprezentowana od lat przez te same twarze), mówiąc kolokwialnie, po prostu wypięła się na Katalończyków i ich odrębność. Przywódcy dużych unijnych państw stanęli za to murem za Rajoyem i długo dawali do zrozumienia, że nie będą się w nic wtrącać. Dopiero gdy sprawy przyjęły dramatyczny obrót a zachodni telewidzowie wychowani na prawach człowieka z przerażeniem patrzyli na zakrwawione starsze panie i pałowane dziewczyny, zaczęto tu i ówdzie przebąkiwać o potrzebie mediacji. Możliwość wyjaśnienia tej dziwnej niespójności jest właściwie jedna – przez pewien czas UE oraz jej najwięksi gracze byli zainteresowani osłabianiem centralnie rządzonych, większych państw (a wspieranie regionów stanowiło tu świetny instrument), potem nastąpiło jednak coś, że Hiszpania zaczęła być im na gwałt potrzebna. Zapewne dogadano się w jakiś sposób z Rajoyem. Za co UE zdecydowała się nie reagować na sytuację/demokrację w Hiszpanii? Za udział Hiszpanów w nagonce na Polskę? Za coś jeszcze innego? To pytanie nasuwa się samo i pozostaje otwarte.
Kolejna sprawa to po prostu nagie i brutalne (dosłownie) fakty. Przy oczywistym politycznym interesie Polski polegającym na wspieraniu jedności państwowej, należy uznać, że Katalończycy od dawna czują swoją odrębność i od dawna czują się upokarzani przez Hiszpanię. Katalończycy są też odrębnym narodem z własną historią i kulturą, tego nikt nie kwestionuje i tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Nie oznacza to, że większość Katalończyków popierała niepodległość – sondaże były tutaj jasne, właściwie korzystne z punktu widzenia Madrytu. I w tę sytuację wdepnął niczym słoń w skład porcelany, ciężkim krokiem i bez śladu jakiejkolwiek finezyjnej refleksji na twarzy, szef hiszpańskiego rządu Rajoy, znany od lat z pewnej awersji wobec Katalończyków. Nie tylko wdepnął ale i pokazał – za przeproszeniem – wstrętną gębę bezsilnej władzy. Bo chciał huknąć, bo chciał zademonstrować siłę, bo chciał pokazać, że on tu rządzi i żadni separatyści nie będą mu podskakiwać. Z punktu widzenia konstytucji oczywiście słusznie. Czy mądrze? Nie, wprost przeciwnie, kompletnie głupio. Jeżeli hiszpańską racją stanu jest utrzymanie jedności państwa, to dokładnie to samo osiągnąłby albo siadając z Katalończykami do stołu i proponując im lepsze warunki, choćby finansowe i podatkowe (które mają np. Baskowie) albo nawet, w ostateczności, zgadzając się na referendum – sondaże i tak nie dawały zwolennikom niepodległości większości. Po dramatycznych wydarzeniach jakakolwiek wiara w jedność państwa jest iluzją i nie pomogą tu żadne wywody Rajoya oraz katalońskiej opozycji, że referendum było nielegalne nawet, jeżeli w myśl przepisów tak było. Zwolenników niepodległości gwałtownie przybyło, lawina ruszyła i nikt jej nie powstrzyma. Rajoy może brnąć dalej, może teraz aresztować szefa Rządu Katalonii, może powsadzać Mossos (katalońska policja) – i tak nic mu już nie pomoże.
Jak ma się sprawa konfliktu hiszpańsko-katalońskiego do Polski? Jak już pisałam wyżej, Polska jest z przyczyn oczywistych zainteresowana utrzymaniem jedności państwowej i niestwarzaniem precedensów, które mogłyby być wykorzystane przez nieprzyjazną wierchuszkę UE przeciwko Polsce. To jasne, dlatego też państwa jak Hiszpania powinny być swego rodzaju naturalnym sojusznikiem Polski. Powinny, nie znaczy jednak, że są. Posłowie z hiszpańskiej PP, która w PE jest członkiem frakcji EPL, brali dość aktywnie udział w nagonce na Polskę, o czym pisałam swego czasu na Salonie24 w notkach „Euroinkwizytorzy- kim oni są?” oraz „Występ Beaty Szydło przed cyrkiem”. Z punktu widzenia interesów Hiszpanii nie jest to zbyt zrozumiałe, zapewne więc robili to za coś. W komedię pod tytułem „sytuacja/demokracja w Polsce” przy współudziale przedstawicieli PP w każdym razie dziś już nikt nie uwierzy. Ponadto pomimo pewnych analogii Polska to nie Hiszpania a Katalonia to nie Śląsk - różnic, i historycznych i aktualnych, jest jednak dużo więcej niż wszelkich podobieństw. Dlatego też zalecałabym daleko idącą ostrożność w zachwytach nad Rajoyem i jego brutalnym postępowaniem. Owszem, konstytucja to konstytucja (hiszpańska), jedność państwa to też rzecz wiele warta ale z żadnym bezgranicznym poparciem dla średnio mądrych arogantów nie należy się spieszyć. Wprost przeciwnie, dobrze byłoby nawet nieco huknąć z powodu łamania praw człowieka w Katalonii (oczywiście nie muszą tego robić najważniejsze osoby w państwie ale kilku zatroskanych z dalszych szeregów można przecież znaleźć) a na pewno mieć kilka argumentów w rękawie na wypadek, gdyby znów komuś przyszło do głowy awanturować się z powodu sytuacji/demokracji w Polsce. Można też oczywiście wesprzeć inicjatywy zmierzające do pokojowego rozwiązania konfliktu a wtedy nawet wesprzeć i samego Rajoya oraz jego starania o pokojowe rozwiązania (o ile wykaże taką wolę) – pod jednym wszak warunkiem: że wściekłym i nieuzasadnionym nagonkom na Polskę zostanie położony kres. To że są one nieuzasadnione widać wyraźnie w kontekście wczorajszych wydarzeń w Katalonii (i nie tylko – ciekawa jest też sprawa sądownictwa w Hiszpanii, trybunału konstytucyjnego, itp. – to byłaby dobra okazja, żeby o tym, tak mimochodem wspomnieć, powinni to zresztą zrobić fachowcy pracujący za pieniądze, bo my blogerzy nie bardzo mamy czas na takie opracowania). Czyli troszczmy się o prawa człowieka a poza tym nic za darmo.
I na koniec o prezydenckich wetach w kontekście wydarzeń na Zachodzie Europy. To, że czasami warto jest przeczekać i zastosować rozwiązanie dyplomatyczne a nie iść na całość, wynika z notki i z efektów działania Hiszpańskiego Premiera dość wyraźnie. I właśnie rozwiązanie dyplomatyczne a nie gwałtowne wybrał Prezydent Andrzej Duda wetując ustawy. Atmosfera była gorąca a podgrzewała ją i opozycja i UE – wszystko zmierzało do wywołania zamieszek w Polsce na wielką skalę. Można było w tamtych warunkach wszystko przepchnąć na siłę z niewiadomym skutkiem – być może nawet utraty władzy przez Rząd Beaty Szydło i pogrążenia Polski w chaosie. Przepchnięcie ustaw „na rympał” byłoby oczywiście zgodne z wolą części elektoratu i z wolą niektórych ministrów, mądre by to nie było. Już wiele razy na tym forum pisałam, że jesienią na Zachodzie Europy będą się działy rzeczy, o których nie śniło się filozofom, że to wszystko to walka z czasem a czas pracuje na naszą korzyść. Najważniejsze osoby w państwie mają w takich sprawach zresztą dużo lepszy dostęp do informacji niż my, blogerzy, nawet ci najbardziej dociekliwi - mają do dyspozycji cały sztab analityków oraz informacje od wywiadu, to oczywiste. I to wszystko właśnie zaczyna się dziać – Hiszpania pogrążona w awanturze, w Niemczech trudności z zawiązaniem koalicji, we Francji znów islamiści w akcji. Polska jawi się pośród tego chaosu jako stabilny i spokojny kraj i chyba nie ma już najmniejszej wątpliwości, że awanturnicy ze szczytu UE, dotychczas równie ochoczo jak i nienawistnie atakujący demokratycznie wybrane władze RP, będą musieli skierować swe zainteresowania w inną stronę. I o to chodzi. Czasami warto przeczekać i pomyśleć, zanim zacznie się jątrzyć przeciwko własnemu Prezydentowi i wyzywać go od zdrajców.
http://www.gazetapolska…
Tyle tytułem odpowiedzi.
Tu się już nie da normalnie rozmawiać, kompletnie im odbiło po wetach Dudy i po prostu staram się tu nie bywać, bo czasu szkoda dla popaprańców.
i żądaja ponownego zapalowaina grubszym bo jak ma być dobrze to musi boleć.Jak chcesz też zmienić to da sie zrobić ale teraz juz odpłatnie ,odpłatnie ale ci się i tak opłaci bo jak sobie zaaplikujesz grubszy to gdy będziesz szedł z kodziarzami to mucha nie kuca, szerzej nogi będziesz rozstawiał jak matros z awrory.
Tutaj pisało wielu madrych ludzi w tym i ja oczywiscie a 200 komentarzy to norma a rekord to chyba ponad 400 i ,mam nadzieje ,że to wróci .
Nie było śmierdzących trolli ani płatnej agentury bo nikt z komuchów jeszcze nie płacił tak jak teraz i mysleli ,ze Polska jest im dana na zawsze a internet lekceważyli .
Dopiero jak dostali w dupę to aj waj , słać płatnych pachołków tylko ,ze wsze psie głosy nie ida pod niebiosy a my jesteśmy wszędzie i banowanie na innych portalach nic już nie da.Kropelki rozmiękczyły i kacapską stal i już ta od Kruppa też wkrótce pójdzie na złom a i muslimy nad nią mocno pracują.
Co wtedy z wami będzie zdzichu...!? Ja wiem ale nie powiem bo to niespodzianka .Papatki
Nie moim jest zmartwieniem ,że już nie zarobisz ani grosza na piwko w barze "Zacisze" najgorszej mordowni w okolicy..
PS.Dziwi mnie jedno ,czy ci co ci płacą kumają ,że to kasa wywalona w nic...!?
Nie smuci mnie perspektywa jaka cię czeka ,zostaniesz bez kasy nawet na piwko ale ze zbitym tyłkiem ,taka twoja mantra.
Papatki .
grupę komentatorów. Właściciel równocześnie zdecydował o logowaniu przez FB.
Pewnie to przypadek, ale taktycznie jednoznaczny.
Proszę zauważyć, że NB są nie do przejęcia poprzez podobne działania.
Wracając do meritum.
Jeżeli nasza słynna blogerka, trzasnąwszy klawiatura na „przyjaznym salonie” zjawia się na NB
tylko po to by nawrzucać niepokornym to jatka jest pewna, lecz nikt zdrowo myślący nie kojarzy
Leonardy z RAS-iem.
Pozdrawiam serdecznie
Nie Tobie należą się podziekowania za wygraną ale Szamance piszącej i tutaj a głównie w salonie do czasu aż jej zbrzydło i o ile wiem to między innymi nią zainteresowały się służby z tych co pisali w salonie.
Co obiecywali właściciele salonu 24 -ujawniny nazwiska wszystkich którzy pisali w salonie 24 a którymi zainteresowały się słuzby nierzadu i co i nico!
Dobrej nocy .
Niestety, nie mogę ciebie stąd wywalić na zbity pysk z powodu chamstwa i obrażania autora - takiej opcji tu nie ma - ale każdy normalny człowiek, który ma odrobinę godności, to już by się po prostu z mojego bloga zmył sam z siebie, po tym, co tutaj narobiłeś. A ty jeszcze masz czelność tutaj przyłazić, jakby nigdy nic - i śmiesz jeszcze ludzi tutaj pouczać i komentować! Takie coś, to jak wyrzucą drzwiami, zawsze wepcha się jeszcze oknem.
Myślałam, że to nieszkodliwa wersja KP, starsza pani niewiele już pojmuje z bieżących spraw, ale potrzebuje się powywnętrzać, to się takie osoby traktuje jak stuletnią babcię w rodzinie.
A tu masz ci los! Babcia gryzie, kopie, pluje i się wyzywa!
Pani Eska to jest osobny przypadek.
Pan Pan Józef Orzeł z klubu Ronina raczył był powiedzieć o niej, że mieszkając na wsi nie ma kontaktu bezpośredniego z materią polityczną, o której się wypowiada, więc czasami zgaduje, ale jej opinie pomimo tego defektu uznał za ciekawe i inspirujące.
Z czym się nie zgadzam, bo szczyt formy pani Eska moim skromnym zdaniem ma już dawno za sobą.
To, co proponuje nam ostatnio, to są zaledwie mniemania i pobożne życzenia, które jak na złość nie chcą mieć nic wspólnego z rzeczywistością.
Sądząc po zdemenciałej formie twojej wypowiedzi to musisz być sporo starszy ode mnie. W dodatku przejmujesz jak najlepsze wzorce PO i pokazujesz swoją nienawiść do starszych ludzi ("zabrać babci dowód").
Poza tym dobra rada dla takich jak ty: Piłeś - nie pisz.
Opowiadanie własnymi słowami tego, co się przeczytało, bądź zoglądało - to jeszcze nie twórcza publicystyka.
Wojciech Młynarski - Po co babcię denerwować
https://www.youtube.com/…
Koci - łapci, kici, kici
ole, olejanko,
zajmujemy razem z babcią
urocze mieszkanko.
My mieszkamy na parterku,
babcia w oficynce
drepce, żądna informacji o całej rodzince.
Lecz choć u nas trwa od rana
z sodomką gomorka,
babci o tym się nie mówi,
by była w humorku.
Wujek Ziutek, co za smutek,
choć kawał mężczyzny,
świat pożegnał przy pomocy
sznurka od bielizny.
"Co z Ziuteczkiem? - głos babuni
dźwięczy na przygórku. -
Jak mu idzie?" "Idzie, babciu,
idzie - jak po sznurku!"
A dokładniej informować
babci nikt nie śpieszy.
Po co babcię denerwować,
niech się babcia cieszy!
Kuzyneczka Ernestynka,
ozdoba rodziny,
kawki z gniazda wybierała
i spadła z drabiny.
"Co z malutką? - głos babuni
z góry brzmi radośnie. -
Co tam u niej?" "Krzywa rośnie,
babciu, krzywa rośnie!"
A dokładniej informować
babci nikt nie śpieszy.
Po co babcię denerwować,
niech się babcia cieszy!
Tata zasię manko w kasie
miał i siedzi w kiciu,
były o tym wzmianki w prasie,
w "Expressie" i w "Życiu",
ale fakt ten się nie stanie
dla babci udręką,
bowiem się drukuje dla niej
osobne pisemko
Na domowej drukarence
wszystko się wyłuszcza
i w ogóle się babuni
na parter nie wpuszcza!
Aż rodzinnie osiągniemy -
prawda ta nas krzepi -
sytuację, w której może
być nam tylko lepiej,
panie i panowie,
to się babci, koci - łapci,
o tym też nie powie!
Niech zażywa główka siwa
spokojnych pieleszy.
Po co babcię denerwować?
Niech się babcia cieszy!